Wrócił do Liturgii kolor zielony, wrócił do nas okres zwykły. I od razu traktuje nas Ewangelią o… braniu krzyża, każdego dnia. Co więcej, zaprasza do tego, żeby się zaprzeć samego siebie.
Co to znaczy „zaprzeć się samego siebie”? Wyobrażam sobie, że wchodzę do poradni rentgenowskiej, robią mi zdjęcie kości przedramienia, przynoszą wynik, a ja mówię: „A to nie ja, to nie moje, moje kości są śliczniejsze”. Czy to już zaparcie się siebie? Przyznam się, że czasami nie rozumiem, co to znaczy zaprzeć się siebie. Wyobrażam sobie jeszcze, że zatrzymuje mnie policja do kontroli drogowej, prosi o dokumenty.
Podaję dowód, prawo jazdy i mówię – „Bardzo proszę, oto dokumenty, ale ja to nie ja”. Może w taki sposób można zaprzeć się siebie?
Wiem, wiem, wymyślam. Ale czasami muszę pogłówkować, żeby zrozumieć. Słownik języka polskiego pomaga mi, mówiąc, że jednym ze znaczeń czasownika „zaprzeć się – zapierać się” jest „zaprzeczyć czemuś”. Jest też i takie znaczenie, które mówi, że zaprzeć się kogoś lub czegoś to „zerwać z tym kimś lub czymś wszelkie związki”.
Zaprzeć się samego siebie oznaczałoby zatem zerwanie związku ze sobą samym. Powiedzenie – ja nie chcę mieć ze sobą już nic więcej wspólnego. Zaprzeć się samego siebie oznaczałoby również zaprzeczenie sobie. Jeśli coś we mnie myśli „A”, to mogę temu zaprzeczyć i powiedzieć, że od dzisiaj ważniejsze jest „minus A”, „A ze znakiem przeciwnym”.
Przyznam, że teraz nieco mi łatwiej zrozumieć to Jezusowe zaproszenie do zaparcia się samego siebie.
Mogę myśleć, że zaparcie się to zaprzeczenie sobie, powiedzenie sobie samemu: „Nie!”, „Zrób na odwrót!”. Mogę myśleć, że zaparcie się to zerwanie związku z samym sobą, czyli uznanie, że z jakąś częścią mnie nie chcę mieć już nic więcej wspólnego.
Co przychodzi Państwu do głowy jako pierwsze? Którą część życia chcieliby Państwo wyeliminować, zerwać z nią, ogłosić,
że nie ma się z nią nic więcej wspólnego?
Jakiej części swojego życia chcieliby Państwo zaprzeczyć?
Zaprzeczenie i zerwanie stosunków
