Karmiąc się Słowem

4 LIPCA 2021,
14. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: MK 6,1-6

Po co Bogu frezarka?

Jeszcze żeby Syn Boży był na przykład rabinem, to może jakoś byśmy sobie z tym poradzili. Albo na przykład takim, dajmy na to, arcykapłanem. Łatwiej by było. Ale nie, ten Bóg to zawsze wszystko jakoś na odwrót robi. Syn Boży, który stał się człowiekiem, miał ze względu na wykonywany zawód więcej do czynienia ze strugami, piłami, dłutem i młotkiem, niż ze sprzętem w świątyni czy świętymi tekstami proroków, które bez trudu wyjaśniał. I gdyby był choćby synem rabina, to jakoś łatwiej by było to wyjaśnianie przyjąć, ale ponieważ był cieślą (Mk 6,3), i w dodatku synem cieśli (por. Mt 13,55), to się ludzie nadziwić nie mogli i dać Mu wiary nie chcieli.
A proszę sobie wyobrazić, że przychodzi cieśla, by naprawić drzwi. W skrzynce narzędzia, w samochodzie zaparkowanym na ulicy reszta sprzętu: szlifierki, wiertarki, frezarki. Może mała drabina. I między przycięciem deski a zeszlifowaniem czegoś tam, uzdrawia jakąś babkę, co akurat z zakupami przechodziła i na nogę utykała. Czy to normalne?
Wygodniej byłoby człowiekowi trzymać się własnych wyobrażeń o Bogu. Że to Ktoś, kto jest wyłącznie ponad naszymi problemami i że pomoże je nam rozwiązać. Trudniej przyjąć, że Bóg chciał się przekonać, ile te nasze problemy ważą, i zszedł między nas, w środek tych naszych problemów. Problemów w relacjach, problemów związanych z odmienną wizją świata, ale i tych związanych z wykonywanym zawodem. Bogu, który staje się człowiekiem, tępią się piły i strugi, i może nawet łamią się trzonki od młotka.
Ale właśnie to jest fascynujące… Że chciał być tak blisko.

11 LIPCA 2021,
15. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: MK 6,7-13

Nad-wrócenie

Pan Jezus posyła w świat Apostołów i nakazuje im, aby głosili nawrócenie. Wyobrażam sobie, że gdy słyszymy słowo „nawrócenie”, to coś w nas się buntuje, boi i lęka. Nawrócenie kojarzy nam się z zostawianiem czegoś, z odrzucaniem jakiegoś grzechu,
ze zmianą jakiegoś zachowania, z powrotem do punktu wyjścia.
Greckie słowo: nawrócenie, „metanoia”, oznacza dosłownie „zmianę sposobu myślenia”, a jeszcze dokładniej „wiedzę po / rozumienie późniejsze”. Zakłada zatem, że coś się dzieje, wydarza, albo że to my sami dokonujemy jakiegoś czynu, a potem oceniamy to, co się stało, podejmujemy jakąś refleksję. Nabywam jakiejś wiedzy „po” danym wydarzeniu. Jeśli wszystko zadziałało poprawnie – niczego nie zmieniam. Jeśli jest coś, co poszło nie tak, jak chciałem, albo pojawia się jakiś wyrzut sumienia, to dokonuję zmiany. Nie wracam zatem do punktu wyjścia, ale uzyskawszy jakąś nową perspektywę dzięki namysłowi nad tym, co się stało, zaczynam
w jakimś nowym punkcie.
Apostołowie, którzy wyruszają w świat, wzywają do nawrócenia. A zatem do refleksji. Coś się wydarzyło. Co takiego? Przybliżyło się królestwo niebieskie i ogłoszono Dobrą Nowinę o przebaczeniu grzechów i o zmartwychwstaniu. Nie wracamy zatem do punktu wyjścia. Nie zawracamy, nie powracamy. Ale zaczynamy z zupełnie nowego poziomu, na którym jest miłosierdzie i dar nowego życia. Nad-wracamy. Ponad poprzedni sposób życia.

