Nie do końca odkryta tajemnica…

Nie do końca odkryta tajemnica…

[tekst_cmsmasters]

W naszym ludzkim życiu doświadczamy wielu tajemnic. Znaczenie niektórych z nich jest nam dane odkryć i poznać z upływem czasu, a niektóre z nich do końca naszego ziemskiego życia pozostają dla nas tajemnicą, którą odkryje przed nami dopiero wieczność. Jedną z takich tajemnic, która nie została przed nami jeszcze w pełni odkryta, wydaje się być przyjazd św. Maksymiliana Marii Kolbego do Japonii. Aby głębiej wniknąć w tę tajemnicę, trzeba wpierw uświadomić sobie szczególną rolę Maryi w Kościele Chrystusowym, a także Jej zadziwiającą obecność i rolę w historii Kościoła w Japonii.

Maryja „jako Matka Chrystusa jest (…) w sposób szczególny związana z Kościołem” i zajmuje w nim wyjątkowe miejsce. „Doznaje Ona czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny członek Kościoła i jako jego typiczne wyrażenie oraz najdoskonalszy wzorzec wiary i miłości”. Kościół kroczy Jej śladami w pielgrzymce wiary na spotkanie z Panem. To Ona pierwsza szła w pielgrzymce wiary, trwając wiernie aż po krzyż, w zjednoczeniu z Synem. „Chrześcijanie ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech, wzrastali w świętości, dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót”.

Z krzyża Chrystus powiedział do św. Jana: „Oto Matka Twoja” (J 19,27). Na Golgocie św. Jan reprezentował cały Kościół i w jego osobie każdy z nas otrzymał Maryję za Matkę. „Matka Chrystusa (…) zostaje dana człowiekowi każdemu i wszystkim – jako Matka”. Macierzyństwo Maryi, Matki Chrystusa, „znajduje swoją nową kontynuację w Kościele i przez Kościół, jakby symbolicznie obecny i reprezentowany przez Jana”.

Rola Maryi wobec Kościoła jest wyjątkowa! Chrystus dał Ją za Matkę rodzącemu się Kościołowi, który „darzy Ją synowskim uczuciem czci jako matkę najmilszą”. Nade wszystko Jej misją jest podtrzymywanie i rozwój wiary w sercach wierzących. Widać to wyraźnie w dniu Pięćdziesiątnicy. Jej obecność tam jest darem i skarbem dla rodzącego się Kościoła. „Droga wiary Maryi, modlącej się w Wieczerniku, jest dłuższa niż droga innych tam zgromadzonych. Maryja ich na tej drodze wyprzedza, poniekąd im przoduje”. Od tego momentu zaczęła kształtować się wyjątkowa łączność między Maryją-Matką a Kościołem.

Jej obecność jest zawsze cicha i pokorna, a jednocześnie naznaczona wyjątkową łaską i mocą Bożą. Tak było przez wieki, tak jest i dzisiaj. „Ci więc, którzy z pokolenia na pokolenie, w różnych narodach i ludach ziemi, przyjmują z wiarą tajemnicę Chrystusa, Słowa Wcielonego i Odkupiciela świata, nie tylko garną się z czcią i ufnością do Maryi jako Jego Matki, ale zarazem szukają w Jej wierze oparcia dla swojej wiary. I to właśnie żywe uczestnictwo w wierze Maryi stanowi o Jej szczególnej obecności w ziemskim pielgrzymowaniu Kościoła jako nowego Ludu Bożego na całej ziemi”.

O wyjątkowej roli i misji Maryi-Matki wobec każdego człowieka głęboko był przeświadczony św. Maksymilian Maria Kolbe. W domu rodzinnym nauczył się Ją kochać i czcić. Jego pobożność maryjna, której nauczyli go rodzice, została pogłębiona przez osobiste doświadczenie w kościele pabianickim, gdzie ukazała mu się Maryja z dwoma koronami. To cudowne spotkanie wycisnęło w jego sercu niezapomniane piętno i odtąd darzył Maryję jeszcze bardziej dziecięcą miłością. W Maryi odkrył prawdziwą Matkę, którą chciał kochać ze wszystkich sił, a swoją miłość nade wszystko objawił w całkowitym oddaniu Jej całego siebie, co z kolei przejawiało się w bezgranicznym zaufaniu Jej we wszystkim. Nie przypuszczał jeszcze wtedy, że to jego osobiste doświadczenie stanie się z czasem początkiem nowej drogi duchowości maryjnej w Kościele.

Miłość św. Maksymiliana do Maryi nieustannie wzrastała. Dał się Jej we wszystkim prowadzić. To Maryja skierowała jego kroki do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, później na studia do Rzymu i do kapłaństwa. W niczym nie chciał pełnić swojej woli, ale jedynie wolę Tej, którą kochał całym sercem. W Rzymie Maryja pokazała mu, że droga, którą odkrył i którą podąża, nie jest tylko dla niego, że to doświadczenie roli i posłannictwa Maryi w dziele zbawienia świata trzeba zanieść innym. W ten oto sposób powstało Rycerstwo Niepokalanej (1917), „Rycerz Niepokalanej” (1922), Niepokalanów (1927) i… zrodziła się myśl o misjach. „Trzeba by nie zapominać, że nie tylko Polska i Japonia istnieją pod słońcem, ale dużo więcej serc bije poza ich granicami. A kiedyż do nich przyjdą rycerze Niepokalanej? Kiedyż poprowadzą ich do Przenajświętszego Serca Jezusowego…”.

Św. Maksymilian był niezmordowanym apostołem Maryi. Wciąż był wsłuchany w Jej głos i z wielkim entuzjazmem i twórczością podejmował realizację Jej woli i pragnień. Jego ufność nie znała granic! Jednych wprowadzała ona w zdumienie i podziw, ale w sercu innych, wydając się pozbawiona ludzkiego rozsądku i roztropności, budziła opór i krytykę. „Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (Iz 55,8).

Kiedy minęły zaledwie 3 lata od powstania Niepokalanowa, jego Założyciel opuścił nowo powstałą wspólnotę i zdecydował się wyruszyć na Daleki Wschód, aby i tam mówić wszystkim o dobroci i o potędze Niepokalanej, aby wszystkich przywieść do Jej tronu, tak by dzięki Jej pośrednictwu jak najszybciej mogło zatryumfować królestwo Najświętszego Serca Jezusowego na całym świecie. Św. Maksymilian, dając się we wszystkim prowadzić Niepokalanej, był głęboko przekonany, że wszystko, co robi, jest Jej dziełem, a sam jest tylko Jej narzędziem, którym zechciała się posługiwać w realizacji swoich planów. Dlatego słysząc Jej wezwanie, nie obawiał się zostawić Niepokalanowa i wyruszyć na misje, bo wiedział, że Niepokalana najlepiej zaopiekuje się swoim dziełem.

W ubiegłym roku minęło dokładnie 90 lat od rozpoczęcia działalności misyjnej przez św. Maksymiliana. Może rodzić się pytanie: dlaczego skierował się akurat na Daleki Wschód, dlaczego marzył o podbiciu dla Niepokalanej Chin i Indii. W swojej podróży misyjnej pozostaje jednak cały czas wsłuchany w głos Maryi i prosi Ją, by kierowała jego krokami i wskazała mu miejsce, w którym pragnie, by wraz ze współbraćmi podjął pracę misyjną. Może zatem rodzić się kolejne pytanie: dlaczego Niepokalana doprowadziła ich aż do Japonii.

Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba wpierw wnikliwie przyjrzeć się historii wiary katolickiej w tym kraju. Choć Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest krajem katolickim, a wszyscy chrześcijanie stanowią zaledwie niecały 1% ludności, to jednak wydaje się, że Maryja szczególnie umiłowała i wybrała sobie ten naród. Wiara katolicka w tym kraju od samego początku była nierozerwalnie związana z obecnością Matki Chrystusa. Maryja zawsze była Tą, która umacniała i podtrzymywała wiarę w sercach wierzących w Jezusa. Na przestrzeni wieków żyjącym tutaj wiernym dawała wiele znaków swojej obecności i miłości. Ponieważ Japonia jest krajem, w którym istnieje obok siebie wiele religii, Maryja pomagała również zachować wierność Chrystusowi, zwłaszcza w trudnym okresie prześladowań.

Pierwszym misjonarzem, który wraz ze swymi współtowarzyszami dotarł w 1549 r. do japońskiego portu Kagoshima, był św. Franciszek Ksawery. Przedziwna jest historia tej wyprawy misyjnej.

Japonia została odkryta przez Portugalczyków w 1543 r., kiedy to ich statek rozbił się niedaleko japońskiej wyspy Kagoshima. Wtedy to po raz pierwszy Japończycy spotkali się z Europejczykami i wkrótce potem rozpoczęła się wymiana handlowa między tymi krajami.

Trzy lata później jeden z Japończyków imieniem Anjirō, który zajmował się handlem z Portugalczykami, wskutek nieumyślnego zabójstwa jednego ze swoich rodaków, za które groziła mu kara śmierci, postanowił ratować się ucieczką. Wraz ze swoim bratem i służącym wyruszył w podróż do Malakki (Półwysep Malajski) z portugalskim kapitanem Alvarezem, z którym łączyły go stosunki handlowe. Z powodu popełnionego zabójstwa Anjirō odczuwał wyrzuty sumienia, które nie dawały mu spokoju. Kapitan postanowił więc zapoznać go ze św. Franciszkiem Ksawerym. Apostoł Azji w tym spotkaniu zobaczył wyraźny znak od Boga. Zabrał ich do Goa (Indie), gdzie rozpoczęli naukę katechizmu i w 1548 r. przyjęli chrzest.

Apostoł Azji zaczął coraz bardziej interesować się krajem, z którego pochodził Anjirō. Portugalscy kupcy uważali, że w Japonii łatwiej niż w Indiach można szerzyć wiarę chrześcijańską. Twierdzili, że serca Japończyków są podatne na przyjęcie nauki Chrystusa. Św. Franciszek Ksawery tak w liście z 20 stycznia 1548 r. napisał o tym, co przekazali mu portugalscy kupcy o Japonii: „Uważają oni, że jej mieszkańcy odznaczają się niezwykłą ciekawością poznania świata, niespotykaną wśród pogańskiej ludności Indii, i ewangelizacja może przynieść na tym terenie dużo lepsze rezultaty niż w jakiejkolwiek części Indii”.

Św. Franciszek Ksawery zdecydował się wyruszyć w dalszą podróż misyjną. Za jej cel obrał sobie Japonię, choć świadom był niebezpieczeństwa tej wyprawy morskiej. Tak napisał w swoim liście: „Myślę, że w ciągu dwóch lat ja albo inny jezuita pojedzie do Japonii. Podróż jest długa i bardzo niebezpieczna, napotyka się podczas niej na wielkie sztormy i silne wiatry, a na morzu grasują chińscy piraci, którzy chcą przejąć ładunki statków. Wiele statków rozbija się podczas tego rejsu, ale my i tak podejmiemy wyzwanie, aby tam wyruszyć”.

Misjonarz Azji zaczął staranne przygotowania do wyjazdu. Zbierał informacje o tym kraju, o jego kulturze, zwyczajach i religii, zarówno od Anjirō, jak i od kapitana Alvareza. Następnie przybysze z Japonii zaczęli tłumaczyć na język japoński najważniejsze zasady wiary katolickiej i modlitwy.

W 1549 r. św. Franciszek Ksawery, wraz z towarzyszami, wyruszył do kraju Wschodzącego Słońca. Przedziwne jest to, że przybyli oni do Japonii dokładnie w dniu Wniebowzięcia NMP i tego faktu historycznego na pewno nie można uważać za zwykły zbieg okoliczności. Św. Franciszek Ksawery, docierając do Japonii w tym dniu, był przekonany, że to właśnie szczególna opieka Maryi sprawiła, iż bezpiecznie osiągnęli cel swojej wyprawy.

W tym czasie Japonia była krajem feudalnym, który składał się z kilkudziesięciu prowincji. Chociaż oficjalnie władzę w kraju sprawował cesarz i shōgun (czyt. siogun), to jednak w rzeczywistości sprawowali ją rywalizujący między sobą i ze swoimi wasalami panowie feudalni, którzy byli szlachetnie urodzonymi wojownikami zwanymi bushi (czyt. busi).

Misjonarz Azji osobiście przekonał się o bardzo odmiennej kulturze i zwyczajach panujących w Japonii. Kultura japońska wyrosła z kultury chińskiej, z buddyzmu i shintoizmu (czyt. sintoimzu), natomiast kultura europejska jest zbudowana na fundamencie kultury chrześcijańskiej. Stąd rodzi się szereg różnic, zarówno w postrzeganiu, zachowaniu, jak i mentalności. Był to już wówczas kraj o wysokim poziomie edukacji. Św. Franciszek Ksawery spostrzegł również, że Japończycy są bardzo ciekawi świata. Zdając sobie sprawę z istniejących różnic, był świadomy, że praca misyjna może napotkać wiele trudności. Swoje liczne spostrzeżenia, dotyczące odmiennej kultury i zwyczajów, opisywał w listach. Mimo upływu czasu wiele zawartych tam wiadomości może również i dziś stanowić cenne źródło wiedzy dla tych wszystkich, którzy interesują się kulturą Japonii, a zwłaszcza dla tych, którzy wybierają się tam na misje.

Misjonarze, przekazując Ewangelię Jezusa, przede wszystkim nauczali o Miłosierdziu Boga i potrzebie szacunku dla każdego człowieka. „Wielu zmęczonych ciągłymi bitwami i nieustanną niepewnością ludzi szukało szacunku, którego nigdy wcześniej nie doświadczyli. Pociągało ich zapewne to, że mogą zwracać się bezpośrednio do Boga Ojca, który otacza ich szacunkiem jako swoje dzieci (…). Zachwycało ich to, czego nie ma w buddyzmie, gdzie współczucie pochodzi tylko od bóstwa. Chrześcijaństwo ofiarowało im osobiste spotkanie z Bogiem oraz możliwość zwrócenia się do Niego i odpowiedzenia na miłość Bożą przez samego człowieka”. Podjęta przez misjonarzy troska o ubogich i cierpiących potwierdzała życiem to, czego nauczali. Świadectwo życia misjonarzy pociągało serca Japończyków, którzy chcieli żyć jak oni.

To Opatrzność Boża sprawiła, że Japończycy po raz pierwszy zetknęli się z wiarą katolicką w dniu poświęconym Maryi. To właśnie dzięki Jej szczególnemu wstawiennictwu wiara katolicka w tym kraju zaczęła rozwijać się bardzo prężnie.

Fakt, że św. Franciszek Ksawery dotarł do Japonii w uroczystość Wniebowzięcia NMP, jest znakiem, który być może nie został jeszcze w pełni odczytany. Wydaje się, że Święty przeczuwał w tym wydarzeniu ukryte Boże zamysły. „Przybył do Japonii w święto, które w sposób najpełniejszy upamiętnia chwałę Maryi. Nie ma wątpliwości, że Święty zawierzył Niepokalanemu Sercu Matki Bożej całą Japonię i prosił Ją o łaskę nawrócenia jej mieszkańców”. Dopiero kolejne dzieje historii Kościoła katolickiego w Japonii mogą nam pomóc powoli odkrywać kolejne znaki Bożego zamysłu, a jednocześnie mogą w nas bardziej utwierdzić prawdę, że wiara w Chrystusa przeżywana w bliskości i pod okiem Tej, która została nam dana za Matkę, prowadzi do heroicznej wierności Chrystusowi aż po męczeństwo.

W 1551 r. św. Franciszek Ksawery opuścił Japonię. Pozostającym misjonarzom polecił, aby szanowali tutejsze zwyczaje. Kolejnym celem jego podróży misyjnej stały się Chiny. Pracując w Japonii, dowiedział się, że to właśnie stamtąd pochodzą wszystkie religie w Japonii. „Św. Franciszek zrozumiał, że Chiny dla Japonii to źródło wiedzy, kultury, tym czym był Rzym i Grecja dla Europy. Gdyby Chiny stały się chrześcijańskie, za tym przykładem poszłaby też Japonia”. Uznał więc, że jeżeli będzie prowadził ewangelizację w Chinach, skuteczniej będzie mógł szerzyć naukę Chrystusa w Japonii.

Następcy św. Franciszka Ksawerego wiernie przestrzegali rad, które im zostawił: „poszanowanie dla kultury japońskiej oraz zdobywanie od panów feudalnych pozwoleń na prowadzenie ewangelizacji na terenie ich posiadłości”. Wielu ludzi nawracało się, widząc silną osobowość, mocne przekonanie i gorliwą pracę pierwszych misjonarzy na rzecz chorych, bezdomnych i sierot. Młody Kościół w Japonii rozwijał się prężnie, choć praca misjonarzy napotykała również na wiele trudności. Na niektórych terenach ich działalność ewangelizacyjna zaczęła budzić niechęć wśród wojowników bushi, którzy zaczęli podburzać ludzi przeciwko misjonarzom. Także niektórzy mnisi buddyjscy zaczęli rozpowiadać o nich fałszywe opinie. Mimo trudności misjonarze nie zniechęcali się i wiernie kontynuowali misję rozpoczętą przez św. Franciszka Ksawerego.

W Japonii wciąż trwała wojna domowa, w czasie której coraz silniejsi i bardziej wpływowi wojownicy starali się poszerzać swoje wpływy, dążąc jednocześnie do zjednoczenia kraju pod swoją wodzą. W 1573 r. Nobunaga Oda stał się władcą centralnej Japonii i pionierem w procesie jednoczenia kraju. Widząc, że buddyjscy bonzowie, którzy byli jego przeciwnikami, są negatywnie ustosunkowani do chrześcijan, darzył ich szczególną życzliwością i brał ich w opiekę.

W 1579 r. do Japonii dotarł jezuita Alessandro Valignano, inspektor wszystkich misji jezuickich. Celem jego przyjazdu było stworzenie struktur Kościoła w Japonii. Był świadom różnic, jakie istnieją między zwyczajami i mentalnością ludzi Wschodu i Zachodu. Zwracał zatem szczególną uwagę, by dobrze poznać i z szacunkiem podchodzić do języka i kultury japońskiej. O. Valignano dokonał podziału Kościoła w Japonii na diecezje, a także przyczynił się do zakładania seminariów. W 1581 r. powstało pierwsze Wyższe Seminarium Duchowne w Funai, w prowincji Bungo (obecnie miasto Ōita). Dzięki niemu także udało się wysłać delegację japońskich chrześcijan do Europy, między innymi do Lizbony i Rzymu, aby mogli zapoznać się z kulturą europejską i zaprezentować tam japońskich chrześcijan.

Liczba wierzących w Japonii wzrastała. W 1570 r. było ok. 30 tys. katolików, a już w 1605 r. ok. 750 tys. Misjonarze zapoznali Japończyków z medycyną europejską oraz muzyką i malarstwem. Stali się pierwszymi propagatorami kultury i techniki europejskiej w tym kraju.

Po śmierci Nobunagi w 1582 r. władzę w kraju przejął Hideyoshi Toyotomi, który kontynuował rozpoczęte przez Nobunaga dzieło podbijania prowincji i jednoczenia kraju. Początkowo był on również przyjaźnie nastawiony do chrześcijaństwa.

W obliczu rozwoju Kościoła w Japonii przywódcy kraju i wyznawcy innych religii zaczęli dostrzegać w tym zagrożenie dla porządku społecznego i rodzimych wierzeń. Toyotomi, słysząc z rożnych stron liczne skargi i obawy, stopniowo zaczął zmieniać swoje nastawienie do chrześcijan i misjonarzy.

Z obawy przed ciągle wzrastającą liczbą chrześcijan, którzy mogliby chcieć podbić Japonię, w 1587 r. Toyotomi wydał edykt „Rozporządzenie wobec chrześcijańskich panów feudalnych” oraz „Nakaz wydalenia misjonarzy”. Edykt ten zakazywał prowadzenia działalności misyjnej i ewangelizacyjnej w Japonii, jednak nie był on przestrzegany jeszcze z całą surowością. W 1593 r. do Japonii przybyli hiszpańscy franciszkanie z Filipin i rozpoczęli tu swoją pracę ewangelizacyjną.

Sytuacja stała się bardziej napięta w 1596 r., kiedy na wybrzeżach Japonii rozbił się hiszpański statek kupiecki, na którego pokładzie była duża ilość broni. Słowa kapitana statku, które brzmiały jak groźba, rzuciły jeszcze większe podejrzenie na misjonarzy (zwłaszcza hiszpańskich franciszkanów). Kapitan twierdził, że łatwo można przejąć władzę nad Japonią. Należy dodać, że był to okres kolonizacji krajów azjatyckich przez mocarstwa zachodnie. Japoński dyktator Hideyoshi chciał mieć kontrolę nad całym krajem, a działalność misjonarzy wymykała mu się spod kontroli. Obecność misjonarzy na pokładzie statku, na którym znajdowała się broń, odebrał jako zagrożenie.

 Krótko po tym wydarzeniu został oblężony klasztor franciszkanów w Kioto i pojmanych zostało 6 zakonników. W tym samym czasie zaaresztowano także innych chrześcijan z okolicy. Łącznie pojmano 26 osób. Po trzydziestodniowym marszu w zimową porę, zostali oni ukrzyżowani w Nagasaki, gdzie było wielu wyznawców Chrystusa. Dyktator w ten sposób chciał przestraszyć innych chrześcijan. 26 męczenników, mimo wielu zadanych im okrucieństw, nie wyparło się wiary. Podczas okrutnych cierpień na krzyżu modlili się do Boga, recytowali słowa psalmów i wzywali Maryję, prosząc Ją o łaskę wytrwania. W czasie męczeństwa w sposób szczególny odwagą i niezachwianą wiarą odznaczył się Paweł Miki.

Po tej egzekucji, chociaż misjonarze, zwłaszcza franciszkanie, byli bacznie obserwowani, to jednak chrześcijanie nadal mogli się modlić i uczestniczyć we Mszy świętej, głównie sprawowanej w domach. Tylko ludziom na wysokich urzędach nie było wolno wyznawać wiary katolickiej.

W 1598 r. zmarł Toyotomi, a władzę w kraju w 1603 r. przejął Ieyasu Tokugawa, którego ród panował w Japonii do 1867 r. Ieyasu dokończył dzieło podbijania kraju, które rozpoczęli jego poprzednicy i otrzymał tytuł shōguna. Zarówno on, jak i jego następcy byli wrogo nastawieni do chrześcijaństwa. Ponieważ nie mogli go kontrolować, stanowiło ono przeszkodę w sprawowaniu dyktatorskich rządów. Ieyasu, chcąc skonsolidować władzę w swoich rękach, naciskał, zarówno na swoich wasali, jak i innych panów feudalnych, aby porzucili chrześcijaństwo.

W 1612 i 1614 r. następca Ieyasu, jego syn shōgun Hidetada, wydał edykty zakazujące wyznawania wiary w Chrystusa w całym kraju i kazał wszystkim misjonarzom opuścić Japonię. Wielu z nich nie wypełniło jego nakazu, narażając tym samym swoje życie. Krótki okres dynamicznego rozwoju wiary katolickiej w Japonii został nagle przerwany mocnym sprzeciwem ze strony władców i rozpoczął się długi okres prześladowań.

Największe prześladowania chrześcijan w Japonii miały miejsce za czasów panowania trzeciego shōguna z rodu Tokugawa – Iemitsu, który sprawował władzę w l. 1623-1651. Za jego panowania w l. 1633-1639 doszło do całkowitej izolacji Japonii. Ze względu na represyjną politykę władz w stosunku do chłopów w związku z nałożeniem na nich wysokich podatków, których nie mogli uiścić, na przełomie l. 1637-1638 doszło do chłopskiego powstania na półwyspie Shimabara. Ponieważ ich przywódca, a także duża liczba chłopów była chrześcijanami, na swoich sztandarach mieli symbole chrześcijańskie. Misjonarze zostali oskarżeni o podburzanie chłopów i uważano ich za głównych sprawców wybuchu powstania. W wyniku tego zostali wygnani z Japonii, która w ten sposób urwała wszelkie kontakty z zewnętrznym światem. Pozostali misjonarze ukrywali się, a z czasem ponieśli śmierć męczeńską.

Tak okres prześladowań w Japonii opisuje ks. Zygmunt Kwiatkowski w książce „Chrystus w kraju samurajów”: „Japońska Droga Krzyżowa była szczególnie bolesna i długa. Dotyczyła ona tysięcy osób, które po okrutnych męczarniach złożyły w ofierze życie, aby dochować wierności Jezusowi. Wśród męczenników byli, zarówno misjonarze europejscy, jak i kler japoński, ale przede wszystkim świeccy członkowie Kościoła, rodowici Japończycy, reprezentujący wszystkie stany tego społeczeństwa. Byli pośród nich ludzie szlachetnie urodzeni i prosty lud, osoby w dojrzałym wieku, starcy, dzieci i kobiety. Prowadzeni byli szlakami górskimi, zimową porą, setki kilometrów, boso na miejsce kaźni. Torturowani byli w najbardziej wymyślny sposób, bo chciano ich złamać fizycznie i duchowo. Pozbawiano ich majątków i dbając o to, aby tortury były przewlekłe, torturowano dzieci, by złamać wiarę rodziców, starano się wszelkimi sposobami doprowadzić ich do porzucenia wyznawania wiary chrześcijańskiej”.

