Słowa Ewangelii według świętego Jana.
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.
A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?”. Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Oni zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni.
Oto słowo Pańskie.
Komentarz do Ewangelii
Pierwsza zasada jakości, którą formułuje „starosta weselny”, jest następująca: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze” (J 2,10). Któż to taki, żeby zasady takie formułować? Starosta weselny (polskie tłumaczenia mają również: przełożony wesela, gospodarz wesela, mistrz ceremonii) zapewne znał się na ludziach. Grecki termin użyty tutaj przez Jana (architriklinos, ἀρχιτρίκλινος) to „zarządca jadalni”, dosłownie „zarządca [pokoju] z trzema sofami, kanapami” (na to wskazuje człon triklinos, τρίκλινος – trzy siedziska, sofy).
Można pomyśleć, że to odpowiednik dzisiejszego kierownika sali w eleganckiej restauracji. Był on odpowiedzialny za ustawienie stołów, siedzisk, zarządzanie menu, próbowanie potraw i wina przed ich podaniem. Znał się zatem na ludziach i zapewne niejedno już w życiu widział. Dlatego bez wahania formułuje zasadę jakości: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze”. Każdy człowiek! Bez wyjątku! Nikt nie dba o jakość do samego końca!
Zgodzimy się, że jest to prawdziwe w wielu dziedzinach. Nasze wrodzone lenistwo
i niechęć do wysiłku sprawiają, że często dobrze zaczynamy, że na początku prezentujemy się prześlicznie, a potem jest tylko gorzej i gorzej. „Odpuszczamy” i „dajemy sobie spokój”. W pracy, w relacjach, w zadaniach zleconych. Bardzo łatwo wkrada się bowiem zasada: „zrobić, byle zrobić”, „liczy się sztuka”, „nie ma co przesadzać”, „po co się tak szarpać?”.
Chrześcijanin jednak to ktoś, kto wprowadza w życie drugą zasadę jakości: zachowuje „dobre wino aż do tej pory”, to znaczy do końca. Chrześcijanin to ktoś, kto dba o wysoką jakość. We wszystkim, co robi. W relacjach, w pracy, wszędzie.
To jest naprawdę możliwe, jeśli w pobliżu jest Jezus i Jego Matka. Zauważą, gdy sił brakuje, i przemienią wodę naszych zmagań w wyborne wino efektów.