Mój dziadek był masonem.Niepokalana wyrwała mnie z sideł zła
Panorama Nowego Jorku

Przed II wojną światową mój dziadek obejmował wysokie stanowiska, jako dyrektor Wyższej Szkoły Artystycznej i doradca ministrów. Zdaniem rodziny i historyków – był masonem. Nie mamy wiele polskiej krwi, w najbliższej rodzinie są osoby wielu narodowości i religii, ale bez wiary. Dziadek, jako artysta, był specjalistą od pogańskich symboli.
Wszedł na wysokie stanowisko Armii Krajowej i wówczas w naszym domu zaczął bywać służbowo duszpasterz AK ks. Leon Pawlina. Pewnego wieczoru mama miała zasypiać ze swoim bratem w ich pokoju, ale ogarnięci byli, nie po raz pierwszy, strasznym lękiem i krzyczeli. Ksiądz się pomodlił i dzieci odzyskały pokój. Powiedział: „WIDZICIE? Te krzyki TO JEST SPRAWA DUCHOWA. To jest od waszej MASONERII, tu będzie coraz gorzej!”.
Ksiądz upierał się, że nie wolno wywoływać duchów, ale oni nie słuchali. Babcia widziała praktyczność seansów. Ciotka pamięta, że w piwnicach bombardowanej Warszawy w każdym kąciku siedzieli ludzie proszący duchy o wiadomości o samolotach, ruchach wojsk itd. I aborcje, wiele aborcji. Babcia wspominała, że jak kolejny raz poszła to zrobić, to obok stołu, na którym się miała położyć, stał kubeł, a w nim jeszcze ruszające się we krwi nienarodzone dzieci. W końcu po kilku razach powiedziano jej, że kolejny zabieg zagrozi życiu i wtedy urodziła mamy brata.
Moja mama przypadkowo poszła na nauki religii i sama przekonała się do przyjęcia Pierwszej Komunii świętej. Potem, jak wspominała, przeżywała krótki czas szczerej wiary, ale też ataków gniewu. Krzycząc kiedyś, zorientowała się, że jej nogi znajdują się nad kaloryferem, a ona ze wściekłości uniosła się w powietrze na sporą wysokość. Powisiała tak przez jakiś czas, a potem opadła. Wtedy rodzina przeprowadziła z nią poważną rozmowę, która zakończyła się wyznaniem: „My wszyscy gorzej się czujemy, jak się ktoś z nas angażuje w Kościół.
Nie modlimy się, bo nie możemy”.
Do tej mrocznej rodziny dołączył się mój ojciec, który był założycielem Związku Okultystów, korzystającego z dorobku masonerii. Tata wpadł niestety na pomysł, żeby poddawać mnie, jako niemowlę, zabiegom hipnozy, wkładać mi do łóżeczka amulety z różnych kultur i portrety sekciarzy – żeby uruchomić moje dziedziczne „dary paranormalne”.
Miało mnie to „otworzyć”, żebym dorosła na „mocne spirytystyczne medium”.
Byłam ochrzczona, bo w tym czasie w Polsce raczej nie zdarzało się, żeby ludzie byli nieochrzczeni. Chwała Bogu za to, że nadano mi imię Maria. Jestem jedyną osobą w najbliższej rodzinie, którą posłano do Pierwszej Komunii świętej. Do bierzmowania poszłam sama, jednak następne miesiące okazały się koszmarem. Wiele tygodni złego snu, chodziły koło mnie zdenerwowane czarne duchy, ruszały się szafy i budziłam się
w dziwnych cieczach.

