Close-up of Priest collar

Chodź, opowiem Ci o moim Kościele

Wówczas Jezus rzekł do nich: «Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada.» (Mt 26, 31)

 

I nic się nie zmienia, już tyle lat. Na kapłanów ciągle spadają ciosy, nie tylko od ludzi spoza Kościoła, ale także od tych, którzy do niego należą. „Winny”, „za mało charyzmatyczny”, „za bardzo charyzmatyczny”, „za mało rozmodlony”, „za bardzo rozmodlony”, „materialista”, „nie idzie z duchem czasów”, „zacofany”, „za bardzo radykalny”, „nie widzi drugiego człowieka”, „pedofil” – to tylko nieliczne określenia z licznych publikacji powszechnie dostępnych, zwłaszcza internetowych, także na portalach określanych siebie jako „katolickie”. A jaka jest prawda?

Wyobraziłam sobie, jakie opinie pojawiłyby się dzisiaj wśród wiernych jakiejś parafii, gdzieś w Polsce, gdyby proboszczem był tam na przykład Święty Piotr. Jaka narracja poszłaby w świat, podawana z ręki do ręki przez kolejne znaczące dzienniki i media. Porywczy, chwiejny, szybki, gwałtowny. Reagował szybciej niż myślał. Cechy, które widać na pierwszy rzut oka. Z którymi trudno dyskutować. Chciał dobrze, a wychodziło różnie. Czasami nawet bardzo źle. Zabrakło go przy Krzyżu. Zwątpił, zaparł się, po prostu słaby człowiek. Hejt z pewnością by go dzisiaj nie ominął. Może wierni domagaliby się nawet zmiany takiego proboszcza. Tymczasem Pan Jezus uczynił go pierwszy papieżem, skałą, na której zbudował swój Kościół. Takiego właśnie niedoskonałego wybrał na filar wiary, bo wiedział, że moc w słabości się doskonali. Że każdy z nas jest słaby. Niegodny. Grzeszny. I tylko mocą Bożą może góry przenosić i być nadzieją dla wątpiących.

W moim Kościele jest Pan Jezus. Nie tylko w tabernakulum, jak wszędzie, ale codziennie wystawiony jest do adoracji w Najświętszym Sakramencie. Można przyjść w dowolnej chwili i nic nie mówić. Po prostu być, przytulić się, zaczerpnąć sił. Księża dbają, by kościół był zawsze otwarty, by każdy mógł codziennie przystąpić do Sakramentu Pokuty, mimo pandemii. Może nie jest tak w innych kościołach w mojej miejscowości, ale tutaj tak. Każdy może przyjść, także z innych parafii.

W moim Kościele księża nie mówią, że pomagają. Oni to robią. Opiekują się samotnymi i opuszczonymi – w domu opieki, w schronisku dla bezdomnych, w szpitalu. Nie przeczyta się o tym w prasie, bo sami się tym nie chwalą. Poza tym łatwiej sprzedają się tematy bardziej chwytliwe. Że Kościół nie dostrzega drugiego człowieka. Że nie popiera strajku kobiet. Że jest przeciwko zabijaniu. Że nie daje prawa wyboru. Zresztą sami wierni chętniej pomagają dziś Wielkiej Orkiestrze niż Caritasowi, bo jest bardziej medialna, rozkrzyczana. Caritas pomaga po cichu, dużo bardziej, wystarczy porównać dane.

Mój Kościół jest wierny nauce Pana Jezusa, Bożym Przykazaniom i daje temu ciche świadectwo codziennie, przez wielu niedostrzegane. Jest mi tu dobrze. Ze Świętym Piotrem, który się zaparł, z Tomaszem, który nie uwierzył, z Pawłem, który prześladował. Każdy z nich toczył wewnętrzną walkę i wygrał. I tacy są kapłani w moim Kościele. Mocni mocą Boga. Namaszczeni, by głosić Słowo i udzielać Sakramentów. W moim Kościele jest żywy Jezus. Jego widzę w każdym księdzu, nawet w tym po ludzku niedoskonałym. A zwłaszcza w nim.

Zajrzyj do nas na FB

Warto zobaczyć