Jeśli wyrzucą cię drzwiami, wejdź oknem – CZĘŚĆ II

Historia „Rycerza Niepokalanej” jest niezwykła i zaskakująca. Pierwsze 17 lat to dynamiczny rozwój i niewyobrażalne nakłady czasopisma. Później nastała wojna, która zamknęła usta
„Rycerzowi” i zabrała wielkiego Założyciela czasopisma. Wznowiona po wojnie działalność nie trwała długo. Już po siedmiu latach Wydawnictwo ponownie zostało zamknięte. Władze komunistyczne zatrzasnęły przed „Rycerzem” drzwi… ale okno… było uchylone.

Pomysł, aby na beatyfikację Ojca Maksymiliana wydać specjalny numer „Rycerza Niepokalanej”, okazał się iskrą, która na nowo rozpaliła pragnienie wydawania czasopisma. Przez pierwszy rok Wydawnictwo mieściło się w jednym z rzymskich klasztorów. Jednak w listopadowym numerze „Rycerza”, w stopce redakcyjnej pojawił się nowy adres: Convento dell’Immacolata, Santa Severa, Italia. W słowie wstępnym do tego numeru znajdziemy wyjaśnienie zmiany: „Kiedy w Rzymskim klasztorze św. Doroty, który nas gościł przez rok, było nam już – w związku z rozwojem Wydawnictwa – za ciasno, oglądaliśmy się za bardziej obszernym miejscem i to takim, w którym moglibyśmy stworzyć klasztor na wzór Niepokalanowa polskiego, żyjący w duchu bł. Maksymiliana. Jeden z naszych abonentów w Anglii, Pan Józef Prus-Wiśniewski, nie wiedząc jeszcze o naszych planach, przysłał cegiełkę 10 funtów na budowę polskiego Niepokalanowa w Rzymie, a z nią apel do Czytelników, by zechcieli, w miarę swych możliwości, składać cegiełki na tę budowę. Bardzo jesteśmy wdzięczni za tak wspaniałomyślną inicjatywę. Na razie naszym potrzebom zaradził Generał Zakonu, Najprzewielebniejszy o. Witalis Bommarco, oddając do naszej dyspozycji klasztor w Santa Severa, w pobliżu Rzymu, gdzie przeprowadziliśmy się 2 października”.Poniżej kilka słów o miejscu.
Pyrgi to pierwotna nazwa dzisiejszej miejscowości wypoczynkowo-kąpieliskowej Santa Severa. Kiedyś był to główny port Etrusków, dobrze obwarowany. Do dziś można oglądać wyłaniające się z morza resztki pozostałych falochronów, mur z potężnych głazów okalający miasto i port zbudowany w III wieku przed Chr., fosę, główną bramę wjazdową od strony wschodniej, a nawet jej nietknięty próg z wyraźnymi śladami charakterystycznych zawiasów, w których osadzone były potężne wrota wjazdowe. Stare zamczysko przyportowe z okazałą wieżą saraceńską, pod którą znajduje się wjazd z miasta do portu, nosi cechy nieco późniejsze. Sama wieża została wybudowana w IX wieku przez jeńców saraceńskich.
Według podania, w okresie prześladowań chrześcijan za czasów rzymskich skazywano niektórych na wygnanie z Rzymu na Sardynię. Właśnie jedną ze skazanych miała być Severa, chrześcijanka, która umęczona torturami, zmarła właśnie w tej miejscowości. W zamku znajduje się kościółek ku jej czci, w którym miała być pochowana.
Port w Santa Severa odgrywał w przeszłości ogromną rolę. Jedna z czterech republik morskich – Genua, często tu zakotwiczała statki, by zaopatrzyć się w słodką wodę. Tu kupowano drewno na budowę nowych statków. Historia wspomina nawet, że Genueńczycy zabiegali nie tylko o wykupienie portu Pyrgi, gdzie zatrzymując się, musieli właścicielom portu uiszczać wysokie opłaty kotwiczne (ancoraggio), ale byli gotowi wykupić okoliczne tereny.
Pyrgi było miejscem świętym dla Etrusków i całej Etrurii. Tu znajdowała się centralna, wspaniała świątynia bogini Junony (stąd nazwa ulicy Giunone Lucina, przy której znajdował się nasz klasztor). Była ona boginią światła i nowego życia. Tu ciągnęły pielgrzymki z całej Etrurii, tu polecały się opiekuńczej bogini młode małżeństwa, u niej szukały pomocy matki spodziewające się potomstwa.
Dzisiaj miejscowość liczy ok. 800 mieszkańców i jest podzielona na Santa Severa i Severa Nord.
W okresie letnim liczba osób zwiększa się dziesięciokrotnie, kiedy nad Morze Tyrreńskie przybywają turyści, do swoich willi ściągają mieszkańcy Rzymu i innych miast.
Właśnie w tej miejscowości Kuria Generalna zakupiła dwuhektarową nadmorską działkę. Cena jej była stosunkowo niska, ponieważ teren był kawałkiem nieużytku. Zanim wzdłuż wybrzeża zbudowano falochrony z olbrzymich głazów skalnych, w czasie zimowych sztormów fale morskie zalewały cały ten teren i przelewały się aż do pobliskiej drogi Via Aurelia. Na tych nieużytkach wybudowano duży dom, który służył jako miejsce zakwaterowania podczas wyjazdów kolonijnych dla dzieci z parafii św. Doroty w Rzymie. Od Via Aurelia przeprowadzono do tego budynku drogę, którą nazwano Via della Colonia. Tuż przed objęciem tego budynku
i przeznaczeniem go na Wydawnictwo, zmieniono nazwę na Via Giunone Lucina.
Po kapitule generalnej w maju 1972 roku nowy Zarząd Zakonu zdecydował o sprzedaży połowy parceli położonej od strony północnej budynku. Uzyskane pieniądze przeznaczono na gruntowny remont i częściowe adaptowanie budynku do potrzeb Wydawnictwa.
Doczekaliśmy się więc Wydawnictwa z prawdziwego zdarzenia i choć nie dorównywało ono niepokalanowskiemu, było wystarczające, by „Rycerz Niepokalanej” docierał wszędzie tam, gdzie był potrzebny. Nawet kiedy 15 czerwca 1981 roku od Ministerstwa Kultury i Sztuki przyszło zezwolenie na wznowienie działalności wydawniczej w Niepokalanowie, a 31 sierpnia Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji
i Widowisk zezwolił na wydawanie „Rycerza Niepokalanej” w formacie B-5, o 36 stronach i w nakładzie 50 tys. egz. (pierwszy numer ukazał się w październiku), to i tak „Rycerz” z Santa Severa cieszył się ogromną popularnością w kraju i na emigracji przez kolejnych 30 lat, o czym opowiem w następnym numerze. ■

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB