Człowiek jak kawałek blachy?

A kogo dzisiaj przyprowadziliby faryzeusze do Jezu­sa? Gdyby to w centrum jakiegoś Miasta Polskiego było? Kierowcę, który śmiga 250 km/h po autostradzie? Sąsiada, który pali jakimiś śmieciami w piecu, bo na inny opał go nie stać? Zakonnicę, która zioło rozśmieszające zapaliła? Może przyprowadziliby ich do Jezusa i powiedzieliby: „Nauczycielu, prawo mówi, że dla tego pierwszego kolegi mandat karny i utrata prawa jazdy, dla drugiego kolegi grzywna za zanieczyszczanie środowiska, a dla siostry zakaz opuszczania miejsca zamieszkania, bo konstytucje jej zgromadzenia mówią, że za zioło rozśmieszające grozi surowa kara. A Ty, co mówisz?”.
On pewnie schyliłby się i pisał palcem po ziemi (i to byłby pierwszy z cudów – piasek znaleźć, ziemię znaleźć, w centrum wybetonowanego Miasta Polskiego). A oni zapewne powiedzieliby: „Dlaczego nic nie odpowiadasz? No, powiedz coś, zajmij jakieś stanowisko!”. Boć przecież, jeśli powie, że mandat
się nie należy, że grzywna się nie należy, że kara się nie należy, to będą Go mogli oskarżyć, że wichrzyciel, podjudzacz, że na porządek społeczny czyha i przyzwolenie na frywolność – choć nie wprost – daje. A jak powie, że się należy kara, to Mu powiedzą: „A jednak nie jesteś taki miłosierny, jak mówisz! Surowy jesteś! Miłości nie znasz!”. Tak sobie to umyślili!
Śmiem przypuszczać, że On podniósłby się i powiedział: „Kto z was jest bez grzechu, jest perfekcyjny, jest bez zarzutu i nieskalany, niech pierwszy wymierzy karę”. Zaczęliby odchodzić, poczynając od starszych.
A do oskarżonych powiedziałby: „Ty, kolego, zwolnij, ty, kolego, dbaj o środowisko, a ty, siostro, przestrzegaj przepisów zgromadzenia. Idź i nie grzesz więcej”.
Ta historia to po to, aby sobie łatwiej w głowie poukładać dzisiejszą Ewangelię i łatwiej zobaczyć pewien znaczący szczegół.
A mianowicie taki, że i dla faryzeuszów, i dla Jezusa cudzołóstwo to cudzołóstwo. Grzech to grzech. Jezus nie mówi dziewczynie z dzisiejszej Ewangelii: „Czego oni od ciebie chcieli, przecież nic takiego się nie stało”. Mówi: „Idź i nie grzesz więcej”. Czym różni się reakcja Jezusa od reakcji faryzeuszów? Tym, że faryzeusze traktują złapaną dziewczynę przedmiotowo, jak narzędzie, jak kawałek blachy, z którego można zbudować wnyki, sidła i pułapkę, aby pochwycić Jezusa. Nie interesuje ich prawda i zachowywanie Prawa (świadczy o tym choćby fakt, że nie przyprowadzono kochanka dziewczyny). Interesuje ich zadanie krzywdy Jezusowi przy pomocy… ewentualnego rozbicia głowy złapanej dziewczyny kamieniami. I to dlatego mierzi nas czyn faryzeuszów. W geście Jezusa, uwalniającym dziewczynę, przywracającym jej godność, wyczuwamy natomiast jakieś piękno.
Za każdym razem, gdy w człowieku człowieka dostrzegamy, aniołowie w niebie intonują Alleluja. Nawet w Wielkim Poście.