Listy od Czytelników

Listy od Czytelników

Podziękowania Najświętszej Maryi Pannie, św. Maksymilianowi i naszym świętym Orędownikom

Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów
wraz z Redakcją „Rycerza Niepokalanej” pragną podziękować Księżom Proboszczom
za zaproszenie i możliwość promocji naszego miesięcznika w swoich parafiach. Gościli nas:
O. Proboszcz Wojciech Matuła CMF, par. pw. Niepokalanego Serca NMP
i św. Antoniego M. Klareta w Łodzi,
Ks. Proboszcz Zbigniew Sajewski, par. pw. św. Maksymiliana Kolbego w Płońsku,
Ks. Proboszcz Jan Adam Leniewski, par. pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego
w Starym Skarżynie,
Ks. Proboszcz Marek Polewczyk, par. pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Brzustowie.

Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie i ogromną życzliwość. Bóg zapłać!

Wyrażam wielką wdzięczność Panu Bogu, zanosząc ją przez wstawiennictwo Maryi, za wszelkie łaski otrzymywane od Niego. Dziękuję za łaskę długiego życia, że nadal mogę się cieszyć dobrym zdrowiem. W minionym roku skończyłam 100 lat. Gdy patrzę na życie, to uświa­damiam sobie, jak wiele od Boga otrzymałam, zwłaszcza że były to czasy wojny, biedy, wielu różnych trudności. Ale zawsze Pan Bóg błogosławił. Od 1946 roku czytam co miesiąc „Rycerza” i też tutaj tę moją wdzięczność chcę wyrazić.

Maria

13 maja 2014 roku z żoną Marią jechałem samochodem na ślub do kościoła
w Tęgoborzu (woj. małopolskie). Droga, którą jechaliśmy, jest drogą bardzo ruchliwą i krętą, gdyż łączy Kraków i Tarnów
z Krynicą oraz całym Beskidem Sądeckim. Poruszałem się z szybkością zgodną z przepisami ruchu drogowego, zwłaszcza że lekko padał deszcz, więc szybkości nie dało się wielkiej rozwinąć w tym pagórkowatym terenie. Nagle pod górkę dołożyłem trochę gazu, a że byłem na zakręcie, wjechałem na pobocze, gdzie był żwir. W tym momencie zaczęło mnie ściągać do rowu, więc szybko skręciłem w lewo i już bez panowania poniosło mnie w lewo, przejechałem przez całą szerokość jezdni, zjechałem na pobocze i jadąc dalej, zdążyłem wykręcić w lewo tak, że mi postawiło auto w tym kierunku, z którego przyjechałem, wprost na drogę. Teraz po chwili oddechu spojrzeliśmy z żoną na siebie. I ze łza­mi w oczach zobaczyłem, że na moim prawym kolanie leży Cudowny Medalik, który leżał od zawsze w pojemniczku obok licznika. Jest tam zawsze umocowana mała figurka św. Ojca Maksymiliana. Pokazałem to żonie i w oczach dopiero zabłysły łzy radości. Żona zaś zawsze nosi w torebce
modlitwę Sen Matki Bożej, co ją również przekonało, że w pełni to Matka Boża nas na rękach przeniosła. Wyszliśmy z auta
i po jakimś czasie zauważyłem, że stoimy
na lekko równym miejscu i w wysokiej trawie, ale około dwóch metrów dalej jest skarpa
i przepaść w dół około 60 stopni. Po drugiej stronie auta w trawie leżały słupy betonowe od trakcji elektrycznych, zaś obok drogi jest bardzo dużo słupków metalowych, na których jest wiele znaków drogowych. Było to niedaleko zabudowań, więc przyszli dobrzy ludzie i pomogli nam wydostać się
z tej pułapki.
Po chwili łez i dziękczynnych westchnień zaczęliśmy się zbierać do powrotu, ale mimo wszystko spojrzałem na zegar. Była godzina 15.00, czas Miłosierdzia Bożego, czas odmawiania Koronki, którą odmawiamy od 1976 roku, czyli od chwili, kiedy dowiedzieliśmy się o tej modlitwie. Doszliśmy do wniosku, że mimo deszczu i błota nasze stroje są względnie czyste, a że to godzina 15.00, więc jeszcze czas, aby te dzielące nas 3 km pokonać jednak i uczestniczyć w tej uroczystości ślubnej. Po szybkim przeglądnięciu garnituru, poprawieniu włosów wsiedliśmy do samochodu i na godzinę 15.10 byliśmy w kościele, gdzie w tej właśnie chwili ksiądz rozpoczął Mszę świętą. Modliliśmy się z dzięk­czynieniem. Koronkę do Miłosierdzia Bożego przeplatały jednak sceny
z chwili, która mimo wszystko drążyła
myśli, a która mogła być tragiczna w skutkach, ale tu Niepokalana pokazała nam – jaką miłością nas darzy.
Doszedłem do wniosku, że muszę wzmocnić swoje działanie, by Niepokalana była bardziej czczona i miłowana,
nie ustawać w wysiłkach, dopóki mi sił i życia starczy. Bardzo dziękujemy Ci, Matuchno Najświętsza. Dziękujemy Ci, Jezu Miłosierny, że uchroniłeś nas jeszcze tego dnia
od śmierci. Dziękujemy Ci, św. Ojcze Maksymilianie, że wstawiłeś się za nami w tej krytycznej chwili. Pozwól, o Jezu, abyśmy Tobie i tylko Tobie służyli przez wstawiennictwo Niepokalanej, naszej ukochanej Mamusi.

