Bride and groom are holding leaf with rings

Listy od Czytelników

Podziękowania Najświętszej Maryi Pannie,
św. Maksymilianowi i naszym świętym Orędownikom

Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów
wraz z Redakcją „Rycerza Niepokalanej” pragną podziękować Księdzu Proboszczowi
za zaproszenie i możliwość promocji naszego miesięcznika w swojej parafii.
Gościł nas:

O. Krzysztof Kozioł OFMConv, par. pw. św. Maksymiliana M. Kolbego
w Głowience.

Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie i ogromną życzliwość. Bóg zapłać!

Bardzo dziękuję Bogu i Matce Najświętszej za szczęśliwą operację usunięcia pęcherzyka żółciowego oraz za wszystkie otrzymane łaski.

RYCERKA NIEPOKALANEJ KASIA

Chcę podziękować św. Ojcu Maksymilianowi za pomoc w uzyskaniu odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób miłować nieprzyjaciół i oponentów.
Przez ostatnie lata żywiłem ogromną nienawiść do ludzi, z którymi wiele lat współpracowałem. Moja opozycja wynikała z kłótni i burzliwego zakończenia zarówno tej kooperacji, jak i znajomości w ogóle. Przez sześć lat obiecywałem sobie, że jeśli
los zaaranżuje przypadkowe spotkanie,
w dosadny sposób odegram się za zepsucie mi opinii u wspólnych znajomych. Tak się jednak nie stało. Pod koniec 2021 roku poczułem, że to moje nastawienie jest niewłaściwe i należy to zmienić. W osobie św. Ojca Kolbego odnalazłem poplecznika i przykład bezgranicznej miłości do ludzi; ten aspekt spowodował, że za Jego wstawiennictwem zacząłem modlić się za wrogów, a zwłaszcza za tamte osoby. Tej intencji towarzyszyła inna, bardziej osobista – abym mógł się
z nimi spotkać i podać rękę na zgodę.
Otrzymawszy w ciągu siedmiu miesięcy modlitw wiele zwiastunów rychłego spotkania, dotarłem do tego dnia. Wbrew wcześniejszym zamiarom o chęci wypominania błędów i domagania się wyjaśnień, nie wypowiedziałem do tej osoby ani jednego słowa w takim kontekście. W to miejsce włożyłem słowa pełnej serdeczności, ujmując przeprosiny za swoje błędy, bo takowe też miały miejsce w przeszłości. Osoby przyjęły to ze spokojem i uśmiechem, a w miejsce standardowego znaku pokoju, czyli planowanego podania sobie rąk, uściskaliśmy się. Nasze spotkanie trwało dwie minuty, wszystko odbyło się szybko. Ale wiedziałem, że od tego momentu moje życie będzie wyglądało inaczej. Wyzbyłem się wszelkich kompleksów, a przez to mam inne podejście do ludzi. Poprzez mój przypadek chcę potwierdzić, że jesteśmy powołani do miłości bliźniego, co jako misja wpisuje się także w powołanie ku świętości. Dlatego od tamtych wydarzeń chcę podchodzić do każdego człowieka z szacunkiem i nie odtrącać nikogo, choćby miał być to dawny znajomy, wobec którego gdzieś w głębi serca chowałbym cząstkę urazy. Św. Ojcu Maksymilianowi niech będą dzięki!

MICHAŁ Z LUBLINA

Szczęść Boże! Jestem dzieckiem drugiej wojny światowej. Urodziłam się w roku 1941. Tego samego roku św. Ojciec Maksymilian Kolbe oddawał życie za współwięźnia – ojca rodziny, w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz Birkenau. Mój ojciec został zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof.
W roku 2020 zachorowałam na migotanie przedsionków serca. Rok później we wspomnienie św. Ojca Kolbego, 14 sierpnia, modliłam się z córką w kościele pw. Trójcy Przenajświętszej w Grajewie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Prosiliśmy Pana o zdrowie dla mnie. O wstawiennictwo zwróciliśmy się te­ż do św. Ojca Kolbego przed obrazem z Je-
go wizerunkiem, wspominając ze wzruszeniem moment Jego śmierci, kiedy to wstrzyknięto Mu truciznę. Następnego dnia, 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, ciśnieniomierz z funkcją EKG wskazał prawidłową pracę serca. Ustanie zaburzeń pracy serca potwierdzał później w badaniach kardiolog. Bogu chwała!

