Na podstawie dostępnych nam danych z dużym prawdopodobieństwem możemy wskazać dzień 18 kwietnia 1025 roku jako datę koronacji pierwszego króla Polski Bolesława Chrobrego. Wtedy była to Wielkanoc.
Po 1000 latach, w Wielki Piątek, 18 kwietnia 2025 roku będziemy obchodzili niezwykłą rocznicę tego wydarzenia.
Obrzęd koronacji monarchy chrześcijańskiego łączył w sobie dwa aspekty: religijny i świecki. Odzwierciedlało to przyjmowane powszechnie w łacińskiej christianitas przekonanie o przenikaniu się dwóch rzeczywistości – ładu Bożego i ładu ziemskiego (w tym politycznego). Uznawano autonomię tych dwóch sfer, ale nikt nie myślał o ideologicznie rozumianym „rozdziale”. Nawet w apogeum ostrych konfliktów z papiestwem, w które obfitowała epoka średniowieczna, żaden z cesarzy nie myślał o wypchnięciu wymiaru ponadnaturalnego poza szeroko rozumianą sferę publiczną.
Średniowieczny ordo coronandi kształtuje się w epoce monarchii frankijskiej, w VIII i IX w. Obrzęd koronacyjny zyskuje wtedy postać, w której z różnymi modyfikacjami trwać będzie przez kolejne lata. Kulminacją świeckiej części tego obrzędu było nałożenie na nowego władcę insygniów koronacyjnych. Najważniejszym z regaliów była korona (otwarta, zamknięta lub w formie diademu), symbolizująca państwo, miecz – symbol rządów sprawiedliwych, a w kolejnych wiekach doszły jabłko i berło, symbolizujące pełnię władzy królewskiej.
Obrzęd namaszczenia na króla
Namaszczenie króla świętymi olejami (sakra) jest od połowy VIII w. najważniejszym, religijnym elementem koronacji. Było to wprost nawiązanie do namaszczania królów biblijnego Izraela przez proroków. Z biegiem czasu obrzęd ten, bardzo podobny do sakry biskupiej, zyskał w łacińskiej christianitas rangę niemal sakramentalną. Doszło do tego, że na początku XIII w. papież Innocenty III czuł się w obowiązku wydać specjalny dekret (1204 rok), w którym przypominał, że sakra królewska nie jest sakramentem na wzór święceń prezbiteratu i sakry biskupiej.
Nie dysponujemy bezpośrednimi przekazami źródłowymi, dotyczącymi rytu koronacji pierwszych królów Polski. Najprawdopodobniej odbyły się one wedle przepisów zawartych w tzw. Pontificale Romano-Germanicum, pochodzącym z ok. 960 roku. Jego wariantami na ziemiach polskich był pochodzący z końca XI w. pontyfikał krakowski oraz pontyfikał używany w XIII w. w Gnieźnie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można sądzić, że w oparciu o pontyfikał gnieźnieński zostały przeprowadzone dwie ostatnie królewskie koronacje, które odbyły się w miejscu przechowywania relikwii św. Wojciecha – koronacja Przemysła II w 1295 roku oraz Wacława II w roku 1300.
W latach 30. XV w. powstał w Kościele krakowskim tzw. Ordo Warneńczyka. Jednak wbrew swojej nazwie, pierwszym królem, który został koronowany według zawartych w tym rycie przepisów, był Aleksander Jagiellończyk w 1501 roku. Ten ryt był następnie poddany modyfikacjom, nie naruszającym jednak najistotniejszych części obrzędu koronacyjnego. W oparciu o to ordo coronandi odbywały się wszystkie kolejne koronacje królów Polski, aż do tej ostatniej – Stanisława Augusta Poniatowskiego 25 listopada 1764 roku w Warszawie. Odbiegała ona od tradycyjnego wzorca tylko pod względem miejsca, ponieważ od 1320 roku koronacje królów Polski tradycyjnie odbywały się
w Krakowie.
