Diagnoza

Podobno nic tak dobrze nie wpływa na człowieka, jak zrozumienie, do jakich zbrodni jesteśmy zdolni. Jeśli uznajemy, że jesteśmy zdolni do najgorszego, to zaczynamy patrzeć na siebie nieco bardziej realnie,
z większą pokorą. Ale też i z większą życzliwością.
Bo skoro jesteśmy zdolni do największych zbrodni,
a jeszcze nie są wpisane w nasze CV, to znaczy, że jakąś robotę nad sobą wykonujemy. Ciężką, niewidzialną, ale wykonujemy. Z Bożą pomocą i łaską.
A jak ktoś temu nie wierzy, to niech się sobie dobrze przypatrzy i policzy, ile razy w tygodniu ma ochotę wyrządzić komuś krzywdę, zdemolować coś i tak dalej… A jak nie chce się przypatrywać, to niech posłucha diagnozy, którą stawia dzisiaj Jezus: „I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym.
Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7,20-22). Tak, tak… Moje serce jest gotowe do wyprodukowania tego wszystkiego.
Całe szczęście, że Pan Jezus przyniósł nam Dobrą Nowinę i posłał Ducha Świętego. Codziennie mam wybór. Albo zrobię miejsce chrztowi świętemu, czyli między innymi Duchowi Świętemu i Jego owocom, albo będę bronił starego człowieka, któremu trudno wyrzucić z fabryki serca maszyny produkujące wszystkie te zbrodnicze rzeczywistości.
Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem, zdolnym do wszystkich trzynastu odmian zła, o których dzisiaj mówisz.