Izolacja Japonii trwała ponad dwa wieki. Iemitsu wprowadził również system donosicielstwa i szpiegostwa, który skutecznie pomagał wykrywać ukrywających się chrześcijan, a szczególnie misjonarzy. Ponieważ chrześcijan uważano za szczególnych przestępców, byli poddawani okrutnym torturom, które miały ich złamać, zmusić do apostazji i w ten sposób ukazać słabość wiary chrześcijańskiej. Między innymi palono ich żywcem lub wrzucano do gotującej się wody w gejzerach wulkanu Unzen.

W czasie okrutnych tortur chrześcijanie zachęcali się wzajemnie słowem i własnym przykładem do wierności Chrystusowi aż po śmierć męczeńską. Ich szczególną siłą była modlitwa. Zachowane świadectwa z okresu prześladowań ukazują nam również miłość japońskich chrześcijan do Najświętszej Maryi Panny. To Ona była z nimi w czasie ich lęków i cierpień, podtrzymując w ich sercach światło wiary w Chrystusa. Jej wstawiennictwo pomogło wytrwać im w wierności Chrystusowi. „Dziecięca miłość do Maryi, Matki Bożej, danej za Matkę całej ludzkości była uważana zawsze, od wieków, za kult najbardziej prawowierny, zgodny z fundamentami wiary i z Pismem świętym. Chrześcijanie, o których mówiliśmy, podtrzymywani miłością Maryi, wytrzymywali okrutne prześladowania i byli gotowi ponieść śmierć męczeńską”. Maryja, tak jak trwała przy Chrystusie aż po krzyż, tak również była obecna w czasie prześladowań i męczeństwa tylu chrześcijan w Japonii, umacniając ich i cierpiąc razem z nimi.

W 1624 r. śmierć męczeńską przez spalenie na stosie poniósł Jan Kiuemon, jeden z męczenników Akita. Warto zacytować tekst modlitwy, który wypadł mu z kieszeni: „Przenajświętsza Matko Boża, z całego serca dziękuję, że dzięki Twojej miłości, ja, niegodny, otrzymałem łaskę wiary w Twojego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa. Błagam, zachowaj moją żonę i dzieci od mąk piekielnych i pomóż nam zachować wiarę aż do śmierci. Matko Boża, naprawdę bardzo się boję, czy zdołam wytrzymać to wielkie cierpienie. Pokornie proszę, wstaw się do swojego Świętego Syna, aby przez łaskę płynącą z Jego Odkupienia dał mi siłę pokonania strachu. Boję się pójść do piekła, dlatego nie proszę, abyś uchroniła mnie od męczarni. Pragnę po prostu złożyć siebie w ofierze i spłonąć. Miłościwa Matko Boża, nie gardź moją błagalną modlitwą i racz otoczyć opieką mnie, moją żonę, dzieci i braci w wierze, abyśmy aż do śmierci odważnie trwali w wierze w nauczanie Kościoła świętego. Z całego serca proszę o Kościół święty, który będzie posługiwał (wiernym) w Japonii, o posłusznych, podążających za nauką Kościoła i niezłomnych kapłanów. Wiem, o jak wielką rzecz ośmielam się prosić, ale z wysokości krzyża Jezus dał nam wszystkim Ciebie, Matko Boża, za Matkę, dlatego ośmielam się o to błagać”.

Wielu spośród męczenników było również członkami Bractwa Różańcowego zakładanego w zachodniej Japonii przez dominikanów, którzy rozpoczęli tu swoją działalność misyjną w 1602 r. Modlitwa różańcowa i miłość do Maryi pomogła wielu chrześcijanom wiernie wytrwać przy Chrystusie w czasie strasznych męczarni.

W 1633 r. został pojmany wiceprowincjał jezuitów – o. Christovao Ferreira. Poddano go jednej z największych tortur, tzw. torturze jamy. Pod wpływem okrutnych cierpień ostatecznie wyrzekł się wiary. Wielu jezuitów zgłosiło się, aby przyjechać do Japonii i zadośćuczynić za jego odstępstwo od wiary. Wśród nich był polski jezuita – o. Wojciech Męciński, wielki czciciel Maryi, który przyjechał do Japonii w 1642 r. Rok później poniósł śmierć męczeńską. Ten polski misjonarz był całkowicie oddany Maryi i z pewnością to Ona pomogła mu wytrwać w wierze w godzinie wielkiej próby. Oto słowa jego osobistej modlitwy oddania się Matce Bożej: „Najświętsza Dziewico Boża Rodzicielko Maryjo – ja (NN), mimo że z każdej strony niewolnik Twój, i najniegodniejszy, abym do liczby sług Twoich był przyjęty; ufny jednak pobożnością i dobrocią Twoją, i pobudzony pragnieniem Tobie służenia i podobania się, mocno postanawiam i przyrzekam, od tego czasu zawsze być Tobie posłusznym, i wiernie służącym; i abym od innych, dla sił moich skuteczniej był służący Tobie. I Ciebie wybieram dzisiaj na Orędowniczkę, Panią i Matkę, wobec Błogosławionych Aniołów Michała, Gabriela i Rafała, i Anioła mego Stróża, i Świętych Joachima, Anny, i Józefa, Jana Baptysty, Piotra, Pawła i Jana Ewangelisty, i całej niebiańskiej Kurii. Od Ciebie zatem Matko najłagodniejsza poprzez krew Jezusa Chrystusa proszę pokornie, abyś mnie na sługę wiecznego przyjąć i do liczby Tobie poświęconych zapisać raczyła; i pomagała w działaniach moich, i łaskę dla mnie uzyskała, abym we wszystkich myślach, słowach i czynach tak się prowadził, iż nigdy Twoich i Syna Twego oczu nie obraził; i błagam, abyś pamiętająca była o mnie, i mnie nie opuściła w czasie mojej śmierci. O łaskawa, o święta, o słodka Dziewico Maryjo”.

Pod koniec okresu Edo (1603-1868), kiedy Japonia kontynuowała jeszcze politykę izolacji i trwały tam wciąż prześladowania chrześcijan, Stolica Apostolska misję w Japonii powierzyła Stowarzyszeniu Paryskich Misji Zagranicznych. Misjonarze jeszcze przed zakończeniem polityki izolacji Japonii podjęli starania, aby dotrzeć do tego kraju i nawiązać kontakt z tamtejszymi chrześcijanami. Jako pierwszy został posłany tam w 1844 r. ks. Teodor Forcade. 1 maja dotarł do wyspy Ryūkyū (dzisiejsza Okinawa), gdzie postanowił czekać na szansę, aby móc wpłynąć do portu Nagasaki.

Zaraz po dotarciu do tej wyspy odprawił Mszę świętą i zgodnie z obietnicą, która została złożona Bogu przed wyruszeniem na misje, całą Japonię zawierzył szczególnej opiece Niepokalanemu Sercu Maryi. Dziękował Maryi za bezpieczne dotarcie do kraju męczenników oraz zawierzył Jej pragnienie i nadzieję odnalezienia ukrywających się chrześcijan.

Warto w tym miejscu przytoczyć słowa modlitwy oddania Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi, którą 1 maja 1844 r. wypowiedział ks. Forcade.

„O najświętsze Niepokalane Serce Maryi, najpiękniejsze ze wszystkich serc, najczystsze, najszlachetniejsze Niepokalane Serce, źródło dobra, czułości, miłosierdzia i miłości, świątynio wszystkich cnót, Serce jaśniejące pięknem łagodności, przekraczającej łagodność wszystkich innych serc z wyjątkiem Najświętszego Serca Jezusa, ja niegodny, któremu powierzona została doniosła misja głoszenia po raz pierwszy Ewangelii na wyspach Ryūkyū, poświęcam je Tobie i oddaję je pod Twoją szczególną opiekę.

Obiecuję zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby kiedy ewangelizacja rozpocznie się na dobre, zostaną stworzone jej solidne podstawy, kiedy choć kilku mieszkańców wysp uda się odciągnąć od pustego bałwochwalstwa i pozyskać dla wiary w Chrystusa, kiedy uda się zbudować choć jedną małą kaplicę, obiecuję od razu wysłać prośbę do Ojca Świętego w Rzymie, aby cała Japonia publicznym i oficjalnym aktem została oddana pod Twoją opiekę.

O, najmiłościwsze Niepokalane Serce Maryi, Serce o największej mocy wstawienniczej przed Najświętszym Sercem Jezusa, tak że nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek, kto szukał Twojej pomocy, był opuszczony, nie gardź moją mizerną prośbą. Uczyń moje serce lepszym. Rozprosz mgłę, która je owija i utrzymuje w ciemności. W obliczu wielkich trudności i niebezpieczeństw proszę, uproś mi łaskę skromności, uwagi, mądrości i odwagi.

Niech Wszechpotężny i miłościwy Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty użyje mojej marności zgodnie ze słowami Pisma świętego, które mówi: «Bóg wybrał… to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić» (1Kor 1,28-29).

Panie Boże, daj mi siłę do pokonania niebezpieczeństw zastawionych przez rządzących tym krajem i spraw, abym mógł sięgnąć do dusz ludzi, abym mógł przynieść światło Ewangelii i pociągnąć do życia wiecznego ten naród, który żyje w ciemności i w cieniu śmierci od wielu wieków. Amen”.

Ks. Forcade na Ryūkyū, która była wówczas częściowo zależna od Japonii, uczył się języka japońskiego i przygotowywał do przyszłej pracy misyjnej w Japonii. W 1846 r. papież Grzegorz XVI mianował go Wikariuszem Apostolskim Japonii oraz pierwszym biskupem Japonii. Rok później został skierowany do Hong Kongu, gdzie przyjął święcenia biskupie. W czasie podróży próbował wpłynąć do Nagasaki, ale nie wpuszczono go z powodu panujących jeszcze obostrzeń.

W l. 1847-1850 był prefektem apostolskim dla Chin. W 1852 r. powrócił do Francji i został mianowany biskupem Nevers. Wstawiał się u rządzących w sprawie prześladowań chrześcijan w Japonii. Mimo konfliktów politycznych między Francją a Włochami nie bał się w 1862 r. udać do Rzymu na kanonizację 26. Męczenników Japońskich. Również tam apelował w sprawie prześladowań japońskich chrześcijan.

Choć bp. Forcade nie udało się z powodu panującej jeszcze polityki izolacji dotrzeć do samego portu Nagasaki, to jednak jego wkład w dzieło ewangelizacji Japonii jest nieoceniony. Japonię i całe dzieło pracy misyjnej w tym kraju, w którym wciąż żyli prześladowani chrześcijanie, zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi. Mimo usilnych wysiłków i starań jego działalność misyjna w Japonii, patrząc tylko po ludzku, nie przyniosła owoców. Jednak było to małe ziarenko, które z czasem wydało obfity plon. W oczach Boga nic nigdy nie ginie. Bóg zawsze słyszy modlitwy swoich wiernych i spełnia nasze pragnienia w czasie i w sposób, który uzna za najlepszy. W Japonii kilka lat później upadła polityka izolacji, z czasem również został odwołany edykt prześladowania chrześcijan, a dzięki pracy wielu późniejszych misjonarzy Kościół w tym kraju doczekał się pięknego rozwoju.

W 1853 r. komodor amerykańskiej Marynarki Wojennej Matthew C. Perry przybył do Zatoki Tokijskiej, przywożąc list od prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ameryka zażądała od Japonii otwarcia się na stosunki zagraniczne. Rok później, 31 marca 1854 r., został podpisany „Traktat o pokoju i przyjaźni pomiędzy Japonią i Stanami Zjednoczonymi”, dzięki któremu komodor Perry zmusił Japonię do zakończenia polityki izolacji, co doprowadziło do otwarcia się na inne kraje. W tym czasie mogli przybywać pojedynczy misjonarze, aby posługiwać mieszkającym tu nielicznym cudzoziemcom z zagranicznych poselstw i przedstawicieli handlowych. Mogli budować dla nich kościoły, odprawiać Mszę świętą, ale nie mieli swobody przemieszczania się. Wyznawanie chrześcijaństwa nie było jeszcze zalegalizowane i Japończyków wciąż obowiązywał zakaz wyznawania wiary katolickiej.

W 1863 r. do Nagasaki przybył o. Bernard Petitjean ze Stowarzyszenia Paryskich Misji Zagranicznych, który zbudował kościół w Ōura i zależało mu bardzo na odnalezieniu potomków chrześcijan. Mimo wszelkich starań nie udało się mu natrafić na żaden ich ślad. Kiedy już stracił nadzieję, 17 marca 1865 r. do kościoła w Ōura weszła potajemnie 15-osobowa grupa katolików z pobliskiego Urakami, którzy żyli, ukrywając swoją wiarę. Po dokładnym obejrzeniu świątyni i upewnieniu się, że o. Petitjean jest wysłany przez Papieża i że żyje w celibacie, zapytali, gdzie w kościele jest figura Maryi. Po czym powiedzieli, że są tego samego ducha. W ten sposób o. Petitjean spotkał ukrywających się chrześcijan.

Okazało się, że pomimo 250 lat okrutnych prześladowań, braku kapłanów, sakramentów, w sercach japońskich chrześcijan przetrwała wiara, którą przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie.

W 1868 r. tron w Japonii objął cesarz Meiji. Rząd japoński obawiał się kolonizacji i jednocześnie pragnął umocnić w swym kraju jedność narodową. Chrześcijaństwo, które było obcą religią, w ocenie rządzących stanowiło zagrożenie, dlatego postanowiono pozbyć się wszystkich chrześcijan. Rozpoczęło się pasmo nowych prześladowań.

Najbardziej znanym epizodem z tego czasu jest historia męczenników z „Przełęczy Dziewicy” w Tsuwano (diecezja Hiroshima). Obecnie Kościół japoński zabiega o beatyfikację tych męczenników. Jeden z nich, 32-letni Yasutarō, który był okrutnie męczony, wyznał: „Nie jestem w ogóle samotny. Każdej nocy około północy pojawia się nad moją głową twarz Pięknej Pani podobnej do Matki Bożej i jest ze mną do świtu. Pociesza mnie i mówi mi piękne rzeczy”.

W czasie prowadzenia misji misjonarze ze Stowarzyszenia Paryskich Misji Zagranicznych w sposób szczególny szerzyli również kult Matki Bożej. O. Petitjean przybył do Japonii kilka lat po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP i w czasie, gdy cały Kościół był jeszcze pod wielkim wrażeniem objawień Maryi w Lourdes. Kiedy w 1873 r. został w Japonii zniesiony zakaz wyznawania chrześcijaństwa, misjonarze z Francji w sposób szczególny szerzyli kult Maryi z Lourdes, budując groty poświęcone pamięci tych objawień. Później to dzieło kontynuowali także między innymi misjonarze franciszkańscy.

O. Petitjean był bardzo poruszony cudem odnalezienia ukrywających się chrześcijan. Z pewnością cud ten dokonał się dzięki szczególnemu wstawiennictwu samej Niepokalanej. Ukrywający się chrześcijanie zachowali w swoim sercu cześć dla Najświętszej Maryi Panny i niezachwianie ufali, że to właśnie Ona ich uratuje. Przekazywali sobie w formie pieśni proroctwo, które mówiło, że miną prześladowania, przybędą ponownie misjonarze, a Kościół w Japonii się odrodzi. Misjonarze dowiedzieli się również o innych żyjących chrześcijanach, którzy ukrywali się w różnych miejscach z obawy przed prześladowaniami.

Ponieważ nadal obowiązywał zakaz wyznawania wiary chrześcijańskiej przez Japończyków, misjonarze stanęli przed poważnym problemem. Aby nawiązać kontakt z ukrywającymi się chrześcijanami i otoczyć ich opieką duszpasterską, potajemnie w nocy udawali się do Urakami i w inne rejony Nagasaki, a także na Wyspy Goto. Łącznie w okolicy mieszkało ok. 5000 chrześcijan.

W tym czasie wszystkich Japończyków obowiązywał nakaz przynależności do którejś ze świątyń buddyjskich. Gdy umarł ktoś z rodziny, wszystkie pogrzeby musiały odbywać się w obrządku buddyjskim. Kiedy japońscy wierzący z Urakami chcieli, aby ich zmarli zostali pochowani w obrządku katolickim, zgłosili to miejscowemu zarządcy, ujawniając tym samym, że są chrześcijanami.

Podjęto decyzję, że chrześcijanie z Urakami, ponieważ złamali prawo, powinni zostać deportowani. Ponad 3400 chrześcijan zostało skazanych na wygnanie, gdzie byli zmuszani do ciężkiej pracy, poddawani okrutnym torturom, zarówno mężczyźni, kobiety, jak i dzieci.

Dzięki licznym protestom ze strony państw zachodnich w 1873 r. został odwołany edykt prześladowań chrześcijan, a w 1889 r. ogłoszono konstytucję, która oficjalnie uznała wolność sumienia i religii.

Gdy śledzimy dotychczas omówioną historię Kościoła w Japonii, rodzi się w sercu wdzięczność ku Bogu, że mimo tak trudnych i bolesnych wydarzeń, dzięki szczególnej łasce japońscy chrześcijanie nie tylko zachowali wiarę we własnym sercu, ale przekazali ją także następnym pokoleniom. Na tej Drodze Krzyżowej szczególnie była z nimi obecna Maryja, której misjonarze poświęcili ten kraj. Czuwała, aby nie zgasł płomień wiary w ich sercach i pomogła im wytrwać przy Chrystusie. Maryja dała Japonii wiele znaków swojej szczególnej obecności i miłości.

Po długim okresie prześladowań rozpoczął się dynamiczny rozwój chrześcijaństwa. W 1934 r. w diecezji Nagasaki było 55 tys. katolików (połowa katolików z całej Japonii). „Nastąpił okres nowej działalności ewangelizacyjnej, z bardzo dobrymi efektami, odwołujący się do wiekowej historii Kościoła na tych ziemiach, do jego heroicznej historii, symbolizującej jednocześnie nowe aspiracje Japonii i Japończyków, związane z polityką otwarcia się na świat zewnętrzny, na handel i na nowoczesność. Powstawać zaczęły parafie, budowano kościoły, ale również katolickie szkoły, przedszkola i inne chrześcijańskie instytucje socjalne. Kościoły, które wówczas powstały po dziś dzień są świadectwem nadzwyczajnego zrywu ewangelizacyjnego, który wówczas miał miejsce, głównie w regionie Nagasaki. Do dziś funkcjonują założone wówczas chrześcijańskie szkoły, uniwersytety, szpitale i ośrodki pomocy społecznej”.

W 1930 r. do Kraju Kwitnącej Wiśni Niepokalana przyprowadziła również św. Maksymiliana Kolbego. Co sprawiło, że ten franciszkański zakonnik wyruszył na Daleki Wschód? Kiedy patrzylibyśmy na ten wyjazd tylko od strony ludzkiej, mógłby on wydawać się pozbawiony logiki, a wręcz nieroztropny. „Była to oryginalna wyprawa misyjna: bez ustalonego ściśle miejsca jako celu podróży, bez zapewnienia opieki władz, bez większych zasobów i z planem wydawania zaraz „Rycerza”. O jedno tylko modlił się misjonarz spod znaku MI: „by Niepokalana kierowała całą podróżą sama dowolnie” i wskazała teren, który się Jej najwięcej podoba”. Celem wyprawy misyjnej św. Maksymiliana była realizacja celu MI, czyli zdobycie całego świata przez Niepokalaną dla Królestwa Serca Jezusowego. Pragnął na Dalekim Wschodzie wydawać „Rycerza Niepokalanej”, aby poprzez słowo drukowane jak najwięcej ludzi mogło poznać Niepokalaną, a przez Nią zbliżyć się do Najświętszego Serca Jezusowego. Tak napisał w lipcu 1930 r. do kapituły prowincjalnej we Lwowie: „proszę o ustanowienie misji naszej prowincji w Nagasaki mającej specjalnie na celu nawracanie pogan przez wydawanie periodyku «Rycerz Niepokalanej»”.

Skąd w ogóle w sercu św. Maksymiliana zrodził się pomysł rozpoczęcia działalności misyjnej? Otóż, był on członkiem Zakonu franciszkańskiego, który początek swojej działalności misyjnej czerpie od św. Franciszka z Asyżu. Założyciel Zakonu określił dwustopniowy program apostolski dla braci: dawanie świadectwa i przekazywanie Ewangelii przez praktykę cnót oraz bezpośrednie głoszenie prawdy chrześcijańskiej. Św. Maksymilian jako wierny syn Zakonu na pewno wielokrotnie słyszał i czytał o misjach prowadzonych przez franciszkanów na przestrzeni wieków w różnych częściach świata. Być może to już wtedy w jego sercu zostało zasiane ziarno powołania misyjnego…

Trzeba jednak zaznaczyć, że św. Maksymilian w swoich staraniach o zdobycie Wschodu zawsze podkreślał rolę „Rycerza” i MI. Nie miały więc to być tradycyjne misje franciszkańskie, ale chodziło o podkreślenie ich wyjątkowego charakteru.

Warto przyjrzeć się jednak bezpośrednim przyczynom, które poprzedziły jego decyzję wyjazdu na Daleki Wschód. Dlaczego św. Maksymilian pragnął wydać „Rycerza” w języku chińskim, japońskim i hinduskim oraz myślał o założeniu Niepokalanowa chińskiego i japońskiego? Choć z jednej strony jakby nie miał on określonego celu swojej wyprawy misyjnej i dał się prowadzić samej Niepokalanej, to jednak z drugiej strony myślał o konkretnych krajach Dalekiego Wschodu.

Św. Maksymilian był człowiekiem głębokiej wiary i posiadał niezwykły dar rozeznania. W różnych wydarzeniach umiał odczytywać pragnienia Niepokalanej. W swoim życiu zakonnym nade wszystko jednak kroczył drogą nadprzyrodzonego posłuszeństwa, dlatego wszystko zawsze omawiał z przełożonymi i przystępował do realizacji swoich planów dopiero wtedy, gdy otrzymał ich zgodę. Pod tym względem jego droga była naprawdę bardzo prosta, pełna dziecięcego zaufania, ale z drugiej strony jego posłuszeństwo było również zawsze twórcze, pełne zaangażowania. Bóg błogosławił tej drodze.

W 1912 r. z woli przełożonych św. Maksymilian wyjechał do Rzymu i zamieszkał w Międzynarodowym Kolegium Serafickim. W l. 1912-1915 studiował filozofię na uniwersytecie jezuickim „Gregorianum”, a następnie w l. 1915-1919 teologię w Kolegium swego Zakonu. Okres studiów w Rzymie otworzył mu oczy na świat, a kontakt z wieloma obcokrajowcami uświadomił mu, że oprócz Polski jest jeszcze wiele innych krajów. O. Kornel Czupryk, którego jako ówczesnego prowincjała o. Maksymilian prosił o wyjazd na misje, wspomina, że to już w czasie studiów w Rzymie zrodziła się jego idea misyjna: „Z dalszej rozmowy okazało się, że plan był już od dłuższego czasu w jego głowie, że przygotował on już swojego młodszego brata, o. Alfonsa Kolbego, na swego zastępcę w Niepokalanowie, wtajemniczył we wszystkie arkana wydawnicze i prowadzenie MI, że ma wiele adresów Chińczyków i Japończyków, z którymi zapoznał się w Rzymie, gdy tam przebywał na studiach”.

Od 28 września do 2 października 1927 r. św. Maksymilian uczestniczył w Międzynarodowym Zjeździe Misyjnym w Poznaniu. Najprawdopodobniej to właśnie pod jego wpływem zaczął poważnie myśleć o rozpoczęciu działalności misyjnej i potrzebie szerzenia idei Rycerstwa Niepokalanej na całym świecie.

W tym czasie również działalność i encykliki papieży Benedykta XV i Piusa XI przyczyniły się do ożywienia ducha misyjnego w Kościele. O. Alfons Orlini, generał Zakonu, również zachęcał współbraci, aby więcej uwagi poświęcili działalności misyjnej. 14 grudnia 1927 r., w czasie, gdy misyjny zjazd w Poznaniu odbijał się jeszcze dość mocnym echem w sercu św. Maksymiliana, Pius XI ogłosił św. Teresę od Dzieciątka Jezus oraz św. Franciszka Ksawerego głównymi patronami misji katolickich, co go zapewne jeszcze bardziej poruszyło.

Szczególne wrażenie wywarł na o. Maksymilianie artykuł zamieszczony w 1929 r. w „Misjach Katolickich” zatytułowany „Misjonarzy, misjonarzy!”. Kiedy rozmawiał o nim ze swoim rodzonym bratem, o. Alfonsem, zrodziło się postanowienie: „prosić o. Generała o błogosławieństwo, by móc ten zapał czytelników «Rycerza» dla sprawy misyjnej wykorzystać, mianowicie: Misje pod patronatem Niepokalanej! W Milicji! W Niepokalanowie! Nie o pozwolenie, ale o błogosławieństwo prosić… I od wakacji przyjmować młodzież… Profesorzy: niech uczą ideowo, za utrzymanie… Znajdzie się i takich sporo, gdy się w «Rycerzu» i innych pismach ogłosi: Bo doprawdy, że na misje ruszyć trzeba! Dotychczas z braku tychże stoimy na jednej nodze franciszkanizmu (ubóstwo): misje to rzecz franciszkowa!! Pełną piersią wtedy odetchniemy!!”.

