Jak złowić Apostołów?

6 LUTEGO 2022,
5. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: ŁK 5,1-11

Jak złowić Apostołów?
Zasada szczeliny

Dzisiejsza Ewangelia zaskakuje w kilku miejscach. Tam gdzie nie dało się przez całą noc nic ułowić, nagle, jak za sprawą jakiejś czarodziejskiej różdżki, pojawia się mnóstwo ryb. I to jest pierwsze zaskoczenie. Ale nie tylko połów ryb jest zaskoczeniem. Zaskakuje też połów Apostołów. Zostają złowieni przez Jezusa. A złowieni są jakoś tak trochę „przypadkiem”. Złowieni są jakoś tak rykoszetem, przy okazji, ni stąd ni zowąd, z zaskoczenia. Łukasz mówi bowiem o tym, że to tłumy gromadziły się wokół Jezusa, aby Go słuchać. Ale ani Piotra, ani Jana, ani Andrzeja, ani Jakuba do tych tłumów nie zalicza. Panowie: Piotrek, Jędrek, Janek i Kuba są w pracy. Nie biorą urlopu na słuchanie Jezusa.
Piotr czyści sieci i może ciekawie przygląda się całej tej zbieraninie ludzi, która otacza Jezusa. Wyobrażam sobie nawet, że przez jego gorącą głowę przeszło z pięć myśli typu: „A ci co? Nie mają nic do roboty? Cały dzień za tym Jezusem łażą… do czegoś porządnego by się wzięli, nieroby jedne”. Wyobrażam sobie, że może i jakiś bardziej niecenzuralny komentarz mu się na ustach pojawił. Tym bardziej że mógł być nie w sosie, bo przecież niczego owej nocy nie ułowił.
Ale gdy Jezus zwraca się do niego, ponieważ chce skorzystać z jego łódki, i prosi, aby odpłynął nieco (apo tēs gēs epanagagein oligon, ἀπὸ τῆς γῆς ἐπαναγαγεῖν ὀλίγον), Piotr odpływa. Nieco. Spełnienie tej pierwszej prośby „gubi” Piotra – w jego sercu już zrobiła się jakaś szczelina, jakieś miejsce na Jezusowe słowo. Dał się złapać! I gdy Jezus kieruje do niego drugą prośbę: „odpłyńcie dalej, ku głębinom” (epanagage eis to bathos, ἐπανάγαγε εἰς τὸ βάθος), spełnia i tę, choć nie bez wahania. Łukasz, przytaczając słowa Jezusowych próśb, używa dwukrotnie tego samego czasownika epanagō, ἐπανάγω: „wypłynąć, odbić od brzegu (itd.)”. Zmienia się tylko dystans.
W pierwszej prośbie było o wypływaniu „nieco, troszkę”, w drugiej mowa o „głębi”.
Czyż nie w podobny sposób i nas Pan łowi? Najpierw prosi o małą rzecz, o „nieco”, o „troszkę”. A gdy już zrobimy w sercu szczelinę, wpuścimy Jego słowo, zrobimy Mu miejsce, to pojawia się prośba o więcej, o „głębię”.
Nasze małe kroczki w stronę Pana nie są zatem bez znaczenia!

13 LUTEGO 2022,
6. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: ŁK 6,17.20-26

Co zrobić, żeby zobaczyć
nadchodzące dobro?

