Camino Levante dzień 2
Walencja → Almussafes 27 km 36k kroków
Pierwszy etap za mną. Wystartowałem pełen zapału z Walencji, jak Don Kichot wyruszający ku przygodzie. Ale po opuszczeniu miast zamiast wiatraków czekały na mnie… magazyny. Długa droga, mało widoków, a do tego skurcze postanowiły sprawdzić moją wytrwałość – oto moi pierwsi „giganci”, z którymi musiałem walczyć.
I wtedy gdy postanowiłem odpocząć w cieniu drzew w kanale nawadniającym pola chłodziła się żmija. Wyglądała dokładnie tak, jak ja się czułem: zmęczona, ale wdzięczna za odrobinę wody i wytchnienia. Chwilę później spotkałem karawanę mrówek, które maszerowały jak mała pielgrzymka. One też miały swóje Camino, krok za krokiem, ziarnko do ziarnkiem. Tak oto Pan Bóg uczy przez szczegóły: nawet jeśli droga jest szara, pełna betonu i magazynów, to zawsze pojawi się znak, że nie idę sam.