O cudownym uzdrowieniu kciuka Ojca Maksymiliana

Tytuł obecnego numeru Uzdrowienie chorych, módl się za nami
związany jest ze wspomnieniem Matki Bożej z Lourdes,
które przypada 11 lutego.

Tego dnia w roku 1858 Najświętsza Maryja Panna po raz pierwszy objawiła się ubogiej pasterce, św. Bernadecie Soubirous, którą zachęcała do modlitwy za grzeszników, a także do pokuty. Dwa tygodnie później, podczas kolejnego objawienia, Bernadeta usłyszała polecenie: „A teraz idź do źródła, napij się z niego i obmyj się w nim”. Dziewczynka skierowała swoje kroki do pobliskiej rzeki, ale usłyszała wtedy głos: „Nie w tę stronę! Nie mówiłam ci przecież, abyś piła wodę z rzeki, ale ze źródła. Ono jest tu”. Podążyła więc ku wskazanemu w pobliżu groty miejscu. Gdy zaczęła rozsuwać ziemię, pokazała się woda. Na oczach śledzącego wszystko uważnie tłumu ukazało się źródło, którego dotąd nie było. Woda biła z niego coraz obficiej i szerokim strumieniem płynęła do rzeki. Wkrótce okazało się, że woda ta ma moc leczniczą i wiele osób, które z wiarą prosiły Boga o zdrowie, po obmyciu się tą wodą lub jej wypiciu otrzymało upragnioną łaskę.
Doświadczył tego również nasz św. Ojciec Maksymilian. Napisał do swojej mamy o cudownym uzdrowieniu prawego kciuka. W liście pisanym z Rzymu 6 kwietnia 1914 roku opowiada:
Utworzyło mi się tam bowiem coś na kształt wrzodu. Pomimo zabiegów kolegialnego lekarza materia tworzyła się ciągle. W końcu lekarz orzekł, że już kość się psuje; trzeba więc będzie ją wyskrobać. Usłyszawszy o tym, odpowiedziałem, że mam na to lepsze lekarstwo. Dostałem bowiem od
O. Rektora cudowną wodę z Lourdes. Dając mi ją, opowiedział mi O. Rektor historię swego cudownego uzdrowienia. Gdy miał lat 12, zachorował na nogę. Kość w stopie się psuła, wskutek czego nie mógł spać, krzyczał z boleści. W końcu miano mu odjąć stopę. Wieczorem miało się już zebrać konsylium lekarzy; widząc, co się dzieje, matka chwyciła się innego środka: wyrzuciła wszystkie lekarstwa z nogi, wymyła ją mydłem i przyłożyła cudowną wodę z Lourdes. O. Rektor pierwszy raz zasnął. Po 15 minutach zbudził się ‒ zdrów. Cud był oczywisty, ale lekarz niedowiarek starał się fakt w inny sposób wytłumaczyć. Ale gdy po kilku dniach ze środka stopy oderwał się
i wyszedł kawałek zepsutej kości, lekarz uwierzył, że rzeczywiście kość się psuła i cudem oderwała się, i wyszła, i że całe uzdrowienie było cudowne. Potem nawrócił się i wystawił swoim kosztem kościół. O. Rektor po przyłożeniu cudownej wody był co prawda zdrów i mógł chodzić, ale nie mógł wdziać buta, bo pozostał „wzgórek” na nodze. Po wyjściu kości i wzgórek zniknął.
Otóż nasz lekarz, usłyszawszy, że mam wodę z Lourdes, z radością sam mi ją przyłożył. I cóż się stało? Nazajutrz zamiast operacji i skrobania kości usłyszałem od lekarza szpitalnego, że nie widzi tego potrzeby i po kilku opatrunkach byłem zdrów. Chwała więc Panu Bogu i cześć Niepokalanej!
Pamiętając o tym cudownym doświadczeniu Ojca Maksymiliana, również dzisiaj współbracia Świętego z Niepokalanowa dbają o to, aby każdemu, kto tego potrzebuje, udostępnić cudowną wodę. Sami przywożą ją z Lourdes i rozlewają do małych pojemniczków. Można ją otrzymać w Niepokalanowie lub zamawiając telefonicznie bądź za pośrednictwem e-sklepu. Woda, oczywiście jako dar Niepokalanej, nic nie kosztuje. Dobrowolne ofiary przeznaczane są na pokrycie kosztów transportu i dystrybucji.
Pamiętajmy, że głęboka wiara w Bożą moc i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny czyni cuda! ■