Camino Levante dzień 24

Camino Levante dzień 24

Gotarrendura → Arévalo ( 28 km) 40k

Wyruszyliśmy kilkanaście minut po siódmej. Nad nami jeszcze księżyc w pełni, jakby sam chciał odprowadzić nas w drogę, zanim odda światło w ręce wschodzącego słońca. Zanim pierwsze promienie przebiły horyzont, szliśmy w ciszy, prowadzeni przez srebrny blask nieba wzdłuż ruchliwej drogi. Początkowo droga szeroka, spokojna – krajobraz polny, minęliśmy dużą stadninę koni a potem już tylko ścierniska po zbożach i słonecznikach. Ziemia pachniała chłodem poranka, a wokół tylko śpiew ptaków i długie cienie. Etap zapowiadał się łagodnie: kilka wiosek w niewielkich odległościach – można by pomyśleć, że pielgrzymowi niczego nie zabraknie.

Ale jak to na Camino bywa – nie zawsze jest tak, jakby się chciało. Pierwszy bar zamknięty, drugi także, kolejny dopiero za czterdzieści minut. Wreszcie, w przedostatniej wiosce, udało się znaleźć otwarty sklep. Kupiliśmy coś na ząb i usiedliśmy przy kościele – proste jedzenie szynką chleb i owoce popite wszystko coka-colą, ale smakowało jak uczta. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. Przed nami długie 15 kilometrów. Najpierw niemal siedmiokilometrowy odcinek przez las sosnowy, gdzie pnie drzew nacięte były, by zbierać żywicę – jej zapach unosił się w powietrzu niczym kadzidło w pustelni. Potem około dwóch kilometrów po asfalcie, w pełnym słońcu, a dalej ścieżka turystyczna wiodąca wzdłuż lasu aż do samego Arévalo.

Miasto przywitało nas powoli – rozciągnięte, pełne światła i cienia, z wąskimi ulicami i cichym ruchem dnia codziennego. Kilkaset metrów przed albergue – otwarty bar. Chwila wytchnienia, zimna cola, uśmiech z kompanem i poczucie, że warto było. W albergue przyjęły nas dwie funkcjonariuszki Guardia Civil – życzliwe, z humorem, odpowiadające na pytania i tłumaczące co i jak. I tak zakończył się kolejny dzień wędrówki. Bo na Camino każdy kilometr to więcej niż odległość – to historia, spotkanie i małe zwycięstwo ducha. Pozdrawiam z Arévalo. Buen Camino.

Zostaw komentarz