W rodzących się planach misyjnych opatrznościowym okazało się również spotkanie z japońskimi studentami, do którego doszło w kwietniu 1927 r., w pociągu, którym o. Maksymilian wracał z kuracji w Zakopanem. „Nawiązał z nimi rozmowę i wręczył im Cudowne Medaliki, otrzymując w zamian talizmany w postaci małych, metalowych słoniątek. Być może, że to spotkanie było decydującym czynnikiem, dlaczego oczy swoje skierował na Daleki Wschód, na Kraj Kwitnącej Wiśni – na Japonię, nie mniej jednak pociągała go Japonia jako kraj o wysokiej kulturze, zroszony krwią męczenników w Nagasaki. Miał wprawdzie o. Maksymilian na uwadze rozległe Chiny i tam też kierował swe oczy, jednak (…) Niepokalana chciała, by Japonia stała się terenem jego prac misyjnych na Dalekim Wschodzie”. Po tym spotkaniu nieustannie powracała do niego myśl o nieszczęściu tylu dusz, które jeszcze nie poznały prawdziwego Boga. Czy to wydarzenie nie jest trochę podobne do spotkania św. Franciszka Ksawerego z Anjirō, pod wpływem którego wielki misjonarz Azji zdecydował się na misje w Japonii?

Zasiane ziarno powołania misyjnego powoli wzrastało w sercu św. Maksymiliana. Na początku 1930 r. było na tyle dojrzałe, by przerodzić się w konkretną decyzję. Najpierw udał się do prowincjała, o. Kornela Czupryka, celem przedstawienia pragnienia wyruszenia na Daleki Wschód, aby wydawać tam „Rycerza”. Tak wspomina to spotkanie o. Czupryk: „Był to rok 1929. Byłem wówczas w Warszawie w naszym klasztorze przy ulicy Zakroczymskiej. O. Maksymilian przyjechał do mnie z Niepokalanowa i prosił jako ówczesnego prowincjała o pozwolenie na wyjazd z 4 braćmi zakonnymi na misje na Daleki Wschód do Chin… Japonii…? Byłem jego prośbą zaskoczony, na nią nieprzygotowany. Na pytanie, gdzie ma zamiar zatrzymać się i jaki plan działania, odpowiedział: Niepokalana wskaże plan. Ktoś powiedział, że mieć w domu świętego to sprawa kłopotliwa dla zwykłego śmiertelnika. Święty innymi kategoriami myśli, chodzi po ziemi, a mało jej dotyka. Odczułem to wówczas na sobie. (…) Nie dałem mu wtedy definitywnej odpowiedzi, zaznaczając, że muszę się zastanowić, ojców poradzić. Definitorium prowincjalne, a także i inni ojcowie byli raczej przeciwni, powołując się na to, że o. Maksymilian jest słabego zdrowia, często choruje, parę razy wyjeżdżał do Zakopanego na dłuższe leczenie, nie ma określonego punktu oparcia i zatrzymania, jedzie więc w nieznane, a jedzie nie sam, lecz zabiera ze sobą 4 zakonników, naraża się na wielkie ryzyko. O. Maksymilian miał dar przekonywania: plany swoje przedstawił jasno i uzasadniał przekonywująco i miał na swoim koncie poważne osiągnięcia. Przychyliłem się więc do jego prośby; właściwie po gruntownym przeanalizowaniu sprawy i modlitwie sam powziąłem decyzję. Zaopatrzyłem ojca w odpowiednie dokumenty i polecające pisma do wyższych władz kościelnych oraz poleciłem, by w Rzymie stawił się u o. Generała Zakonu i poprosił o błogosławieństwo. Spodziewałem się, że o. Generał hamująco wpłynie na o. Maksymiliana i zawróci do Polski. Stało się inaczej. O. Alfons Orlini, generał Zakonu, nie tylko przychylnie ustosunkował się do misji o. Maksymiliana, ale pobłogosławił i finansowo zasilił”.

Kiedy o. Maksymilian oczekiwał w Rzymie na spotkanie z o. Generałem, miał okazję spotkać się z klerykami chińskimi, hinduskimi i japońskimi z Kolegium Propagandy. Rozmawiał z nimi o możliwości wydawania „Rycerza” w ich krajach. Tak zrelacjonował pobyt w Rzymie w liście do kleryka Mariana Wójcika: „Podróż do Rzymu przedsięwziąłem przede wszystkim w tym celu, by się przekonać, jaka jest możliwość wydawania «Rycerza» w chińskim, japońskim i hinduskim języku. Już w Kolegium Propagandy względni krajowcy przygotowują numer majowy i od Najprzewielebniejszego o. Generała mam błogosławieństwo na założenie «Rycerza» i początków Niepokalanowa w Chinach i Japonii”.

Sprawa rozpoczęcia misji w Indiach nie wydawała się być łatwą. Natomiast najlepiej przedstawiała się sprawa misji w Chinach, ponieważ o. Prokurator generalny misji otrzymał już pozwolenie na objęcie placówki w Szanghaju, ale pod warunkiem, że nie będą się zajmować duszpasterstwem. To zastrzeżenie nie stanowiło jednak przeszkody w planach misyjnych św. Maksymiliana.

Wśród japońskich kleryków był późniejszy kard. Józef Satowaki. W czasie spotkania św. Maksymilian powiedział mu o swoich planach misyjnych w Chinach. Ponieważ nie znał tamtejszej sytuacji, poprosił go o radę. Japoński kleryk, znając niespokojną sytuację polityczną w Chinach, doradził, że może lepiej byłoby najpierw pojechać do Japonii, a dopiero później do Chin, jak będą dogodniejsze warunki. Po czym dodał, że najbliżej do Chin będzie miał z Nagasaki, skąd on pochodzi.

Św. Maksymilian dowiedział się także od o. Antoniego Rocchettiego, prokuratora misji, że bp January Hayasaka, ordynariusz Nagasaki, który kiedyś studiował w Rzymie, powiedział mu przed odjazdem do Japonii, że chętnie przyjąłby franciszkanów u siebie. Bp January Hayasaka był pierwszym biskupem japońskim.

Po wszystkich konsultacjach św. Maksymilian, wracając do Polski, zakupił w Marsylii bilety na statek „Angers”. Następnie pojechał do Lourdes i Lisieux, aby zarówno Niepokalanej, jak i św. Teresie od Dzieciątka Jezus, patronce misji, zawierzyć swój wyjazd na Daleki Wschód.

26 lutego 1930 r. wraz z czterema braćmi: br. Zenonem Żebrowskim, br. Hilarym Łysakowskim, br. Sewerynem Dagisem i br. Zygmuntem Królem opuścił Polskę i 7 marca wyruszył z Marsylii drogą morską na Daleki Wschód. W czasie postojów poszukiwali miejsc pod przyszłe Niepokalanowy: w Syrii, Egipcie, Abisynii, Indiach, Malabarze, Annamie i Chinach. „W Port Saidzie biskup zgodził się na wydawanie „Rycerza” w swej diecezji. W Sajgonie księża miejscowi zapraszali do pozostania na stałe w Wietnamie i przyrzekali współpracę”. 11 kwietnia przybyli do Szanghaju, jednakże natrafili tu na szereg różnych trudności. Co prawda biskup udzielił pozwolenia na otworzenie prokury i na szerzenie „Rycerza”, ale nie na jego wydawanie. Tak wyjaśnia tę sprawę w liście do o. Generała: „Biskup postawił jako warunek w sprawie otwarcia prokury, aby tu przebywał jakiś ojciec, zatem nie mogę wrócić do Europy, jak to miałem uczynić. Jak myślałem w Polsce, trudności w sprawie czasopisma są tutaj wielkie, lecz nie ze strony pogan, tylko ze strony misjonarzy europejskich, ponieważ Chiny są podzielone terytorialnie między różne zakony i kongregacje i tylko one mają prawo pracować. Można by więc wydawać pismo w Szensi, gdzie mamy misję, lecz brak tam komunikacji zarówno kolejowej jak i rzecznej. W Szanghaju jednak pozwolono nam na propagowanie, tj. na administrację”.

W związku z tym św. Maksymilian pozostawił w Szanghaju br. Zygmunta i br. Seweryna w celu otwarcia prokury – urzędu kierującego misjami, skąd miało odbywać się propagowanie „Rycerza Niepokalanej”, a sam w towarzystwie dwóch pozostałych braci23 kwietnia wyruszył do Japonii, aby zorientować się, czy istnieje tam możliwość wydawania „Rycerza” zarówno w języku japońskim, jak i chińskim. Przed wyjazdem wypowiedział charakterystyczne słowa: „Niepokalana tak chce, muszę jechać do Japonii, tam będzie Jej świątynia, tam będzie Jej misja”.

24 kwietnia misjonarze dotarli do Nagasaki. Najpierw udali się do kościoła w dzielnicy Ōura, zbudowanego przez o. Petitjean. U jego wejścia stała figura Niepokalanej, która jakby sama wyszła im na spotkanie. O. Mieczysław Mirochna, polski misjonarz, wierny uczeń św. Maksymiliana, który przyjechał do Japonii w sierpniu 1930 r., tak opisuje to wydarzenie, które znał z opowiadania zakonników: „Gdy o. Maksymilian szedł w kierunku wejścia do kościoła, jego oczy spoczęły na stojącej tam figurze Matki Bożej. «Spójrzcie, bracia! Matka Boża osobiście wyszła nam naprzeciw. To dobry znak» – powiedział. «O Matko Boża! Jesteśmy Twoją własnością, dla Ciebie tutaj przybyliśmy. O Matko Boża, wspomóż i prowadź nas». Tak z pewnością rozmawiał w swym sercu z Matką Bożą. Następnie weszli do kościoła, gdzie z szacunkiem uklękli przed Najświętszym Sakramentem, zanosząc żarliwą modlitwę. Jeszcze nie wiedzieli, że weszli do kościoła znanego na całym świecie z odkrycia japońskich chrześcijan”. Czyż nie zawierzyli wtedy w cichej modlitwie Japonii i swojej pracy misyjnej Niepokalanej? Jeszcze w tym samym roku o. Maksymilian w liście do czytelników polskiego „Rycerza” tak napisał: „Tak więc prawda, że potrzeba ofiary, by Japonię podbić pod słodkie panowanie Niepokalanej. Myśmy, którzy tu pracujemy, oddali już samych siebie na ten cel i więcej dać nie możemy”.

Z kościoła misjonarze udali się do pałacu biskupiego. Ponieważ przybyli z tak daleka, bez żadnej zapowiedzi i wcześniejszego powiadomienia, miejscowi kapłani byli zdziwieni ich przyjazdem. O. Maksymilian tak opisuje to wydarzenie w liście do Prowincjała: „Biskupa nie ma; wyjechał na kilka dni. Z początku ks. Wikary generalny stawiał trudności, ale gdy weszła rozmowa na możliwość wykładania filozofii w tutejszym seminarium, zmiękł i chociaż z początku chciał sam… pisać do biskupa, potem mnie to polecił zrobić. Napisałem i jemu wręczyłem list. Niech Niepokalana pokieruje. Jest duża nadzieja, że biskup pozwoli nam tu pozostać, bo księża chcą go o to prosić. Wobec tego, że w Chinach z przyczyn podanych w poprzedniej kartce nie da się redagować i drukować «Rycerza», ale tylko administrację prowadzić, sądzę, że przyjęcie katedry filozofii dałoby mi możność i przygotowywania kleru, i przebierania powołań, i redagowania dla Chin i Japonii, i prowadzenia nowicjatu dla braci i kleryków w Nagasaki obok miejsca zroszonego krwią męczenników. Paki druków «Rycerza» chińskiego szłyby stąd łatwo do Szanghaju, a stamtąd na całe Chiny. Tylko wtedy konieczny drugi ojciec do prokury w Szanghaju i administrowania”.

Gdy powrócił bp January Hayasaka ze swojej podróży, w czasie której nie udało mu się znaleźć profesora filozofii dla seminarium, spotkał się z misjonarzami. Kiedy Biskup dowiedział się, że o. Maksymilian jest doktorem filozofii, zgodził się na wydawanie „Rycerza” w zamian za wykładanie filozofii w seminarium. Postawił przy tym jednak o. Maksymilianowi kilka warunków: uzyskanie pozwolenia ze Stolicy Apostolskiej na pracę misyjną oraz zapewnienie, że nie będzie zajmował się bezpośrednią pracą duszpasterską, ale tylko pośrednią, taką jak prasa lub dzieła charytatywne, jak również, że będzie uczył się języka japońskiego. Bp Hayasaka „wyznał później, że niechętnie zaakceptował pomysł utworzenia misji przez przybysza z nieznanego kraju, a na wydawanie „Rycerza” zgodził się, bo był pewny, że w zamkniętej dla cudzoziemców Japonii obcy misjonarz nie zdoła wydać miesięcznika, a jeśli nawet mu się to jakimś cudem uda, brak znajomości religii katolickiej sprawi, że pismo szybko upadnie”. Tak w liście do o. Generała wspomina to spotkanie z Biskupem sam o. Maksymilian: „Ja podjąłem się na razie nauczania filozofii, a on mi pozwolił na wydawanie «Rycerza» w języku japońskim i na założenie Niepokalanowa (konwentu takiego jak w Polsce) dla «Rycerza». Praca wśród kleryków pomoże mi w używaniu ich do tłumaczeń na język japoński i do administracji. Dzięki niech będą Niepokalanej!”.

Rzeczywiście św. Maksymilian nie pomylił się. Wśród profesorów i studentów znalazł pierwszych współpracowników, którzy tłumaczyli artykuły. Dzięki szczególnej łasce Niepokalanej i przy nieocenionej współpracy Japończyków dokonał się prawdziwy cud! „Niepokalana tak dziwnie sprawami pokierowała, że mimo nieznajomości języka w miesiącu Jej poświęconym (…) wyszedł pierwszy numer Jej «Rycerza» w języku japońskim”. O. Maksymilian 24 maja wysłał do Niepokalanowa telegram następującej treści: „Dziś rozsyłamy «Rycerza» japońskiego. Mamy drukarnię. Cześć Niepokalanej!”. Swoje wrażenia po przeczytaniu w „Rycerzu” treści telegramu tak opisał o. Mirochna: „O, jakich wówczas doznaliśmy wrażeń. Nigdy tego nie zapomnę. Było to takie uczucie, jakby spadł na nas z góry piorun. Bardzo zaskoczeni podziwialiśmy wielkość duchową o. Maksymiliana w sposób niedający się wyrazić słowami. Bardzo chory, dopiero co pojechał do Japonii, pomimo że nie znał języka i zwyczajów, a już na misyjny użytek wydaje drukiem pismo. Ponadto urządzenie drukarni… To dla nas wszystkich było wielkim cudem, bo jedynie tak potrafiliśmy o tym myśleć”.

Mimo wielu piętrzących się trudności japoński „Rycerz Niepokalanej” spotkał się z życzliwym przyjęciem ze strony Japończyków, a jego nakład nieustannie wzrastał. W czym tkwiło sedno powodzenia? W liście napisanym przez o. Maksymiliana w 1937 r., po powrocie do Polski, czytamy: „W roku 1930 zawitał do Japonii i «Rycerz Niepokalanej», po japońsku «Mugenzai no Seibo no Kishi». Mimo piętrzących się trudności Niepokalana pozwoliła mu wkrótce prześcignąć sześciokrotnie nakład najbardziej rozpowszechnionych pism katolickich w Japonii. Stało się to dlatego, iż skierował się on nie jak zwyczajne inne pisma do katolików, ale do pogan, protestantów i innych niekatolików, którzy przyjęli go z początku z zaciekawieniem, potem z dziwną sympatią, a obecnie już sporo z nich doczekało się nawet łaski Chrztu świętego”.

Poza tym, jak spostrzegł sam o. Maksymilian, Japonia była krajem przygotowanym na przyjęcie słowa Bożego, ponieważ posiadała jednolity język i rozwinięte czytelnictwo. Tak napisał o tym w artykule do „Misji Katolickich”: „Celem (…) MI jest starać się o nawrócenie grzeszników itd., i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej. Słowo «wszystkich» wskazuje na wszystkie narody, a więc i na Japonię. Od Japonii zaś zaczęła się działalność MI w krajach misyjnych, gdyż kraj ten może najbardziej przygotowany jest na przyjęcie słowa Bożego, bo posiada jednolity język, w przeciwieństwie do Indii i Chin, i czytelnictwo jest tu bardzo rozwinięte. Wreszcie i potrzeba tu większa, bo powszechnie uważany jest za niewdzięczny teren misyjny. W tę więc stronę skierowały się najpierw nasze myśli, wliczając też Indie i Chiny, jako pierwszą część planu podbicia Niepokalanej krain niewiernych”.

Św. Maksymilian nie miał wątpliwości, że to sama Niepokalana przyprowadziła ich do Japonii. Przecież to Jej zawierzył sprawę misji na Dalekim Wschodzie i prosił, aby wskazała im swoje miejsce. Św. Maksymilian był przekonany, że Japonia jest ważną placówką misyjną. Tak na ten temat pisze w liście do prowincjała: „Zdaje mi się, że i katedra filozofii w Nagasaki jest placówką bardzo ważną, bo w diecezji Nagasaki znajduje się 60 000 katolików na 80-100 tysięcy katolików całej Japonii. Prócz tego jeszcze diecezje okoliczne przesyłają tu swych alumnów, tak że praca nad tą młodzieżą to praca dla poważnej większości Japonii, gdzie na do 100 000 katolików zamieszkuje 80 000 000 (80 milionów) pogan. Co za praca!!! Prócz tego kto wie, czy i niejedno powołanie z takiego seminarium nie kapnie, a są tu i księża, i seminarzyści, i lud bardzo gorliwy, bo starsi przechodzili prześladowanie, a młodsi to dzieci prześladowanych i męczonych”.

Jedynym pragnieniem św. Maksymiliana było, aby dać poznać światu dobroć i miłość Niepokalanej, a przez Nią doprowadzić wszystkich do poznania prawdziwego Boga. Chciał jak najszybciej zdobyć dla Niepokalanej cały świat – to mu przyświecało, to był jego cel. Japonię uważał za silny punkt oparcia w działalności misyjnej na całym Dalekim Wschodzie. Tak o swoich planach misyjnych napisał do prowincjała jeszcze w maju: „Po uregulowaniu tych spraw chciałbym zaraz otworzyć silniejszą placówkę w Indiach (dla wszystkich języków Indii) i w Bejrucie dla języka arabskiego (Arabia, Syria, Egipt, Tunis, Maroko: 100.000.000 dusz), tureckiego, perskiego i hebrajskiego. W Bejrucie jest arcybiskup Bondini, mój dawniejszy rektor kolegium, więc sądzę, że z pozwoleniem nie byłoby trudności. W ten sposób akcja «Rycerza» i MI objęłaby ponad miliard ludności (dusz), czyli przeszło połowę ludzkości. Niech Niepokalana zresztą sama kieruje, jak chce. (…) Nagasaki zdaje mi się placówką bardzo dla nas ważną, bo: a) biskup jest miejscowy i przychylny, więc możemy się osiedlić; b) zapuszczenie tu głębszych korzeni (nowicjat, drukarnia itp.) pozwoli nam oprzeć się na tym punkcie w działaniach na całym Dalekim Wschodzie (prócz Japonii – Chiny i Annam). Szanghaj znajduje się w przededniu przewrotu na korzyść elementów miejscowych, przy czym mogłaby ucierpieć placówka bardziej rozwinięta; więc i z tego powodu, jako też z powodów poprzednio podanych (trudności ze strony biskupa na podstawie uchwał miejscowych), nie nadaje się jeszcze na punkt oparcia. Bardzo jednak jest dla nas ważny, bo mamy tam pozwolenie na szerzenie (administrację) «Rycerza» – przy prokurze – mimo silnej tendencji, by w Szanghaju więcej zakonów nie było, byleby tam przebywał stale choć jeden ojciec. Polacy też (szanghajscy) pragnęliby mieć jakąś kaplicę polską, a liczba ich rośnie, bo przybywają z niespokojnej Mandżurii. Stamtąd więc można promieniować na całe Chiny. Drukowanie «Rycerza» chińskiego może się uda uskutecznić w Nagasaki. Staram się teraz, by z japońskiego odbyło się tłumaczenie na chiński język”.

Poświęcenie całego siebie, aby tylko jak najwięcej dusz pozyskać dla Niepokalanej, było źródłem prawdziwej radości franciszkańskich misjonarzy. „Czujemy się bardzo szczęśliwi, że Niepokalana Mamusia taką łaskę nam wyświadczyła, iż możemy dla Niej pracować, nieraz się zmęczyć, a tymi drobnymi ofiarami pomagać do zbawienia biednych pogan. Są chwile, że dusza zatęskni za Niepokalanowem polskim, ale to tylko chwile, bo gdy się pomyśli, że się przecież w niebie spotkamy, radosny zapał i żądza wyniszczenia się dla Boga wstępuje w serce”.

Św. Maksymilian, decydując się na misje na Dalekim Wschodzie, miał tylko jeden cel – zdobyć dla Królestwa Serca Jezusowego przez Niepokalaną kraje, w których tak wielu ludzi nie słyszało i nie poznało jeszcze prawdziwego Boga. Kiedy jednak patrzymy całościowo na historię Kościoła katolickiego w Japonii i okoliczności przybycia św. Maksymiliana do tego kraju, czy nie można tu dostrzec Bożej tajemnicy, która być może nie została jeszcze w pełni przez nas poznana?

Ideą św. Maksymiliana było prowadzić ludzi do Niepokalanej. Był głęboko przekonany, że Maryja jest najkrótszą i najbezpieczniejszą drogą prowadzącą do Jezusa. Japońscy katolicy od początku mieli zaszczepioną w sercu szczególną miłość i cześć do Maryi. To Ona pomogła im ocalić wiarę w czasie długich okrutnych prześladowań, gdy zostali pozbawieni Mszy świętej, sakramentów, kapłanów. Cierpiała i płakała razem z nimi. „W tym czasie łzy Maryi nie były widoczne dla ludzkich oczu. Czyż jednak nie mieszały się one z morzem łez wielkiej liczby męczenników, od których krwi poczerwieniała ziemia Krainy Wschodzącego Słońca?”. Co więcej, między innymi to właśnie miłość do Maryi była dla nich znakiem prawdziwości wiary katolickiej, czego potwierdzenie znajdujemy w spotkaniu o. Petitjean z ukrywającymi się chrześcijanami w kościele Ōura.

Czy zatem przyjazd św. Maksymiliana, wielkiego szaleńca Niepokalanej, do Japonii po okresie, w którym zginęło tu tylu męczenników i w czasie, kiedy Kościół katolicki na nowo budował swoje struktury, nie jest również znakiem danym od Boga dla całego Kościoła japońskiego? Czy w postawie i świadectwie życia św. Maksymiliana tak bezgranicznie i bezwarunkowo oddanego Niepokalanej nie chciał Bóg również przypomnieć żyjącym tutaj wiernym, aby i teraz, gdy cieszą się już darem wolności wyznawania swojej wiary, nie zapomnieli o Tej, która jest im dana w sposób szczególny za Matkę, która nadal chce strzec wiary w ich sercach? Warto przypomnieć, że w tym kraju nadal jest bardzo mało chrześcijan, a poza tym „Japonia jest krajem, w którym eklektyzm wyraźnie się zaznacza. Zauważa się to w dziedzinie społecznej, ekonomicznej, szczególnie zaś religijnej. Nie jest faktem odłącznym, że tych samych ludzi spotkać można uczestniczących w liturgii Kościoła katolickiego, a także modlących się przed posągiem Buddy. Jest to relatywizm japoński (…)”. O. Maksymilian w 1934 r. w liście do Niepokalanowa zwierzył się współbraciom: „Jakże mało jeszcze Niepokalana jest znana i teoretycznie, i bardziej jeszcze w życiu praktycznym. Ileż przesądów, niezrozumienia, trudności błąka się po umysłach. Oby Niepokalana dozwoliła Jej Niepokalanowom rozświetlić te ciemności, rozwiać te chłodne mgły i rozniecać, rozżarzać miłość ku Niej bez ograniczeń z całą swobodą, bez tych próżnych obaw, co zacieśniają i wyziębiają serca. By nie obok tego pałacu szukano Króla, ale w nim, w głębi, w wewnętrznych komnatach”.

