Globalnie rzecz biorąc, nie ma dnia, miesiąca i roku bez działań wojennych. Pierwszą wojnę stoczył Kain z Ablem. A potem otworzyła się puszka Pandory.
Bywały wojny lokalne i światowe, a historycy podają: ich czas trwania, przyczynę, miejsca bitew, personalia naczelnego wodza, jego sprzymierzeńców i doradców. Bardzo ważną sprawą jest wywiad o siłach wroga. Klasyczny przykład przygotowania wojennej wyprawy mamy w Ewangelii św. Łukasza (14,31). „Który król – daje przestrogę Jezus Chrystus swoim uczniom – mający wyruszyć, aby stoczyć bitwę z innym królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, by prosić o warunki pokoju”. Dużo wcześniej znany polityk starożytności, Marcus Tullius Cicero, stwierdził: „Jeśli chcemy cieszyć się pokojem, musimy najpierw doznać działań wojennych”. Inny starożytny teoretyk sztuki wojennej, Flavius Vegetius Renatus, żyjący w drugiej połowie IV wieku po Chrystusie, w podręczniku o sztuce wojennej Rei militaris instituta, w którym zebrał zasady wojny starożytnych wodzów, już we Wstępie napisał: „Kto pragnie pokoju, niech się szykuje do wojny”. Zapewne powszechnie obiegowy, często używany przed II wojną światową, slogan „Si vis pacem, para bellum” jest parafrazą przytoczonej wypowiedzi Vegetiusa. Mimo obfitej literatury i ogromnej ilości świadectw o okrucieństwie wojen, nie brakuje wypowiedzi o jej pięknie: „Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani…”, „Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie…”, „Mała wojna, mała sława. Wielka wojna, wielka sława”.
Mieszkańcy Niepokalanowa przeżyli okrutną wojnę. Doznali strachu, bólu, strat materialnych i osobowych, z których najbardziej dotkliwą stała się śmierć Założyciela – Ojca Maksymiliana Kolbego. Dzięki Bożej Opatrzności „zmartwychwstał” i żyje w chwale Świętego.
Aktualne wydarzenia na Ukrainie, przekazywane w prasie i telewizji, prowadzą do wspomnień z czasów II wojny światowej, podczas której klasztor był zaangażowany w różny sposób. Wielu zakonników zostało powołanych do służby wojskowej, klasztor udzielał pomocy rannym, poszkodowanym, wypędzonym. Także finansowo pomagał Polskim Siłom Zbrojnym. O nich chcę wspomnieć, bo są mało znane. Otóż w zbiorze listów Ojca Kolbego znajduje się „List do Marszałka Polski Edwarda Śmigłego – Rydza” z dnia 16 kwietnia 1939 roku, z którego dowiadujemy się, że „bracia z Niepokalanowa w liczbie 619, którzy poświęcili swe życie szerzeniu czci Matki Bożej Niepokalanej i rycerskiego hartu ducha wśród najszerszych mas naszego społeczeństwa, pomimo że jako zakonnicy nie posiadają żadnego mienia na własność, lecz utrzymują się i działają z dobrowolnych ofiar, pragną także wraz z alumnami Małego Seminarium Misyjnego w Niepokalanowie w liczbie 120 przyjść choćby ze skromną pomocą. W tym celu postanowili przez 6 tygodni odmówić sobie cukru, a zaoszczędzony wydatek w sumie 1200 zł składają w Twoje, Panie Marszałku, ręce na potrzeby Wojska Polskiego”. Autor listu dołączył też oświadczenie, że już „od szeregu tygodni gorąco zanoszą modły do swej Hetmanki – Królowej Polski Niepokalanej o skuteczną Jej opiekę i pomoc dla Ciebie, Panie Marszałku, i naszej dzielnej Armii”.