Pół wróbla w garści
32. NIEDZIELA ZWYKŁA
7 listopada, 2021
MK 12,38-44

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus, nauczając rzesze, mówił:
«Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok».
Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».

Oto słowo Pańskie.

Komentarz do Ewangelii

Wdowi grosz

Wdowa z dzisiejszej Ewangelii wrzuca „wszystko, co miała na utrzymanie”. Ewangelista używa słowa kodrantes, κοδράντης (Mt 5,26; Mk 12,42). Ile za to mogła sobie kupić? Jeśli przyjmiemy, że jeden kodrantes (kwadrans) to jedna czwarta asa, to znaczy, że wdowa mogła sobie kupić wówczas bardzo niewiele…
W Ewangelii mówi się o tym, że sprzedaje się „dwa wróble za asa” (Łk 12,6). Czyli jeden wróbel to pół asa. Czyli pół wróbla to ćwierć asa, a tyle właśnie wrzuciła wdowa. Całe jej utrzymanie, wszystko, co miała, to równowartość połowy wróbla. 20 gramów mięsa z kością i pierzem. To było całe jej utrzymanie. Utrzymać się z takiej sumy jest niemożliwe. A zatem wrzuca ona do skarbca świątyni to, co niemożliwe, cały jej niedostatek.
Może zatem ten jej gest trzeba odczytać nie jako wyraz heroicznego zaufania Bogu, ale jako wyraz niesamowitego zdenerwowania się na Boga, niecierpliwości i… odważnej modlitwy gestem? Może gdy wrzucała cały swój niedostatek, to modliła się takimi słowami: „Obiecałeś, że się będziesz opiekował wdowami? To proszę bardzo. Masz! Oddaję Ci wszystko, co mam. Równowartość połowy wróbla. Teraz zobaczymy, jak się opiekujesz. Ja już nie mam nic. Teraz kolej na Twój ruch”.

I może dlatego Jezus woli jej gest: bo jest prawdziwy, pochodzi
z głębi życia, jest utkany z bólu, z prawdy. I może dlatego woli jej gest, bo za nim kryje się żywa
relacja z Bogiem, taka, w której jest miejsce na kłótnie, sprzeczki
i narzekanie…
Za gestami innych aktorów tej sceny ‒ tak żywej i prawdziwej relacji nie widać.