Droga

Droga

Dlaczego Krzyż? Dlaczego taka Droga?

Mam takie wspomnienie z dzieciństwa. Spędzam wakacje u mojej babci, jest późny wieczór, leżę już w łóżku, nie mogę spać. Latarnia przed domem maluje na ścianach pokoju potworkowe wzory, poruszające się w rytm rozkołysanej wpadającym przez uchylone okno wiatrem firanki.  Czekam na babcię. Nasłuchuję jej kroków. Zaraz powinna przyjść. Dlaczego trwa to tak długo? Gdy słyszę znajome skrzypienie schodów a potem drzwi, oddycham z ulgą. Babcia po całym dniu pracy wchodzi pokoju. Musi być zmęczona, ale jeszcze nie kładzie się spać. Sięga po Różaniec, klęka i zaczyna się modlić. Czy ja się pomodliłam? Nie pamiętam, za to cienie znikają natychmiast, moje serce powoli się uspokaja, czuję się tak dobrze. Zasypiam. Jak Piotr w Ogrójcu. Gdybym wiedziała, czuwałabym. Do pierwszej próby.

Zaparcie się przychodzi mi wyjątkowo łatwo. Jedno, drugie, trzecie. Aż samą mnie to dziwi, że moje sumienie z każdym kolejnym już tak nie krzyczy. Żeby uniknąć kłótni, wybieram po prostu milczenie. Tłumaczę sobie, że tak jest łatwiej, że szanuję w ten sposób poglądy innych, że atmosfera w pracy i domu jest dzięki temu poprawna. Koleżanka powiesiła w pokoju łapacz snów. Nie zareagowałam. Wiarę mam przecież w sercu. Tak samo sprzeciw wobec aborcji i współczucie dla chorych czy bezdomnych. Zupełnie spokojnie mogę umyć ręce. Są czyste. W przeciwieństwie do serca.               Dlatego taka droga. Bo jestem na niej ja, tak jak był na niej Szymon z Cyreny. Może znalazłam się tutaj przez przypadek? Gdybym przyszła pięć minut później lub pięć minut wcześniej, straciłabym swoją szansę nawrócenia. Może szłam już w ogóle w przeciwnym kierunku, bo postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce – ucieczka, rozwód, życie w związku niesakramentalnym. I może na tej drodze ktoś zawrócił mnie, żebym jednak nie uciekała od krzyża. Bym spróbowała unieść go jeszcze kawałek. Błogosławiony człowiek, który to zrobił. Bunt, złość i rozpacz powoli ustępują.

W każdym momencie Drogi Pan Jezus mógł skonać, tak bardzo był umęczony. Widział jednak tam nas, od Ogrójca i stóp Golgoty po sam szczyt, takich, jakimi jesteśmy – słabych, pokaleczonych przez grzech, nieszczęśliwych. I brał to wszystko na siebie. Po kolei. I wciąż bierze. Dlatego Krzyż. Dlatego taka Droga. Żeby się wypełniło. Żebyśmy wszyscy mieli szansę.

Zajrzyj do nas na FB

Warto zobaczyć