Piękno jest kategorią teologiczną, która może prowadzić do Boga, stąd Kościół dostrzega miejsca teologiczne (locus theologicus) także w sztuce świeckiej. Samo życie jest piękne, a życie przecież
jest dziełem Tego, Który Jest – Jest Wszechmogącym Stworzycielem nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
Rzeczy wyłącznie pięknych, z których najpiękniejsze jest życie i niebo.
Bóg jest miłośnikiem życia i piękna. Stwarza nas i widzi nas całych pięknymi. Piękno jest znamieniem każdego człowieka bez wyjątku. Nikt z ręki Boga nie wyszedł „uszkodzony”, „wybrakowany”. Ziemskim wzorem tego Boskiego Piękna jest – cała piękna Maryja.
Piękno człowieka zostało jednak zranione grzechem pierworodnym, zeszpecone naszymi grzechami. Ale nie zniszczone.
Widać to najlepiej w życiu małżeńskim, które z definicji jest piękne. To małżeńskie piękno często bywa przesłonione kryzysem małżeńskim, rodzinnym. Ale ono istnieje pod cienką warstwą skóry – nie zostało usunięte, choć często nie jesteśmy na tyle dociekliwi, by je odkryć na nowo. Rezygnujemy z poszukiwań. Szukamy nowego piękna, które – gdy je znajdziemy – nie jest już takie piękne jak pierwsze.
Istnieje w nas naturalna tęsknota za pięknem. Chcemy być piękni. Zależy nam na tym, aby inni dostrzegli i podkreślali, chwalili nasze piękno.
Bóg nie stworzył nas po to, byśmy byli piękni. Bóg stworzył nas pięknymi. Jesteśmy piękni, bo stworzył nas Bóg, który jest jedynym, doskonałym Pięknem. Niczego nie trzeba po Nim poprawiać. Naszym zadaniem jest jedynie pozwolić Bogu, aby to nasze pierwotne, prehistoryczne, rajskie piękno odsłaniał, wydobywał.