Pobyt w Nowym Jorku

W rozeznaniu mojej sprawy dużo dał mi wyjazd do USA w 1998 roku i bliższe poznanie środowiska mojego ojca. Tam ludzie bardzo bogaci i twierdzący o sobie, że rządzą światem, chcieli mnie zatrudnić jako medium z Polski. Gromadzili media z całego świata jako ich narzędzia do rozeznawania. Warunkiem pracy z nimi było jednak publiczne wyrzucenie do śmietnika czegoś swojego katolickiego, obrazka albo medalika… Teraz już rozumiem, że prawdopodobnie spotkałam kolegów taty – Iluminatów, rodzaj sekty masońskiej, która proponuje ludziom karierę w zamian za profanację.
Potem miało być małżeństwo z człowiekiem wybranym przez horoskop i obywatelstwo amerykańskie. Uroczystość była planowana, ale do niej nie doszło. Weszłam do pewnego kościoła i zaczęłam ochlapywać się wodą święconą, mówiąc głośno, że ja jestem ochrzczona i wyrzekam się ich horoskopu.
Następnie w parku zobaczyłam pewną postać. Był to przechadzający się Pan Jezus w białej brudnej szacie. Na początku pomyślałam, że jest to bezdomny, ale był to Jezus ubiczowany. Był smutny, że rozważam wyrzeczenie się Go i nieprzyjmowanie już nigdy Komunii świętej. Powiedziałam wówczas głośno i szczerze, że TO JEZUS RZĄDZI ŚWIATEM, to JEZUS POSIADA WSZYSTKO. Przepełniło mnie wówczas uczucie miłości i zapragnęłam żyć w celibacie, oddając się Jemu zupełnie, bo On jest najwspanialszym mężem na świecie i że nie będę nikogo więcej szukała. Przestało mnie zupełnie też obchodzić, co ta sekta ze mną zrobi.

Spotkanie ze św. Ojcem Maksymilianem

Po radości z oddania się Jezusowi napadł mnie straszny lęk, zaczęłam panikować, że sekciarze mnie zabiją, jeśli będę uciekać. Pamiętam, że gdy byłam na ulicy Manhattanu przed pewnym oszklonym wieżowcem, w jego szybach zobaczyłam jakby kilkuminutowy film. Dostrzegłam na nim kilka rzędów ciemnych sylwetek więźniów i św. Ojca Maksymiliana, koloru bardziej niebieskiego, wychodzącego z rzędu i idącego, aby porozmawiać z Niemcami o uratowaniu Franciszka Gajowniczka. Ja wtedy niewiele wiedziałam o Ojcu Kolbem, ale wiedziałam o Jego męczeństwie.
Nie rozumiałam wówczas tej wizji, ale znając późniejsze wydarzenia, interpretuję ją następująco: „Jesteś po ludzku skazana na śmierć duchową, ale jestem św. Maksymilianem i po ciebie idę. Moja ofiara życia była właśnie dla ciebie – jako dla wyzwalającej się z masonerii. Zostaniesz zupełnie uratowana, pomogę ci”. Wówczas spłynął na mnie bardzo wielki, idealny spokój, tak jakby przeniesiono mnie w inną krainę duchową, przeznaczoną do ra-to­wania ludzi takich jak ja. Ten rajski klimat to był dar modlitw rycerzy Niepokalanej.
Stan ten trwał kilka dni, niezbędnych mi, bym mogła spokojnie porozmawiać o wyjeździe do Polski. Amerykanie jakoś stracili zapał do zatrzymywania mnie. Powiedzieli, że czują mój bunt, a oni nie lubią obecności
osób, które się nie zgodziły. Powiedzieli, że mnie żałują, bo będę bardzo cierpieć.
Po powrocie do Warszawy miałam bardzo duże problemy z modlitwą. Doświadczałam, jak mnie coś wypycha z kościoła. Miałam zaburzenia przytomności w tramwaju – do tego stopnia, że kiedy chciałam jechać na rekolekcje, okazywało się, że jestem w przeciwnym krańcu miasta. Kiedy już doszłam do konfesjonału, to bardzo się bałam podniesionej ręki księdza udzielającego rozgrzeszenia, mając wrażenie, że ona mnie zabije. Kiedy chciałam spełnić sakramentalną pokutę czytania Pisma Świętego, to widziałam białe kartki bez liter. Po spowiedzi czułam ulgę, ale miałam wrażenie, że stan łaski jest dla mnie niezdrowy i szybko robiłam coś, by znów być w grzechu.
Byłam już wówczas wykładowcą wyższej uczelni i mogłam tam poruszać wątki kultury katolickiej. Szukając pokoju, pożyczyłam do domu Pisma św. Maksymiliana. Czytałam je ciągle, od początku do końca: listy do Mat­ki, do przełożonych, trasy podróży, teksty do „Rycerza Niepokalanej”. Doświadczałam wte­dy absolutnego pokoju, dzięki któremu mogłam trochę się modlić. Duchowo odpoczywałam w modlitwie Rycerstwa Niepokalanej.
Z treści zorientowałam się, że św. Ojcu Maksymilianowi bardzo zależało, by ludzie składali Akt poświęcenia się Niepokalanej. Zawarte są w nim takie słowa o Maryi: „Wszystkie herezje samaś zniszczyła na całym świecie” i przypominane jest szatanowi, że Ona zetrze głowę jego. Poznałam, iż uratuję się, jeśli Niepokalana we mnie tego dokona. Ścigana przez demony, czułam, jak znajdowałam się przy jakiejś ścianie ogrodu, za którym mieszka Niepokalana. Czułam, że uratuję się, kiedy składając ten Akt, z ogromnym wysiłkiem przegramolę się przez mur do Maryi, a tam już Ona będzie mnie bronić jako rzeczy i własności swojej. Chciałam zmienić duchową rodzinę z masońskiej na Rodzinę Maryi.

