Kazanie na górze, to chyba jeden z najpiękniejszych fragmentów Nowego Testamentu, który jest źródłem nadziei i pocieszenia. Stanowi kompendium wiedzy, jaką Jezus chciał przekazać swoim słuchaczom.
Dowiadujemy się, że błogosławionym jestem wtedy, gdy jest mi ciężko i nic mi nie wychodzi mimo, że się staram, gdy jestem samotny i niezrozumiany, gdy śmieją się ze mnie , ponieważ chodzę co niedzielę do kościoła i konsekwentnie trwam przy Dekalogu, gdy cierpię, gdy idę pod prąd na przekór współczesnym trendom i modom . To wtedy jestem błogosławiony czyli szczęśliwy , ponieważ swoje życie staram się budować według bożych kryteriów i podążam drogą do wieczności , taka samą jaką szedł Jezus .
Starożytny pustelnik pisze: „Błogosławieństwa są darem Boga i winniśmy okazywać Mu za nie wielką wdzięczność, i za korzyści, jakie z nich wypływają, to znaczy królestwo niebieskie w przyszłym wieku, pociechę tutaj, pełnię wszelkich dóbr i miłosierdzie od Boga (…) jednym słowem, abyśmy się stali obrazem Chrystusa na ziemi” .
Św. Augustyn przypomina nam natomiast, że „nie wystarcza cierpieć zła, ale trzeba znosić je ze względu na imię Jezusa, nie tylko ze spokojną duszą, ale także z radością.
Dominikanin , żyjący w XV wieku, Guido di Pietro da Mugello zwany „anielskim bratem”, nawiązując do Kazania na górze namalował symboliczny fresk. Jezus i jego uczniowie znajdują się na bliżej nieokreślonej górze, która dosięga nieba. Wszyscy w skupieniu słuchają słów Mistrza. To co uderza, to aureole nad głowami dwunastu apostołów . Same złote, pełne blasku , szczęścia i świętości . Jedna jednak jest czarna , trochę schowana z boku, ukryta ……..