Japonia była oddawana w szczególną opiekę Maryi przez przybywających tu misjonarzy. Zapewne św. Maksymilian również oddał ten kraj i swoją działalność misyjną Niepokalanej i to oddanie często odnawiał w swoim sercu. Może trochę zastanawiać fakt, dlaczego w takim razie nie zachowały się słowa konkretnej jego modlitwy zawierzenia Japonii Niepokalanej. O. Maksymilian, który całkowicie i zupełnie oddał się Niepokalanej jako rzecz i własność oraz pragnął, by Niepokalana posługiwała się nim jako swoim narzędziem, nieustannie wszystko Jej powierzał. W to słowo „wszystko” jest wpisana również Japonia. W 1932 r. napisał z Japonii swoisty artykuł do polskiego „Rycerza”, w którym ubolewał, że tyle dusz nie zna jeszcze Niepokalanej… „Kiedyż to będzie, o Mamusiu moja Niepokalana, że staniesz się Królową wszystkich i każdej duszy z osobna? Kiedyż? Widzisz, ilu Cię jeszcze nie zna, nie kocha – ileż jest jeszcze takich serc na tej biednej ziemi, co słysząc o Tobie, pyta: Kto to jest Maryja? Kto to jest Niepokalana? (…). Kiedyż wszystkie dusze na całej kuli ziemskiej poznają dobroć i miłość serca Twego ku nim, kiedyż każda dusza odwdzięczy Ci się gorącą miłością i to nie tylko przelotnym uczuciem, ale oddaniem Ci całkowicie swej woli (…). Starajmy się wszyscy przyspieszyć tę chwilę: nasamprzód i przede wszystkim dozwalając Niepokalanej zawładnąć sercem naszym, a następnie, jako narzędzia w Jej niepokalanych rękach, zdobywając jak najwięcej (wedle możności) dusz dla Niej modlitwą, ofiarowaniem swych cierpień i pracą”.

Przez posługę misyjną o. Maksymiliana Maryja jakby na nowo chciała przypomnieć mieszkającym tutaj wiernym, że Japonia jest krajem Jej poświęconym, na który patrzy z matczyną miłością i chce, aby dążyli do Boga z Jej szczególną pomocą i pośród różnych niebezpieczeństw i zagrożeń szukali u Niej pomocy.

Dopełnieniem i potwierdzeniem tego wszystkiego są objawienia Maryi s. Agnieszce Sasagawa z Instytutu Służebnic Eucharystii w Akicie w l. 1975-1981. 22 kwietnia 1984 r. biskup Ito, biskup diecezji Niigata, po zbadaniu tych objawień i wszystkich zaistniałych nadprzyrodzonych wydarzeń, doszedł do wniosku, że „nie można zaprzeczyć nadprzyrodzonemu charakterowi serii niemożliwych do wyjaśnienia wydarzeń, odnoszących się do figury Maryi znajdującej się w klasztorze Instytutu Służebnic Eucharystii (…). Nie znajdują się też w nich treści sprzeczne z wiarą katolicką i zasadami moralnymi”.

Objawienia w Akicie podkreślają między innymi prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii, mówią o cierpieniu Niepokalanego Serca Maryi z powodu ludzkich grzechów, o gniewie Bożym czekającym świat, nawołują do modlitwy, zwłaszcza różańcowej oraz pokuty i zadośćuczynienia za grzechy świata. „Powszechnie uważa się, że jest to rozwinięcie Orędzia z Fatimy”.

Figura Matki Bożej znajdująca się w kaplicy zgromadzenia 101 razy roniła „łzy”. Pierwszy raz zjawisko to miało miejsce w pierwszą sobotę stycznia 1975 r. i trwało sześć i pół miesiąca. Ostatni raz zaobserwowano je 15 września, w święto Matki Bożej Bolesnej. „W Akicie, podobnie jak w Fatimie, część objawienia została przekazana za pośrednictwem anioła”. To właśnie anioł wyjaśnił s. Agnieszce znaczenie „łez” Maryi: „Nie bądź zdumiona widząc, że Maryja płacze. Każda dusza jest Jej niewypowiedzianie droga. Maryja płacze, ponieważ pragnie nawrócenia jak największej ilości dusz; pragnie, aby ludzie poświęcali się Jezusowi oraz Ojcu za Jej przyczyną. Ukazuje Ona swój ból, aby ożywić waszą słabnącą wiarę”.

Musimy głęboko wniknąć w symbolikę „łez” Maryi. „„Płacz Maryi” jest dramatycznym apelem, aby wyjść z obojętnego przyglądania się wydarzeniom w Akita. Konieczne jest aktywne działanie, chodzi bowiem o losy świata i o zbawienie człowieka, a nie o grę emocji i same tylko wzruszenia. Chodzi o konkretne decyzje, czyli o prawdziwą przemianę życia, wyrażającą się aktem osobistego poświęcenia Bogu, za przyczyną Maryi”.

Matka Boża w Fatimie 13 lipca 1917 r. powiedziała: „…przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec św. będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec św. poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”. W liście z 1940 r. s. Łucja napisała do Piusa XII: „W 1929 r. Matka Boża za pomocą innego objawienia prosiła o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, obiecując nie pozwolić na rozpowszechnianie się błędów, które popełnił ten kraj, i dokonać jego nawrócenia (…). W kilku wewnętrznych rozmowach Pan Jezus nie przestawał nalegać na spełnienie tej prośby. Ostatnio obiecał, że jeśli Wasza Świątobliwość raczy dokonać poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi ze szczególnym uwzględnieniem Rosji oraz raczy nakazać, żeby w jedności z Waszą Świątobliwością w tym samym czasie dokonali tego również wszyscy biskupi świata, to skróci dni utrapienia, w których zdecydował się ukarać narody za ich zbrodnie za pomocą wojny, głodu i różnych prześladowań Kościoła świętego i Waszej Świątobliwości”.

W tym samym roku s. Łucja pisała również do Ojca Świętego: „Pan Jezus obiecuje przez wzgląd na poświęcenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi, jakiego dokonali Księża Biskupi portugalscy, szczególną opiekę nad naszą Ojczyzną podczas tej wojny. Powiedział też, że ta opieka będzie dowodem łask, których udzieli innym narodom, jeśli zostaną poświęcone”.

„Pius XII 31 października 1942 r. w radiowym przesłaniu z okazji 25. rocznicy objawień, poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi, powtarzając ten akt 8 grudnia w Bazylice św. Piotra, polecając, by w poszczególnych kościołach lokalnych dokonano analogicznego aktu poświęcenia”. W 1954 r. papież Pius XII ustanowił również święto Królowej Maryi w dniu 31 maja (aktualnie, po reformie kalendarza jest to dzień 22 sierpnia), a w encyklice „Ad caeli Reginam” tak napisał: „Nakazujemy również, aby tegoż dnia ponawiano poświęcenie się rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Panny Maryi. W nim bowiem leży nadzieja nadejścia lepszego wieku, tryumfu wiary i chrześcijańskiego pokoju”. Również „Paweł VI na zakończenie III sesji soboru, 21 listopada 1964 r. dokonał odnowienia poświęcenia rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Chociaż Pius XII poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi, a Paweł VI dokonał później odnowienia tego poświęcenia, to jednak, jak podaje ks. dr Wacław Siwak w artykule w „Salvatoris Mater”, „dopiero św. Jan Paweł II dosłownie spełnił prośbę Matki Bożej dotyczącą poświęcenia całego świata Jej Sercu. Pielgrzymując do Fatimy w duchu dziękczynienia za uratowanie mu życia podczas zamachu z 13 maja 1981 r., poświęcił 13 maja 1982 r. w Fatimie cały świat, a pośrednio Rosję, Niepokalanemu Sercu Maryi. Następnie ponowił ten akt w Rzymie 25 marca 1984 r., w łączności z wszystkimi biskupami Kościoła, przed cudowną figurą Matki Boskiej, przywiezioną na tę okoliczność z Fatimy. S. Łucja OCD (†2005) wizjonerka z Fatimy miała powiedzieć, że postulat fatimskiego orędzia został spełniony. Ponownie papież Jan Paweł II dokonał aktu zawierzenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi na nowe tysiąclecie w dniu 8 października 2000 r.”.

Prośby Matki Bożej z Fatimy, a także akt poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi i prośba Piusa XII, żeby poszczególne kościoły lokalne również dokonały takiego aktu, głęboko zapadły w sercu o. Mieczysława Marii Mirochny. Dowiedziawszy się, że 8 września 1946 r. Episkopat Polski poświęcił kraj Niepokalanemu Sercu Maryi, pragnął, aby również biskupi japońscy poświęcili Japonię Niepokalanemu Sercu Maryi.

Jako delegat komisarza generalnego zwrócił się z taką prośbą do biskupów Japonii, jednakże jego propozycja została odłożona na późniejszy czas. W czerwcu 1947 r. ponownie skierował swoją prośbę. Oto fragment listu do Niepokalanowa polskiego, w którym pisał: „Przyjechałem do Tokio na zjazd Księży Biskupów jako przedstawiciel naszego Zakonu i korzystając z okazji wysłania do Was listu, piszę kilka słów. Pierwsza może najradośniejsza wiadomość, iż na moją propozycję, aby Japonię uroczyście ofiarować Niepokalanej, księża biskupi i administratorzy apostolscy wszystkich okręgów misyjnych nadzwyczaj chętnie się zgodzili. Ustanowiono zatem na przyszły rok w maju uroczyście w Tokio dokonać aktu ofiarowania Japonii Niepokalanej wobec wszystkich księży biskupów i administratorów apostolskich oraz równocześnie we wszystkich kościołach Japonii ma się odbyć uroczyste odmówienie aktu ofiarowania Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi. Co rok zaś w święto Niepokalanego Serca Maryi we wszystkich kościołach ma odbywać się uroczyste odnowienie tegoż aktu. Mnie polecono ułożyć modlitwę ofiarowania i podać plan tejże uroczystości. A zatem przyszłość Japonii będzie w rękach Niepokalanej! Ona na pewno poprowadzi biedny ten kraj do wielkiego rozkwitu na chwałę Kościoła świętego. Cieszymy się tym bardzo i dziękujemy Niepokalanej, iż doszło szczęśliwie do urzeczywistnienia tego tak ważnego aktu. Przed półtora roku podałem już ten projekt, ale go odłożono na później. W tym roku Niepokalana dziwnie to sprawiła, iż tak nadzwyczajnie ochotnie i nawet z entuzjazmem przyjęto ten projekt. Proszę się modlić, aby ta uroczystość wypadła z jak największym pożytkiem dla dusz”.

Poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi dokonano 23 maja 1948 r. w Uroczystość Trójcy Świętej w Tokio. Z katedry pw. Najświętszej Maryi Panny wyruszyła procesja eucharystyczna do groty Matki Bożej z Lourdes znajdującej się na zewnątrz. Tam abp Piotr Doi – arcybiskup Tokio, abp Paweł Marella – Delegat Apostolski i wszyscy biskupi Japonii poświęcili Japonię Niepokalanemu Sercu Maryi. W uroczystości wzięli również udział wyżsi przełożeni zgromadzeń zakonnych, kapłani, osoby konsekrowane i liczni wierni.

Tak tę uroczystość opisuje o. Mirochna w liście do o. Samuela Rosenbaigera, 24 maja 1948 r.: „Wczoraj po południu o godz. 14.30 odbyło się uroczyste oddanie Japonii Sercu Niepokalanej. Wszyscy biskupi i ordynariusze, wszyscy przełożeni wyżsi zakonów pracujących w Japonii, dużo księży, zakonnic i bardzo dużo wiernych brało w tym udział. Niepokalana jednak chciała, aby ten tak ważny i historyczny akt połączony był z małą ofiarą. Oto gdy procesja z Najświętszym Sakramentem wyszła na zewnątrz, zaczął padać deszcz i w czasie odmawiania aktu oddania się jeszcze silniej kropił. Wierni mieli parasole, więc im zbyt nie szkodził, ale księża, biskupi i celebrans z asystą najwięcej ponieśli ofiar. Wszyscy bardzo pragnęli pogody, a tu tak się rozpadało i dziwnie po skończeniu uroczystości znowu się rozpogodziło. Pierwsza ta ofiara na pewno miłą była Niepokalanej i dużo łask dla tutejszego kraju ześle. W tymże dniu we wszystkich kościołach całej Japonii uroczyście odprawiano oddanie się Japonii Niepokalanej. W niektórych miejscowościach urządzono piękne procesje z figurą Niepokalanej. Cieszymy się, że to nasz zakon Niepokalana wybrała do przedstawienia tej sprawy. Niechaj Jej będą dzięki za to. Teraz pozostaje nam wielki a wielki obowiązek starania się wszystkimi siłami, aby ten akt został wprowadzony w życie”.

Oto słowa aktu poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi: „Przeczysta, miłosierna Matko, Święta Maryjo Królowo Pokoju, posłuszni prowadzeniu Kościoła Świętego, pragniemy dziś poświęcić Twojemu Niepokalanemu Sercu i zawierzyć Twojej opiece Japonię oraz naród japoński. Matko Boża, pokornie prosimy, racz spojrzeć na nas swoim litościwym wzrokiem i wysłuchaj próśb naszych serc. O jak bardzo ludzie oddalili się od prawdy, ich serca są zaślepione i skażone grzechem, narody są podzielone przez wzajemne konflikty, ranią Najwyższego Pana Niebios i zasmucają Twoje Serce. Matko Boża, my naród japoński, pragnąc z całego serca podążać za światłem Bożym i błagając o pokój, pokornie prosimy, abyś raczyła otworzyć swoje miłosierne Serce i wysłuchała naszych próśb. Znosząc wytrwale wszystkie cierpienia i udręki tego świata, pragniemy ofiarować je Bogu jako wynagrodzenie za grzechy świata i dla uśmierzenia Jego gniewu. Postanawiamy naśladować, Maryjo, Twoje Niepokalane Serce, wypełniając wolę Bożą, zachować czystość i prowadzić święte życie. Matko Boża, pokornie prosimy, wyciągnij do nas swoją pełną mocy rękę i wspomóż nas w naszej słabości”.

Anioł, który ukazał się s. Agnieszce Sasagawa w Akicie, 4 stycznia 1975 r. przypomniał jej o akcie poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi. „Matce Bożej miłe jest poświęcenie się Japonii Jej Niepokalanemu Sercu, ponieważ kocha Japonię. Jednak jest smutna, gdy widzi, że tego poświęcenia nie traktuje się poważnie”.

Warto zwrócić uwagę, że chociaż Japonia już wcześniej była oddawana w szczególną opiekę Maryi, to jednak były to akty dokonane przez zagranicznych misjonarzy. Natomiast akt poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi z 23 maja 1948 r., który był odpowiedzią na prośbę Matki Bożej z Fatimy i został uczyniony na prośbę polskiego misjonarza, był pierwszym uroczystym aktem oddania się Maryi dokonanym przez Kościół japoński.

O. Mirochna po poświęceniu Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi napisał: „Teraz pozostaje nam wielki a wielki obowiązek starania się wszystkimi siłami, aby ten akt został wprowadzony w życie”. Był więc świadomy, iż samo wypowiedzenie słów aktu poświęcenia nie wystarczy, ale te słowa trzeba wcielić w życie.

Podobną refleksję snuje w swojej książce „Akita. Matka Boża Japońska. Tajemnica objawień” ks. Z. Kwiatkowski: „Poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi jest błogosławionym krokiem, ale tylko wtedy, gdy stanie się odważnym podjęciem się działań, do których zachęca Maryja. Chodzi o to, aby ofiarować się Chrystusowi przez Maryję, we wspólnocie, która tę misję podejmuje. W ten sposób otwiera Bóg, za przyczyną Maryi, szczególną formę uświęcenia i ewangelizacji, nie tylko ważną dla Japonii, ale dla Kościoła na całym świecie”.

Warto w tym miejscu wspomnieć również o jeszcze jednym wydarzeniu, które miało miejsce w Japonii. Św. Maksymilian bardzo pragnął, aby powstał również Niepokalanów żeński. Mówił o tym swoim współbraciom, będąc jeszcze w Japonii. Po powrocie do Polski napisał także do s. Szczęsnej Sulatyckiej, niepokalanki: „Może Niepokalana zechce kiedyś założyć też Niepokalanów żeński, tak potrzebny dla młodzieży żeńskiej?”. To jego pragnienie zrealizował o. Mieczysław Mirochna, zakładając w 1950 r. w diecezji Nagasaki w Konagai Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej.

Charyzmatem Zgromadzenia jest duchowość Rycerstwa Niepokalanej, a więc całkowite i bezwarunkowe oddanie się Niepokalanej jako rzecz, własność i narzędzie. Misją Sióstr jest prowadzenie ludzi do poznania i ukochania Chrystusa, do nawrócenia, zbawienia i uświęcenia wszystkich pod szczególną opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.

Zgromadzenie w Japonii zajęło się przede wszystkim prowadzeniem dzieł charytatywnych. Szczególną troską otoczyło osoby niepełnosprawne, których liczba po wybuchu bomby atomowej znacznie wzrosła. O. Mirochna, Założyciel Zgromadzenia, tak wypowiedział się o tej działalności apostolskiej Sióstr: „Nie jest to zboczenie z linii, którą wytyczył Twórca MI, apostoł prasy. Głosił on, że pracując nad nawróceniem i uświęceniem dusz pod opieką Niepokalanej, mamy się chwytać wszystkich środków godziwych, zwłaszcza tych, które są najbardziej skuteczne i najbardziej aktualne. Przekonaliśmy się, że w Japonii, gdzie jest tak mało nawróceń, tylko miłość heroiczna może otworzyć oczy i serca na «religię miłości», jak o. Maksymilian nazywał chrześcijaństwo. I taką właśnie starają się okazać Siostry MI, wpatrzone w Męczennika miłości, czerpiące jak on siłę z Serca Niepokalanej”.

Ofiarna i bezinteresowna posługa najbardziej potrzebującym, podejmowana przez Siostry, rzeczywiście pomagała odkryć piękno wiary katolickiej tym, którzy się z nimi spotykali. Wielu z nich przyjęło chrzest święty. Praca Sióstr znalazła także uznanie w oczach władz państwowych. Niepokalana otaczała szczególną troską to nowe dzieło, do którego zgłaszało się coraz to więcej kandydatek. Dzięki temu Siostry mogły rozpocząć również swoją działalność w Polsce (1988 r.), w Korei Południowej (1991 r.), a także w 2017 r. rozpoczęły przygotowania do założenia klasztoru w Wietnamie.

Zadziwiające są plany i prowadzenie Niepokalanej. Zgromadzenie powstałe w Japonii, które jest powołane do szczególnego szerzenia czci i miłości Maryi, powstało 2 lata po dokonaniu aktu poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi i po tragedii wybuchu bomby atomowej. Swoją misję rozpoczęło od Japonii, kraju przesiąkniętego krwią męczeńską tak wielu synów tego narodu. Założył je franciszkański kapłan, który również przyczynił się do poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi. Jakie plany ma więc Niepokalana wobec dalszych jego losów oraz wobec Kościoła i narodu japońskiego, wydaje się pozostawać dla nas wszystkich wciąż jeszcze tajemnicą.

W 1981 r. Kościół japoński doczekał się pierwszej w swojej historii wizyty papieskiej. Św. Jan Paweł II przybył do Japonii, aby przed kanonizacją o. Maksymiliana Marii Kolbego bliżej poznać jego dzieło misyjne w Japonii i aby oddać cześć Męczennikom Japońskim. W Tokio Papież spotkał się osobiście z br. Zenonem Żebrowskim, który 24 kwietnia 1930 r. przybył do Japonii z o. Maksymilianem. Św. Jan Paweł II, który przybył do Japonii jako „pielgrzym pokoju”, odwiedził Hiroshimę i Nagasaki, czyli dwa miasta, które w 1945 r. padły ofiarą ataku atomowego. Słowa Ojca Świętego wzbudziły prawdziwą nadzieję i radość, przyniosły ludziom Światło Chrystusa! 26 lutego Papież modlił się w Nagasaki na wzgórzu Nishizaka i oddał cześć 26 Męczennikom. W katedrze w Nagasaki spotkał się z siostrami zakonnymi. Papieża Polaka w języku polskim powitała m. Franciszka Maria Nakayama, pierwsza przełożona generalna i współzałożycielka Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej. Ojciec Święty udał się także do Hongōchi, gdzie o. Maksymilian założył Niepokalanów japoński. To tu na zakończenie swojej pielgrzymki zawierzył Japonię i Kościół japoński Niepokalanej. Słowa wypowiedzianej przez niego wtedy modlitwy, z jednej strony wyrażają wdzięczność Ojca Świętego za dar Japońskich Męczenników oraz za maryjną działalność misyjną św. Maksymiliana, ale z drugiej strony wyrażają wielką troskę Ojca Świętego o przyszłość i rozwój tego Kościoła, który nazywa „małą trzódką”.

Oto słowa tej modlitwy: „Gdy dane mi jest znaleźć się w tym domu, w którym utrwaliła się pamięć bł. Maksymiliana Kolbego, pragnę niejako zaczerpnąć z ducha tej apostolskiej żarliwości, która kiedyś przyprowadziła go z Polski do Japonii – i wypowiedzieć słowa, którymi ten syn św. Franciszka, żywy płomień miłości, zdaje się nadal przemawiać.

Słowa te są skierowane do Ciebie, Niepokalana. Wszak to Ciebie głosił Ojciec Maksymilian, Ciebie, odwiecznie wybraną na Matkę Syna Bożego – Ciebie, której z uwagi na to najświętsze Macierzyństwo nie tknęła zmaza grzechu pierworodnego – Ciebie, która stałaś się Matką Jego i naszej nadziei.

Pozwól, że oto ja, Jan Paweł II, Biskup Rzymu i Następca św. Piotra, a zarazem syn tego samego narodu, co bł. Maksymilian Kolbe, zawierzę Tobie, Niepokalana, Kościół Twojego Syna, który od czterystu z górą lat spełnia swe posłannictwo na ziemi japońskiej. Jest to ów dawny Kościół wielkich męczenników i niezłomnych wyznawców. Jest to z kolei ten dzisiejszy Kościół, szukający na nowo swych dróg poprzez posługę biskupów, poprzez pracę kapłanów, braci i sióstr zakonnych, zarówno Japończyków, jak też misjonarzy – wreszcie poprzez świadectwo świeckich chrześcijan żyjących w rodzinach oraz różnych kręgach społeczeństwa, kształtujących jego kulturę i cywilizację na co dzień, pracując dla wspólnego dobra.

Ten Kościół jest zaprawdę ową «małą trzódką» z Ewangelii, podobnie jak «małą trzódką» byli pierwsi uczniowie i wyznawcy, do których Chrystus powiedział: «Nie lękajcie się, albowiem spodobało się Ojcu dać wam Królestwo» (Łk 12,32).

O Niepokalana Matko Kościoła, spraw swym pokornym u Syna wstawiennictwem, aby ta «mała trzódka» stawała się z dnia na dzień coraz bardziej wymownym znakiem królestwa Bożego na ziemi japońskiej! Spraw, aby poprzez nią to królestwo coraz bardziej promieniowało w życiu i rozszerzało się w duszach przez łaskę wiary i chrztu świętego. Aby coraz bardziej umacniało się przez wzorowe życie chrześcijańskie synów i córek Kościoła na ziemi japońskiej. Żeby dojrzewało na dzień Przyjścia Pańskiego, w którym mają się wypełnić dzieje świata w Bogu samym.

To Ci zawierzam, o Niepokalana, i o to błagam Chrystusa przez pośrednictwo wszystkich świętych i błogosławionych Męczenników Japońskich – oraz bł. Maksymiliana, apostoła i miłośnika tej ziemi. Amen”.

***

Przyglądając się przebogatej historii Kościoła w Japonii i jej szczególnego związku z obecnością Maryi, można być przekonanym, że Maryja kocha ten kraj i ma wobec niego jakiś plan. Aby go odkryć, trzeba na nowo obudzić w sercach ludzi tutaj żyjących gorącą i serdeczną miłość do Maryi. Potrzeba kolejnych misjonarzy, szaleńców Niepokalanej, takich jak św. Franciszek Ksawery, ks. Forcade, o. Męciński, św. Maksymilian czy o. Mirochna, którzy będą gotowi na ofiarę i poświęcenie, aby tylko jak najwięcej dusz przyprowadzić do Niepokalanej, rozpalić w nich miłość do Tej naszej najlepszej Matki. Niepokalana musi stać się naprawdę Królową ludzkich serc, Królową naszych serc!

Nie do końca odkryta tajemnica…

W naszym ludzkim życiu doświadczamy wielu tajemnic. Znaczenie niektórych z nich jest nam dane odkryć i poznać z upływem czasu, a niektóre z nich do końca naszego ziemskiego życia pozostają dla nas tajemnicą, którą odkryje przed nami dopiero wieczność. Jedną z takich tajemnic, która nie została przed nami jeszcze w pełni odkryta, wydaje się być przyjazd św. Maksymiliana Marii Kolbego do Japonii. Aby głębiej wniknąć w tę tajemnicę, trzeba wpierw uświadomić sobie szczególną rolę Maryi w Kościele Chrystusowym, a także Jej zadziwiającą obecność i rolę w historii Kościoła w Japonii.

Maryja „jako Matka Chrystusa jest (…) w sposób szczególny związana z Kościołem” i zajmuje w nim wyjątkowe miejsce. „Doznaje Ona czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny członek Kościoła i jako jego typiczne wyrażenie oraz najdoskonalszy wzorzec wiary i miłości”. Kościół kroczy Jej śladami w pielgrzymce wiary na spotkanie z Panem. To Ona pierwsza szła w pielgrzymce wiary, trwając wiernie aż po krzyż, w zjednoczeniu z Synem. „Chrześcijanie ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech, wzrastali w świętości, dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót”.

