Radość TRZECIA: NARODZENIE PANA JEZUSA

Gdy w Ewangelii św. Łukasza czytamy opisy narodzenia Jezusa
w Betlejem, szybko udziela się nam dominujący klimat tego wydarzenia – klimat radości – która zostaje dodatkowo określona też jako „wielka” (Łk 2,10). Co więcej, jest to radość, która od samego początku posiada wymiar uniwersalny, w czym dodatkowo wyraża się jej wielkość. Orędzie zjawiającego się anioła jest skierowane do pasterzy, ale radość, którą im zapowiada, zostaje niezwykle poszerzona: „Będzie udziałem całego narodu” (Łk 2,10). Nic więc dziwnego, że także my, czytając ten opis, czujemy się tym „narodem”, bo i my narodziliśmy się w Betlejem, doznajemy wielkiej radości, bo stało się coś niezwykłego, co przenika całe dzieje i całą ludzkość.
Jakże bardzo kontrastuje to orędzie z tym, co je poprzedza, a co nosi znamię skromności, prostoty i ubóstwa. Maryja „powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, bo nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7).
Niezwykle skromne w swoich okolicznościach i w swoich przejawach wydarzenie historyczne, naznaczone dramatem zmarginalizowania, wyobcowania i niezrozumienia, staje się wpływowym motywem i bijącym źródłem uwielbienia Boga: „Chwała Bogu na wysokościach” (Łk 2,14). Na pierwszy rzut oka, jednostkowe wydarzenie historyczne, podobne do wielu podobnych i powszechnych, jak powszechne jest rodzenie się dzieci, staje się teofanią, czyli ukazaniem się
Boga w dziejach.
Dysproporcja tych dwóch okoliczności, wielkiej radości i skromności historycznej, od samego początku daje wszystkim do myślenia, czego doświadcza sama Maryja. Ewangelista utrwalił to doświadczenie: „Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy
i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Zdumienie, którego doznała, gdy zjawili się radośni pasterze, gdy niewątpliwie z entuzjazmem opowiedzieli o orędziu, które zostało do nich skierowane przez anioła, musiało
w Niej wywołać także radość, gdy spojrzała na swojego pierworodnego Syna, widząc Jego skromność i niewinność. Był to jakby dalszy ciąg tej radości, której doznała w czasie zwiastowania i którą wywołało spotkanie z Elżbietą. Była to coraz bardziej rozwijająca się
i ugruntowująca radość, że Bóg działa zarówno w Jej życiu, jak w dziejach powszechnych, dokonując zbawienia wszystkich.
Teologowie, kontemplując z wiarą i odwagą intelektualną życie Maryi i Jej udział w dziejach Zbawienia, na ogół bardzo dyskretnie wypowiadają się o Jej życiu duchowym, o świecie Jej doznań i doświadczeń wewnętrznych. Do tego typu wypowiedzi rzeczywiście posiadamy niewiele podstaw, gdyż Ewangelie są bardzo dyskretne
w tym względzie, ukazując przede wszystkim to, co dotyczy udziału Maryi w misji zbawczej Chrystusa. Nie przeszkadza nam to jednak w tym, byśmy mogli powiedzieć, że klimat „wielkiej radości”, zapowiedziany przez anioła, który niejako opromienia Betlejem z powodu narodzin Jezusa, stał się także osobistym udziałem Maryi i że Ona, która wierzy głębiej niż wszyscy, a także ma już za sobą bardzo określone doświadczenia duchowe i zbawcze, umie radować się o wiele bardziej niż wszyscy inni, o których wspomina Ewangelia. Dlatego radość Maryi niejako rozlewa się na wszystkich
i wszyscy w niej mogą uczestniczyć. Maryja niczego nie zatrzymuje dla siebie. Jeśli umiemy radować się Bożym Narodzeniem, to jest w tym także Jej
zasługa i Jej promieniowanie duchowe.
W greckim hymnie Akathistos, we fragmencie odnoszącym się do pokłonu pasterzy w Betlejem, znajdujemy między innymi takie pozdrowienia skierowane do Maryi:

„Zdrowaś, Ty otwierasz bramy raju.
Zdrowaś, bo niebo raduje się z ziemią.
Zdrowaś, bo ziemia cieszy się z niebem”.

Autor hymnu doskonale uchwycił uniwersalny wymiar nie tylko dokonującego się w Betlejem wydarzenia narodzin Jezusa, ale widzi w nim także udział Maryi i Jej znaczenie w perspektywie ziemi
i nieba – łącznie z otwarciem bram raju. To jest motyw także naszej radości w duchu Maryi. ■

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB