Gdy małżonkowie wspólnie adorują Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, to w centrum uwagi stawiają Boga,
który kocha i uczy kochać. Trwanie w obecności Boga to dla męża i żony czas umocnienia ich więzi ze Zbawicielem oraz ich wzajemnej
miłości małżeńskiej.
Żaden mąż ani żadna żona nie jest kimś tak doskonałym, kimś tak duchowo, psychicznie i cieleśnie mocarnym, żeby przez dziesiątki lat w oparciu o własną jedynie mądrość i siłę trwać w miłości wiernej i uczciwej. Nikt nie jest w stanie sam z siebie okazywać tej miłości współmałżonkowi oraz dzieciom od rana do wieczora w sposób ofiarny, czuły i wytrwały. Każdy z nas potrzebuje pomocy od Boga. Jedynie z Jego pomocą stajemy się zdolni do tego, by w sposób odpowiedzialny i nieodwołalny kochać naszych bliskich w młodości i starości, w dobrej i złej doli.
Wszyscy bez wyjątku małżonkowie potrzebują wsparcia od Boga w wypełnianiu zobowiązań małżeńskich i rodzicielskich.
To stąd narzeczeni proszą Boga o Jego obecność i pomoc. Bóg wszystkich bez wyjątku kocha i wszystkich wspiera łaską. Nie wszyscy natomiast małżonkowie trwają w przyjaźni z Bogiem. Nie wszyscy modlą się.
Nie wszyscy postępują zgodnie z Dekalogiem. W konsekwencji nie wszyscy małżonkowie współpracują z Bogiem. Nie wszyscy owocnie korzystają z Jego łaski. Niektórzy oddalają się od Boga, a przez to oddalają się od swoich bliskich. Zaczynają ich ranić, zamiast chronić i wspierać miłością.
Bóg, który oddaje życie i pozostaje
Na różne sposoby mogą małżonkowie szukać bliskości Boga i korzystać z Jego pomocy: poprzez modlitwę, poprzez korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania, poprzez świadomy udział we Mszy świętej, poprzez włączenie się w katolickie grupy formacyjne, a także poprzez rekolekcje, pielgrzymki i inne praktyki religijne.
Czasem szczególnie owocnego spotkania z Bogiem jest adoracja Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Wcielony Syn Boży nie tylko oddał za nas życie na Krzyżu. Po zmartwychwstaniu powrócił do nas i znalazł sposób na to, żeby w Eucharystii pozostać z nami aż do skończenia świata.
Najbardziej umacnia nas miłością ten, kto najmocniej kocha i kto swoją miłość okazuje nam z bliska. Z tego samego powodu narzeczeni nie tylko ślubują sobie miłość nieodwołalną aż do śmierci, lecz także zobowiązują się okazywać sobie tę miłość z bliska. Mąż żonie, a żona mężowi ślubuje, że nie opuści współmałżonka aż do śmierci, bo fizyczna bliskość to pierwszy sposób okazywania miłości. Bliscy to ci, którym okazujemy miłość z bliska – na podobieństwo Chrystusa, który w każdej chwili pozostaje blisko nas i którego w każdej chwili możemy spotykać.
Skupieni na Bogu
Adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie to z naszej strony pełne skupienia, wdzięczności i zachwytu spotkanie z Bogiem Człowiekiem, który nas rozumie, kocha i uczy kochać. Jezus pragnie, byśmy stawali w Jego obecności i byśmy z tej Jego obecności korzystali: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20).
Adoracja Jezusa obecnego w Eucharystii to czas, w którym zachwycamy się i wzruszamy Bogiem oraz Jego miłością. W czasie adoracji trwamy przy Zmartwychwstałym, który pozostaje z nami aż do skończenia świata po to, żeby być naszą siłą, mądrością i niezawodną nadzieją w chwilach zwątpienia. Gdy adorujemy Chrystusa, zapominamy o sobie, bo skupiamy się na Bogu, na Jego miłości i bliskości. Trwając twarzą w twarz ze Zbawicielem, otwieramy się na promieniowanie Jego miłości i mądrości. Doświadczamy, że Jezus Chrystus jest nie tylko blisko nas,
lecz że jest dla nas, skupiony na każdym z nas po to, żeby każdego z nas umocnić takimi duchowymi darami, których w tym momencie najbardziej potrzebujemy.