Z krzyża Chrystus powiedział do św. Jana: „Oto Matka Twoja” (J 19,27). Na Golgocie św. Jan reprezentował cały Kościół i w jego osobie każdy z nas otrzymał Maryję za Matkę. „Matka Chrystusa (…) zostaje dana człowiekowi każdemu i wszystkim – jako Matka”. Macierzyństwo Maryi, Matki Chrystusa, „znajduje swoją nową kontynuację w Kościele i przez Kościół, jakby symbolicznie obecny i reprezentowany przez Jana”.

Rola Maryi wobec Kościoła jest wyjątkowa! Chrystus dał Ją za Matkę rodzącemu się Kościołowi, który „darzy Ją synowskim uczuciem czci jako matkę najmilszą”. Nade wszystko Jej misją jest podtrzymywanie i rozwój wiary w sercach wierzących. Widać to wyraźnie w dniu Pięćdziesiątnicy. Jej obecność tam jest darem i skarbem dla rodzącego się Kościoła. „Droga wiary Maryi, modlącej się w Wieczerniku, jest dłuższa niż droga innych tam zgromadzonych. Maryja ich na tej drodze wyprzedza, poniekąd im przoduje”. Od tego momentu zaczęła kształtować się wyjątkowa łączność między Maryją-Matką a Kościołem.

Jej obecność jest zawsze cicha i pokorna, a jednocześnie naznaczona wyjątkową łaską i mocą Bożą. Tak było przez wieki, tak jest i dzisiaj. „Ci więc, którzy z pokolenia na pokolenie, w różnych narodach i ludach ziemi, przyjmują z wiarą tajemnicę Chrystusa, Słowa Wcielonego i Odkupiciela świata, nie tylko garną się z czcią i ufnością do Maryi jako Jego Matki, ale zarazem szukają w Jej wierze oparcia dla swojej wiary. I to właśnie żywe uczestnictwo w wierze Maryi stanowi o Jej szczególnej obecności w ziemskim pielgrzymowaniu Kościoła jako nowego Ludu Bożego na całej ziemi”.

O wyjątkowej roli i misji Maryi-Matki wobec każdego człowieka głęboko był przeświadczony św. Maksymilian Maria Kolbe. W domu rodzinnym nauczył się Ją kochać i czcić. Jego pobożność maryjna, której nauczyli go rodzice, została pogłębiona przez osobiste doświadczenie w kościele pabianickim, gdzie ukazała mu się Maryja z dwoma koronami. To cudowne spotkanie wycisnęło w jego sercu niezapomniane piętno i odtąd darzył Maryję jeszcze bardziej dziecięcą miłością. W Maryi odkrył prawdziwą Matkę, którą chciał kochać ze wszystkich sił, a swoją miłość nade wszystko objawił w całkowitym oddaniu Jej całego siebie, co z kolei przejawiało się w bezgranicznym zaufaniu Jej we wszystkim. Nie przypuszczał jeszcze wtedy, że to jego osobiste doświadczenie stanie się z czasem początkiem nowej drogi duchowości maryjnej w Kościele.

Miłość św. Maksymiliana do Maryi nieustannie wzrastała. Dał się Jej we wszystkim prowadzić. To Maryja skierowała jego kroki do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, później na studia do Rzymu i do kapłaństwa. W niczym nie chciał pełnić swojej woli, ale jedynie wolę Tej, którą kochał całym sercem. W Rzymie Maryja pokazała mu, że droga, którą odkrył i którą podąża, nie jest tylko dla niego, że to doświadczenie roli i posłannictwa Maryi w dziele zbawienia świata trzeba zanieść innym. W ten oto sposób powstało Rycerstwo Niepokalanej (1917), „Rycerz Niepokalanej” (1922), Niepokalanów (1927) i… zrodziła się myśl o misjach. „Trzeba by nie zapominać, że nie tylko Polska i Japonia istnieją pod słońcem, ale dużo więcej serc bije poza ich granicami. A kiedyż do nich przyjdą rycerze Niepokalanej? Kiedyż poprowadzą ich do Przenajświętszego Serca Jezusowego…”.

Św. Maksymilian był niezmordowanym apostołem Maryi. Wciąż był wsłuchany w Jej głos i z wielkim entuzjazmem i twórczością podejmował realizację Jej woli i pragnień. Jego ufność nie znała granic! Jednych wprowadzała ona w zdumienie i podziw, ale w sercu innych, wydając się pozbawiona ludzkiego rozsądku i roztropności, budziła opór i krytykę. „Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (Iz 55,8).

Kiedy minęły zaledwie 3 lata od powstania Niepokalanowa, jego Założyciel opuścił nowo powstałą wspólnotę i zdecydował się wyruszyć na Daleki Wschód, aby i tam mówić wszystkim o dobroci i o potędze Niepokalanej, aby wszystkich przywieść do Jej tronu, tak by dzięki Jej pośrednictwu jak najszybciej mogło zatryumfować królestwo Najświętszego Serca Jezusowego na całym świecie. Św. Maksymilian, dając się we wszystkim prowadzić Niepokalanej, był głęboko przekonany, że wszystko, co robi, jest Jej dziełem, a sam jest tylko Jej narzędziem, którym zechciała się posługiwać w realizacji swoich planów. Dlatego słysząc Jej wezwanie, nie obawiał się zostawić Niepokalanowa i wyruszyć na misje, bo wiedział, że Niepokalana najlepiej zaopiekuje się swoim dziełem.

W ubiegłym roku minęło dokładnie 90 lat od rozpoczęcia działalności misyjnej przez św. Maksymiliana. Może rodzić się pytanie: dlaczego skierował się akurat na Daleki Wschód, dlaczego marzył o podbiciu dla Niepokalanej Chin i Indii. W swojej podróży misyjnej pozostaje jednak cały czas wsłuchany w głos Maryi i prosi Ją, by kierowała jego krokami i wskazała mu miejsce, w którym pragnie, by wraz ze współbraćmi podjął pracę misyjną. Może zatem rodzić się kolejne pytanie: dlaczego Niepokalana doprowadziła ich aż do Japonii.

Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba wpierw wnikliwie przyjrzeć się historii wiary katolickiej w tym kraju. Choć Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest krajem katolickim, a wszyscy chrześcijanie stanowią zaledwie niecały 1% ludności, to jednak wydaje się, że Maryja szczególnie umiłowała i wybrała sobie ten naród. Wiara katolicka w tym kraju od samego początku była nierozerwalnie związana z obecnością Matki Chrystusa. Maryja zawsze była Tą, która umacniała i podtrzymywała wiarę w sercach wierzących w Jezusa. Na przestrzeni wieków żyjącym tutaj wiernym dawała wiele znaków swojej obecności i miłości. Ponieważ Japonia jest krajem, w którym istnieje obok siebie wiele religii, Maryja pomagała również zachować wierność Chrystusowi, zwłaszcza w trudnym okresie prześladowań.

Pierwszym misjonarzem, który wraz ze swymi współtowarzyszami dotarł w 1549 r. do japońskiego portu Kagoshima, był św. Franciszek Ksawery. Przedziwna jest historia tej wyprawy misyjnej.

Japonia została odkryta przez Portugalczyków w 1543 r., kiedy to ich statek rozbił się niedaleko japońskiej wyspy Kagoshima. Wtedy to po raz pierwszy Japończycy spotkali się z Europejczykami i wkrótce potem rozpoczęła się wymiana handlowa między tymi krajami.

Trzy lata później jeden z Japończyków imieniem Anjirō, który zajmował się handlem z Portugalczykami, wskutek nieumyślnego zabójstwa jednego ze swoich rodaków, za które groziła mu kara śmierci, postanowił ratować się ucieczką. Wraz ze swoim bratem i służącym wyruszył w podróż do Malakki (Półwysep Malajski) z portugalskim kapitanem Alvarezem, z którym łączyły go stosunki handlowe. Z powodu popełnionego zabójstwa Anjirō odczuwał wyrzuty sumienia, które nie dawały mu spokoju. Kapitan postanowił więc zapoznać go ze św. Franciszkiem Ksawerym. Apostoł Azji w tym spotkaniu zobaczył wyraźny znak od Boga. Zabrał ich do Goa (Indie), gdzie rozpoczęli naukę katechizmu i w 1548 r. przyjęli chrzest.

Apostoł Azji zaczął coraz bardziej interesować się krajem, z którego pochodził Anjirō. Portugalscy kupcy uważali, że w Japonii łatwiej niż w Indiach można szerzyć wiarę chrześcijańską. Twierdzili, że serca Japończyków są podatne na przyjęcie nauki Chrystusa. Św. Franciszek Ksawery tak w liście z 20 stycznia 1548 r. napisał o tym, co przekazali mu portugalscy kupcy o Japonii: „Uważają oni, że jej mieszkańcy odznaczają się niezwykłą ciekawością poznania świata, niespotykaną wśród pogańskiej ludności Indii, i ewangelizacja może przynieść na tym terenie dużo lepsze rezultaty niż w jakiejkolwiek części Indii”.

Św. Franciszek Ksawery zdecydował się wyruszyć w dalszą podróż misyjną. Za jej cel obrał sobie Japonię, choć świadom był niebezpieczeństwa tej wyprawy morskiej. Tak napisał w swoim liście: „Myślę, że w ciągu dwóch lat ja albo inny jezuita pojedzie do Japonii. Podróż jest długa i bardzo niebezpieczna, napotyka się podczas niej na wielkie sztormy i silne wiatry, a na morzu grasują chińscy piraci, którzy chcą przejąć ładunki statków. Wiele statków rozbija się podczas tego rejsu, ale my i tak podejmiemy wyzwanie, aby tam wyruszyć”.

Misjonarz Azji zaczął staranne przygotowania do wyjazdu. Zbierał informacje o tym kraju, o jego kulturze, zwyczajach i religii, zarówno od Anjirō, jak i od kapitana Alvareza. Następnie przybysze z Japonii zaczęli tłumaczyć na język japoński najważniejsze zasady wiary katolickiej i modlitwy.

W 1549 r. św. Franciszek Ksawery, wraz z towarzyszami, wyruszył do kraju Wschodzącego Słońca. Przedziwne jest to, że przybyli oni do Japonii dokładnie w dniu Wniebowzięcia NMP i tego faktu historycznego na pewno nie można uważać za zwykły zbieg okoliczności. Św. Franciszek Ksawery, docierając do Japonii w tym dniu, był przekonany, że to właśnie szczególna opieka Maryi sprawiła, iż bezpiecznie osiągnęli cel swojej wyprawy.

W tym czasie Japonia była krajem feudalnym, który składał się z kilkudziesięciu prowincji. Chociaż oficjalnie władzę w kraju sprawował cesarz i shōgun (czyt. siogun), to jednak w rzeczywistości sprawowali ją rywalizujący między sobą i ze swoimi wasalami panowie feudalni, którzy byli szlachetnie urodzonymi wojownikami zwanymi bushi (czyt. busi).

Misjonarz Azji osobiście przekonał się o bardzo odmiennej kulturze i zwyczajach panujących w Japonii. Kultura japońska wyrosła z kultury chińskiej, z buddyzmu i shintoizmu (czyt. sintoimzu), natomiast kultura europejska jest zbudowana na fundamencie kultury chrześcijańskiej. Stąd rodzi się szereg różnic, zarówno w postrzeganiu, zachowaniu, jak i mentalności. Był to już wówczas kraj o wysokim poziomie edukacji. Św. Franciszek Ksawery spostrzegł również, że Japończycy są bardzo ciekawi świata. Zdając sobie sprawę z istniejących różnic, był świadomy, że praca misyjna może napotkać wiele trudności. Swoje liczne spostrzeżenia, dotyczące odmiennej kultury i zwyczajów, opisywał w listach. Mimo upływu czasu wiele zawartych tam wiadomości może również i dziś stanowić cenne źródło wiedzy dla tych wszystkich, którzy interesują się kulturą Japonii, a zwłaszcza dla tych, którzy wybierają się tam na misje.

Misjonarze, przekazując Ewangelię Jezusa, przede wszystkim nauczali o Miłosierdziu Boga i potrzebie szacunku dla każdego człowieka. „Wielu zmęczonych ciągłymi bitwami i nieustanną niepewnością ludzi szukało szacunku, którego nigdy wcześniej nie doświadczyli. Pociągało ich zapewne to, że mogą zwracać się bezpośrednio do Boga Ojca, który otacza ich szacunkiem jako swoje dzieci (…). Zachwycało ich to, czego nie ma w buddyzmie, gdzie współczucie pochodzi tylko od bóstwa. Chrześcijaństwo ofiarowało im osobiste spotkanie z Bogiem oraz możliwość zwrócenia się do Niego i odpowiedzenia na miłość Bożą przez samego człowieka”. Podjęta przez misjonarzy troska o ubogich i cierpiących potwierdzała życiem to, czego nauczali. Świadectwo życia misjonarzy pociągało serca Japończyków, którzy chcieli żyć jak oni.

To Opatrzność Boża sprawiła, że Japończycy po raz pierwszy zetknęli się z wiarą katolicką w dniu poświęconym Maryi. To właśnie dzięki Jej szczególnemu wstawiennictwu wiara katolicka w tym kraju zaczęła rozwijać się bardzo prężnie.

Fakt, że św. Franciszek Ksawery dotarł do Japonii w uroczystość Wniebowzięcia NMP, jest znakiem, który być może nie został jeszcze w pełni odczytany. Wydaje się, że Święty przeczuwał w tym wydarzeniu ukryte Boże zamysły. „Przybył do Japonii w święto, które w sposób najpełniejszy upamiętnia chwałę Maryi. Nie ma wątpliwości, że Święty zawierzył Niepokalanemu Sercu Matki Bożej całą Japonię i prosił Ją o łaskę nawrócenia jej mieszkańców”. Dopiero kolejne dzieje historii Kościoła katolickiego w Japonii mogą nam pomóc powoli odkrywać kolejne znaki Bożego zamysłu, a jednocześnie mogą w nas bardziej utwierdzić prawdę, że wiara w Chrystusa przeżywana w bliskości i pod okiem Tej, która została nam dana za Matkę, prowadzi do heroicznej wierności Chrystusowi aż po męczeństwo.

W 1551 r. św. Franciszek Ksawery opuścił Japonię. Pozostającym misjonarzom polecił, aby szanowali tutejsze zwyczaje. Kolejnym celem jego podróży misyjnej stały się Chiny. Pracując w Japonii, dowiedział się, że to właśnie stamtąd pochodzą wszystkie religie w Japonii. „Św. Franciszek zrozumiał, że Chiny dla Japonii to źródło wiedzy, kultury, tym czym był Rzym i Grecja dla Europy. Gdyby Chiny stały się chrześcijańskie, za tym przykładem poszłaby też Japonia”. Uznał więc, że jeżeli będzie prowadził ewangelizację w Chinach, skuteczniej będzie mógł szerzyć naukę Chrystusa w Japonii.

Następcy św. Franciszka Ksawerego wiernie przestrzegali rad, które im zostawił: „poszanowanie dla kultury japońskiej oraz zdobywanie od panów feudalnych pozwoleń na prowadzenie ewangelizacji na terenie ich posiadłości”. Wielu ludzi nawracało się, widząc silną osobowość, mocne przekonanie i gorliwą pracę pierwszych misjonarzy na rzecz chorych, bezdomnych i sierot. Młody Kościół w Japonii rozwijał się prężnie, choć praca misjonarzy napotykała również na wiele trudności. Na niektórych terenach ich działalność ewangelizacyjna zaczęła budzić niechęć wśród wojowników bushi, którzy zaczęli podburzać ludzi przeciwko misjonarzom. Także niektórzy mnisi buddyjscy zaczęli rozpowiadać o nich fałszywe opinie. Mimo trudności misjonarze nie zniechęcali się i wiernie kontynuowali misję rozpoczętą przez św. Franciszka Ksawerego.

W Japonii wciąż trwała wojna domowa, w czasie której coraz silniejsi i bardziej wpływowi wojownicy starali się poszerzać swoje wpływy, dążąc jednocześnie do zjednoczenia kraju pod swoją wodzą. W 1573 r. Nobunaga Oda stał się władcą centralnej Japonii i pionierem w procesie jednoczenia kraju. Widząc, że buddyjscy bonzowie, którzy byli jego przeciwnikami, są negatywnie ustosunkowani do chrześcijan, darzył ich szczególną życzliwością i brał ich w opiekę.

W 1579 r. do Japonii dotarł jezuita Alessandro Valignano, inspektor wszystkich misji jezuickich. Celem jego przyjazdu było stworzenie struktur Kościoła w Japonii. Był świadom różnic, jakie istnieją między zwyczajami i mentalnością ludzi Wschodu i Zachodu. Zwracał zatem szczególną uwagę, by dobrze poznać i z szacunkiem podchodzić do języka i kultury japońskiej. O. Valignano dokonał podziału Kościoła w Japonii na diecezje, a także przyczynił się do zakładania seminariów. W 1581 r. powstało pierwsze Wyższe Seminarium Duchowne w Funai, w prowincji Bungo (obecnie miasto Ōita). Dzięki niemu także udało się wysłać delegację japońskich chrześcijan do Europy, między innymi do Lizbony i Rzymu, aby mogli zapoznać się z kulturą europejską i zaprezentować tam japońskich chrześcijan.

Liczba wierzących w Japonii wzrastała. W 1570 r. było ok. 30 tys. katolików, a już w 1605 r. ok. 750 tys. Misjonarze zapoznali Japończyków z medycyną europejską oraz muzyką i malarstwem. Stali się pierwszymi propagatorami kultury i techniki europejskiej w tym kraju.

Po śmierci Nobunagi w 1582 r. władzę w kraju przejął Hideyoshi Toyotomi, który kontynuował rozpoczęte przez Nobunaga dzieło podbijania prowincji i jednoczenia kraju. Początkowo był on również przyjaźnie nastawiony do chrześcijaństwa.

W obliczu rozwoju Kościoła w Japonii przywódcy kraju i wyznawcy innych religii zaczęli dostrzegać w tym zagrożenie dla porządku społecznego i rodzimych wierzeń. Toyotomi, słysząc z rożnych stron liczne skargi i obawy, stopniowo zaczął zmieniać swoje nastawienie do chrześcijan i misjonarzy.

Z obawy przed ciągle wzrastającą liczbą chrześcijan, którzy mogliby chcieć podbić Japonię, w 1587 r. Toyotomi wydał edykt „Rozporządzenie wobec chrześcijańskich panów feudalnych” oraz „Nakaz wydalenia misjonarzy”. Edykt ten zakazywał prowadzenia działalności misyjnej i ewangelizacyjnej w Japonii, jednak nie był on przestrzegany jeszcze z całą surowością. W 1593 r. do Japonii przybyli hiszpańscy franciszkanie z Filipin i rozpoczęli tu swoją pracę ewangelizacyjną.

Sytuacja stała się bardziej napięta w 1596 r., kiedy na wybrzeżach Japonii rozbił się hiszpański statek kupiecki, na którego pokładzie była duża ilość broni. Słowa kapitana statku, które brzmiały jak groźba, rzuciły jeszcze większe podejrzenie na misjonarzy (zwłaszcza hiszpańskich franciszkanów). Kapitan twierdził, że łatwo można przejąć władzę nad Japonią. Należy dodać, że był to okres kolonizacji krajów azjatyckich przez mocarstwa zachodnie. Japoński dyktator Hideyoshi chciał mieć kontrolę nad całym krajem, a działalność misjonarzy wymykała mu się spod kontroli. Obecność misjonarzy na pokładzie statku, na którym znajdowała się broń, odebrał jako zagrożenie.

 Krótko po tym wydarzeniu został oblężony klasztor franciszkanów w Kioto i pojmanych zostało 6 zakonników. W tym samym czasie zaaresztowano także innych chrześcijan z okolicy. Łącznie pojmano 26 osób. Po trzydziestodniowym marszu w zimową porę, zostali oni ukrzyżowani w Nagasaki, gdzie było wielu wyznawców Chrystusa. Dyktator w ten sposób chciał przestraszyć innych chrześcijan. 26 męczenników, mimo wielu zadanych im okrucieństw, nie wyparło się wiary. Podczas okrutnych cierpień na krzyżu modlili się do Boga, recytowali słowa psalmów i wzywali Maryję, prosząc Ją o łaskę wytrwania. W czasie męczeństwa w sposób szczególny odwagą i niezachwianą wiarą odznaczył się Paweł Miki.

Po tej egzekucji, chociaż misjonarze, zwłaszcza franciszkanie, byli bacznie obserwowani, to jednak chrześcijanie nadal mogli się modlić i uczestniczyć we Mszy świętej, głównie sprawowanej w domach. Tylko ludziom na wysokich urzędach nie było wolno wyznawać wiary katolickiej.

W 1598 r. zmarł Toyotomi, a władzę w kraju w 1603 r. przejął Ieyasu Tokugawa, którego ród panował w Japonii do 1867 r. Ieyasu dokończył dzieło podbijania kraju, które rozpoczęli jego poprzednicy i otrzymał tytuł shōguna. Zarówno on, jak i jego następcy byli wrogo nastawieni do chrześcijaństwa. Ponieważ nie mogli go kontrolować, stanowiło ono przeszkodę w sprawowaniu dyktatorskich rządów. Ieyasu, chcąc skonsolidować władzę w swoich rękach, naciskał, zarówno na swoich wasali, jak i innych panów feudalnych, aby porzucili chrześcijaństwo.

W 1612 i 1614 r. następca Ieyasu, jego syn shōgun Hidetada, wydał edykty zakazujące wyznawania wiary w Chrystusa w całym kraju i kazał wszystkim misjonarzom opuścić Japonię. Wielu z nich nie wypełniło jego nakazu, narażając tym samym swoje życie. Krótki okres dynamicznego rozwoju wiary katolickiej w Japonii został nagle przerwany mocnym sprzeciwem ze strony władców i rozpoczął się długi okres prześladowań.

Największe prześladowania chrześcijan w Japonii miały miejsce za czasów panowania trzeciego shōguna z rodu Tokugawa – Iemitsu, który sprawował władzę w l. 1623-1651. Za jego panowania w l. 1633-1639 doszło do całkowitej izolacji Japonii. Ze względu na represyjną politykę władz w stosunku do chłopów w związku z nałożeniem na nich wysokich podatków, których nie mogli uiścić, na przełomie l. 1637-1638 doszło do chłopskiego powstania na półwyspie Shimabara. Ponieważ ich przywódca, a także duża liczba chłopów była chrześcijanami, na swoich sztandarach mieli symbole chrześcijańskie. Misjonarze zostali oskarżeni o podburzanie chłopów i uważano ich za głównych sprawców wybuchu powstania. W wyniku tego zostali wygnani z Japonii, która w ten sposób urwała wszelkie kontakty z zewnętrznym światem. Pozostali misjonarze ukrywali się, a z czasem ponieśli śmierć męczeńską.

Tak okres prześladowań w Japonii opisuje ks. Zygmunt Kwiatkowski w książce „Chrystus w kraju samurajów”: „Japońska Droga Krzyżowa była szczególnie bolesna i długa. Dotyczyła ona tysięcy osób, które po okrutnych męczarniach złożyły w ofierze życie, aby dochować wierności Jezusowi. Wśród męczenników byli, zarówno misjonarze europejscy, jak i kler japoński, ale przede wszystkim świeccy członkowie Kościoła, rodowici Japończycy, reprezentujący wszystkie stany tego społeczeństwa. Byli pośród nich ludzie szlachetnie urodzeni i prosty lud, osoby w dojrzałym wieku, starcy, dzieci i kobiety. Prowadzeni byli szlakami górskimi, zimową porą, setki kilometrów, boso na miejsce kaźni. Torturowani byli w najbardziej wymyślny sposób, bo chciano ich złamać fizycznie i duchowo. Pozbawiano ich majątków i dbając o to, aby tortury były przewlekłe, torturowano dzieci, by złamać wiarę rodziców, starano się wszelkimi sposobami doprowadzić ich do porzucenia wyznawania wiary chrześcijańskiej”.

Izolacja Japonii trwała ponad dwa wieki. Iemitsu wprowadził również system donosicielstwa i szpiegostwa, który skutecznie pomagał wykrywać ukrywających się chrześcijan, a szczególnie misjonarzy. Ponieważ chrześcijan uważano za szczególnych przestępców, byli poddawani okrutnym torturom, które miały ich złamać, zmusić do apostazji i w ten sposób ukazać słabość wiary chrześcijańskiej. Między innymi palono ich żywcem lub wrzucano do gotującej się wody w gejzerach wulkanu Unzen.

