Tendencje samobójcze Narodu Polskiego
Mam w swoim kanonie lektur kilku wielkich intelektualistów, którzy wnieśli podwaliny i olbrzymi wkład w formowanie polskiej myśli politycznej. Pierwsze miejsce zajmuje historyk, a nade wszystko gorący patriota, Antoni Chołoniewski. Jak nikt, rozumiał oraz promował potrzebę uznania wszystkich warstw społecznych za równe i równoprawne. Orędował za zbudowaniem bezpieczeństwa Polski w sojuszu z przyszłą unią tak zwanych małych i średnich narodów. Wskazywał, że fundamentem do tego ma być siła moralna Polaków. Jego Duch dziejów Polski to nie tylko doskonała synteza historyczna, ale drogowskaz dla kolejnych pokoleń. Drugim z listy jest profesor, prawnik i historyk idei – Konstanty Grzybowski, znany z czystej i jasnej myśli formowanej w poglądach. Z Historii doktryn politycznych i prawnych czerpię na bieżąco, zastanawiając się często, co będzie z Polską…
Następnie wielki Feliks Koneczny, twórca oryginalnej koncepcji teorii cywilizacji. Formułował i wyjaśniał prawa rządzące dziejami ludzkości, podstawowe do zrozumienia historii i losów narodów, ale i dzisiejszych tektonicznych ruchów w geopolityce. Na koniec Adolf Bocheński, który dokonał generalnej syntezy narodowego charakteru Polaków. Ukazał często absurdalne i naiwne myślenie o swoim państwie i jego bezpieczeństwie: „(…) woleliśmy być napadnięci i zginąć niż zgrzeszyć inicjatywą. Bardziej chlubiliśmy się rzezią Pragi niż wyprawą wiedeńską”. Brakowało i nadal brakuje nam myślenia, że to „(…) nie konstytucja armię, lecz armia konstytucję utrzymuje, i że wystarczy jednej przegranej wojny, by całe państwo istnieć przestało”. Spisał to Bocheński w cytowanych Tendencjach samobójczych Narodu Polskiego. Pewnie szokuje ten tytuł, ale może dobrze, aby szokował. Jestem przekonany, że stanowić powinien lekturę obowiązkową w szkołach, a na pewno obowiązkową dla polityków czy urzędników.
Wielu z nas z „ulgą” przyjęło wynik wyborów prezydenckich i trzecią z rzędu kadencję, którą wypełni prawicowy polityk. Ulgę wziąłem w cudzysłów, bo jednak dozą przypadku i szczęścia była synergia działań w kampanii, pychy konkurenta, zbiegów okoliczności, ale nade wszystko Opatrzności Bożej. Pan Bóg ma cierpliwość i dał nam kolejną szansę… Wspomniani przeze mnie autorzy, mimo że zajmowali się różną materią, mieli jedną rzecz wspólną. Myśleli o Polsce silnej, zjednoczonej, trwałej i mądrze rządzonej. Życzmy sobie, aby współcześni, w tym nowy Prezydent – był mądry mądrością pokoleń i z Bożą pomocą „syny swe wiódł ku szczęśliwości”. ■