Camino Levante dzień 21

Camino Levante dzień 21

Cebreros – San Bartolomé de Pinares (ok. 19 km)

To jeden z krótszych, ale najbardziej wymagających odcinków dotychczasowej drogi. Góry Ávila nie oddają swego piękna za darmo — każda panorama okupiona jest solidnym wysiłkiem. Wyszedłem, gdy było już jasno. Od pierwszych kroków – pod górkę. Najpierw asfaltem, jak radziły przewodniki, lecz szybko zamieniłem go na węższą ścieżkę wśród traw. Może mniej wygodną, ale krótszą i zdecydowanie bardziej „pielgrzymią”. Po prawie godzinie wspinaczki wydawało się, że to już szczyt… lecz Camino lubi zaskakiwać: po krótkim zbiegu znów zaczęła się wspinaczka, tym razem łagodniejsza, po asfalcie. Dopiero cztery kilometry przed celem zaczęło się prawdziwe zejście – w dół, z widokiem na granitowe skały i miasteczko położone w dolinie. Po drodze mijałem motocyklistów, kolarzy tworzy pozdrawiali widząc idącego pielgrzyma. Czas płynął szybciej, niż się spodziewałem. Zmęczenie — owszem, było, ale łagodziły je wspaniałe krajobrazy i cisza gór.

San Bartolomé de Pinares przywitało mnie chłodnym powietrzem, zapachem sosny i dźwiękiem dzwonów z kościoła św. Sebastiana. Zdążyłem akurat na Mszę świętą niedzielną — jakby sam dźwięk dzwonów mnie prowadził. Po tylu kilometrach ciszy i wiatru, wejście do kościoła pełnego ludzi, modlitwy i światła świec było jak spotkanie z samym sercem Camino. To miasteczko żyje rytmem tradycji. W styczniu odbywają się tu słynne Luminarias, gdy jeźdźcy na koniach przeskakują przez ogniska ku czci św. Antoniego — patrona zwierząt. Dziś, wędrując tym dawnym, kamiennym traktem, myślałem o pielgrzymach, którzy przed wiekami wspinali się tu z marzeniem o dotarciu do Santiago. Kamienie, po których stąpałem, pamiętają ich kroki. Zostaję tu na noc. Góry uczą pokory — i wdzięczności za każdy kilometr, który udało się przejść. Pozdrawiam z San Bartolomé 🌿

Zostaw komentarz