MARIA I JAN
Z DĄBROWY TARNOWSKIEJ

Kochani Ojcowie i Redaktorzy „Rycerza Niepokalanej”. Mając 10–14 lat, zachorowałam na nerki. Moja mamusia, modląc się przy moim łóżku, powiedziała, że będę miała za patrona i opiekuna Ojca Maksymiliana Kolbego (wtedy był już po beatyfikacji, tak mi się wydaje). Mama powiedziała, że to kwestia czasu i będzie ogłoszony świętym. Tak się stało. Z choroby nerek wyszłam obronną ręką, bo mama miała wodę z Lourdes. Matuchna działała skutecznie. Siedem lat temu nastąpiło wznowienie choroby nerek. Mój stan był bardzo poważny. Leczyłam się dwa lata, ale modlitwa i zaufanie Matce Bożej i Panu Jezusowi sprawiły, że znowu jest dobrze. Jestem zdrowa. Ten czas był trudny, ale
i niezwykły. Teraz mam 67 lat i cieszę się życiem. Proszę o modlitewne wsparcie dla małżeństwa Magdaleny i Piotra, aby ich kryzys małżeński minął. Proszę też za Alicję. Dziękuję za wspaniałe dzieło „Rycerza Niepokalanej” i możliwość dania świadectwa obecności Matki Bożej i Pana Jezusa.

WDZIĘCZNA CZCICIELKA MATKI BOŻEJ,
DANUTA

Szczęść Boże! Chciałabym na łamach „Rycerza” z serca podziękować za uratowanie mojego życia. Od dawna noszę Cudowny Medalik i oddałam się w opiekę Matce Bożej. Głęboko wierzę, że to właśnie Niepokalana uratowała moje życie, gdy miałam zawał serca. Czas, miejsce i ludzie, którzy mnie ratowali – wszystko to za przyczyną Niepokalanej się stało. Za to po stokroć dziękuję Ci, Maryjo.

TWOJA CZCICIELKA

Chciałabym podzielić się ogromną łaską, którą otrzymałam. 1 września 2021 roku wysłałam Zawierzenie do Niepokalanowa. Zawierzyłam swoją pracę (któ­rą uwielbiam), swoje życie, abym znalazła mężczyznę, z którym założę rodzinę
i będę mieć gromadkę dzieci. Od tamtego momentu wydawało mi się, że zaczął prześladować mnie „pech”. Jeszcze tego dnia dojrzałam, że jeżdżę bez przeglądu mego samochodu około pół roku…
2 września 2021 roku zrobiłam przegląd samochodu; 3 września spadła mi na telefon ogromna metalowa sprężyna (używana w gospodarstwie) i rozbiła mi cały ekran w telefonie (to było niemalże niemożliwe, aby spadła). Umówiłam się na wymianę ekranu. Zakład, w którym byłam umówiona na wymianę ekranu, był zamknięty – na drzwiach wisiała kartka,
że czynne będzie dopiero 7 września. Właśnie tego dnia miałam wypadek samochodowy. Pomimo pustej drogi chłopak twierdził, że mnie nie widział i zajechał mi drogę. Samochód skasowany, głowa lekko rozbita. Trafiłam do szpitala – zrobiono mi badania. Okazało się, że z kręgosłupem wszystko dobrze, ale znaleziono torbiel na lewym jajniku. Załamałam się. Jedni lekarze mówili, aby zostawić tę torbiel i czekać. Znalazł się prawdziwy anioł, który nie wziął pieniędzy nawet za wizytę. Dosłownie bez pytania zapisał mnie na laparoskopię. Obiecał, że zostawi mi jak najwięcej jajnika – twierdził, że jest „oszczędny”.
Trafiłam do szpitala do Bielska, gdzie miałam laparoskopię torbieli, udało się wyłuszczyć samą torbiel. Jajnik mam nietknięty. Teraz mogę spokojnie zakładać rodzinę i mieć swoją wymarzoną gromadkę dzieci. Dodam, że z ubezpieczenia z wypadku odszkodowanie pokryło całą naprawę samochodu oraz ekranu telefonu.
Dostałam ogromną łaskę, aż chce się żyć w wierze. Dziękuję, Matko moja, Maryjo. Przez cały czas czułam Twoją obecność. Gorąco dziękuję za wszystkie modlitwy za mnie i moje zdrowie. Mam nowe życie.

KAROLINA ■

Zajrzyj do nas na FB