Credo, to znaczy – wierzę CZĘŚĆ XI
Jezus zmartwychwstał!”
Wobec zmartwychwstania słowo jest bezsilne, ale musi być głoszone. Bez zmartwychwstania nie ma bowiem chrześcijaństwa
i również życie pozbawione jest sensu.
Od wiary w zmartwychwstanie zależy zbawienie, dlatego św. Paweł pisał do wiernych w Koryncie: „A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstaną” (1 Kor 15,14-15). Ale tak nie jest i Apostoł podkreśla to z całą mocą: „Tymczasem jednak – pisze – Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15,20). Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, zostałby zaliczony w poczet wielu innych kaznodziejów, którzy przed Nim i po Nim głoszą koniec świata, pozostając tylko człowiekiem. Ale tak nie jest. Chrystus zmartwychwstał.
Zmartwychwstanie Jezusa jest naczelnym dogmatem wiary chrześcijańskiej, a Wielkanoc jest jej największym świętem. W te święta wierzący pozdrawiają się słowami: „Christos Anesti! – Alethòs Anesti”, „Chrystus zmartwychwstał! – Prawdziwie zmartwychwstał”. Dominującym uczuciem, które jest widoczne w ewangelicznych opisach zmartwychwstania, jest radość pełna zdumienia; a w Liturgii przeżywamy na nowo stan ducha uczniów z powodu wieści, którą przyniosły kobiety: Jezus zmartwychwstał! Są pełni radości.
Radość Niedzieli Wielkanocnej obecna jest w myślach, spojrzeniach, postawach, gestach i słowach… To nie jest makijaż! Radość wierzących pochodzi z wewnątrz, z serca zanurzonego w źródle tej radości, jaką posiadało serce Marii Magdaleny, która płakała z powodu utraty swego Pana, lecz była pełna radości, kiedy zobaczyła Go zmartwychwstałym.
W okresie wielkanocnym modlitwę Anioł Pański zastępuje modlitwa Regina caeli, laetare – Królowo nieba, wesel się. Pełni radości wierzący śpiewają więc hymn radosnego uwielbienia Maryi, której Syn – Jezus Chrystus – zmartwychwstał:
„Królowo nieba, wesel się, Alleluja!
Bo ten, któregoś nosiła, Alleluja!
Zmartwychwstał, jak powiedział, Alleluja!
Módl się za nami do Boga, Alleluja!”.
I Kościół modli się: „Boże, Ty przez zmartwychwstanie Twojego Syna, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, przywróciłeś radość światu, spraw, abyśmy przez Jego Matkę, Dziewicę Maryję, osiągnęli szczęście życia wiecznego”.
Św. Paweł uczył, że trzeba było, „ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: «Zwycięstwo pochłonęło śmierć»” (1 Kor 15,53-54). Teologia uczy, że trzeba się jednak „zanurzyć” w prawdzie zmartwychwstania. Jeśli człowiek się nie zanurzy, jeśli nie pozwoli Zmartwychwstałemu ogarnąć wszystkich wymiarów własnego
życia, prawda ta pozostanie poza nim. Kto się „zanurzy”, kto stanie się świadkiem zmartwychwstania, niesie „promień”, światło zmartwychwstałego Pana w różne ludzkie sytuacje: te szczęśliwe – czyni piękniejszymi, a w sytuacje bolesne, przynosząc spokój i nadzieję. Sakramenty żyją siłą tej prawdy. Gdyby Chrystus nie powstał z martwych, chrzest byłby tylko oblaniem, a Eucharystia zwykłym posiłkiem.
Radość z prawdy, że Chrystus zmartwychwstał, zwyciężył śmierć, nie widnieje jedynie na twarzy wierzących. Staje się stylem ich życia, myślenia, działania, patrzenia na świat
i ludzi wokół. Jest dla nich niewyczerpanym źródłem nadziei i odwagi, siły w promocji dobra, przywracania pokoju czy godności każdego człowieka. Jest także apelem o wzajemną życzliwość, pokorę, otwartość. Zmartwychwstanie tętni w nich pięknym życiem.
Mówi się, że pewnego dnia starszy człowiek, który był ateistą, udał się do pewnego znanego księdza. Miał nadzieję, że w ten sposób rozwiąże problemy swojej wiary. Nie był w stanie uwierzyć, że Jezus z Nazaretu naprawdę zmartwychwstał. Szukał dowodów, które pozwoliłyby mu uwierzyć w zmartwychwstanie…
Kiedy dotarł do domu parafialnego, w którym mieszkał ksiądz, znajdował się już u niego jakiś gość. Ksiądz, dostrzegłszy przez uchylone drzwi czekającego starca, wyszedł z kancelarii i z uśmiechem podał mu krzesło. Pożegnawszy się z przebywającym u niego gościem, zaprosił starca do siebie. Wysłuchał uważnie jego wątpliwości, a potem przez długi czas rozmawiali. Po burzliwej dyskusji ateista stał się wierzącym. Powrócił do przyjmowania sakramentów, wypełniania Słowa Bożego i uwierzył w Matkę Bożą. Szczęśliwy i trochę zdziwiony kapłan zapytał go kiedyś:
– Niech mi pan powie, co w tej długiej rozmowie stało się dowodem przekonującym pana, że Chrystus naprawdę zmartwychwstał, że Bóg rzeczywiście istnieje?
– Sposób, w jaki podał mi ksiądz krzesło, abym nie zmęczył się oczekiwaniem – odpowiedział starzec.
Taka postawa też rodzi się z prawdy zmartwychwstania. ■