„Cześć, żebraki!” – takimi słowami witała nas, franciszkanów konwentualnych, łażących trasą Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej w Grupie Brą­zowej (znają Państwo tych rzezimieszków, oj, znają; redagują oni i piszą do „Rycerza”…),
s. Matylda ze służby medycznej, wykwalifikowana nastawiaczka kości i stawów. Czy tak pokracznie wyglądaliśmy, czy też s. Matylda znakomicie zna historię średniowiecznych ruchów religijnych i wie, że Franciszek z Asyżu wśród żebraków krążył? – nie wiadomo. Zasłużyliśmy na przydomek „żebraki” i już.
Ale nie jest to wcale takie dalekie od prawdy… W dzisiejszej Ewangelii pojawiają się bowiem Błogosławieństwa, ale tylko cztery, bo w wersji Łukaszowej. Pierwsze z nich donosi, że błogosławieni są ubodzy, bo do nich należy królestwo Boże. Tertulian, starożytny pisarz chrześcijański (Przeciwko Marcjonowi, 4.14), pisze, że słowo „ubodzy” z dzisiejszej Ewangelii należy przetłumaczyć jako „żebracy”, bo o to właśnie tu chodzi. Można by zatem przeczytać to Błogosławieństwo
i tak: „Błogosławieni żebracy, błogosławieni, którzy żebrzą, bo do nich należy królestwo niebieskie…”.
Jest tu zatem o tych wszystkich, którzy uznają, że są żebrakami: że niczego nie mają, że wszystko, co mają, jest prezentem, że są w potrzebie, że nie mają tego, czego im potrzeba.
Pierwsze czytanie z dzisiejszej Liturgii daje nam dodatkowy klucz do zrozumienia Ewangelii. Mówi, że tylko ci, którzy ufają Panu, którzy na Nim opierają swoje życie, są w stanie dostrzec nadchodzące dobro!
Uznanie, że jestem żebrakiem, że potrzebuję Jego łaski – otwiera oczy. Widzę Jego błogosławieństwo wszędzie. Wszystko to, co wokół mnie – jest prezentem. W takim kontekście „Cześć, żebraki!” równa się „Cześć, szczęściarze!” ☺

20 LUTEGO 2022,
7. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: ŁK 6,27-38

Cztery narzędzia miłosierdzia

Znamy tę naszą dzisiejszą Ewangelię bardzo dobrze. Kilka lat temu, w 2016 roku, obchodziliśmy Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, Rok Miłosierdzia, a jego hasłem były słowa zaczerpnięte z Łk 6,36: Miłosierni jak Ojciec.
Odmienialiśmy ten werset przez wszystkie przypadki. Próbowałem sobie jeszcze raz poukładać w głowie wszystko to, co w dzisiejszej Ewangelii o miłosierdziu się mówi.
Miłosierdzie można świadczyć przy pomocy czterech narzędzi: 1. tego, co posiadamy, naszej własności; 2. czynów; 3. słowa;
4. modlitwy.
1. Ewangelia opisuje trzy różne scenariusze, w których mowa o naszej własności:
A. Są tacy, którzy chcą od nas coś pożyczyć, na przykład 100 zł na paliwo. Z reguły w tych okolicznościach myślimy, że te 100 zł
do nas wróci; do nas należy decyzja, czy chcemy przez jakiś czas obyć się bez danego przedmiotu, bez danej sumy pieniędzy.
B. Są i tacy, którzy nas po prostu o coś proszą. Przykładowo o 100 zł na paliwo.
W takich okolicznościach wiemy, że na pewno będziemy o 100 zł na minusie, bo o żadnym zwrocie nie ma mowy, ale to od nas zależy, czy damy, czy nie.
C. Są też tacy, którzy zabierają nam coś przemocą. Nie chcemy dać, a i tak jesteśmy na minusie.
Pan Jezus mówi, żeby w sytuacji A. w ogóle nie czekać na zwrot; w sytuacji B. – dać temu, kto nas prosi; w sytuacji C. – zapytać kogoś, kto zabiera nam płaszcz, czy nie chce przypadkiem i tuniki. Miłosierdzie ma tutaj postać jakiejś niesamowitej wolności. Chcesz, to bierz, nie ma sprawy… Trudne to!
2. Jeśli chodzi o miłosierdzie świadczone czynami, to Pan Jezus mówi o nim w kontekście wymieniania „tych, którzy nas nienawidzą”. Mamy do czynienia zatem z jakimś światem skrajnych emocji. Pan Jezus mówi: „w takich okolicznościach – działaj, czyń”. Jakby chciał powiedzieć, że nie ma sensu próbować odpowiedzieć na nienawiść emocją przeciwną, pozytywnym uczuciem. Lepiej zabrać się za czyn. Emocje i uczucia przyjdą później (może). Trudne to!
3. Jeśli chodzi o miłosierdzie czynione słowem, to tutaj mamy jeden scenariusz, i są w nim ci, którzy nam złorzeczą. Błogosławmy im. Prosto, zwięźle i na temat. Trudne to!
4. I wreszcie modlitwa – za tych, którzy prześladują, którzy nas traktują źle. Pan Jezus jest realistą i nie każe nam zapraszać ich do kawiarni na ciastko i wesołą pogawędkę. Nie. Najpierw spróbujmy się pomodlić. Ale kto został źle potraktowany, wykorzystany, wie, że to wcale nie takie łatwe. To też jest trudne!
Własność, czyn, słowo, modlitwa – oto narzędzia miłosierdzia. Ale to wszystko jest tak wymagające, że nie ma szans na użycie tych narzędzi, jeśli nie wierzymy, że jesteśmy synami Najwyższego, że możemy być miłosierni jak nasz Ojciec. Bez wiary w to, że jesteśmy synami i córkami, nie sposób zachować się tak miłosiernie jak Ojciec. Ducha nam zatem trzeba, który przypomni i upewni, że jesteśmy synami. Bez Ducha Świętego wszystkie te narzędzia będą jak wiertarki udarowe w chałupie pozbawionej prądu.
Nie zadziałają.
27 LUTEGO 2022,
8. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: ŁK 6,27-38

