Wielkie dobro

List o. Sławomira Gajdy OFMConv, Redaktora „Rycerza Niepokalnej” w latach 1997-1998, do Redakcji i czcigodnych Czytelników.

Drogi Ojcze Redaktorze!

Serdecznie dziękuję za zaproszenie na jubileuszowe obchody 100-lecia istnienia „Rycerza Niepokalanej”. Bardzo żałuję, że nie będę mógł w nich uczestniczyć. Niestety, takie są czasy…
„Rycerz Niepokalanej”, powołany do życia przez św. Ojca Maksymiliana Marię Kolbego, ukończył 100 lat! Jak wiadomo, nasz miesięcznik nie zawsze mógł ukazywać się przez cały miniony wiek. Jego wydawanie było zabronione w okresie drugiej wojny światowej (wyszedł wówczas tylko jeden numer) i w trudnych czasach komunistycznych rządów. Z perspektywy wieku można powiedzieć, że był to jeden z wymiarów bezwzględnej walki – trwającej w sumie prawie 35 lat – dwóch ateistycznych systemów totalitarnych z Kościołem katolickim w Polsce.
Niemniej jednak w tych ciężkich czasach zniewolenia czasopismo niepokalanowskie nadal pełniło swoją apostolską misję i niosło światło nadziei narodowi polskiemu.
Zwrócił na to szczególną uwagę bł. Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia,
a dla nas, franciszkanów, również wytrwały i niezawodny orędownik wznowienia „głosu z Niepokalanowa” (3 grudnia 1967).
W swej wnikliwej ocenie nasz wielki Prymas zauważył, że miliony egzemplarzy „Rycerza Niepokalanej”, redagowane przez Ojca Maksymiliana, Jego współpracowników i następców, były niemal jedyną lekturą krzepiącą ducha podczas wojny i po wojnie (10 października 1971). Gdy wkrótce po zakończonej okupacji „moce ciemności rzuciły się na dzieło «Rycerza Niepokalanej»” (17 kwietnia 1960) i gdy „do dziś dnia nie można wznowić tego pisma, które tyle dobrego czyniło w Polsce” (4 grudnia 1966), Kardynał dawał taką radę: „Weźcie do ręki stare zeszyty «Rycerza Niepokalanej», przewracajcie kartki, czytajcie wypowiedzi Ojca Maksymiliana, a zobaczycie, że wszystkie tchną pragnieniem, by rycerze Niepokalanej naśladowali Maryję, Niepokalanego Rycerza Boga Żywego” (3 grudnia 1967). Niecały rok przed śmiercią, podczas ostatniej wizyty w Niepokalanowie, gdy już od wielu lat nie wolno było drukować pisma, wyznał: „Niedawno mówiła mi pewna staruszka: Mam u siebie w mieszkaniu kilka zeszytów przedwojennego «Rycerza Niepokalanej». I tym się odżywiam, gdy mnie życie zmęczy, wówczas zamykam się i przeglądam…” (19 czerwca 1980).