Polskie koronacje
Dniem koronacji była niedziela. Podkreślano w ten sposób sakralny wymiar uroczystości. W przeddzień koronacji król spowiadał się, udzielał jałmużny i pielgrzymował z zamku wawelskiego na Skałkę, do miejsca męczeństwa św. Stanisława. Stamtąd powracał na Wawel, gdzie w katedrze uczestniczył w Nieszporach.
W dniu koronacji władca, ubrany w szaty pontyfikalne (sandały, dalmatyka, alba, humerał, kapa), w procesji, której przewodził arcybiskup gnieźnieński, udawał się z zamku do katedry. Tutaj na klęczkach przed gnieźnieńskim metropolitą, trzymającym otwartą księgę Ewangelii, składał uroczystą przysięgę koronacyjną, w której zobowiązywał się do obrony wiary świętej, Kościoła, swoich poddanych oraz całości ziem swojego królestwa. Po jej złożeniu dokonywał się rytualny, aklamacyjny wybór króla przez lud. Arcybiskup zadawał pytanie wszystkim zgromadzonym w katedrze, czy chcą takiego króla. Na to chórem wszyscy odpowiadali: „Radzi! Radzi! Radzi!”.
Po błogosławieństwie nad nowym władcą następował właściwy obrzęd sakry. Z klęczącego króla zdejmowano kapę i dalmatykę, a arcybiskup gnieźnieński namaszczał go świętymi olejami, kreśląc kciukiem prawej dłoni znak Krzyża na jego głowie, piersiach i ramionach. Po sakrze metropolita gnieźnieński rozpoczynał odprawianie Najświętszej Ofiary Mszy świętej. Pomiędzy czytaniami (przed Ewangelią) następowało wręczenie insygniów koronacyjnych.
Po wręczeniu miecza następowało nałożenie królewskiej korony. Dokonywał tego arcybiskup gnieźnieński w asyście dwóch biskupów współkoronatorów. Następnie metropolita gnieźnieński wręczał królowi jabłko oraz berło. Ostatnim elementem uroczystości koronacyjnej, która odbywała się w katedrze już po zakończeniu Mszy świętej, była intronizacja nowego króla. Przekazawszy władcy pocałunek pokoju, metropolita gnieźnieński intonował hymn Te Deum (Ciebie, Boga, wysławiamy). Po jego odśpiewaniu arcybiskup, odwróciwszy się do zgromadzonych w świątyni, trzykrotnie wznosił okrzyk: Vivat rex! („Niech żyje król!”), za każdym razem podejmowany przez zgromadzony lud.
Suwerenność i jedność Polski
Na pieczęci koronacyjnej króla Przemysła II, który otrzymał sakrę dnia 26 czerwca 1295 roku, widniała inskrypcja: „Oto sam Bóg Wszechmogący przywrócił Polakom zwycięskie znaki”. Pod koniec XIII w. powrót instytucji królestwa polskiego był oznaką przezwyciężania fatalnego w skutkach rozbicia dzielnicowego, które w miarę jak się pogłębiało, oznaczało coraz poważniejsze zagrożenie dla polskiej suwerenności. Odpadały bowiem od piastowskiego patrymonium kolejne terytoria: Ziemia Lubuska, Pomorze Zachodnie i Gdańskie, Śląsk. Powrót króla był więc symbolem jedności i suwerenności Polski.
To były te zwycięskie znaki, które za sprawą Bożej Opatrzności powracały do nas. Powracały, ponieważ od początku były związane z królewskimi koronacjami. W 1025 roku potwierdzały one suwerenność państwa czesnopiastowskiego, ciężko wywalczoną w wojnach z cesarstwem i Rusią Kijowską. Wynosząc zaś władcę poprzez sakrę do statusu Bożego pomazańca, królewska koronacja przyczyniała się do jedności państwa,w którym żywe były jeszcze dawne odrębności plemienne. Właśnie dlatego nasi sąsiedzi – od zachodu i wschodu – tak niechętnie patrzyli na to, co wydarzyło się w Gnieźnie w 1025 roku.
Zostaw komentarz