EWANGELIA: J 2,1-11
„(…) «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze.
Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus
w Kanie Galilejskiej” (J 2,10-11).
Słowa starosty weselnego są dla mnie nieustanną inspiracją. Nawet nie przez to, co mówi, ale przez to, co mu się wydaje. Przywołany pan młody musiał być bardzo zaskoczony, słysząc pochwałę wina, a przecież nie wiedział, o jakie wino chodzi. Żadnego wina nie zachowywał na później, a już na pewno nie takiego, które zachwyciłoby starostę. Konsternacja pana młodego mogła zdziwić tego ostatniego. No jak to? Skąd się wzięło to znakomite wino? Spadło z nieba?
O faktycznie niebiańskim pochodzeniu wina wiedziała garstka osób na weselu w Kanie. Większość nie miała o tym najmniejszego pojęcia. Czasem wydaje mi się, że jest to obraz świata, w którym Bóg działa w ukryciu, a tylko niewielu odkrywa pochodzące od Niego cuda. Wydaje się, że zwykle jesteśmy tymi, którzy się dziwią, są zaskoczeni, może rozczarowani lub zniechęceni. Nie umiemy zrozumieć, co się dzieje.
Ale dzisiejsze wydarzenie w Kanie pokazuje nam ważną prawdę: nawet jeśli czegoś brakuje, coś nas niepokoi, jeśli sami nie widzimy drogi wyjścia, to ufanie Bogu prowadzi nie tylko do rozwiązania, ale do tego, że ostatecznie pojawi się takie, które przekroczy nasze oczekiwania. Ponadto, w obliczu braku, możemy być pewni, że przyjdzie nam z pomocą Maryja.