Jeden z najbardziej niesamowitych poematów Jana od Krzyża. „Żyję nie żyjąc w sobie” (Vivo sin vivir en m). Najbardziej niesamowitych, gdyż zupełnie nie przystających do człowieka. Jak bowiem był on trudny do ogarnięcia rozumem w czasach Jana, tak pozostaje – a może jest jeszcze bardziej odległy – od mentalności współczesnego człowieka.
5. Nasza ojczyzna jest w niebie
Ryba wyjęta z wody bardzo szybko zaczyna się dusić i zdycha. Zresztą, nie tylko ona – każde stworzenie, które zostaje pozbawione swego naturalnego środowiska po pewnym czasie marnieje i obumiera. Człowiek również w niesprzyjającym dla siebie środowisku źle się czuje i w końcu zaczyna odczuwać tego skutki. Dla wielu osób migracja może także stać się przyczyną złego samopoczucia. Człowiek nie przystosowany do nowych warunków klimatycznych, serwowanych potraw, często zderzający się z obcą sobie mentalnością miejscowych ludów, czy chorobami, które raz po raz atakują jego nie uodporniony na nie organizm, zaczyna powoli podlegać wyniszczeniu.
„Ryba z wody wyjęta,
Co się wśród suszy pławi,Przynajmniej ma tę pewność,
Że ją śmierć w końcu strawi.
Lecz męce mej cóż zrówna?
Ja bóle wszystkie zbieram!
Umieram, bo nie umieram!”.
Nasza ojczyzna jest w niebie. Na ziemi jesteśmy tylko przechodniami – zamieszkujemy ten świat jedynie na chwilę. Prawdą jest, że wielu – jeśli nie większość świetnie się w nim aklimatyzuje i doskonale się odnajduje w środowisku ziemskim. Są jednak tacy, dla których życie na ziemi jest trudnym do zniesienia doświadczeniem – choć tylko tymczasowym – to jednak trwającym aż osiemdziesiąt lat dla mocnych – jak mówi Psalmista. Właśnie oni czują się, jak ryba wyjęta z wody, z tą różnicą, że ryba zdycha, człowiek zaś trwa w swej tęsknocie za właściwym dla siebie miejscem pobytu – za niebem, które jest synonimem samego Boga.
Pewną daleką analogią tej sytuacji jest pobyt w szpitalu na oddziale chorób zakaźnych. Osoby z przewlekłymi chorobami, jak choćby wirusowe zapalenie wątroby przebywają tam przez wiele tygodni. Sporadyczne odwiedziny krewnych i znajomych – rzadkie ze względów bezpieczeństwa – odbywają się przez uchylone okno, do którego podchodzi się na zewnętrznej galerii okalającej budynek oddziału chorób zakaźnych. A zatem cały świat osób zamkniętych w takiej przestrzeni sprowadza się do współtowarzyszy niedoli, telewizora czy niewielkiej wypożyczalni książek. Człowiek z tęsknotą wygląda przez okno, by z daleka popatrzeć na toczące się na zewnątrz życie i coraz bardziej tęskni do powrotu do swego środowiska. To życie bowiem. którym żyje to zaprzeczenie życia. Właśnie człowiek, który rozpoznał i przyjął w swoim życiu prymat Jezusa Chrystusa już nie żyje w sobie, a jego fascynacja Jezusem wybiega daleko poza ziemię. On tęskni do tego stopnia, że czuje się jak ryba wyjęta z wody, która dusi się w tym świecie i czeka przejścia, gdzie w końcu odnajdzie upragniony cel swego ziemskiego pielgrzymowania i zacznie w pełni oddychać samym Jezusem. Teraz jednak wciąż umiera, bo nie umiera.
