Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»
On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Oto słowo Pańskie.
Komentarz do Ewangelii
Co zrobić, by ludzie mnie widzieli? Może pójdę się pomodlić na środku placu albo pobiegam z różańcem w ręku w prawo i w lewo – tak, by ludzie mnie zobaczyli i pomyśleli, jaki to ja jestem pobożny, świątobliwy? Oj, chyba nie jest to dobry pomysł: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę” (Mt 6,5). To może przyposzczę sobie, tak zdrowo, tak fest, żeby mi twarz zszarzała i policzki się zapadły? Oj, chyba nie jest to dobry pomysł: „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę” (Mt 6,16). To może jeszcze coś bardziej pobożnego odstawię? Przejdę się z krzyżem 50-kilogramowym ze Świnoujścia do Ustrzyk, a potem z Jeleniej Góry do Suwałk, kreśląc Krzyż nad Polską? Oj, chyba też nie jest to dobry pomysł: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest
w niebie” (Mt 6,1).
Wszystkie zacytowane fragmenty mówią o tym, czego nie trzeba robić, żeby Bóg nas zobaczył, zauważył. On nas widzi. Nie musimy sygnalizować Mu naszej obecności wystrzelaniem flar. Ale my – owszem, mamy tendencje do zwracania uwagi tylko na to,
co z zewnętrz ładne, na wynik, rozmach, wielkość pobożności. Mamy również tendencje do klasyfikowania na podstawie tych właśnie zewnętrznych oznak: wielkości danej jałmużny, czasu spędzonego na modlitwie, surowości w zachowywaniu postu.
Dzisiaj natomiast Pan Jezus, powołując Mateusza, uczy nas, że prawdziwa mądrość leży w zaglądaniu pod powierzchnię rzeczywistości. Oto Mateusz – siedzi w okienku Urzędu Skarbowego i zbiera on podatki na Imperium najeźdźcy. Nie dość, że zbiera, to jeszcze dla obcych. Gorzej być nie może.
I wszyscy wiedzą, że zbiera więcej, niż potrzeba. Zdzierca, kolaborant. Gdyby na niego tylko z zewnątrz popatrzeć, to to jest bieda
z nędzą i czarna rozpacz.
A Pan Jezus przechodzi obok i zaraz czytamy, że „ujrzał człowieka”. Pod powierzchnię rzeczywistości zajrzał. Dla Niego Mateusz to przede wszystkim człowiek, to najpierw człowiek, ktoś cenny, niezastąpiony, wyjątkowy, jedyny.
Panie Jezu, naucz mnie w ludziach ludzi widzieć!