W czasie okrutnych tortur chrześcijanie zachęcali się wzajemnie słowem i własnym przykładem do wierności Chrystusowi aż po śmierć męczeńską. Ich szczególną siłą była modlitwa. Zachowane świadectwa z okresu prześladowań ukazują nam również miłość japońskich chrześcijan do Najświętszej Maryi Panny. To Ona była z nimi w czasie ich lęków i cierpień, podtrzymując w ich sercach światło wiary w Chrystusa. Jej wstawiennictwo pomogło wytrwać im w wierności Chrystusowi. „Dziecięca miłość do Maryi, Matki Bożej, danej za Matkę całej ludzkości była uważana zawsze, od wieków, za kult najbardziej prawowierny, zgodny z fundamentami wiary i z Pismem świętym. Chrześcijanie, o których mówiliśmy, podtrzymywani miłością Maryi, wytrzymywali okrutne prześladowania i byli gotowi ponieść śmierć męczeńską”. Maryja, tak jak trwała przy Chrystusie aż po krzyż, tak również była obecna w czasie prześladowań i męczeństwa tylu chrześcijan w Japonii, umacniając ich i cierpiąc razem z nimi.

W 1624 r. śmierć męczeńską przez spalenie na stosie poniósł Jan Kiuemon, jeden z męczenników Akita. Warto zacytować tekst modlitwy, który wypadł mu z kieszeni: „Przenajświętsza Matko Boża, z całego serca dziękuję, że dzięki Twojej miłości, ja, niegodny, otrzymałem łaskę wiary w Twojego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa. Błagam, zachowaj moją żonę i dzieci od mąk piekielnych i pomóż nam zachować wiarę aż do śmierci. Matko Boża, naprawdę bardzo się boję, czy zdołam wytrzymać to wielkie cierpienie. Pokornie proszę, wstaw się do swojego Świętego Syna, aby przez łaskę płynącą z Jego Odkupienia dał mi siłę pokonania strachu. Boję się pójść do piekła, dlatego nie proszę, abyś uchroniła mnie od męczarni. Pragnę po prostu złożyć siebie w ofierze i spłonąć. Miłościwa Matko Boża, nie gardź moją błagalną modlitwą i racz otoczyć opieką mnie, moją żonę, dzieci i braci w wierze, abyśmy aż do śmierci odważnie trwali w wierze w nauczanie Kościoła świętego. Z całego serca proszę o Kościół święty, który będzie posługiwał (wiernym) w Japonii, o posłusznych, podążających za nauką Kościoła i niezłomnych kapłanów. Wiem, o jak wielką rzecz ośmielam się prosić, ale z wysokości krzyża Jezus dał nam wszystkim Ciebie, Matko Boża, za Matkę, dlatego ośmielam się o to błagać”.

Wielu spośród męczenników było również członkami Bractwa Różańcowego zakładanego w zachodniej Japonii przez dominikanów, którzy rozpoczęli tu swoją działalność misyjną w 1602 r. Modlitwa różańcowa i miłość do Maryi pomogła wielu chrześcijanom wiernie wytrwać przy Chrystusie w czasie strasznych męczarni.

W 1633 r. został pojmany wiceprowincjał jezuitów – o. Christovao Ferreira. Poddano go jednej z największych tortur, tzw. torturze jamy. Pod wpływem okrutnych cierpień ostatecznie wyrzekł się wiary. Wielu jezuitów zgłosiło się, aby przyjechać do Japonii i zadośćuczynić za jego odstępstwo od wiary. Wśród nich był polski jezuita – o. Wojciech Męciński, wielki czciciel Maryi, który przyjechał do Japonii w 1642 r. Rok później poniósł śmierć męczeńską. Ten polski misjonarz był całkowicie oddany Maryi i z pewnością to Ona pomogła mu wytrwać w wierze w godzinie wielkiej próby. Oto słowa jego osobistej modlitwy oddania się Matce Bożej: „Najświętsza Dziewico Boża Rodzicielko Maryjo – ja (NN), mimo że z każdej strony niewolnik Twój, i najniegodniejszy, abym do liczby sług Twoich był przyjęty; ufny jednak pobożnością i dobrocią Twoją, i pobudzony pragnieniem Tobie służenia i podobania się, mocno postanawiam i przyrzekam, od tego czasu zawsze być Tobie posłusznym, i wiernie służącym; i abym od innych, dla sił moich skuteczniej był służący Tobie. I Ciebie wybieram dzisiaj na Orędowniczkę, Panią i Matkę, wobec Błogosławionych Aniołów Michała, Gabriela i Rafała, i Anioła mego Stróża, i Świętych Joachima, Anny, i Józefa, Jana Baptysty, Piotra, Pawła i Jana Ewangelisty, i całej niebiańskiej Kurii. Od Ciebie zatem Matko najłagodniejsza poprzez krew Jezusa Chrystusa proszę pokornie, abyś mnie na sługę wiecznego przyjąć i do liczby Tobie poświęconych zapisać raczyła; i pomagała w działaniach moich, i łaskę dla mnie uzyskała, abym we wszystkich myślach, słowach i czynach tak się prowadził, iż nigdy Twoich i Syna Twego oczu nie obraził; i błagam, abyś pamiętająca była o mnie, i mnie nie opuściła w czasie mojej śmierci. O łaskawa, o święta, o słodka Dziewico Maryjo”.

Pod koniec okresu Edo (1603-1868), kiedy Japonia kontynuowała jeszcze politykę izolacji i trwały tam wciąż prześladowania chrześcijan, Stolica Apostolska misję w Japonii powierzyła Stowarzyszeniu Paryskich Misji Zagranicznych. Misjonarze jeszcze przed zakończeniem polityki izolacji Japonii podjęli starania, aby dotrzeć do tego kraju i nawiązać kontakt z tamtejszymi chrześcijanami. Jako pierwszy został posłany tam w 1844 r. ks. Teodor Forcade. 1 maja dotarł do wyspy Ryūkyū (dzisiejsza Okinawa), gdzie postanowił czekać na szansę, aby móc wpłynąć do portu Nagasaki.

Zaraz po dotarciu do tej wyspy odprawił Mszę świętą i zgodnie z obietnicą, która została złożona Bogu przed wyruszeniem na misje, całą Japonię zawierzył szczególnej opiece Niepokalanemu Sercu Maryi. Dziękował Maryi za bezpieczne dotarcie do kraju męczenników oraz zawierzył Jej pragnienie i nadzieję odnalezienia ukrywających się chrześcijan.

Warto w tym miejscu przytoczyć słowa modlitwy oddania Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi, którą 1 maja 1844 r. wypowiedział ks. Forcade.

„O najświętsze Niepokalane Serce Maryi, najpiękniejsze ze wszystkich serc, najczystsze, najszlachetniejsze Niepokalane Serce, źródło dobra, czułości, miłosierdzia i miłości, świątynio wszystkich cnót, Serce jaśniejące pięknem łagodności, przekraczającej łagodność wszystkich innych serc z wyjątkiem Najświętszego Serca Jezusa, ja niegodny, któremu powierzona została doniosła misja głoszenia po raz pierwszy Ewangelii na wyspach Ryūkyū, poświęcam je Tobie i oddaję je pod Twoją szczególną opiekę.

Obiecuję zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby kiedy ewangelizacja rozpocznie się na dobre, zostaną stworzone jej solidne podstawy, kiedy choć kilku mieszkańców wysp uda się odciągnąć od pustego bałwochwalstwa i pozyskać dla wiary w Chrystusa, kiedy uda się zbudować choć jedną małą kaplicę, obiecuję od razu wysłać prośbę do Ojca Świętego w Rzymie, aby cała Japonia publicznym i oficjalnym aktem została oddana pod Twoją opiekę.

O, najmiłościwsze Niepokalane Serce Maryi, Serce o największej mocy wstawienniczej przed Najświętszym Sercem Jezusa, tak że nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek, kto szukał Twojej pomocy, był opuszczony, nie gardź moją mizerną prośbą. Uczyń moje serce lepszym. Rozprosz mgłę, która je owija i utrzymuje w ciemności. W obliczu wielkich trudności i niebezpieczeństw proszę, uproś mi łaskę skromności, uwagi, mądrości i odwagi.

Niech Wszechpotężny i miłościwy Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty użyje mojej marności zgodnie ze słowami Pisma świętego, które mówi: «Bóg wybrał… to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić» (1Kor 1,28-29).

Panie Boże, daj mi siłę do pokonania niebezpieczeństw zastawionych przez rządzących tym krajem i spraw, abym mógł sięgnąć do dusz ludzi, abym mógł przynieść światło Ewangelii i pociągnąć do życia wiecznego ten naród, który żyje w ciemności i w cieniu śmierci od wielu wieków. Amen”.

Ks. Forcade na Ryūkyū, która była wówczas częściowo zależna od Japonii, uczył się języka japońskiego i przygotowywał do przyszłej pracy misyjnej w Japonii. W 1846 r. papież Grzegorz XVI mianował go Wikariuszem Apostolskim Japonii oraz pierwszym biskupem Japonii. Rok później został skierowany do Hong Kongu, gdzie przyjął święcenia biskupie. W czasie podróży próbował wpłynąć do Nagasaki, ale nie wpuszczono go z powodu panujących jeszcze obostrzeń.

W l. 1847-1850 był prefektem apostolskim dla Chin. W 1852 r. powrócił do Francji i został mianowany biskupem Nevers. Wstawiał się u rządzących w sprawie prześladowań chrześcijan w Japonii. Mimo konfliktów politycznych między Francją a Włochami nie bał się w 1862 r. udać do Rzymu na kanonizację 26. Męczenników Japońskich. Również tam apelował w sprawie prześladowań japońskich chrześcijan.

Choć bp. Forcade nie udało się z powodu panującej jeszcze polityki izolacji dotrzeć do samego portu Nagasaki, to jednak jego wkład w dzieło ewangelizacji Japonii jest nieoceniony. Japonię i całe dzieło pracy misyjnej w tym kraju, w którym wciąż żyli prześladowani chrześcijanie, zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi. Mimo usilnych wysiłków i starań jego działalność misyjna w Japonii, patrząc tylko po ludzku, nie przyniosła owoców. Jednak było to małe ziarenko, które z czasem wydało obfity plon. W oczach Boga nic nigdy nie ginie. Bóg zawsze słyszy modlitwy swoich wiernych i spełnia nasze pragnienia w czasie i w sposób, który uzna za najlepszy. W Japonii kilka lat później upadła polityka izolacji, z czasem również został odwołany edykt prześladowania chrześcijan, a dzięki pracy wielu późniejszych misjonarzy Kościół w tym kraju doczekał się pięknego rozwoju.

W 1853 r. komodor amerykańskiej Marynarki Wojennej Matthew C. Perry przybył do Zatoki Tokijskiej, przywożąc list od prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ameryka zażądała od Japonii otwarcia się na stosunki zagraniczne. Rok później, 31 marca 1854 r., został podpisany „Traktat o pokoju i przyjaźni pomiędzy Japonią i Stanami Zjednoczonymi”, dzięki któremu komodor Perry zmusił Japonię do zakończenia polityki izolacji, co doprowadziło do otwarcia się na inne kraje. W tym czasie mogli przybywać pojedynczy misjonarze, aby posługiwać mieszkającym tu nielicznym cudzoziemcom z zagranicznych poselstw i przedstawicieli handlowych. Mogli budować dla nich kościoły, odprawiać Mszę świętą, ale nie mieli swobody przemieszczania się. Wyznawanie chrześcijaństwa nie było jeszcze zalegalizowane i Japończyków wciąż obowiązywał zakaz wyznawania wiary katolickiej.

W 1863 r. do Nagasaki przybył o. Bernard Petitjean ze Stowarzyszenia Paryskich Misji Zagranicznych, który zbudował kościół w Ōura i zależało mu bardzo na odnalezieniu potomków chrześcijan. Mimo wszelkich starań nie udało się mu natrafić na żaden ich ślad. Kiedy już stracił nadzieję, 17 marca 1865 r. do kościoła w Ōura weszła potajemnie 15-osobowa grupa katolików z pobliskiego Urakami, którzy żyli, ukrywając swoją wiarę. Po dokładnym obejrzeniu świątyni i upewnieniu się, że o. Petitjean jest wysłany przez Papieża i że żyje w celibacie, zapytali, gdzie w kościele jest figura Maryi. Po czym powiedzieli, że są tego samego ducha. W ten sposób o. Petitjean spotkał ukrywających się chrześcijan.

Okazało się, że pomimo 250 lat okrutnych prześladowań, braku kapłanów, sakramentów, w sercach japońskich chrześcijan przetrwała wiara, którą przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie.

W 1868 r. tron w Japonii objął cesarz Meiji. Rząd japoński obawiał się kolonizacji i jednocześnie pragnął umocnić w swym kraju jedność narodową. Chrześcijaństwo, które było obcą religią, w ocenie rządzących stanowiło zagrożenie, dlatego postanowiono pozbyć się wszystkich chrześcijan. Rozpoczęło się pasmo nowych prześladowań.

Najbardziej znanym epizodem z tego czasu jest historia męczenników z „Przełęczy Dziewicy” w Tsuwano (diecezja Hiroshima). Obecnie Kościół japoński zabiega o beatyfikację tych męczenników. Jeden z nich, 32-letni Yasutarō, który był okrutnie męczony, wyznał: „Nie jestem w ogóle samotny. Każdej nocy około północy pojawia się nad moją głową twarz Pięknej Pani podobnej do Matki Bożej i jest ze mną do świtu. Pociesza mnie i mówi mi piękne rzeczy”.

W czasie prowadzenia misji misjonarze ze Stowarzyszenia Paryskich Misji Zagranicznych w sposób szczególny szerzyli również kult Matki Bożej. O. Petitjean przybył do Japonii kilka lat po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP i w czasie, gdy cały Kościół był jeszcze pod wielkim wrażeniem objawień Maryi w Lourdes. Kiedy w 1873 r. został w Japonii zniesiony zakaz wyznawania chrześcijaństwa, misjonarze z Francji w sposób szczególny szerzyli kult Maryi z Lourdes, budując groty poświęcone pamięci tych objawień. Później to dzieło kontynuowali także między innymi misjonarze franciszkańscy.

O. Petitjean był bardzo poruszony cudem odnalezienia ukrywających się chrześcijan. Z pewnością cud ten dokonał się dzięki szczególnemu wstawiennictwu samej Niepokalanej. Ukrywający się chrześcijanie zachowali w swoim sercu cześć dla Najświętszej Maryi Panny i niezachwianie ufali, że to właśnie Ona ich uratuje. Przekazywali sobie w formie pieśni proroctwo, które mówiło, że miną prześladowania, przybędą ponownie misjonarze, a Kościół w Japonii się odrodzi. Misjonarze dowiedzieli się również o innych żyjących chrześcijanach, którzy ukrywali się w różnych miejscach z obawy przed prześladowaniami.

Ponieważ nadal obowiązywał zakaz wyznawania wiary chrześcijańskiej przez Japończyków, misjonarze stanęli przed poważnym problemem. Aby nawiązać kontakt z ukrywającymi się chrześcijanami i otoczyć ich opieką duszpasterską, potajemnie w nocy udawali się do Urakami i w inne rejony Nagasaki, a także na Wyspy Goto. Łącznie w okolicy mieszkało ok. 5000 chrześcijan.

W tym czasie wszystkich Japończyków obowiązywał nakaz przynależności do którejś ze świątyń buddyjskich. Gdy umarł ktoś z rodziny, wszystkie pogrzeby musiały odbywać się w obrządku buddyjskim. Kiedy japońscy wierzący z Urakami chcieli, aby ich zmarli zostali pochowani w obrządku katolickim, zgłosili to miejscowemu zarządcy, ujawniając tym samym, że są chrześcijanami.

Podjęto decyzję, że chrześcijanie z Urakami, ponieważ złamali prawo, powinni zostać deportowani. Ponad 3400 chrześcijan zostało skazanych na wygnanie, gdzie byli zmuszani do ciężkiej pracy, poddawani okrutnym torturom, zarówno mężczyźni, kobiety, jak i dzieci.

Dzięki licznym protestom ze strony państw zachodnich w 1873 r. został odwołany edykt prześladowań chrześcijan, a w 1889 r. ogłoszono konstytucję, która oficjalnie uznała wolność sumienia i religii.

Gdy śledzimy dotychczas omówioną historię Kościoła w Japonii, rodzi się w sercu wdzięczność ku Bogu, że mimo tak trudnych i bolesnych wydarzeń, dzięki szczególnej łasce japońscy chrześcijanie nie tylko zachowali wiarę we własnym sercu, ale przekazali ją także następnym pokoleniom. Na tej Drodze Krzyżowej szczególnie była z nimi obecna Maryja, której misjonarze poświęcili ten kraj. Czuwała, aby nie zgasł płomień wiary w ich sercach i pomogła im wytrwać przy Chrystusie. Maryja dała Japonii wiele znaków swojej szczególnej obecności i miłości.

Po długim okresie prześladowań rozpoczął się dynamiczny rozwój chrześcijaństwa. W 1934 r. w diecezji Nagasaki było 55 tys. katolików (połowa katolików z całej Japonii). „Nastąpił okres nowej działalności ewangelizacyjnej, z bardzo dobrymi efektami, odwołujący się do wiekowej historii Kościoła na tych ziemiach, do jego heroicznej historii, symbolizującej jednocześnie nowe aspiracje Japonii i Japończyków, związane z polityką otwarcia się na świat zewnętrzny, na handel i na nowoczesność. Powstawać zaczęły parafie, budowano kościoły, ale również katolickie szkoły, przedszkola i inne chrześcijańskie instytucje socjalne. Kościoły, które wówczas powstały po dziś dzień są świadectwem nadzwyczajnego zrywu ewangelizacyjnego, który wówczas miał miejsce, głównie w regionie Nagasaki. Do dziś funkcjonują założone wówczas chrześcijańskie szkoły, uniwersytety, szpitale i ośrodki pomocy społecznej”.

W 1930 r. do Kraju Kwitnącej Wiśni Niepokalana przyprowadziła również św. Maksymiliana Kolbego. Co sprawiło, że ten franciszkański zakonnik wyruszył na Daleki Wschód? Kiedy patrzylibyśmy na ten wyjazd tylko od strony ludzkiej, mógłby on wydawać się pozbawiony logiki, a wręcz nieroztropny. „Była to oryginalna wyprawa misyjna: bez ustalonego ściśle miejsca jako celu podróży, bez zapewnienia opieki władz, bez większych zasobów i z planem wydawania zaraz „Rycerza”. O jedno tylko modlił się misjonarz spod znaku MI: „by Niepokalana kierowała całą podróżą sama dowolnie” i wskazała teren, który się Jej najwięcej podoba”. Celem wyprawy misyjnej św. Maksymiliana była realizacja celu MI, czyli zdobycie całego świata przez Niepokalaną dla Królestwa Serca Jezusowego. Pragnął na Dalekim Wschodzie wydawać „Rycerza Niepokalanej”, aby poprzez słowo drukowane jak najwięcej ludzi mogło poznać Niepokalaną, a przez Nią zbliżyć się do Najświętszego Serca Jezusowego. Tak napisał w lipcu 1930 r. do kapituły prowincjalnej we Lwowie: „proszę o ustanowienie misji naszej prowincji w Nagasaki mającej specjalnie na celu nawracanie pogan przez wydawanie periodyku «Rycerz Niepokalanej»”.

Skąd w ogóle w sercu św. Maksymiliana zrodził się pomysł rozpoczęcia działalności misyjnej? Otóż, był on członkiem Zakonu franciszkańskiego, który początek swojej działalności misyjnej czerpie od św. Franciszka z Asyżu. Założyciel Zakonu określił dwustopniowy program apostolski dla braci: dawanie świadectwa i przekazywanie Ewangelii przez praktykę cnót oraz bezpośrednie głoszenie prawdy chrześcijańskiej. Św. Maksymilian jako wierny syn Zakonu na pewno wielokrotnie słyszał i czytał o misjach prowadzonych przez franciszkanów na przestrzeni wieków w różnych częściach świata. Być może to już wtedy w jego sercu zostało zasiane ziarno powołania misyjnego…

Trzeba jednak zaznaczyć, że św. Maksymilian w swoich staraniach o zdobycie Wschodu zawsze podkreślał rolę „Rycerza” i MI. Nie miały więc to być tradycyjne misje franciszkańskie, ale chodziło o podkreślenie ich wyjątkowego charakteru.

Warto przyjrzeć się jednak bezpośrednim przyczynom, które poprzedziły jego decyzję wyjazdu na Daleki Wschód. Dlaczego św. Maksymilian pragnął wydać „Rycerza” w języku chińskim, japońskim i hinduskim oraz myślał o założeniu Niepokalanowa chińskiego i japońskiego? Choć z jednej strony jakby nie miał on określonego celu swojej wyprawy misyjnej i dał się prowadzić samej Niepokalanej, to jednak z drugiej strony myślał o konkretnych krajach Dalekiego Wschodu.

Św. Maksymilian był człowiekiem głębokiej wiary i posiadał niezwykły dar rozeznania. W różnych wydarzeniach umiał odczytywać pragnienia Niepokalanej. W swoim życiu zakonnym nade wszystko jednak kroczył drogą nadprzyrodzonego posłuszeństwa, dlatego wszystko zawsze omawiał z przełożonymi i przystępował do realizacji swoich planów dopiero wtedy, gdy otrzymał ich zgodę. Pod tym względem jego droga była naprawdę bardzo prosta, pełna dziecięcego zaufania, ale z drugiej strony jego posłuszeństwo było również zawsze twórcze, pełne zaangażowania. Bóg błogosławił tej drodze.

W 1912 r. z woli przełożonych św. Maksymilian wyjechał do Rzymu i zamieszkał w Międzynarodowym Kolegium Serafickim. W l. 1912-1915 studiował filozofię na uniwersytecie jezuickim „Gregorianum”, a następnie w l. 1915-1919 teologię w Kolegium swego Zakonu. Okres studiów w Rzymie otworzył mu oczy na świat, a kontakt z wieloma obcokrajowcami uświadomił mu, że oprócz Polski jest jeszcze wiele innych krajów. O. Kornel Czupryk, którego jako ówczesnego prowincjała o. Maksymilian prosił o wyjazd na misje, wspomina, że to już w czasie studiów w Rzymie zrodziła się jego idea misyjna: „Z dalszej rozmowy okazało się, że plan był już od dłuższego czasu w jego głowie, że przygotował on już swojego młodszego brata, o. Alfonsa Kolbego, na swego zastępcę w Niepokalanowie, wtajemniczył we wszystkie arkana wydawnicze i prowadzenie MI, że ma wiele adresów Chińczyków i Japończyków, z którymi zapoznał się w Rzymie, gdy tam przebywał na studiach”.

Od 28 września do 2 października 1927 r. św. Maksymilian uczestniczył w Międzynarodowym Zjeździe Misyjnym w Poznaniu. Najprawdopodobniej to właśnie pod jego wpływem zaczął poważnie myśleć o rozpoczęciu działalności misyjnej i potrzebie szerzenia idei Rycerstwa Niepokalanej na całym świecie.

W tym czasie również działalność i encykliki papieży Benedykta XV i Piusa XI przyczyniły się do ożywienia ducha misyjnego w Kościele. O. Alfons Orlini, generał Zakonu, również zachęcał współbraci, aby więcej uwagi poświęcili działalności misyjnej. 14 grudnia 1927 r., w czasie, gdy misyjny zjazd w Poznaniu odbijał się jeszcze dość mocnym echem w sercu św. Maksymiliana, Pius XI ogłosił św. Teresę od Dzieciątka Jezus oraz św. Franciszka Ksawerego głównymi patronami misji katolickich, co go zapewne jeszcze bardziej poruszyło.

Szczególne wrażenie wywarł na o. Maksymilianie artykuł zamieszczony w 1929 r. w „Misjach Katolickich” zatytułowany „Misjonarzy, misjonarzy!”. Kiedy rozmawiał o nim ze swoim rodzonym bratem, o. Alfonsem, zrodziło się postanowienie: „prosić o. Generała o błogosławieństwo, by móc ten zapał czytelników «Rycerza» dla sprawy misyjnej wykorzystać, mianowicie: Misje pod patronatem Niepokalanej! W Milicji! W Niepokalanowie! Nie o pozwolenie, ale o błogosławieństwo prosić… I od wakacji przyjmować młodzież… Profesorzy: niech uczą ideowo, za utrzymanie… Znajdzie się i takich sporo, gdy się w «Rycerzu» i innych pismach ogłosi: Bo doprawdy, że na misje ruszyć trzeba! Dotychczas z braku tychże stoimy na jednej nodze franciszkanizmu (ubóstwo): misje to rzecz franciszkowa!! Pełną piersią wtedy odetchniemy!!”.

W rodzących się planach misyjnych opatrznościowym okazało się również spotkanie z japońskimi studentami, do którego doszło w kwietniu 1927 r., w pociągu, którym o. Maksymilian wracał z kuracji w Zakopanem. „Nawiązał z nimi rozmowę i wręczył im Cudowne Medaliki, otrzymując w zamian talizmany w postaci małych, metalowych słoniątek. Być może, że to spotkanie było decydującym czynnikiem, dlaczego oczy swoje skierował na Daleki Wschód, na Kraj Kwitnącej Wiśni – na Japonię, nie mniej jednak pociągała go Japonia jako kraj o wysokiej kulturze, zroszony krwią męczenników w Nagasaki. Miał wprawdzie o. Maksymilian na uwadze rozległe Chiny i tam też kierował swe oczy, jednak (…) Niepokalana chciała, by Japonia stała się terenem jego prac misyjnych na Dalekim Wschodzie”. Po tym spotkaniu nieustannie powracała do niego myśl o nieszczęściu tylu dusz, które jeszcze nie poznały prawdziwego Boga. Czy to wydarzenie nie jest trochę podobne do spotkania św. Franciszka Ksawerego z Anjirō, pod wpływem którego wielki misjonarz Azji zdecydował się na misje w Japonii?