6. „Ból” adoracji
Skupić swe myśli w Tajemnicy ołtarza: skupić całą swą zewnętrzną i wewnętrzną istotę na Obecnym w Tabernakulum Jezusie Chrystusie. Wydaje się, że właśnie to Jan ma na myśli pisząc powyższe słowa. W tym kontekście warto postawić zasadnicze pytanie: czym jest adoracja? Z pewnością nie programem słowno-muzycznym. Tak często słyszy się bowiem o pewnym dopowiedzeniu: adoracja będzie w ciszy. A właśnie cisza jest zasadniczą częścią adoracji.
6.1. Adorować znaczy milczeć
W języku polskim adoracja oznacza uwielbienie, zachwyt, zaś w sensie religijnym kult oddawany Bogu. Słowo „adoracja” swój źródłosłów czerpie z łacińskiego wyrażenia ad os – kłaść palec na ustach. Odpowiednikiem greckim tego słowa jest słowo proskyneo lub proskynesis – zbliżać się do kogoś z ręką na ustach, całować kogoś w stopy lub w skraj szaty w celu okazania mu czci i poddaństwa.
Pojęcie adoracji funkcjonuje we wszystkich religiach świata i oznacza największą cześć i całkowite poddanie się bóstwu. W chrześcijaństwie od czasów św. Augustyna zaczęto rozróżniać adorację: latria przysługującą wyłącznie Bogu-Stwórcy i adorację dulia oddawaną Bogu, świętym i aniołom. W stosunku do Matki Bożej używano określenia hiperdulia.
Adoracja to miłość ukierunkowana na Boga, objawiającego się jako miłość w Jezusie Chrystusie. Adoracja zatem jest postawą pełną czci i miłości, ukierunkowaną na Boga-Człowieka, który odkupił człowieka i pozostał z nim w sposób trwały i substancjalny w Eucharystii. Adoracja to milczący zachwyt i cześć dla Boga, którego zasadniczym motywem jest miłość.
6.2. Dwie postawy w adoracji
W tym milczącym stanie w człowieku splatają się dwie postawy: postawa obecności i spojrzenia. Są to dwie zasadnicze prerogatywy adoracji. Obecność jest pełną świadomością: jestem z Jezusem. Jezus jest ze mną. Nie widzę Go, choć patrzę, ale wiem, że On patrzy na mnie. Drugi element to spojrzenie, które jest synonimem relacji. Poprzez spojrzenie człowiek wchodzi w relację z Jezusem. To spojrzenie jest wyczekiwaniem na Jezusa, który prędzej czy później zejdzie do człowieka, wejdzie z nim w zażyłość, która będzie krótkim doświadczeniem tego, czego człowiek będzie doświadczał na wieki w niebie.
Nic zatem dziwnego, że Jan woła:
„Gdy skupiam moje myśli
W Tajemnicy Ołtarza,
Wiedząc, żeś tam jest skryty,
Ma miłość się rozżarza
I jeszcze więcej cierpię!
W sercu tęsknotą wzbieram!
Umieram, bo nie umieram!”.
Codzienne „Jestem” człowieka, który oddaje swój czas Bogu jest niewątpliwie miłosną odpowiedzią na „Jestem” Boga w życiu człowieka. Staję przed Bogiem, by trwać w niemym zachwycie i pozwolić Mu na porządkowanie swego wnętrza. Ten rodzaj modlitwy zwany biernym jest oddaniem siebie do dyspozycji Boga: „Daj, co chcesz” i „Zabierz, co chcesz”. Nie bój się takich słów – stajesz wobec miłości Ojca.
Spojrzenie, które próbuje przebić się przez zasłonę Tajemnicy jest ciągłym rozpalaniem miłości, ku Jezusowi, który swym spojrzeniem na człowieka wciąż zachęca go, by sięgał po dary, które zostały przygotowane dla wytrwałych. Doświadczają ich tylko ci, którzy są zdolni do zawieszenia poza sobą całego swego życia i życia świata, bo teraz najważniejszy jest Chrystus. W nagrodę człowiek otrzymuje coraz większe poczucie miłości płynącej od samego Jezusa, która wzbudza w nim to samo pragnienie: „Umieram, bo nie umieram”.
Zostaw komentarz