Wiele proroczych słów padło pod adresem Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II podczas jego długiego pontyfikatu.
Jednymi z piękniejszych są te, których autorem jest ks. Dolindo Ruotolo.
Mówiło się, że Ojciec Pio miał mu przepowiedzieć Tron Piotrowy. W podobnym tonie wypowiadali się znamienici teologowie, z którymi arcybiskup krakowski Karol Wojtyła brał udział w pracach soborowych. O. Henri de Lubac pozostawił zaskakujące wyznanie: „Miejmy nadzieję, że Opatrzność na długie lata zachowa nam Pawła VI, lecz jeśli pewnego dnia potrzebować będziemy papieża, mój kandydat jest jeden: Wojtyła!”. Nie istnieje jednakże piękniejsza przepowiednia w obszarze wypowiedzi profetycznych, dotyczących polskiego Papieża, jak ta pozostawiona przez włoskiego kapłana – ks. Dolindo Ruotolo.
Życie Świętego Kapłana z Neapolu
W 1905 r. ks. Dolindo przyjął święcenia kapłańskie, następnie uczył teologii i śpiewu gregoriańskiego seminarzystów Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Już po dwóch latach kapłaństwa został poddany przez Opatrzność poważnej próbie życia. Oskarżony o rozsiewanie błędów teologicznych i herezji, został suspendowany i poddany wieloletniemu dochodzeniu sądowemu, prowadzonemu przez watykańskie Święte Oficjum. Poddano go także upokarzającym badaniom psychiatrycznym, z których, oczywiście, nie wyniknęło żadne negatywne świadectwo o stanie jego umysłu. Miano go nie tylko za wariata, ale i opętanego, przymuszając w imię świętego posłuszeństwa do poddania się obrzędom egzorcyzmu. Nie trzeba dodawać, jak bardzo do jego tortur psychicznych dołożyła się lokalna prasa.
Czas ciężkiej próby wiary i pokory przetrzymał ks. Dolindo dzięki szczególnej relacji z Bogiem i Maryją Dziewicą. Ostatecznie został zrehabilitowany i oczyszczony z wszelkich zarzutów przez Stolicę Apostolską w 1937 r., po 30-letniej gehennie pomówień i przykrości. Przywrócony w pełni do kapłań-
skiej aktywności, powrócił do Neapolu, wyposażony w nadprzyrodzony dar rozróżniania, umiejętność czytania w ludzkich sercach oraz wyjątkowe zamiłowanie do analizowania Ksiąg Pisma Świętego i przeżywania Eucharystii.
Przyjmował tłumy osób pragnących spowiedzi lub słowa pocieszenia, odwiedzał chorych, opiekował się biedakami z ulicy, kazaniami i konferencjami przyciągał do siebie młodych wykształconych studentów Neapolu. „Bóg posługuje się mną – pisał – by oświecać i wspierać innych, podobnie jak używa się draski, by zapalić zapałkę, albo miotły do sprzątania, zwykłej igły do szycia, a wreszcie nawozu do użyźniania gleby”.
Miał specyficzny zwyczaj rozdawania ludziom obrazków świętych i wysyłania pod rozmaite adresy pocztówek, na których zawsze umieszczał ręcznie napisane zdanie, jedno lub dwa. Niezmordowanie umacniał i oświecał innych ludzi, dołączając im rodzaj przesłania duchowego, które zazwyczaj zaopatrywał na początku we wzmiankę: „Jezus do duszy…”, „Maryja do duszy…” lub „To Ja, Jezus, mówię do ciebie…”. Jak przejrzysty kryształ daje się przenikać promieniami światła, tak i on przepuszczał przez siebie treść szczególnego rodzaju dialogu, który prowadził nieustannie z Bogiem i Świętymi.