Adoracja jak rekolekcje
Adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie to rodzaj naszej osobistej, indywidualnej audiencji, której Bóg udziela każdemu z osobna. To rodzaj indywidualnych rekolekcji, które osobiście prowadzi sam Pan Jezus, nie posługując się przy tym ludzkimi pośrednikami. Bóg najlepiej wie, o czym przypomnieć, w czym upomnieć, a do czego zmobilizować małżonków. W czasie adoracji mamy wyjątkową szansę, żeby uczyć się tej miłości, którą Jezus pierwszy nas umiłował. Trwanie przy Chrystusie obecnym w Eucharystii to czas naszego osobistego czuwania
i nawracania się. To zapominanie o sobie po to, żeby pamiętać o Tym, który do końca nas umiłował. To uczęszczanie do Jego szkoły miłości. Adoracja to czas, kiedy uwalniamy się z naszego egoistycznego skupienia na sobie po to, żeby kochać bardziej niż dotąd.
Adorowanie Jezusa i Jego miłości aż do Krzyża to dla każdego z nas szansa na to, żeby pokonywać własne słabości i kryzysy, żeby wyzwalać się z niewoli grzechów i uzależnień, żeby powracać do pierwotnej miłości z okresu narzeczeństwa i początków małżeństwa. To czas uświadamiania sobie tego, jak często zaniedbujemy miłość do małżonka i do dzieci.
Adoracja to wzajemna miłość
Gdy podczas adoracji trwamy z Bogiem twarzą w twarz, Jego miłość promieniuje na nas tu i teraz, umacniając nas i lecząc nasze rany oraz słabości. Doświadczając bliskości miłującego nas Zbawiciela, czujemy się przemienieni i umocnieni w dobru. Stajemy się mocniejsi
do walki ze słabościami i upodabniamy się duchowo do Boga, którego adorujemy.
Doświadczając tego, że On jest tu dla nas, w pełni na nas skupiony, całkowicie wczuwający się w naszą sytuację, w nasze pragnienia i obawy, radości i troski, stajemy się zdolni do tego, by po skończonej adoracji powrócić do naszych bliskich w sposób nowy: z niespodziewaną radością, z czułością, cierpliwością i ofiarnością. Im bardziej wpatrujemy się w Chrystusa obecnego dla nas w Najświętszym Sakramencie, im bardziej przejmujemy się Nim i Jego miłosierną miłością, tym bardziej stajemy się do Niego podobni w naszej postawie względem małżonka i dzieci.
Zachwycajmy się Bogiem jak dzieci
Gdy małżonkowie stają się rodzicami, to warto także dzieci włączać w adorowanie Jezusa. One czasem zawstydzają nas, dorosłych, swoją serdeczną więzią z kochającym Bogiem.
Jedna z kobiet modliła się w pustym kościele. W pewnym momencie zauważyła dziewczynkę, która miała około dziewięciu lat i która samotnie adorowała Jezusa. Dziecko trwało wpatrzone w figurę Ukrzyżowanego. Kobieta podeszła do dziewczynki i spytała, czy nie boi się tak samotnie wpatrywać w postać ukrzyżowanego Jezusa. Dziewczynka odpowiedziała: „Jak mogłabym się bać, skoro Pan Jezus pokazuje mi tutaj, jak bardzo mnie kocha!”. Kobieta spytała: „A jak ciebie Jezus kocha?”. Dziecko wyjaśniło: „O, tak!”, rozkładając przy tym ramiona, na podobieństwo Chrystusa z rozpiętymi ramionami na Krzyżu.
Im bardziej wzruszamy się obecnością, miłością Boga, tym bardziej mobilizujemy się do wiernego wypełniania przysięgi małżeńskiej i rodzicielskiej. Adorowanie Jezusa jest tym bardziej owocne, im bardziej radykalnie nawracamy się i im bardziej stanowczo pokonujemy nawet drobne słabości, trwając na co dzień w stanie łaski uświęcającej. ■
Zostaw komentarz