TERESA

Podziękowania dla Czcigodnego Sługi Bożego o. Wenantego i jego świętych Kompanów. Wstrzymano mi wypłacanie emerytury, gdyż ZUS czekał na dane z zagranicy, a te nie nadchodziły. Mimo że jako emeryt dorabiałem, było to za mało, by pokryć bieżące wydatki i opłacić moje minimieszkanko. Zwróciłem się w modlitwie do Maryi i Jezusa, którzy już raz dali mi nowe życie i całkiem mnie odrodzili, i do moich ukochanych Świętych, którzy już nie raz ofiarowywali mi wielkie łaski, a więc do św. Ojca Pio i św. Siostry Faustyny oraz do św. Ojca Kolbego. I właśnie ten ostatni naprowadził mnie na o. Wenantego Katarzyńca, o którym wcześniej nic
nie słyszałem. Długo nie czekając, udałem się na krótką pielgrzymkę do Kalwarii Pacławskiej, by zyskać jego wstawiennictwo.
Miałem tylko dwa dni wolnego. Pierwszego dnia dotarłem tam dopiero przed zmrokiem, ale udało mi się wziąć udział we Mszy świętej i pomodlić się przed ołtarzem poświęconym o. Wenantemu, na którym zresztą znajdowały się tysiące karteczek
z prośbami o wstawiennictwo. Dwa dni później dzwoni do mnie moja siostra i mówi,
że chce mi zwrócić 2000 zł, gdyż z jej powodu poniosłem przed rokiem spore straty, a ona nagle dostała jakąś dużą kwotę za sprzedaż mieszkania i poczuła się w moralnym obowiązku zwrócić mi te dwa tysiące. Ponieważ byliśmy ze sobą skłóceni, nigdy bym się nie spodziewał takiego gestu.
Jakby tego było mało, przed wyjazdem do Kalwarii Pacławskiej powiedziałem sobie, że skoro prowadzi mnie o. Wenanty,
to nic nie będę planował. Wiedziałem tylko, o której jest pociąg z Kielc. Ale z mojej małej miejscowości jeździ do Kielc tylko parę busów dziennie i nie miałem pojęcia, o której, bo mieszkam tu od niedawna i jeszcze nigdy nie korzystałem z takiego połączenia autobusowego. Gdyby jednak bus nie przyjechał w ciągu pół godziny, nie zdążyłbym na pociąg i nie dojechałbym do Kalwarii, gdyż o tej porze roku nie miałbym innego połączenia. Podchodzę do przystanku, widzę, że jakiś młodzian już czeka, pytam go więc, kiedy będzie bus do Kielc. A on mówi: „Za minutę”. Wydało mi się to niemożliwe, ale autobus rzeczywiście po chwili nadjechał i cała dalsza trasa, wszystkie połączenia, także te niepewne, okazały się strzałem w dziesiątkę.
Czcigodny Ojcze Wenanty! Dziękuję Ci stokrotnie za twoje nadprzyrodzone przewodnictwo i proszę o dalsze. Z tą prośbą zwracam się także do wszystkich Niebian, a zwłaszcza do św. Siostry Faustyny, św. Ojca Pio, św. Ojca Kolbego i wszystkich, którzy raczą mnie prowadzić. Lecz największe dzięki przez ręce o. Wenantego ofiarowuję Tobie, mój Królu i Panie, Jezu Chryste, cudotwórczemu Duchowi Świętemu i naszemu niebieskiemu Tatusiowi, Bogu Ojcu wszechmogącemu. I Królowej nieba i ziemi, która jest jak kryształ wypromieniowujący Ich miłość na ten skomplikowany świat.

JUREK

Spełniając obietnicę złożoną Matce Bożej, pragnę na łamach „Rycerza Niepokalanej” podziękować Matce Najświętszej za powrót do zdrowia mojej mamy Walerii.
W 2017 roku zdiagnozowano u niej miażdżycę tętnic w prawej nodze. Podczas pobytu w szpitalu lekarz nakłaniał mamę, by wyraziła zgodę na przeprowadzenie amputacji. Mama odmawiała, co skłoniło lekarzy do zmiany decyzji i przeprowadzenia zabiegu udrożnienia tętnic. Przed zabiegiem doszło do rozmowy z lekarzem. Mama powierzyła się opiece Maryi. W tym czasie modliłam się w Kaplicy szpitalnej, zawierzając mamę Maryi za wstawiennictwem Papieża św. Jana Pawła II. Nadmieniam, że szpital,
w którym przebywała mama, nosi imię Jana Pawła II. Przez cały okres pobytu mamy w szpitalu odwiedzałam tę kaplicę, modląc się na różańcu, prosząc o jej powrót do zdrowia. Ufam, że nasze modlitwy zostały wysłuchane. Mama cieszy się niezłym zdrowiem i mimo podeszłego wieku (95 lat) jest aktywną osobą. Jest też wierną czcicielką Matki Najświętszej. Maryjo, dziękuję
za Twoją opiekę nad całą naszą rodziną.

BERNADETTA ■

Zajrzyj do nas na FB