„Z Polski powstanie Nowy Jan”
Był 2 lipca 1965 r. Na odwrocie obrazka z wizerunkiem Matki Bożej ks. Dolindo wypisał wyjątkowe przesłanie dla polskiego arystokraty, hrabiego Witolda Laskowskiego, będącego szczególnym czcicielem Ojca Pio. Na obrazku widnieje następujący zapis:
„Maryja do duszy:
Świat chyli się do upadku, ale Polska, dzięki nabożeństwom do mego Niepokalanego Serca, uwolni świat od straszliwej tyranii komunizmu, tak jak za czasów Sobieskiego z dwudziestoma tysiącami rycerzy wybawiła Europę od tyranii tureckiej. Powstanie z niej Nowy Jan, który poza jej granicami heroicznym wysiłkiem zerwie kajdany, nałożone przez tyranię komunizmu. Pamiętaj o tym. Błogosławię Polskę! Błogosławię Ciebie. Błogosławcie mnie.
Ubogi ks. Dolindo Ruotolo – ulica Salvator Rosa, 58, Neapol”.
Wszyscy zapomnieli o tym wpisie. Dopiero po wyborze Karola Wojtyły na papieża w 1978 r. uczennice duchowe ks. Dolindo odkryły kopię zapisku przeniesioną do jednego z zeszytów Stowarzyszenia Apostolstwa Wydawniczego – ugrupowania założonego przez neapolitańskiego Kapłana. Należało odszukać oryginał. Kanałami Bożej Opatrzności udało się dotrzeć do wspomnianego obrazka, przechowywanego w kasie pancernej, w której przechowywał swe tajne dokumenty biskup słowacki Paweł Hnilica, bliski przyjaciel Jana Pawła II. Nie można było nie odszukać tej kartki. Zawierała ona wyraźne proroctwo na temat Nowego Polskiego Jana i jego niezastąpionej roli w załamaniu się systemu ateistycznego komunizmu.
„Wypełniło się pragnienie Matki Bożej – mówił sekretarz papieski, kard. Stanisław Dziwisz, nawiązawszy do objawień Maryi
w Fatimie. – To wtedy miały swój początek wydarzenia prowadzące do rozsypania się komunistycznego świata”.
Walka z komunizmem wewnętrznym
Jak słusznie zauważył ks. Gianni Baget Bozzo – „Karol Wojtyła został papieżem nie po to, aby prowadzić wojnę z komunizmem. Niemniej faktem jest, że to się stało i że mianowanie Wojtyły zapoczątkowało obiektywnie kryzys na Wschodzie. Nikt nie twierdzi, by takie były zamiary Papieża albo jego elektorów. Zwłaszcza że kryzysu realnego socjalizmu, do którego potem doszło, nikt nie mógł przewidzieć w dniach wyboru Wojtyły”.
Kard. Karol Wojtyła nie walczył z komunizmem zewnętrznym, obwarowanym komitetami partyjnymi i uzbrojonym w system represji, lecz tym wewnętrznym, to jest sekularyzacją Kościoła i przewagą tego, co społeczne, nad tym, co osobiste. Wystarczy odbudować człowieka od środka i przywrócić mu nadzieję, a żadne zagrażające mu mury i kajdany tego nie przetrwają. Nowy pontyfikat wdarł się jak pożar w otoczone drutem kolczastym rejony budowy nowego wspaniałego raju dla ludzi bez Boga, przedostając się tam poprzez zakamarki ludzkich serc. Ogień został podłożony. Należało jedynie czekać, aż spełni się zapowiedź ks. Dolindo.
Ks. Dolindo, jak i Jan Paweł II, zużyli swe siły do ostatka, niosąc w sobie nieznaną wielu uszom na tym świecie słodką melodię nieba. Serce ks. Dolindo zatrzymało się 19 listopada 1970 r. o godz. 17.15. Serce Jana Pawła II przestało bić 2 kwietnia, 35 lat później. Pół wieku przeżyli wspólnie, wiedząc o sobie niewiele. Połączyło ich proroctwo. Piękni ludzie! ■
Zostaw komentarz