EKG, holter i echo serca
metodą paszczową

Ostatnio jeden z moich współbraci miał lekkie problemy z sercem. Poszedł do kardiologa, a kardiolog: „O, ojcze kochany, to trza zbadać, z tym tak nie można chodzić, to coś podejrzane jest. Holter. Na tydzień”.
No i już widział siebie z całą górą kabli i elektrod, a pan kardiolog wyjął z szafki zawiniątko i mówi: „No, masz pan”. Zgrabna kamizelka, nieco przypominająca te kuloodporne, bez kabli, z wbudowanymi elektrodami, która podczas ładowania łączy się przez internet z serwerami i umieszcza dane w chmurze. Lekarz potem łączy się z serwerem i widzi, co w sercu piszczy. Cuda, panie dzieju, cuda!
W dzisiejszej Ewangelii mowa zaś o tym, że stan zdrowia naszego serca można zbadać w jeszcze prostszy sposób. Pozwól komuś gadać, a zobaczysz, co mu się w sercu kryje.
Pan Jezus, a wydaje się, że i o Nim można śmiało powiedzieć, że ma specjalizację z kardiologii, mówi, że „z obfitości serca mówią usta”. Jeśli czyjeś serce obfituje w śmieci, to z ust będą wychodziły śmieci. Jeśli czyjeś serce przypomina łąkę pełną kwiatów, to z ust będą wychodziły przepiękne wyrażenia, pachnące świeżością i pięknością. Pierwsze czytanie podpisze się pod tymi stwierdzeniami, przypominając, że jeśli chcę poznać czyjś sposób myślenia i rozszyfrować myśli jego serca, to najlepiej pozwolić, żeby mówił. Niech mówi, niech gada… Się okaże, co mu tam w środku siedzi… (Syr 27,4-7).
I nie może być inaczej, nie da się tego oszukać. Drzewo dobre produkuje dobre owoce, a drzewo złe – złe owoce. Z wierzby gruszek nie da się zebrać, śliwek z sosny też nie za bardzo. Jednym z dobrych owoców, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii, jest życzliwe oko. Jeśli w sercu jest życzliwość, to nie będziemy mówić źle o innych…
I to może być pierwszy test na kondycję naszego serca. No, przyznaj się, ile razy gadałeś, gadałaś dzisiaj źle o innych? Jeśli więcej niż zero, to trzeba na rehabilitację kardiologiczną! Od jutra, trzy razy dziennie, proszę coś ładnego o kimś powiedzieć. Jeśli nikogo nie ma w domu, to Panu Bogu.
Zaręczam, że po tygodniu takiej intensywnej kuracji będzie w sercu weselej, bo lżej i jaśniej. ■