Camino Levante dzień 14
Las Pedroñeras → Santa María de los Llanos → Mota del Cuervo (21,2 km + ostatni odcinek)
Jeszcze przed wyjściem z albergue w Las Pedroñeras, tuż obok drzwi, spojrzenie przyciągnęły obrazki z Matką Bożą Jasnogórską. Miły akcent – znak, że nasi rodacy już tędy szli, zostawiając ślad wiary i pielgrzymiej obecności. O 7:15 ruszyliśmy w drogę. Chłodny poranek (12°C) niósł ze sobą zapach czosnku z pól – w końcu jesteśmy w „stolicy czosnku”, gdzie odbywa się nawet targ i feeria poświęcona temu warzywu. Potem szlak prowadził wśród winorośli i złotych pól już po żniwach. W Santa María de los Llanos zatrzymaliśmy się w barze – i tu spotkała nas mała pielgrzymia łaska: właścicielka postawiła naszej czwórce po kawie, a dla mnie szklaneczkę coli. Mały gest, a serce od razu lżejsze, zwłaszcza że odcisk na stopie dawał dziś mocno znać o sobie i każdy kilometr był wyzwaniem.
Sama miejscowość kryje piękną legendę: podczas orki rolnik znalazł w ziemi maleńką figurkę Matki Bożej (zaledwie 7 cm!) z Dzieciątkiem na kolanach i miedzianym krzyżem. Stało się to w 1290 roku – a znalezisko do dziś jest czczone w miejscowym kościele. To trochę jak echo naszych jasnogórskich historii, gdzie to właśnie Maryja wybiera miejsce i pozostaje z ludem. Ostatni odcinek do Mota del Cuervo prowadził obok starych ruin młyna i gołębników, a na horyzoncie towarzyszyły nam białe sylwetki wiatraków – jakby sam Don Kichot chciał przypomnieć, że to jego ziemia.
Wejście do miasteczka wiedzie przez Cruz Verde i Calle Mayor, gdzie można podziwiać kościół św. Michała i dawne budynki związane z Zakonem Santiago. Dziś droga była trudna, noga bolała, ale najważniejsze, że udało się dojść. Spotkaliśmy po drodze wielu dobrych ludzi, którzy życzyli nam buen camino. To właśnie takie małe światła czynią tę wędrówkę wyjątkową. 🌿 Każdy dzień na Camino to jak mała lekcja pokory i ufności – czasem boli, czasem męczy, ale zawsze niesie też gest dobroci i promień nadziei.
Zostaw komentarz
Musisz być zalogowany by dodawać komentarze.