Zasiane ziarno powołania misyjnego powoli wzrastało w sercu św. Maksymiliana. Na początku 1930 r. było na tyle dojrzałe, by przerodzić się w konkretną decyzję. Najpierw udał się do prowincjała, o. Kornela Czupryka, celem przedstawienia pragnienia wyruszenia na Daleki Wschód, aby wydawać tam „Rycerza”. Tak wspomina to spotkanie o. Czupryk: „Był to rok 1929. Byłem wówczas w Warszawie w naszym klasztorze przy ulicy Zakroczymskiej. O. Maksymilian przyjechał do mnie z Niepokalanowa i prosił jako ówczesnego prowincjała o pozwolenie na wyjazd z 4 braćmi zakonnymi na misje na Daleki Wschód do Chin… Japonii…? Byłem jego prośbą zaskoczony, na nią nieprzygotowany. Na pytanie, gdzie ma zamiar zatrzymać się i jaki plan działania, odpowiedział: Niepokalana wskaże plan. Ktoś powiedział, że mieć w domu świętego to sprawa kłopotliwa dla zwykłego śmiertelnika. Święty innymi kategoriami myśli, chodzi po ziemi, a mało jej dotyka. Odczułem to wówczas na sobie. (…) Nie dałem mu wtedy definitywnej odpowiedzi, zaznaczając, że muszę się zastanowić, ojców poradzić. Definitorium prowincjalne, a także i inni ojcowie byli raczej przeciwni, powołując się na to, że o. Maksymilian jest słabego zdrowia, często choruje, parę razy wyjeżdżał do Zakopanego na dłuższe leczenie, nie ma określonego punktu oparcia i zatrzymania, jedzie więc w nieznane, a jedzie nie sam, lecz zabiera ze sobą 4 zakonników, naraża się na wielkie ryzyko. O. Maksymilian miał dar przekonywania: plany swoje przedstawił jasno i uzasadniał przekonywująco i miał na swoim koncie poważne osiągnięcia. Przychyliłem się więc do jego prośby; właściwie po gruntownym przeanalizowaniu sprawy i modlitwie sam powziąłem decyzję. Zaopatrzyłem ojca w odpowiednie dokumenty i polecające pisma do wyższych władz kościelnych oraz poleciłem, by w Rzymie stawił się u o. Generała Zakonu i poprosił o błogosławieństwo. Spodziewałem się, że o. Generał hamująco wpłynie na o. Maksymiliana i zawróci do Polski. Stało się inaczej. O. Alfons Orlini, generał Zakonu, nie tylko przychylnie ustosunkował się do misji o. Maksymiliana, ale pobłogosławił i finansowo zasilił”.

Kiedy o. Maksymilian oczekiwał w Rzymie na spotkanie z o. Generałem, miał okazję spotkać się z klerykami chińskimi, hinduskimi i japońskimi z Kolegium Propagandy. Rozmawiał z nimi o możliwości wydawania „Rycerza” w ich krajach. Tak zrelacjonował pobyt w Rzymie w liście do kleryka Mariana Wójcika: „Podróż do Rzymu przedsięwziąłem przede wszystkim w tym celu, by się przekonać, jaka jest możliwość wydawania «Rycerza» w chińskim, japońskim i hinduskim języku. Już w Kolegium Propagandy względni krajowcy przygotowują numer majowy i od Najprzewielebniejszego o. Generała mam błogosławieństwo na założenie «Rycerza» i początków Niepokalanowa w Chinach i Japonii”.

Sprawa rozpoczęcia misji w Indiach nie wydawała się być łatwą. Natomiast najlepiej przedstawiała się sprawa misji w Chinach, ponieważ o. Prokurator generalny misji otrzymał już pozwolenie na objęcie placówki w Szanghaju, ale pod warunkiem, że nie będą się zajmować duszpasterstwem. To zastrzeżenie nie stanowiło jednak przeszkody w planach misyjnych św. Maksymiliana.

Wśród japońskich kleryków był późniejszy kard. Józef Satowaki. W czasie spotkania św. Maksymilian powiedział mu o swoich planach misyjnych w Chinach. Ponieważ nie znał tamtejszej sytuacji, poprosił go o radę. Japoński kleryk, znając niespokojną sytuację polityczną w Chinach, doradził, że może lepiej byłoby najpierw pojechać do Japonii, a dopiero później do Chin, jak będą dogodniejsze warunki. Po czym dodał, że najbliżej do Chin będzie miał z Nagasaki, skąd on pochodzi.

Św. Maksymilian dowiedział się także od o. Antoniego Rocchettiego, prokuratora misji, że bp January Hayasaka, ordynariusz Nagasaki, który kiedyś studiował w Rzymie, powiedział mu przed odjazdem do Japonii, że chętnie przyjąłby franciszkanów u siebie. Bp January Hayasaka był pierwszym biskupem japońskim.

Po wszystkich konsultacjach św. Maksymilian, wracając do Polski, zakupił w Marsylii bilety na statek „Angers”. Następnie pojechał do Lourdes i Lisieux, aby zarówno Niepokalanej, jak i św. Teresie od Dzieciątka Jezus, patronce misji, zawierzyć swój wyjazd na Daleki Wschód.

26 lutego 1930 r. wraz z czterema braćmi: br. Zenonem Żebrowskim, br. Hilarym Łysakowskim, br. Sewerynem Dagisem i br. Zygmuntem Królem opuścił Polskę i 7 marca wyruszył z Marsylii drogą morską na Daleki Wschód. W czasie postojów poszukiwali miejsc pod przyszłe Niepokalanowy: w Syrii, Egipcie, Abisynii, Indiach, Malabarze, Annamie i Chinach. „W Port Saidzie biskup zgodził się na wydawanie „Rycerza” w swej diecezji. W Sajgonie księża miejscowi zapraszali do pozostania na stałe w Wietnamie i przyrzekali współpracę”. 11 kwietnia przybyli do Szanghaju, jednakże natrafili tu na szereg różnych trudności. Co prawda biskup udzielił pozwolenia na otworzenie prokury i na szerzenie „Rycerza”, ale nie na jego wydawanie. Tak wyjaśnia tę sprawę w liście do o. Generała: „Biskup postawił jako warunek w sprawie otwarcia prokury, aby tu przebywał jakiś ojciec, zatem nie mogę wrócić do Europy, jak to miałem uczynić. Jak myślałem w Polsce, trudności w sprawie czasopisma są tutaj wielkie, lecz nie ze strony pogan, tylko ze strony misjonarzy europejskich, ponieważ Chiny są podzielone terytorialnie między różne zakony i kongregacje i tylko one mają prawo pracować. Można by więc wydawać pismo w Szensi, gdzie mamy misję, lecz brak tam komunikacji zarówno kolejowej jak i rzecznej. W Szanghaju jednak pozwolono nam na propagowanie, tj. na administrację”.

W związku z tym św. Maksymilian pozostawił w Szanghaju br. Zygmunta i br. Seweryna w celu otwarcia prokury – urzędu kierującego misjami, skąd miało odbywać się propagowanie „Rycerza Niepokalanej”, a sam w towarzystwie dwóch pozostałych braci23 kwietnia wyruszył do Japonii, aby zorientować się, czy istnieje tam możliwość wydawania „Rycerza” zarówno w języku japońskim, jak i chińskim. Przed wyjazdem wypowiedział charakterystyczne słowa: „Niepokalana tak chce, muszę jechać do Japonii, tam będzie Jej świątynia, tam będzie Jej misja”.

24 kwietnia misjonarze dotarli do Nagasaki. Najpierw udali się do kościoła w dzielnicy Ōura, zbudowanego przez o. Petitjean. U jego wejścia stała figura Niepokalanej, która jakby sama wyszła im na spotkanie. O. Mieczysław Mirochna, polski misjonarz, wierny uczeń św. Maksymiliana, który przyjechał do Japonii w sierpniu 1930 r., tak opisuje to wydarzenie, które znał z opowiadania zakonników: „Gdy o. Maksymilian szedł w kierunku wejścia do kościoła, jego oczy spoczęły na stojącej tam figurze Matki Bożej. «Spójrzcie, bracia! Matka Boża osobiście wyszła nam naprzeciw. To dobry znak» – powiedział. «O Matko Boża! Jesteśmy Twoją własnością, dla Ciebie tutaj przybyliśmy. O Matko Boża, wspomóż i prowadź nas». Tak z pewnością rozmawiał w swym sercu z Matką Bożą. Następnie weszli do kościoła, gdzie z szacunkiem uklękli przed Najświętszym Sakramentem, zanosząc żarliwą modlitwę. Jeszcze nie wiedzieli, że weszli do kościoła znanego na całym świecie z odkrycia japońskich chrześcijan”. Czyż nie zawierzyli wtedy w cichej modlitwie Japonii i swojej pracy misyjnej Niepokalanej? Jeszcze w tym samym roku o. Maksymilian w liście do czytelników polskiego „Rycerza” tak napisał: „Tak więc prawda, że potrzeba ofiary, by Japonię podbić pod słodkie panowanie Niepokalanej. Myśmy, którzy tu pracujemy, oddali już samych siebie na ten cel i więcej dać nie możemy”.

Z kościoła misjonarze udali się do pałacu biskupiego. Ponieważ przybyli z tak daleka, bez żadnej zapowiedzi i wcześniejszego powiadomienia, miejscowi kapłani byli zdziwieni ich przyjazdem. O. Maksymilian tak opisuje to wydarzenie w liście do Prowincjała: „Biskupa nie ma; wyjechał na kilka dni. Z początku ks. Wikary generalny stawiał trudności, ale gdy weszła rozmowa na możliwość wykładania filozofii w tutejszym seminarium, zmiękł i chociaż z początku chciał sam… pisać do biskupa, potem mnie to polecił zrobić. Napisałem i jemu wręczyłem list. Niech Niepokalana pokieruje. Jest duża nadzieja, że biskup pozwoli nam tu pozostać, bo księża chcą go o to prosić. Wobec tego, że w Chinach z przyczyn podanych w poprzedniej kartce nie da się redagować i drukować «Rycerza», ale tylko administrację prowadzić, sądzę, że przyjęcie katedry filozofii dałoby mi możność i przygotowywania kleru, i przebierania powołań, i redagowania dla Chin i Japonii, i prowadzenia nowicjatu dla braci i kleryków w Nagasaki obok miejsca zroszonego krwią męczenników. Paki druków «Rycerza» chińskiego szłyby stąd łatwo do Szanghaju, a stamtąd na całe Chiny. Tylko wtedy konieczny drugi ojciec do prokury w Szanghaju i administrowania”.

Gdy powrócił bp January Hayasaka ze swojej podróży, w czasie której nie udało mu się znaleźć profesora filozofii dla seminarium, spotkał się z misjonarzami. Kiedy Biskup dowiedział się, że o. Maksymilian jest doktorem filozofii, zgodził się na wydawanie „Rycerza” w zamian za wykładanie filozofii w seminarium. Postawił przy tym jednak o. Maksymilianowi kilka warunków: uzyskanie pozwolenia ze Stolicy Apostolskiej na pracę misyjną oraz zapewnienie, że nie będzie zajmował się bezpośrednią pracą duszpasterską, ale tylko pośrednią, taką jak prasa lub dzieła charytatywne, jak również, że będzie uczył się języka japońskiego. Bp Hayasaka „wyznał później, że niechętnie zaakceptował pomysł utworzenia misji przez przybysza z nieznanego kraju, a na wydawanie „Rycerza” zgodził się, bo był pewny, że w zamkniętej dla cudzoziemców Japonii obcy misjonarz nie zdoła wydać miesięcznika, a jeśli nawet mu się to jakimś cudem uda, brak znajomości religii katolickiej sprawi, że pismo szybko upadnie”. Tak w liście do o. Generała wspomina to spotkanie z Biskupem sam o. Maksymilian: „Ja podjąłem się na razie nauczania filozofii, a on mi pozwolił na wydawanie «Rycerza» w języku japońskim i na założenie Niepokalanowa (konwentu takiego jak w Polsce) dla «Rycerza». Praca wśród kleryków pomoże mi w używaniu ich do tłumaczeń na język japoński i do administracji. Dzięki niech będą Niepokalanej!”.

Rzeczywiście św. Maksymilian nie pomylił się. Wśród profesorów i studentów znalazł pierwszych współpracowników, którzy tłumaczyli artykuły. Dzięki szczególnej łasce Niepokalanej i przy nieocenionej współpracy Japończyków dokonał się prawdziwy cud! „Niepokalana tak dziwnie sprawami pokierowała, że mimo nieznajomości języka w miesiącu Jej poświęconym (…) wyszedł pierwszy numer Jej «Rycerza» w języku japońskim”. O. Maksymilian 24 maja wysłał do Niepokalanowa telegram następującej treści: „Dziś rozsyłamy «Rycerza» japońskiego. Mamy drukarnię. Cześć Niepokalanej!”. Swoje wrażenia po przeczytaniu w „Rycerzu” treści telegramu tak opisał o. Mirochna: „O, jakich wówczas doznaliśmy wrażeń. Nigdy tego nie zapomnę. Było to takie uczucie, jakby spadł na nas z góry piorun. Bardzo zaskoczeni podziwialiśmy wielkość duchową o. Maksymiliana w sposób niedający się wyrazić słowami. Bardzo chory, dopiero co pojechał do Japonii, pomimo że nie znał języka i zwyczajów, a już na misyjny użytek wydaje drukiem pismo. Ponadto urządzenie drukarni… To dla nas wszystkich było wielkim cudem, bo jedynie tak potrafiliśmy o tym myśleć”.

Mimo wielu piętrzących się trudności japoński „Rycerz Niepokalanej” spotkał się z życzliwym przyjęciem ze strony Japończyków, a jego nakład nieustannie wzrastał. W czym tkwiło sedno powodzenia? W liście napisanym przez o. Maksymiliana w 1937 r., po powrocie do Polski, czytamy: „W roku 1930 zawitał do Japonii i «Rycerz Niepokalanej», po japońsku «Mugenzai no Seibo no Kishi». Mimo piętrzących się trudności Niepokalana pozwoliła mu wkrótce prześcignąć sześciokrotnie nakład najbardziej rozpowszechnionych pism katolickich w Japonii. Stało się to dlatego, iż skierował się on nie jak zwyczajne inne pisma do katolików, ale do pogan, protestantów i innych niekatolików, którzy przyjęli go z początku z zaciekawieniem, potem z dziwną sympatią, a obecnie już sporo z nich doczekało się nawet łaski Chrztu świętego”.

Poza tym, jak spostrzegł sam o. Maksymilian, Japonia była krajem przygotowanym na przyjęcie słowa Bożego, ponieważ posiadała jednolity język i rozwinięte czytelnictwo. Tak napisał o tym w artykule do „Misji Katolickich”: „Celem (…) MI jest starać się o nawrócenie grzeszników itd., i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej. Słowo «wszystkich» wskazuje na wszystkie narody, a więc i na Japonię. Od Japonii zaś zaczęła się działalność MI w krajach misyjnych, gdyż kraj ten może najbardziej przygotowany jest na przyjęcie słowa Bożego, bo posiada jednolity język, w przeciwieństwie do Indii i Chin, i czytelnictwo jest tu bardzo rozwinięte. Wreszcie i potrzeba tu większa, bo powszechnie uważany jest za niewdzięczny teren misyjny. W tę więc stronę skierowały się najpierw nasze myśli, wliczając też Indie i Chiny, jako pierwszą część planu podbicia Niepokalanej krain niewiernych”.

Św. Maksymilian nie miał wątpliwości, że to sama Niepokalana przyprowadziła ich do Japonii. Przecież to Jej zawierzył sprawę misji na Dalekim Wschodzie i prosił, aby wskazała im swoje miejsce. Św. Maksymilian był przekonany, że Japonia jest ważną placówką misyjną. Tak na ten temat pisze w liście do prowincjała: „Zdaje mi się, że i katedra filozofii w Nagasaki jest placówką bardzo ważną, bo w diecezji Nagasaki znajduje się 60 000 katolików na 80-100 tysięcy katolików całej Japonii. Prócz tego jeszcze diecezje okoliczne przesyłają tu swych alumnów, tak że praca nad tą młodzieżą to praca dla poważnej większości Japonii, gdzie na do 100 000 katolików zamieszkuje 80 000 000 (80 milionów) pogan. Co za praca!!! Prócz tego kto wie, czy i niejedno powołanie z takiego seminarium nie kapnie, a są tu i księża, i seminarzyści, i lud bardzo gorliwy, bo starsi przechodzili prześladowanie, a młodsi to dzieci prześladowanych i męczonych”.

Jedynym pragnieniem św. Maksymiliana było, aby dać poznać światu dobroć i miłość Niepokalanej, a przez Nią doprowadzić wszystkich do poznania prawdziwego Boga. Chciał jak najszybciej zdobyć dla Niepokalanej cały świat – to mu przyświecało, to był jego cel. Japonię uważał za silny punkt oparcia w działalności misyjnej na całym Dalekim Wschodzie. Tak o swoich planach misyjnych napisał do prowincjała jeszcze w maju: „Po uregulowaniu tych spraw chciałbym zaraz otworzyć silniejszą placówkę w Indiach (dla wszystkich języków Indii) i w Bejrucie dla języka arabskiego (Arabia, Syria, Egipt, Tunis, Maroko: 100.000.000 dusz), tureckiego, perskiego i hebrajskiego. W Bejrucie jest arcybiskup Bondini, mój dawniejszy rektor kolegium, więc sądzę, że z pozwoleniem nie byłoby trudności. W ten sposób akcja «Rycerza» i MI objęłaby ponad miliard ludności (dusz), czyli przeszło połowę ludzkości. Niech Niepokalana zresztą sama kieruje, jak chce. (…) Nagasaki zdaje mi się placówką bardzo dla nas ważną, bo: a) biskup jest miejscowy i przychylny, więc możemy się osiedlić; b) zapuszczenie tu głębszych korzeni (nowicjat, drukarnia itp.) pozwoli nam oprzeć się na tym punkcie w działaniach na całym Dalekim Wschodzie (prócz Japonii – Chiny i Annam). Szanghaj znajduje się w przededniu przewrotu na korzyść elementów miejscowych, przy czym mogłaby ucierpieć placówka bardziej rozwinięta; więc i z tego powodu, jako też z powodów poprzednio podanych (trudności ze strony biskupa na podstawie uchwał miejscowych), nie nadaje się jeszcze na punkt oparcia. Bardzo jednak jest dla nas ważny, bo mamy tam pozwolenie na szerzenie (administrację) «Rycerza» – przy prokurze – mimo silnej tendencji, by w Szanghaju więcej zakonów nie było, byleby tam przebywał stale choć jeden ojciec. Polacy też (szanghajscy) pragnęliby mieć jakąś kaplicę polską, a liczba ich rośnie, bo przybywają z niespokojnej Mandżurii. Stamtąd więc można promieniować na całe Chiny. Drukowanie «Rycerza» chińskiego może się uda uskutecznić w Nagasaki. Staram się teraz, by z japońskiego odbyło się tłumaczenie na chiński język”.

Poświęcenie całego siebie, aby tylko jak najwięcej dusz pozyskać dla Niepokalanej, było źródłem prawdziwej radości franciszkańskich misjonarzy. „Czujemy się bardzo szczęśliwi, że Niepokalana Mamusia taką łaskę nam wyświadczyła, iż możemy dla Niej pracować, nieraz się zmęczyć, a tymi drobnymi ofiarami pomagać do zbawienia biednych pogan. Są chwile, że dusza zatęskni za Niepokalanowem polskim, ale to tylko chwile, bo gdy się pomyśli, że się przecież w niebie spotkamy, radosny zapał i żądza wyniszczenia się dla Boga wstępuje w serce”.

Św. Maksymilian, decydując się na misje na Dalekim Wschodzie, miał tylko jeden cel – zdobyć dla Królestwa Serca Jezusowego przez Niepokalaną kraje, w których tak wielu ludzi nie słyszało i nie poznało jeszcze prawdziwego Boga. Kiedy jednak patrzymy całościowo na historię Kościoła katolickiego w Japonii i okoliczności przybycia św. Maksymiliana do tego kraju, czy nie można tu dostrzec Bożej tajemnicy, która być może nie została jeszcze w pełni przez nas poznana?

Ideą św. Maksymiliana było prowadzić ludzi do Niepokalanej. Był głęboko przekonany, że Maryja jest najkrótszą i najbezpieczniejszą drogą prowadzącą do Jezusa. Japońscy katolicy od początku mieli zaszczepioną w sercu szczególną miłość i cześć do Maryi. To Ona pomogła im ocalić wiarę w czasie długich okrutnych prześladowań, gdy zostali pozbawieni Mszy świętej, sakramentów, kapłanów. Cierpiała i płakała razem z nimi. „W tym czasie łzy Maryi nie były widoczne dla ludzkich oczu. Czyż jednak nie mieszały się one z morzem łez wielkiej liczby męczenników, od których krwi poczerwieniała ziemia Krainy Wschodzącego Słońca?”. Co więcej, między innymi to właśnie miłość do Maryi była dla nich znakiem prawdziwości wiary katolickiej, czego potwierdzenie znajdujemy w spotkaniu o. Petitjean z ukrywającymi się chrześcijanami w kościele Ōura.

Czy zatem przyjazd św. Maksymiliana, wielkiego szaleńca Niepokalanej, do Japonii po okresie, w którym zginęło tu tylu męczenników i w czasie, kiedy Kościół katolicki na nowo budował swoje struktury, nie jest również znakiem danym od Boga dla całego Kościoła japońskiego? Czy w postawie i świadectwie życia św. Maksymiliana tak bezgranicznie i bezwarunkowo oddanego Niepokalanej nie chciał Bóg również przypomnieć żyjącym tutaj wiernym, aby i teraz, gdy cieszą się już darem wolności wyznawania swojej wiary, nie zapomnieli o Tej, która jest im dana w sposób szczególny za Matkę, która nadal chce strzec wiary w ich sercach? Warto przypomnieć, że w tym kraju nadal jest bardzo mało chrześcijan, a poza tym „Japonia jest krajem, w którym eklektyzm wyraźnie się zaznacza. Zauważa się to w dziedzinie społecznej, ekonomicznej, szczególnie zaś religijnej. Nie jest faktem odłącznym, że tych samych ludzi spotkać można uczestniczących w liturgii Kościoła katolickiego, a także modlących się przed posągiem Buddy. Jest to relatywizm japoński (…)”. O. Maksymilian w 1934 r. w liście do Niepokalanowa zwierzył się współbraciom: „Jakże mało jeszcze Niepokalana jest znana i teoretycznie, i bardziej jeszcze w życiu praktycznym. Ileż przesądów, niezrozumienia, trudności błąka się po umysłach. Oby Niepokalana dozwoliła Jej Niepokalanowom rozświetlić te ciemności, rozwiać te chłodne mgły i rozniecać, rozżarzać miłość ku Niej bez ograniczeń z całą swobodą, bez tych próżnych obaw, co zacieśniają i wyziębiają serca. By nie obok tego pałacu szukano Króla, ale w nim, w głębi, w wewnętrznych komnatach”.

Japonia była oddawana w szczególną opiekę Maryi przez przybywających tu misjonarzy. Zapewne św. Maksymilian również oddał ten kraj i swoją działalność misyjną Niepokalanej i to oddanie często odnawiał w swoim sercu. Może trochę zastanawiać fakt, dlaczego w takim razie nie zachowały się słowa konkretnej jego modlitwy zawierzenia Japonii Niepokalanej. O. Maksymilian, który całkowicie i zupełnie oddał się Niepokalanej jako rzecz i własność oraz pragnął, by Niepokalana posługiwała się nim jako swoim narzędziem, nieustannie wszystko Jej powierzał. W to słowo „wszystko” jest wpisana również Japonia. W 1932 r. napisał z Japonii swoisty artykuł do polskiego „Rycerza”, w którym ubolewał, że tyle dusz nie zna jeszcze Niepokalanej… „Kiedyż to będzie, o Mamusiu moja Niepokalana, że staniesz się Królową wszystkich i każdej duszy z osobna? Kiedyż? Widzisz, ilu Cię jeszcze nie zna, nie kocha – ileż jest jeszcze takich serc na tej biednej ziemi, co słysząc o Tobie, pyta: Kto to jest Maryja? Kto to jest Niepokalana? (…). Kiedyż wszystkie dusze na całej kuli ziemskiej poznają dobroć i miłość serca Twego ku nim, kiedyż każda dusza odwdzięczy Ci się gorącą miłością i to nie tylko przelotnym uczuciem, ale oddaniem Ci całkowicie swej woli (…). Starajmy się wszyscy przyspieszyć tę chwilę: nasamprzód i przede wszystkim dozwalając Niepokalanej zawładnąć sercem naszym, a następnie, jako narzędzia w Jej niepokalanych rękach, zdobywając jak najwięcej (wedle możności) dusz dla Niej modlitwą, ofiarowaniem swych cierpień i pracą”.