18 LIPCA 2021,
16. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: MK 6,30-34

Głębokie poruszenie

Czasownik splagchnizomai (σπλαγχνίζομαι), oznaczający jakieś głębokie poruszenie czy wzruszenie, występuje u św. Marka cztery
razy. Raz w dzisiejszej Ewangelii, a oprócz tego we fragmentach, w których Ewangelista opowiada, jak to Jezus wzrusza się cierpieniem paralityka i uzdrawia jego chorą rękę (Mk 1,41), jak wzrusza się nad tłumem, który słucha Go od trzech dni i zaczyna brakować mu jedzenia (Mk 8,2), oraz w scenie, w której ojciec chłopca cierpiącego na tajemniczą chorobę prosi Jezusa, aby ulitował się nad nim (Mk 9,22). Paraliż, głód, choroba powodowana przez złego ducha – oto motywy wzruszenia Jezusa. Natomiast w dzisiejszej Ewangelii Jezus jest głęboko poruszony, gdyż tłumy nie mają pasterza.
Czyżby zatem nie mieć pasterza i błąkać się bez przewodnika, to tak samo jak paraliż, głód i choroba powodowana przez złego ducha?
Pytanie ukryte między wierszami dzisiejszej Ewangelii to pytanie o pasterza. Jeśli coś mnie paraliżuje, jeśli jest w moim sercu jakiś głód, jeśli jakoś duchowo niedomagam, to może przyczyną tego jest łażenie swoimi drogami i oddalanie się od Pasterza? Zadanie na dziś: zaśpiewać, z przekonaniem, że „Pasterzem moim jest Pan i nie brak mi niczego”. I mocno w to uwierzyć.

25 LIPCA 2021,
17. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: J 6,1-15

Arytmetyka Bożych darów

Załóżmy, że bochenek chleba waży 600 gramów. Do dyspozycji było pięć bochenków, czyli trzy kilogramy chleba. Ludzi było około 5 000, licząc tylko dorosłych chłopów, bez liczenia kobiet i dzieci. Ile chleba musi zjeść dorosły chłop, żeby się najeść? Niechby nawet było to tylko pół bochenka, 300 gramów. 5 000 razy 300 gramów równa się 1500 kilogramów chleba.
A uczniowie zbierają ułomki i napełniają 12 pełnych koszów. Załóżmy, że to były małe koszyki, do których mogło wejść około 10 kg chleba. 12 razy
10 kg równa się 120 kg. Plus 1500 kg już zjedzonych.
I nawet zaokrąglając wszystko mocno w dół, wychodzi nam teraz, że z trzech kilogramów chleba Pan Jezus zrobił co najmniej 1620 kg.
A nie liczyliśmy jeszcze kobiet
i dzieci! Załóżmy, że zjadły – kobiety
i dzieci – mniej więcej tyle samo co mężczyźni. A zatem kolejne 1500 kg. Według najbardziej zaniżonych obliczeń: 3 120 kg z trzech kilogramów. To tysiąc razy więcej!!!
Może to jest właściwa miara? Dla Boga jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień (zob. Ps 90,4; 2 P 3,8). Może zatem to jest właśnie Boży przelicznik… jeśli ofiaruję Mu jakiś czas na modlitwę, On odda mi tysiąckroć więcej… „Kładę się, zasypiam i znowu się budzę, ponieważ Pan mnie wspomaga. I nie ulęknę się wcale tysięcy ludzi, którzy zewsząd na mnie nastają”… Przynieś Panu Bogu jakiś dar. Choćby niewielki. Pomnoży go tysiąckrotnie.
Sierpień

1 SIERPNIA 2021,
18. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: J 6,24-35

Zaprogramowani
tylko na głód chleba?

Mózgowy ośrodek nagrody jest tak skonstruowany, by bardzo szybko nauczyć nas, jakie czynności należy powtarzać, aby zapewnić przeżycie jednostki i grupy. Potrzebujemy jeść, pić, rozmnażać się, poznawać świat i to dlatego czynności te wiążą się z przyjemnością. Przyjemność motywuje nas to tego, żeby powtarzać te czynności. Któż z nas zabierałby się za przygotowanie kolacji, gdyby jedzenie łączyło się z bólem podobnym to tego, który serwuje nam dentysta? No nikt. Kto z nas uczyłby się nowego języka, gdyby każde nowe słówko związane było z bólem przeszywającym mózg? No nikt.
Jezus, rozmnażający chleb na pustyni, jest ścigany przez tłumy, i nie ma się co dziwić. On też się temu nie dziwi, wie, że tłumy szukały Go nie dlatego, że uczynił znaki, ale dlatego, że „jadły chleb do sytości”.
Jezus pokazuje jednak, że człowiek to coś więcej niż dwunożne zwierzę zaprogramowane przez naturę na przeżycie. Człowiek ma możliwość szukania pokarmu, który nie ginie, który trwa na wieki. Jezus mówi, że to On sam jest tym Pokarmem, Chlebem na wieki. Im więcej w naszym życiu szukania Jezusa, tym bardziej jesteśmy ludzcy.

