…I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego

Credo, to znaczy – wierzę
CZĘŚĆ V

W homilii, wygłoszonej w dniu inauguracji pontyfikatu (22 października 1978 roku), św. Jan Paweł II mówił m.in.: „Nie obawiajcie się przyjąć Chrystusa i zgodzić się na Jego władzę! (…) Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, ustrojów ekonomicznych i politycznych, szerokich dziedzin kultury, cywilizacji, rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, co jest w człowieku. Tylko On to wie!”.
Papież mówi, jak w wierze chrześcijańskiej postać Jezusa jest bardzo ważna – ważna dla Boga i dla nas. Bez Jezusa wiara chrześcijańska nie istnieje. Credo nazywa Boga Ojcem, bo ma Dziecko, jedynego, Jednorodzonego Syna. Lecz jak to zrozumieć? Jak pojąć? Człowiek chce wiedzieć jak najwięcej. Pyta, docieka. Dopóki dociekania jego służą zbawieniu, jest bardzo dobrze, kiedy jednak kieruje nimi fałszywe poszukiwanie „prawdy”, podsycane próżnością, tylko ludzką ciekawością, jest gorzej. Wiara ma prawo pytać i szukać odpowiedzi, ale musi być gotowa otworzyć się na tajemnicę, zaufać temu, co jest prawdziwe, lecz ją przerasta, czego nie da się pojąć i wytłumaczyć przy pomocy ludzkich pojęć. Wiara pyta więc, dlaczego Bóg ma Syna, a nie na przykład Córkę? Skąd wiemy,
że jest właśnie tak? Człowiek wierzący przyjmuje tę prawdę dlatego, że ufa Bogu i ufa temu,
co On objawił. Właśnie wie to z Objawienia, które uczy, że Boży Syn pojawił się na świecie jako mężczyzna. Przyszedł do nas, aby przekazać nam wolę swojego Ojca. Czerpał z Ojca i nam objawił, podobnie jak uczyni to Duch Święty, który doprowadzi nas „do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy” (J 16,13).
Jest radykalna różnica między wewnętrznym Boskim pochodzeniem, które należy do istoty Bożej, a światem stworzonym na mocy wolnej decyzji Trójjedynego Boga. Niezależnie od tego, jak głęboko Bóg wtajemniczyłby nas w swe Boskie życie, nigdy nie przemienimy się ze stworzeń w Boga. Jezus Chrystus jest jedynym Bożym Synem, zrodzonym, a nie stworzonym, który dzieli z Ojcem tę samą Boską naturę, żyje poza czasem, jest odwieczny. Dlatego inne istoty mogą być stworzone tylko w Synu i przez Syna: „Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, [z tego], co się stało” (J 1,3).
Z Objawienia dowiadujemy się, że Boski Syn otrzymał przy Wcieleniu konkretne imię. Jest nim Jezus, które w języku hebrajskim oznacza: „Bóg zbawia”. Imię to wyraża zarówno tożsamość Jezusa, jak i Jego posłanie. Ponieważ wyłącznie Bóg „może odpuszczać grzechy” (Mk 2,7), dlatego w Jezusie, swoim odwiecznym Synu, Bóg stał się człowiekiem, aby „zbawić… lud od jego grzechów” (Mt 1,21). W taki oto sposób w Jezusie Bóg wypełnia całą historię Zbawienia dla dobra ludzi. Drugim imieniem Syna Boga jest imię Chrystus, które jest greckim tłumaczeniem hebrajskiego pojęcia „Mesjasz”, co znaczy – „namaszczony”. Pojęcie to stało się imieniem własnym
Jezusa, gdyż wypełnił On doskonale wolę swego Ojca, które pojęcie to oznacza.
Dzięki Jezusowi Chrystusowi Bóg nie jest już nieznany, obcy, odległy. Przestał być nieosiągalny dla naszego serca. Przeciwnie, dla nas stał się Dzieckiem i tak usunął wszelką dwuznaczność, wszelką odległość, obcość. Stał się naszym Bliźnim, uzdrawiając
w ten sposób też obraz człowieka, drążonego przez zło. Bóg stał się dla nas darem. Stał się On Emmanuelem, czyli Bogiem z nami.
Odtąd jest „najpiękniejszy z synów ludzkich, wdzięk rozlał się na twoich wargach: przeto pobłogosławił tobie Bóg na wieki” (Ps 45,3). Tylko niepojęta miłość Boga była zdolna do takiego uniżenia, do takiej bliskości, niepojętej, niewyobrażalnej dla nas, dla naszego stworzonego umysłu, bliskości. Sprawiła to Boża miłość, która oczekuje od stworzenia, od nas, tego samego – miłości.
Pewnego razu młody człowiek, przekonany o wyjątkowym pięknie swojego serca, spotkał starca. I pochwalił się przed nim swoim pięknym, młodzieńczym sercem. Na to starzec, ku zaskoczeniu owego młodzieńca, rzekł, że w życiu nie zamieniłby swego starczego, poranionego serca na serce młodzieńca – czym wywołał niemałe zdziwienie. „Widzisz te blizny i brakujące kawałki? Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób, ale oni nie dali mi nic w zamian
i stąd te blizny. Jeśli jednak spojrzysz uważnie, dostrzeżesz, że wiele kawałków do me­go serca nie całkiem pasuje. Dlaczego to? Bo są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu. Stąd właśnie moje serce jest piękniejsze od twojego. Bruzdy zaś, które widzisz, zrobili ludzie nieuczciwi, ci, którzy mnie zranili”. Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał. Potem wziął kawałek swego pięknego serca i ofiarował go starcowi,
a starzec zrobił to samo.
Wielkie sprawy najlepiej poznaje się sercem. Mały Książę mówił,
że dobrze widzi się
tylko sercem,
a najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Największym pragnieniem każdego człowieka jest miłość, z miłości bowiem został stworzony, miłością odkupiony i do miłości powołany. Ponieważ Jezus Chrystus jest Synem Ojca, źródła Miłości, On tylko wie, co jest w człowieku i może temu właściwie zaradzić. ■

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB