„Nikt nie może wejść do domu mocarza
i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi”. Taką jednozdaniową przypowieść opowiada Pan Jezus uczonym w Piśmie, którzy oskarżają Go, że wyrzuca złe duchy przy pomocy władcy złych duchów. Pan Jezus przy pomocy przypowieści demontuje logikę oskarżenia i dodaje, że to, co czyni, czyni w mocy Ducha Świętego. Ostrzega swoich rozmówców, że złośliwe odczytywanie i opowiadanie o rzeczywistości może się źle skończyć: fabrykowanie fake newsów na temat działania Ducha Świętego to zamykanie sobie drogi do zbawienia.
Ta przypowieść Pana Jezusa przypomina trochę opowieść o Robin Hoodzie, albo jak kto woli: o Janosiku. Jakiś „mocarz”, „bogacz”, przywłaszczył sobie jakiś „sprzęt”.
Robin Hood, Janosik, wchodzi do jego domu i związuje go. To uniemożliwia reakcję pracowników ochrony „mocarza” ‒ naraziliby na szwank zdrowie i życie swego szefa, gdyby próbowali walczyć z Robin Hoodem i jego ludźmi. Robin Hood może zatem spokojnie działać i zabrać „sprzęt”.
Tym „Robin Hoodem” jest Jezus, który przy pomocy Ducha Świętego unieszkodliwia „mocarza” i zabiera mu sprzęt. W tekście greckim na określenie „sprzętu” użyte jest słowo skeuos, σκεῦος, „naczynie, waza”. Nowy Testament używa tego słowa również na określenie ciała ludzkiego (Rz 9,21-24;
2 Kor 4,7; 1 Tes 4,4; 1 P 3,7), a nawet całej osoby, na przykład o św. Pawle mówi się jako o „wybranym naczyniu” (Dz 9,15).
Dzisiejsza Dobra Nowina jest taka: Pan Jezus nie pozwala, aby ktokolwiek pozostawał uwięziony przez jakiegokolwiek mocarza. Jeśli będzie trzeba, to tak jak „Robin Hood”, jak szef jakiejś bandy, do którego się porównuje, napadnie na mocarza i uwolni uwięzionych.
Robin Hood i tajemnica zrabowanych naczyń