Uwolnienie przez Niepokalaną

Złożyłam pisemną prośbę na adres Niepokalanowa o przyjęcie mnie do Rycerstwa Niepokalanej. Otrzymałam pocztą dyplomik MI i spełniłam warunki odpustu Roku Świętego 2000. Odczytałam jeszcze raz ten Akt oddania w kościele św. Józefa w Warszawie na Kole. Gdy szłam do domu, poczułam, że ktoś za mną idzie. Był to św. Maksymilian Maria Kolbe, który uśmiechnął się do mnie sympatycznie, jakby na przywitanie,
i pobłogosławił znakiem Krzyża. Poczułam, jakby mi się urwała od ciała jakaś kilkumetrowa masa z demonami, rozbiła przy ziemi jak szkło i zapadła jak proch pod ziemię.
Jestem teraz normalną katoliczką. Proszę Niepokalaną, aby uczyniła z mojego świadectwa użyteczne narzędzie do tego, co o Niej powiedziano…

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Kwiecień 4 (827) 2025

Spis treści

Temat numeru
Zmartwychwstanie Pana Jezusa według mistyczek
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył (cz. II)              

Rycerstwo Niepokalanej
Środki, którymi dysponuje Rycerstwo Niepokalanej    

Biografia Niepokalanej
Narodziny Najświętszej Maryi Panny

Świadectwo
Mój dziadek był masonem (…)        
Od „Kulawca” do „Cool AA-owca” (…)

Historia
1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego    

Publicystyka
Prawna wojna z mową (nienawiści)

Felieton
Krzyż i teleskop 
Wybór zawsze jest nasz    

Życie, małżeństwo i rodzina
Sumienie i jego deformacja (…)       
Przebaczenie i pojednanie w małżeństwie      

Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata      

Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa    

Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na kwiecień           
Kościół o Niepokalanej    
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej
Kompendium Katechizmu Kościoła
Refleksja duchowa        
Odpowiedzi na pytania teologiczne

Podziękowania
Listy od Czytelników            

Styczeń 1 (824) 2025

Kwiecień 4 (827) 2025

Spis treści

Temat numeru
Zmartwychwstanie Pana Jezusa według mistyczek
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył (cz. II)              

Rycerstwo Niepokalanej
Środki, którymi dysponuje Rycerstwo Niepokalanej    

Biografia Niepokalanej
Narodziny Najświętszej Maryi Panny

Świadectwo
Mój dziadek był masonem (…)        
Od „Kulawca” do „Cool AA-owca” (…)

Historia
1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego    

Publicystyka
Prawna wojna z mową (nienawiści)

Felieton
Krzyż i teleskop 
Wybór zawsze jest nasz    

Życie, małżeństwo i rodzina
Sumienie i jego deformacja (…)       
Przebaczenie i pojednanie w małżeństwie      

Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata      

Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa    

Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na kwiecień           
Kościół o Niepokalanej    
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej
Kompendium Katechizmu Kościoła
Refleksja duchowa        
Odpowiedzi na pytania teologiczne

Podziękowania
Listy od Czytelników            

Styczeń 1 (824) 2025