Przez posługę misyjną o. Maksymiliana Maryja jakby na nowo chciała przypomnieć mieszkającym tutaj wiernym, że Japonia jest krajem Jej poświęconym, na który patrzy z matczyną miłością i chce, aby dążyli do Boga z Jej szczególną pomocą i pośród różnych niebezpieczeństw i zagrożeń szukali u Niej pomocy.

Dopełnieniem i potwierdzeniem tego wszystkiego są objawienia Maryi s. Agnieszce Sasagawa z Instytutu Służebnic Eucharystii w Akicie w l. 1975-1981. 22 kwietnia 1984 r. biskup Ito, biskup diecezji Niigata, po zbadaniu tych objawień i wszystkich zaistniałych nadprzyrodzonych wydarzeń, doszedł do wniosku, że „nie można zaprzeczyć nadprzyrodzonemu charakterowi serii niemożliwych do wyjaśnienia wydarzeń, odnoszących się do figury Maryi znajdującej się w klasztorze Instytutu Służebnic Eucharystii (…). Nie znajdują się też w nich treści sprzeczne z wiarą katolicką i zasadami moralnymi”.

Objawienia w Akicie podkreślają między innymi prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii, mówią o cierpieniu Niepokalanego Serca Maryi z powodu ludzkich grzechów, o gniewie Bożym czekającym świat, nawołują do modlitwy, zwłaszcza różańcowej oraz pokuty i zadośćuczynienia za grzechy świata. „Powszechnie uważa się, że jest to rozwinięcie Orędzia z Fatimy”.

Figura Matki Bożej znajdująca się w kaplicy zgromadzenia 101 razy roniła „łzy”. Pierwszy raz zjawisko to miało miejsce w pierwszą sobotę stycznia 1975 r. i trwało sześć i pół miesiąca. Ostatni raz zaobserwowano je 15 września, w święto Matki Bożej Bolesnej. „W Akicie, podobnie jak w Fatimie, część objawienia została przekazana za pośrednictwem anioła”. To właśnie anioł wyjaśnił s. Agnieszce znaczenie „łez” Maryi: „Nie bądź zdumiona widząc, że Maryja płacze. Każda dusza jest Jej niewypowiedzianie droga. Maryja płacze, ponieważ pragnie nawrócenia jak największej ilości dusz; pragnie, aby ludzie poświęcali się Jezusowi oraz Ojcu za Jej przyczyną. Ukazuje Ona swój ból, aby ożywić waszą słabnącą wiarę”.

Musimy głęboko wniknąć w symbolikę „łez” Maryi. „„Płacz Maryi” jest dramatycznym apelem, aby wyjść z obojętnego przyglądania się wydarzeniom w Akita. Konieczne jest aktywne działanie, chodzi bowiem o losy świata i o zbawienie człowieka, a nie o grę emocji i same tylko wzruszenia. Chodzi o konkretne decyzje, czyli o prawdziwą przemianę życia, wyrażającą się aktem osobistego poświęcenia Bogu, za przyczyną Maryi”.

Matka Boża w Fatimie 13 lipca 1917 r. powiedziała: „…przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec św. będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec św. poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”. W liście z 1940 r. s. Łucja napisała do Piusa XII: „W 1929 r. Matka Boża za pomocą innego objawienia prosiła o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, obiecując nie pozwolić na rozpowszechnianie się błędów, które popełnił ten kraj, i dokonać jego nawrócenia (…). W kilku wewnętrznych rozmowach Pan Jezus nie przestawał nalegać na spełnienie tej prośby. Ostatnio obiecał, że jeśli Wasza Świątobliwość raczy dokonać poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi ze szczególnym uwzględnieniem Rosji oraz raczy nakazać, żeby w jedności z Waszą Świątobliwością w tym samym czasie dokonali tego również wszyscy biskupi świata, to skróci dni utrapienia, w których zdecydował się ukarać narody za ich zbrodnie za pomocą wojny, głodu i różnych prześladowań Kościoła świętego i Waszej Świątobliwości”.

W tym samym roku s. Łucja pisała również do Ojca Świętego: „Pan Jezus obiecuje przez wzgląd na poświęcenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi, jakiego dokonali Księża Biskupi portugalscy, szczególną opiekę nad naszą Ojczyzną podczas tej wojny. Powiedział też, że ta opieka będzie dowodem łask, których udzieli innym narodom, jeśli zostaną poświęcone”.

„Pius XII 31 października 1942 r. w radiowym przesłaniu z okazji 25. rocznicy objawień, poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi, powtarzając ten akt 8 grudnia w Bazylice św. Piotra, polecając, by w poszczególnych kościołach lokalnych dokonano analogicznego aktu poświęcenia”. W 1954 r. papież Pius XII ustanowił również święto Królowej Maryi w dniu 31 maja (aktualnie, po reformie kalendarza jest to dzień 22 sierpnia), a w encyklice „Ad caeli Reginam” tak napisał: „Nakazujemy również, aby tegoż dnia ponawiano poświęcenie się rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Panny Maryi. W nim bowiem leży nadzieja nadejścia lepszego wieku, tryumfu wiary i chrześcijańskiego pokoju”. Również „Paweł VI na zakończenie III sesji soboru, 21 listopada 1964 r. dokonał odnowienia poświęcenia rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Chociaż Pius XII poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi, a Paweł VI dokonał później odnowienia tego poświęcenia, to jednak, jak podaje ks. dr Wacław Siwak w artykule w „Salvatoris Mater”, „dopiero św. Jan Paweł II dosłownie spełnił prośbę Matki Bożej dotyczącą poświęcenia całego świata Jej Sercu. Pielgrzymując do Fatimy w duchu dziękczynienia za uratowanie mu życia podczas zamachu z 13 maja 1981 r., poświęcił 13 maja 1982 r. w Fatimie cały świat, a pośrednio Rosję, Niepokalanemu Sercu Maryi. Następnie ponowił ten akt w Rzymie 25 marca 1984 r., w łączności z wszystkimi biskupami Kościoła, przed cudowną figurą Matki Boskiej, przywiezioną na tę okoliczność z Fatimy. S. Łucja OCD (†2005) wizjonerka z Fatimy miała powiedzieć, że postulat fatimskiego orędzia został spełniony. Ponownie papież Jan Paweł II dokonał aktu zawierzenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi na nowe tysiąclecie w dniu 8 października 2000 r.”.

Prośby Matki Bożej z Fatimy, a także akt poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi i prośba Piusa XII, żeby poszczególne kościoły lokalne również dokonały takiego aktu, głęboko zapadły w sercu o. Mieczysława Marii Mirochny. Dowiedziawszy się, że 8 września 1946 r. Episkopat Polski poświęcił kraj Niepokalanemu Sercu Maryi, pragnął, aby również biskupi japońscy poświęcili Japonię Niepokalanemu Sercu Maryi.

Jako delegat komisarza generalnego zwrócił się z taką prośbą do biskupów Japonii, jednakże jego propozycja została odłożona na późniejszy czas. W czerwcu 1947 r. ponownie skierował swoją prośbę. Oto fragment listu do Niepokalanowa polskiego, w którym pisał: „Przyjechałem do Tokio na zjazd Księży Biskupów jako przedstawiciel naszego Zakonu i korzystając z okazji wysłania do Was listu, piszę kilka słów. Pierwsza może najradośniejsza wiadomość, iż na moją propozycję, aby Japonię uroczyście ofiarować Niepokalanej, księża biskupi i administratorzy apostolscy wszystkich okręgów misyjnych nadzwyczaj chętnie się zgodzili. Ustanowiono zatem na przyszły rok w maju uroczyście w Tokio dokonać aktu ofiarowania Japonii Niepokalanej wobec wszystkich księży biskupów i administratorów apostolskich oraz równocześnie we wszystkich kościołach Japonii ma się odbyć uroczyste odmówienie aktu ofiarowania Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi. Co rok zaś w święto Niepokalanego Serca Maryi we wszystkich kościołach ma odbywać się uroczyste odnowienie tegoż aktu. Mnie polecono ułożyć modlitwę ofiarowania i podać plan tejże uroczystości. A zatem przyszłość Japonii będzie w rękach Niepokalanej! Ona na pewno poprowadzi biedny ten kraj do wielkiego rozkwitu na chwałę Kościoła świętego. Cieszymy się tym bardzo i dziękujemy Niepokalanej, iż doszło szczęśliwie do urzeczywistnienia tego tak ważnego aktu. Przed półtora roku podałem już ten projekt, ale go odłożono na później. W tym roku Niepokalana dziwnie to sprawiła, iż tak nadzwyczajnie ochotnie i nawet z entuzjazmem przyjęto ten projekt. Proszę się modlić, aby ta uroczystość wypadła z jak największym pożytkiem dla dusz”.

Poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi dokonano 23 maja 1948 r. w Uroczystość Trójcy Świętej w Tokio. Z katedry pw. Najświętszej Maryi Panny wyruszyła procesja eucharystyczna do groty Matki Bożej z Lourdes znajdującej się na zewnątrz. Tam abp Piotr Doi – arcybiskup Tokio, abp Paweł Marella – Delegat Apostolski i wszyscy biskupi Japonii poświęcili Japonię Niepokalanemu Sercu Maryi. W uroczystości wzięli również udział wyżsi przełożeni zgromadzeń zakonnych, kapłani, osoby konsekrowane i liczni wierni.

Tak tę uroczystość opisuje o. Mirochna w liście do o. Samuela Rosenbaigera, 24 maja 1948 r.: „Wczoraj po południu o godz. 14.30 odbyło się uroczyste oddanie Japonii Sercu Niepokalanej. Wszyscy biskupi i ordynariusze, wszyscy przełożeni wyżsi zakonów pracujących w Japonii, dużo księży, zakonnic i bardzo dużo wiernych brało w tym udział. Niepokalana jednak chciała, aby ten tak ważny i historyczny akt połączony był z małą ofiarą. Oto gdy procesja z Najświętszym Sakramentem wyszła na zewnątrz, zaczął padać deszcz i w czasie odmawiania aktu oddania się jeszcze silniej kropił. Wierni mieli parasole, więc im zbyt nie szkodził, ale księża, biskupi i celebrans z asystą najwięcej ponieśli ofiar. Wszyscy bardzo pragnęli pogody, a tu tak się rozpadało i dziwnie po skończeniu uroczystości znowu się rozpogodziło. Pierwsza ta ofiara na pewno miłą była Niepokalanej i dużo łask dla tutejszego kraju ześle. W tymże dniu we wszystkich kościołach całej Japonii uroczyście odprawiano oddanie się Japonii Niepokalanej. W niektórych miejscowościach urządzono piękne procesje z figurą Niepokalanej. Cieszymy się, że to nasz zakon Niepokalana wybrała do przedstawienia tej sprawy. Niechaj Jej będą dzięki za to. Teraz pozostaje nam wielki a wielki obowiązek starania się wszystkimi siłami, aby ten akt został wprowadzony w życie”.

Oto słowa aktu poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi: „Przeczysta, miłosierna Matko, Święta Maryjo Królowo Pokoju, posłuszni prowadzeniu Kościoła Świętego, pragniemy dziś poświęcić Twojemu Niepokalanemu Sercu i zawierzyć Twojej opiece Japonię oraz naród japoński. Matko Boża, pokornie prosimy, racz spojrzeć na nas swoim litościwym wzrokiem i wysłuchaj próśb naszych serc. O jak bardzo ludzie oddalili się od prawdy, ich serca są zaślepione i skażone grzechem, narody są podzielone przez wzajemne konflikty, ranią Najwyższego Pana Niebios i zasmucają Twoje Serce. Matko Boża, my naród japoński, pragnąc z całego serca podążać za światłem Bożym i błagając o pokój, pokornie prosimy, abyś raczyła otworzyć swoje miłosierne Serce i wysłuchała naszych próśb. Znosząc wytrwale wszystkie cierpienia i udręki tego świata, pragniemy ofiarować je Bogu jako wynagrodzenie za grzechy świata i dla uśmierzenia Jego gniewu. Postanawiamy naśladować, Maryjo, Twoje Niepokalane Serce, wypełniając wolę Bożą, zachować czystość i prowadzić święte życie. Matko Boża, pokornie prosimy, wyciągnij do nas swoją pełną mocy rękę i wspomóż nas w naszej słabości”.

Anioł, który ukazał się s. Agnieszce Sasagawa w Akicie, 4 stycznia 1975 r. przypomniał jej o akcie poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi. „Matce Bożej miłe jest poświęcenie się Japonii Jej Niepokalanemu Sercu, ponieważ kocha Japonię. Jednak jest smutna, gdy widzi, że tego poświęcenia nie traktuje się poważnie”.

Warto zwrócić uwagę, że chociaż Japonia już wcześniej była oddawana w szczególną opiekę Maryi, to jednak były to akty dokonane przez zagranicznych misjonarzy. Natomiast akt poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi z 23 maja 1948 r., który był odpowiedzią na prośbę Matki Bożej z Fatimy i został uczyniony na prośbę polskiego misjonarza, był pierwszym uroczystym aktem oddania się Maryi dokonanym przez Kościół japoński.

O. Mirochna po poświęceniu Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi napisał: „Teraz pozostaje nam wielki a wielki obowiązek starania się wszystkimi siłami, aby ten akt został wprowadzony w życie”. Był więc świadomy, iż samo wypowiedzenie słów aktu poświęcenia nie wystarczy, ale te słowa trzeba wcielić w życie.

Podobną refleksję snuje w swojej książce „Akita. Matka Boża Japońska. Tajemnica objawień” ks. Z. Kwiatkowski: „Poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi jest błogosławionym krokiem, ale tylko wtedy, gdy stanie się odważnym podjęciem się działań, do których zachęca Maryja. Chodzi o to, aby ofiarować się Chrystusowi przez Maryję, we wspólnocie, która tę misję podejmuje. W ten sposób otwiera Bóg, za przyczyną Maryi, szczególną formę uświęcenia i ewangelizacji, nie tylko ważną dla Japonii, ale dla Kościoła na całym świecie”.

Warto w tym miejscu wspomnieć również o jeszcze jednym wydarzeniu, które miało miejsce w Japonii. Św. Maksymilian bardzo pragnął, aby powstał również Niepokalanów żeński. Mówił o tym swoim współbraciom, będąc jeszcze w Japonii. Po powrocie do Polski napisał także do s. Szczęsnej Sulatyckiej, niepokalanki: „Może Niepokalana zechce kiedyś założyć też Niepokalanów żeński, tak potrzebny dla młodzieży żeńskiej?”. To jego pragnienie zrealizował o. Mieczysław Mirochna, zakładając w 1950 r. w diecezji Nagasaki w Konagai Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej.

Charyzmatem Zgromadzenia jest duchowość Rycerstwa Niepokalanej, a więc całkowite i bezwarunkowe oddanie się Niepokalanej jako rzecz, własność i narzędzie. Misją Sióstr jest prowadzenie ludzi do poznania i ukochania Chrystusa, do nawrócenia, zbawienia i uświęcenia wszystkich pod szczególną opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.

Zgromadzenie w Japonii zajęło się przede wszystkim prowadzeniem dzieł charytatywnych. Szczególną troską otoczyło osoby niepełnosprawne, których liczba po wybuchu bomby atomowej znacznie wzrosła. O. Mirochna, Założyciel Zgromadzenia, tak wypowiedział się o tej działalności apostolskiej Sióstr: „Nie jest to zboczenie z linii, którą wytyczył Twórca MI, apostoł prasy. Głosił on, że pracując nad nawróceniem i uświęceniem dusz pod opieką Niepokalanej, mamy się chwytać wszystkich środków godziwych, zwłaszcza tych, które są najbardziej skuteczne i najbardziej aktualne. Przekonaliśmy się, że w Japonii, gdzie jest tak mało nawróceń, tylko miłość heroiczna może otworzyć oczy i serca na «religię miłości», jak o. Maksymilian nazywał chrześcijaństwo. I taką właśnie starają się okazać Siostry MI, wpatrzone w Męczennika miłości, czerpiące jak on siłę z Serca Niepokalanej”.

Ofiarna i bezinteresowna posługa najbardziej potrzebującym, podejmowana przez Siostry, rzeczywiście pomagała odkryć piękno wiary katolickiej tym, którzy się z nimi spotykali. Wielu z nich przyjęło chrzest święty. Praca Sióstr znalazła także uznanie w oczach władz państwowych. Niepokalana otaczała szczególną troską to nowe dzieło, do którego zgłaszało się coraz to więcej kandydatek. Dzięki temu Siostry mogły rozpocząć również swoją działalność w Polsce (1988 r.), w Korei Południowej (1991 r.), a także w 2017 r. rozpoczęły przygotowania do założenia klasztoru w Wietnamie.

Zadziwiające są plany i prowadzenie Niepokalanej. Zgromadzenie powstałe w Japonii, które jest powołane do szczególnego szerzenia czci i miłości Maryi, powstało 2 lata po dokonaniu aktu poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi i po tragedii wybuchu bomby atomowej. Swoją misję rozpoczęło od Japonii, kraju przesiąkniętego krwią męczeńską tak wielu synów tego narodu. Założył je franciszkański kapłan, który również przyczynił się do poświęcenia Japonii Niepokalanemu Sercu Maryi. Jakie plany ma więc Niepokalana wobec dalszych jego losów oraz wobec Kościoła i narodu japońskiego, wydaje się pozostawać dla nas wszystkich wciąż jeszcze tajemnicą.

W 1981 r. Kościół japoński doczekał się pierwszej w swojej historii wizyty papieskiej. Św. Jan Paweł II przybył do Japonii, aby przed kanonizacją o. Maksymiliana Marii Kolbego bliżej poznać jego dzieło misyjne w Japonii i aby oddać cześć Męczennikom Japońskim. W Tokio Papież spotkał się osobiście z br. Zenonem Żebrowskim, który 24 kwietnia 1930 r. przybył do Japonii z o. Maksymilianem. Św. Jan Paweł II, który przybył do Japonii jako „pielgrzym pokoju”, odwiedził Hiroshimę i Nagasaki, czyli dwa miasta, które w 1945 r. padły ofiarą ataku atomowego. Słowa Ojca Świętego wzbudziły prawdziwą nadzieję i radość, przyniosły ludziom Światło Chrystusa! 26 lutego Papież modlił się w Nagasaki na wzgórzu Nishizaka i oddał cześć 26 Męczennikom. W katedrze w Nagasaki spotkał się z siostrami zakonnymi. Papieża Polaka w języku polskim powitała m. Franciszka Maria Nakayama, pierwsza przełożona generalna i współzałożycielka Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej. Ojciec Święty udał się także do Hongōchi, gdzie o. Maksymilian założył Niepokalanów japoński. To tu na zakończenie swojej pielgrzymki zawierzył Japonię i Kościół japoński Niepokalanej. Słowa wypowiedzianej przez niego wtedy modlitwy, z jednej strony wyrażają wdzięczność Ojca Świętego za dar Japońskich Męczenników oraz za maryjną działalność misyjną św. Maksymiliana, ale z drugiej strony wyrażają wielką troskę Ojca Świętego o przyszłość i rozwój tego Kościoła, który nazywa „małą trzódką”.

Oto słowa tej modlitwy: „Gdy dane mi jest znaleźć się w tym domu, w którym utrwaliła się pamięć bł. Maksymiliana Kolbego, pragnę niejako zaczerpnąć z ducha tej apostolskiej żarliwości, która kiedyś przyprowadziła go z Polski do Japonii – i wypowiedzieć słowa, którymi ten syn św. Franciszka, żywy płomień miłości, zdaje się nadal przemawiać.

Słowa te są skierowane do Ciebie, Niepokalana. Wszak to Ciebie głosił Ojciec Maksymilian, Ciebie, odwiecznie wybraną na Matkę Syna Bożego – Ciebie, której z uwagi na to najświętsze Macierzyństwo nie tknęła zmaza grzechu pierworodnego – Ciebie, która stałaś się Matką Jego i naszej nadziei.

Pozwól, że oto ja, Jan Paweł II, Biskup Rzymu i Następca św. Piotra, a zarazem syn tego samego narodu, co bł. Maksymilian Kolbe, zawierzę Tobie, Niepokalana, Kościół Twojego Syna, który od czterystu z górą lat spełnia swe posłannictwo na ziemi japońskiej. Jest to ów dawny Kościół wielkich męczenników i niezłomnych wyznawców. Jest to z kolei ten dzisiejszy Kościół, szukający na nowo swych dróg poprzez posługę biskupów, poprzez pracę kapłanów, braci i sióstr zakonnych, zarówno Japończyków, jak też misjonarzy – wreszcie poprzez świadectwo świeckich chrześcijan żyjących w rodzinach oraz różnych kręgach społeczeństwa, kształtujących jego kulturę i cywilizację na co dzień, pracując dla wspólnego dobra.

Ten Kościół jest zaprawdę ową «małą trzódką» z Ewangelii, podobnie jak «małą trzódką» byli pierwsi uczniowie i wyznawcy, do których Chrystus powiedział: «Nie lękajcie się, albowiem spodobało się Ojcu dać wam Królestwo» (Łk 12,32).

O Niepokalana Matko Kościoła, spraw swym pokornym u Syna wstawiennictwem, aby ta «mała trzódka» stawała się z dnia na dzień coraz bardziej wymownym znakiem królestwa Bożego na ziemi japońskiej! Spraw, aby poprzez nią to królestwo coraz bardziej promieniowało w życiu i rozszerzało się w duszach przez łaskę wiary i chrztu świętego. Aby coraz bardziej umacniało się przez wzorowe życie chrześcijańskie synów i córek Kościoła na ziemi japońskiej. Żeby dojrzewało na dzień Przyjścia Pańskiego, w którym mają się wypełnić dzieje świata w Bogu samym.

To Ci zawierzam, o Niepokalana, i o to błagam Chrystusa przez pośrednictwo wszystkich świętych i błogosławionych Męczenników Japońskich – oraz bł. Maksymiliana, apostoła i miłośnika tej ziemi. Amen”.

***

Przyglądając się przebogatej historii Kościoła w Japonii i jej szczególnego związku z obecnością Maryi, można być przekonanym, że Maryja kocha ten kraj i ma wobec niego jakiś plan. Aby go odkryć, trzeba na nowo obudzić w sercach ludzi tutaj żyjących gorącą i serdeczną miłość do Maryi. Potrzeba kolejnych misjonarzy, szaleńców Niepokalanej, takich jak św. Franciszek Ksawery, ks. Forcade, o. Męciński, św. Maksymilian czy o. Mirochna, którzy będą gotowi na ofiarę i poświęcenie, aby tylko jak najwięcej dusz przyprowadzić do Niepokalanej, rozpalić w nich miłość do Tej naszej najlepszej Matki. Niepokalana musi stać się naprawdę Królową ludzkich serc, Królową naszych serc!

[/cmsmasters_text]

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Kwiecień 4 (827) 2025

Spis treści

Temat numeru
Zmartwychwstanie Pana Jezusa według mistyczek
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył (cz. II)              

Rycerstwo Niepokalanej
Środki, którymi dysponuje Rycerstwo Niepokalanej    

Biografia Niepokalanej
Narodziny Najświętszej Maryi Panny

Świadectwo
Mój dziadek był masonem (…)        
Od „Kulawca” do „Cool AA-owca” (…)

Historia
1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego    

Publicystyka
Prawna wojna z mową (nienawiści)

Felieton
Krzyż i teleskop 
Wybór zawsze jest nasz    

Życie, małżeństwo i rodzina
Sumienie i jego deformacja (…)       
Przebaczenie i pojednanie w małżeństwie      

Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata      

Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa    

Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na kwiecień           
Kościół o Niepokalanej    
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej
Kompendium Katechizmu Kościoła
Refleksja duchowa        
Odpowiedzi na pytania teologiczne

Podziękowania
Listy od Czytelników            

Styczeń 1 (824) 2025

Maj 5 (828) 2025

Spis treści

Temat numeru
Maj miesiącem Niepokalanej
Maryja pomaga nam zrozumieć Kościół
Wiara fundamentem państwa polskiego
Pięć zniewag Niepokalanego Serca Maryi         

Historia
Droga do koronacji Maryi na Królową Polski

Biografia Niepokalanej
Maryja w świątyni jerozolimskiej

Świadectwo
Tajemnica Tajemnic Jana Budziaszka  

Publicystyka
Prawny obowiązek „miłości Ojczyzny”

Felieton
Czy wyjdzie iskra?
Polski maj   

Życie, małżeństwo i rodzina
Rodzina czy samotność? Kryzys demograficzny w Polsce
Różaniec siłą rodziny

Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata      

Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa    

Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na maj      
Kościół o Niepokalanej Pius XII / Prymas Stefan Wyszyński Ojciec Maksymilian o Niepokalanej
Święty na maj
Kompendium Katechizmu Kościoła
Refleksja duchowa        
Odpowiedzi na pytania teologiczne

Podziękowania
Listy od Czytelników            

Styczeń 1 (824) 2025