Jaka twarz najpiękniejsza?

Jakie twarze postrzegamy jako najpiękniejsze? Naukowcy zadali sobie to pytanie i wyszło im z obliczeń, że mózg używa różnych strategii do badania, co mu się podoba, a co nie, ale wszystkie biorą pod uwagę ten sam zestaw elementów: wiek, zdrowie, symetrię, przeciętność, proporcję, kolor, teksturę. Gładkolica dziewoja o proporcjonalnej twarzy, która nie ma zbyt wielu znaków szczególnych, będzie podobała się nam
o wiele bardziej niż pomarszczona i pryszczata twarz starożytnego mnicha z dziką i krzywą brodą. Tak po prostu jest, żadna to mowa nienawiści, dyskryminacja czy co tam innego, tak mamy zaprogramowane głowy i niczego z tym nie zrobimy. Podoba nam się to, co sygnalizuje zdrowie fizyczne i zapowiada płodność, życiodajność. A skoro instynktownie wyczuwamy, że jest to prawdą, i to nawet bez znajomości badań neurobiologów, to często i od zarania ludzkości używamy środków, aby nieco „oszukać” naszych towarzyszy drogi. Farbujemy, malujemy, obcinamy siwe brody, poprawiamy.
Aby wyglądało młodziej, zdrowiej, symetryczniej, gładziej, no i nie tak blado.
A co na to wszystko powiedzieliby Ojcowie Kościoła? Zakwestionowaliby te wyniki badań. Taki na przykład św. Efrem uważa bowiem, że dopiero „twarz obmyta łzami nabiera niezmazywalnego piękna”. „Jeśli chcesz sobie umyć twarz”, powiada, to „obmyj ją łzami, tak aby mogła świecić blaskiem chwały przed Bogiem i Jego aniołami”. Czyli, według Efrema, to nie kosmetyki twarz upiększają, ale miłość. Boć przecież z miłości się płacze.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje Marię z Magdali i jej bieg do grobu. Grób jest pusty, ciała Pana nie ma. Maria rozpoczyna zatem drugi bieg: biegnie do Szymona Piotra, aby opowiedzieć, jak się sprawy mają – to sprowokuje trzeci bieg poranka zmartwychwstania: biegnie do grobu Szymon, biegnie
i drugi uczeń. Wchodzą, patrzą. O reakcjach Piotra ani słowa, dowiadujemy się natomiast, że ów drugi uczeń „ujrzał i uwierzył”. A potem Ewangelia nam opowie, że zawody skończone, nikt już nie biega: uczniowie wracają do siebie, Maria zaś… stoi nad grobem, płacząc! Bieganina Szymona i Jana nie sprowokowała Pana do ukazania się, a łzy Marii – tak. Pojawi się zaraz jako ogrodnik
i zapyta: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. I choć nie wiem, jak wyglądała Maria z Magdali, to za Efremem odważam się powiedzieć, że jej twarz miała niezmazywalne piękno. Jej łzy opowiadały miłość, której „kształtem jest piękno”.
A o czym opowiada nasza bieganina? Czy ona z miłości, czy z egoizmu? A o czym opowiadają nasze łzy? Czy one z miłości, czy ich w ogóle nie ma?