8 SIERPNIA 2021,
19. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: J 6,41-51

Przyciąganie

Gdy fizyka mówi o przyciąganiu, to stwierdza, z niezachwianą pewnością, że między dowolną parą ciał posiadających masy pojawia się siła przyciągająca, która działa na linii łączącej środki ich mas, a jej wartość rośnie z iloczynem ich mas i maleje z kwadratem odległości między nimi. Im większe masy, tym większe przyciąganie, im bliżej, tym mocniej.
W dzisiejszej Ewangelii też o przyciąganiu. Ale między osobami. Tutaj nie działa to wszystko tak prosto, jak między dwoma obiektami nieożywionymi. Bo w przypadku osób wchodzi w grę również wolna wola, chęć. Nie tylko ode mnie zależy, jak bliską relację będę miał z drugą osobą. Druga osoba musi chcieć tego samego.
Jeśli chodzi o relację z Bogiem, to dzisiejsza Ewangelia ma dla nas Dobrą Nowinę: Bóg chce mieć nas blisko! W Ewangelii Jana trzy razy używa się czasownika „pociągnąć, przyciągnąć”. Jezus mówi, że nikt nie może do Niego przyjść, jeśli go nie pociągnie Ojciec (J 6,44). Jezus zapewnia nas również, że gdy zostanie nad ziemię wywyższony, przyciągnie wszystkich do siebie (J 12,32). I wreszcie, w rozdziale 21 czytamy o Apostołach, którzy ciągną na brzeg sieć pełną wielkich ryb
(J 21,6). To jest o Kościele, który ma przyciągać do Jezusa.
Dobra Nowina: chce nas mieć blisko Ojciec, chce nas mieć blisko Syn. A Duch Święty uzdalnia Kościół, aby o tej Dobrej Nowinie opowiadał. Wystawmy się na jej działanie, dajmy się jej przyciągnąć.

15 SIERPNIA 2021,
WNIEBOWZIĘCIE NMP
EWANGELIA: ŁK 1,39-56

Zaczyna się coś nowego

Pierwsze słowo dzisiejszej Ewangelii to
imiesłów anastasa, „powstawszy” (ἀναστᾶσα). Wujek tłumaczył: „A powstawszy Marya w onych dniach, poszła na górę z kwapieniem do miasta Judzkiego”, a Biblia Gdańska: „Tedy wstawszy Maryja w onych dniach, poszła w górną krainę…”. Nowsze tłumaczenia próbują oddać sens tego imiesłowu i tłumaczą „wybrała się i wyruszyła”, „wybrała się i poszła”.
Po co ten imiesłów, skoro wiadomo, że żeby pójść, trzeba wcześniej wstać? Ano jest to hebraizm, który wkradł się do greckiego tekstu Ewangelii i w ten sposób znalazł się w naszych tłumaczeniach. Oznacza on nie tyle fizyczną czynność powstania, choć i o to chodzi, ale przede wszystkim zaznacza początek jakiejś zupełnie nowej akcji. Zmienia się scena, coś nowego zaczyna się dziać i żeby tę zmianę podkreślić, używa się czasownika „powstać”.
W Ewangelii św. Łukasza czasownik „powstać” występuje w tej funkcji kilka razy. Mieszkańcy Nazaretu „wstają”, aby wyrzucić Jezusa z miasta (Łk 4,29). Jezus „wstaje”, idzie do domu Szymona i uzdrawia jego teściową (Łk 4,38). W przypowieści o synu marnotrawnym, tym, który „wstaje”, aby iść do domu ojca, jest syn (Łk 15,18.20). Wreszcie, pod koniec Ewangelii widzimy Piotra, który „wstaje”, aby pobiec do pustego grobu.
A nasze „wstawszy”? Początek czego oznaczają? Nawrócenia? Służby? Porannego biegu do pustego grobu… po nadzieję? Niech Wniebowzięta wyprasza nam łaskę wstawania na nawrócenie, na szukanie nadziei.
Na pójście do kogoś ze służbą – jak Ona.

