Niebawem minie 45 lat, od kiedy powszechny bunt Polaków wobec komunistycznej władzy zrodził Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Był to fenomen, który w swej idei oraz skali nie tylko przyczynił się do upadku komunizmu w Polsce i w sowieckiej strefie wpływów, ale przywrócił nam godność i dał nadzieję.
Komuniści starali się przez lata indoktrynować ułudą lepszego życia i awansu społecznego liczne wówczas środowiska robotnicze, w których zaczęła się „Solidarność”. De facto traktowali ludzi jak bezwładną, poddańczą masę, narzędzie antyludzkiego systemu władzy.
Polacy w większości nie akceptowali pojałtańskiego porządku, który narzucił nam komunizm jako system polityczny, z aparatem władzy podporządkowanym sowieckiemu nadzorowi. Był to czas zbrodni stalinowskich, walki z tzw. podziemiem, powszechnych represji służb. Trwała jawna i otwarta walka z Kościołem katolickim, której symbolem stali się bł. kard. Stefan Wyszyński, abp Antoni Baraniak czy bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Tamte straszne lata rodziły od samego początku opór i sprzeciw społeczny wśród ludzi tak boleśnie odzieranych z godności. Poznański „Czerwiec 1956”, „Marzec 1968”, gdański „Grudzień 1970” czy „Radom 1976” stały się protestem przeciw złu niszczącemu człowieka i jego godność. Po tych skrwawionych schodach szliśmy do „Sierpnia 1980” i „Solidarności” – jako związku zawodowego i tej solidarności wobec siebie nawzajem.
Powstanie NSZZ „Solidarność” można nazwać rewolucją. W swej idei zapalała krzykiem protestu przeciw władzy. W skali stała się powszechnym, 10-milionowym Ruchem. W skuteczności działania rozpoczęła upadek komuny i drogę ku odzyskaniu państwa. W strukturze – była i pozostaje miejscem otwartym dla wszystkich środowisk, od hutnika do profesora uniwersytetu, od rolnika po studenta.
We wspólnocie wartości, wobec przyjęcia zasad katolickiej nauki społecznej „Solidarność” prowadziła do odnowy społecznej, odrodzenia moralnego, o co apelował do związkowców Prymas Wyszyński. Przywracano etos i znaczenie pracy, rozumianej nie jako cel życia, ale wartość uświęcającą człowieka, daną od Boga jako zadanie, nie za karę.
Wśród ludzi, których walka o człowieczeństwo i godność popychała do heroizmu, byli obecni księża. Szczególne miejsce zajął ks. Jerzy Popiełuszko, męczennik, który dla „Solidarności” stał się przyjacielem, kapelanem,
a teraz – Patronem. Jego orędownictwo jest niezbędne, bo czas do walki o idee „Solidarności” nadchodzi ponownie. I jedynie z Bożą pomocą, jak kiedyś, będzie możliwe zwycięstwo. ■

Zostaw komentarz