Legitymacja szkolna

Niektórzy z nas są w takim wieku, że pamiętają mundurki szkolne i tarcze. Wychodziło się na miasto i od razu było wiadomo, kto swój, a kto nie. Ci z podstawówki numer 3 mieli na pieńku z tymi z podstawówki
numer 5, ci z podstawówki numer 7 byli w miarę neutralni, a ponieważ podstawówki o numerach 1 i 2 dzieliły to samo podwórko, to tam raczej nie mogło obejść się bez sprzeczek, walk i przegrupowań. Tarcza mówiła o tym, do której szkoły należymy. Potem wycofano mundurki i tarcze, ale pozostały przecież jeszcze legitymacje szkolne. Uprawniały do ulgi w przejazdach komunikacją miejską i koleją. Jeśli się zapomniało „legitki”, to można było mieć spore kłopoty. To one nadal mówiły, do której szkoły należymy i czy przypadkiem nas z niej jeszcze nie wyrzucono.
W szkole Pana Jezusa też są pewne zasady. Zamiast mundurka są białe szaty, które każdy z nas otrzymał już na chrzcie świętym. Zamiast tarczy i legitymacji szkolnej jest miłość. Bo po tym wszyscy poznają, że jesteśmy uczniami Jezusa – gdy będziemy się wzajemnie miłowali.
5. Niedziela Wielkanocna jest jak konduktor w PKP, który pyta o legitymację szkolną, a potem jej się uważnie przygląda. Jest jeszcze ważna, czy już nie jest ważna? Podbita? Jest w nas miłość? Można o nas powiedzieć, że jesteśmy Jego uczniami?