22 SIERPNIA 2021,
21. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: J 6,55.60-69

Tak duża wolność,
że można za Nim nie iść

Jezus nie przymusza nikogo do tego, aby iść za Nim. Nie znajdziemy w Ewangelii: „Musisz iść za Mną, bo jak nie, to zobaczysz; bo jak nie, to się policzymy”. Znajdziemy: „Jeśli chcesz iść za Mną”… I dlatego dzisiejsza Ewangelia może opowiedzieć wydarzenie odejścia. Niektórzy z uczniów Jezusa, słysząc, jak deklaruje, że jest Chlebem życia, pragną odejść. Jezus komplikuje sprawę jeszcze bardziej, opowiadając o Ojcu, o Duchu, o Synu. I niektórzy zmieniają pragnienie w czyn i odchodzą. Jezus pyta zatem Dwunastu, czy i oni chcą odejść, ale Piotr w imieniu grupy odpowiada, że zostaną: „Ty masz słowa żywota wiecznego. A my uwierzyliśmy
i poznaliśmy, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego” (J 6,68-69). Jak to jest możliwe, że zostaje Piotr i pozostałych jedenastu, a inni odchodzą?
W Ewangelii Jana to jest dopiero drugi fragment, w którym pojawia się Piotr. Pierwszy fragment to ten, w którym opisane jest powołanie Piotra: „Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa.
I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr” (J 1,40-42).
Fragment dzisiejszy to dopiero druga scena, w której pojawia się św. Piotr, i pierwsza, w której cokolwiek mówi. Czy z tych niewielu informacji możemy się dowiedzieć, dlaczego Piotr zostaje, a inni odchodzą? Być może klucz do odpowiedzi leży w zdaniu: „Znaleźliśmy Mesjasza”. To bowiem znaczy, że Go szukali. Jezus był odpowiedzią na ich pytanie o Mesjasza.
Czyżby zatem wiara i pozostanie przy Jezusie zależało od tego, jakiego Jezusa szukamy? Jeśli szukamy Jezusa mieszczącego się w granicach naszej logiki, to może to nie wystarczyć, bo czasami pójście za Ewangelią będzie miało niewiele z logiką wspólnego… Jeśli zaś szukamy Jezusa, Syna Boga żywego, to nie ma się co dziwić, że będzie przekraczał nasze rozumienie. I że będzie potrzebna wiara. Jakiego Jezusa szukasz?
29 SIERPNIA 2021,
22. NIEDZIELA ZWYKŁA
EWANGELIA: MK 7,1-8A.14-15.21-23

Diagnoza

Podobno nic tak dobrze nie wpływa na człowieka, jak zrozumienie, do jakich zbrodni jesteśmy zdolni. Jeśli uznajemy, że jesteśmy zdolni do najgorszego, to zaczynamy patrzeć na siebie nieco bardziej realnie,
z większą pokorą. Ale też i z większą życzliwością.
Bo skoro jesteśmy zdolni do największych zbrodni,
a jeszcze nie są wpisane w nasze CV, to znaczy, że jakąś robotę nad sobą wykonujemy. Ciężką, niewidzialną, ale wykonujemy. Z Bożą pomocą i łaską.
A jak ktoś temu nie wierzy, to niech się sobie dobrze przypatrzy i policzy, ile razy w tygodniu ma ochotę wyrządzić komuś krzywdę, zdemolować coś i tak dalej… A jak nie chce się przypatrywać, to niech posłucha diagnozy, którą stawia dzisiaj Jezus: „I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym.
Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7,20-22). Tak, tak… Moje serce jest gotowe do wyprodukowania tego wszystkiego.
Całe szczęście, że Pan Jezus przyniósł nam Dobrą Nowinę i posłał Ducha Świętego. Codziennie mam wybór. Albo zrobię miejsce chrztowi świętemu, czyli między innymi Duchowi Świętemu i Jego owocom, albo będę bronił starego człowieka, któremu trudno wyrzucić z fabryki serca maszyny produkujące wszystkie te zbrodnicze rzeczywistości.
Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem, zdolnym do wszystkich trzynastu odmian zła, o których dzisiaj mówisz. ■