Ta noc ma być czuwaniem…

„Tej nocy czuwał Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich Izraelitów po wszystkie pokolenia” ‒ tak o świętowaniu Paschy pisze Księga Wyjścia (Wj 12,43). 10. dnia miesiąca Izraelici wzięli baranki, strzegli ich do 14. dnia miesiąca, potem zabili je. Krwią skropili odrzwia domów, spożyli w pośpiechu Paschę. O północy Pan pozabijał pierworodnych u Egipcjan, a potem Izrael wyszedł z domu niewoli. A Pan czuwał nad tym ich krzątaniem, pakowaniem dobytku, wyruszaniem, niepewnością, troską, przerażeniem, lękiem, zdenerwowaniem – bo zapewne i takie odczucia im towarzyszyły.
Kilkanaście wieków później Jezus ze swoimi uczniami świętuje Paschę. Spożywa wieczerzę, a następnego dnia zostanie zabity ‒
jak Baranek. W noc poprzedzającą swą śmierć idzie na modlitwę i prosi, aby uczniowie trwali na modlitwie. Aby czuwali. Nad Jego lękiem, nad Jego niepewnością, nad chęcią zmiany planów. Oni jednak opadają z sił
i zasypiają. Ze smutku.
Bóg czuwa, gdy Izrael celebruje Paschę
i wychodzi z domu niewoli. Człowiek nie jest w stanie czuwać, gdy Bóg Człowiek wchodzi w swoją Paschę, którą przeżywa, aby nas definitywnie wyprowadzić z domu niewoli. „Oto nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem”, mówi Psalm 121. Gdyby ten Psalm był o nas, to brzmiałby: „I tak się zdrzemnie albo i zaśnie ten, którego Pan o czuwanie prosi”.
Wchodzimy w Wielki Tydzień, będą okazje do czuwania. Obyśmy ich nie zmarnowali, bo zdaje się, że są niezwykle cenne w oczach Bożych. I są okazją do odwdzięczenia się za Jego czuwania.