Powiedzieć rybakowi, który wraca z całkowicie nieudanego połowu, żeby na chwilę zawrócił i zarzucił sieci tym razem nie po lewej, ale po prawej stronie łodzi, może wprowadzić go w zdumienie. To niedorzeczne i po ludzku niemożliwe. Jaki to ma sens, czy z lewej, czy z prawej strony, ryby tego nie rozumieją. Ja tego nie rozumiem. A wszystko, czego nie rozumiem, staram się negować, zaprzeczać, bronić się, tłumaczyć i udowadniać swoje racje. A oni zrobili to bez zbędnej dyskusji, zarzucili sieci po prawej stronie. Może byli zbyt zmęczeni całonocną pracą, albo było im już wszystko jedno – zostali sami, bez Pasterza i wciąż czuli pustkę, potrzebowali kogoś, kto im powie, co robić, jak robić, jak żyć. Teraz musieli sami i gubili się w tym. Gdy z powodu mnóstwa ryb nie mogli wyciągnąć sieci, Piotr zrozumiał, że to jest Pan!
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz podczas jednej z homilii przytoczył kiedyś pewne opowiadanie, które tak zapamiętałam:
W parku miało miejsce następujące zdarzenie: syn bawił się z ojcem i w pewnym momencie dziecko wdrapało się na niewielki konar i zapytało tatę: „złapiesz mnie?” Ojciec otworzył ramiona i zapewnił, że złapie. Syn zamknął oczy i skoczył bez wahania w bezpieczne ramiona ojca. Taka powinna być nasza postawa względem Boga Ojca w różnych trudnych sytuacjach. Pan Bóg mówi do nas skacz, złapię cię, nie bój się, jesteś bezpieczny, przeprowadzę cię przez to, zaufaj Mi tylko. A jaka jest nasza postawa? Jaka jest moja odpowiedź na najbardziej zaskakującą prośbę Pana Jezusa? Bardzo często ufamy Panu Bogu z dużym marginesem tolerancji, bo może coś się Panu Bogu nie uda… Zanim skoczę w ramiona Ojca, przypnę się najpierw pasami bezpieczeństwa, obłożę poduszkami powietrznymi, kilka razy sprawdzę swoją pozycje i zanim skoczę, upewnię się, że na pewno nic mi nie grozi. Tymczasem Pan Jezus prosi nas, byśmy oddali stery życia w Jego ręce. Jeśli mówi, że złowimy ryby, to złowimy. Nieważne po której stronie łodzi. Musimy Mu tylko zaufać.
Panie, proszę, przymnóż nam wiary, byśmy potrafili zaufać Ci bezgranicznie.