Ks. Dolindo był przekonany, że Maryja jest drogą do poznania istoty chrześcijaństwa. Z tego powodu nie szczędził słów krytyki protestantom, zarzucając im wyjątkowe szkodnictwo na polu wiary z racji uprzedzeń
wobec Niepokalanej i Najświętszego Sakramentu. Maryja jest dla ks. Dolindo zrealizowaniem obietnic danych Izraelowi i spełnieniem się Kościoła.
Podążać śladami Maryi to wdzierać się w przestrzeń tajemnicy. Warto przy tej okazji przypomnieć sobie Jezusowe ostrzeżenie, że najistotniejsze sprawy bywają nieraz zakryte przed mądrymi i roztropnymi, ukazane zaś „prostaczkom”. Dzieje się tak, ponieważ Bóg Siebie „proponuje”, ale nie narzuca. Przyodział się w ciemność, by uczynić wiarę jeszcze bardziej fascynującą.
Ks. Dolindo przyjął z wdzięcznością ogłoszenie przez papieża Pawła VI Maryi Matką Kościoła, na zakończenie trzeciej sesji soboru. Źródło godności Maryi bierze się z roli, jaką odegrała Ona w dziejach Zbawienia, a jest to rola Matki Syna Bożego. Nigdy nie działa w pojedynkę, ale zawsze wskazuje na Chrystusa. Jej życie wpisuje się pomiędzy dwie ikony: Zwiastowania, kiedy to Maryja, ogarnięta przez Ducha Świętego, poczęła w swym Łonie Chrystusa, oraz Pięćdziesiątnicy, gdy obecna w centrum młodego Kościoła uczestniczy w rodzeniu Syna Bożego w sercach Jego uczniów.
Niewiasta Apokalipsy
Dla ks. Dolindo największym znakiem czasu jest znak Niewiasty. Nobilitacja Niewiasty w języku Boga oznacza zwycięstwo Chrystusa nad siłami negacji w człowieku. Posługiwanie się przez Boga znakiem Maryi kojarzy się z wielką intuicją Ojców Kościoła o Nowej Ewie. Biblijna Ewa była matką wszystkich żyjących, zrodzonych pod jarz-
mem grzechu, czyli zdeterminowanych dziedziczoną skłonnością do zła. Nowa Ewa daje początek nowej generacji dzieci – odkupionych w Chrystusie.
Dzieło ojca kłamstwa ulega zmiażdżeniu pod stopami Niewiasty, całkowicie otwartej na Prawdę. Maryja w swej służbie ludziom podporządkowuje się we wszystkim Chrystusowi. Zwraca uwagę ludzi na Chrystusa, ale i uwagę Chrystusa na ludzi. Jej trud pośredniczenia polega na wstawiennictwie.
Jest ono wyjątkowe, bo macierzyńskie.
Maryja pomaga nie tylko „z zewnątrz” uczniom Chrystusa, lecz bierze udział w nieustannym rodzeniu się w nich życia swego Syna. Stąd wynika Jej wyjątkowa rola Matki wszystkich wierzących.
Maryja – Matką Kościoła
Maryja pomaga nam zrozumieć Kościół jako miejsce, w którym realizuje się nadal macierzyństwo Matki Chrystusa. Odarty z macierzyństwa Kościół ulega degradacji, zamieniając się w wielkość czysto socjologiczną. Jezus mówił: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,20). Doświadczali tego przepowiadający Ewangelię Apostołowie: „Ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4,14); „Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje” (Ga 4,19).
Uczucia macierzyńskie wynikały z płodnej mocy przepowiadanego Słowa, które nie tylko informowało o miłości Boga do ludzi, ale przenikało aż do głębi ich istnienia, dokonując tam dzieła Odrodzenia. Francuski konwertyta i dramaturg, Paul Claudel, o wielu mówcach, których spotkał w życiu, krytycznie powiadał, że „łatwo poruszają umysły, ale duszy nie zapładniają”.
Macierzyństwo Kościoła
Doświadczenie macierzyńskie Kościoła bierze się stąd, że „z jego płodu się rodzimy, jego mlekiem się karmimy, jego duchem ożywiamy” (św. Cyprian). Dlatego też „jest bezbożnością porzucać Matkę” (św. Cyprian), a „ci, którzy oddalają się od Kościoła, są bez matki” (Tertulian). „Aby ktoś – uważał św. Cyprian z Kartaginy – mógł mieć Boga za Ojca, musi mieć najpierw Kościół za matkę”. „Tutaj rodzi się dla nieba Lud Bożego plemienia poczęty przez Ducha, sprawcę płodności tych wód” – głosi napis umieszczony na chrzcielnicy bazyliki laterańskiej w Rzymie. Tradycja wschodnia wyjaśniała macierzyństwo Kościoła w oparciu o fakt chrztu, tradycja zachodnia kładzie zaś akcent na troskę o późniejsze wychowanie ucznia Chrystusa.
Wychowanie w wierze i wzrastanie w niej oznacza, że chrześcijanin otrzymuje coś więcej niż tylko naukę przyswajaną przez rozum. Otrzymuje, jak mówił Tertulian – „nasienie wiary”, które wzrasta niczym płód w łonie matczynym.
Potem potrzebuje „pokarmu dzieci” (św. Ireneusz). W tym sensie – uczył św. Hipolit – „Kościół nieustannie rodzi w sercach Słowo, wciąż rodzi Chrystusa, głosząc naukę wszystkim narodom”. Niemowlęta potrzebują matczynych piersi Kościoła – Słowa Bożego i sakramentów – aby stały się osobami dorosłymi w wierze, a wreszcie osiągnęły
sędziwą mądrość i życie wieczne.
Narodzenie i wzrost w wierze
Nigdy nie można powiedzieć, że Chrystus jest w nas już w pełni ukształtowany. Macierzyńska troska Kościoła o nas nigdy nie ustanie. Na pierwszy rzut oka w Kościele liczy się jego wymiar strukturalny, sukcesyjny, hierarchiczny i urzędowy: papieże, synody, dykasterie, episkopaty. Niemniej jednak obok tego istnieje inny wymiar życia, w którym ważne jest otwarcie się na plany Boga, odpowiedź na słowo, dar z siebie, miłosna uległość wobec Zbawiciela, otwartość na nowe życie, koncentracja bardziej na osobach niż na rzeczach, docenianie relacji personalnych.
Wszystkie te cechy decydują o kobiecym obliczu Kościoła, istniejącego niejako twarzą w twarz z Chrystusem, podtrzymującego dialog i intymność ze swym zmartwychwstałym Panem.
Cechy kobiece Kościoła odpowiadają cechom Maryi. Maryja stanowi wyobrażenie tego, czym jest Kościół. Jak na razie, tylko Ona zrealizowała w sobie w pełni projekt Kościoła. Dlatego też potrzebujemy spoglądać na Maryję, by uczyć się od Niej Kościoła i chrześcijaństwa. ■
Zostaw komentarz