Camino Levante dzień 25

Camino Levante dzień 25

Arévalo – Medina del Campo (34 km)

Wyszliśmy o 7.30 z naszego albergue, gdy miasto jeszcze spało. Tuż za rogiem odkryliśmy mały dziedziniec z kościołem, którego wczoraj – zmęczeni i głodni – zupełnie nie zauważyliśmy. Tak to już bywa na Camino: coś, co wczoraj było niewidoczne, dziś potrafi poruszyć serce. Zanim na dobre opuściliśmy Arévalo, ukazał się nam piękny zamek – jeden z tych, które zdają się wyrastać z samej ziemi Kastylii niczym świadkowie dawnych czasów.

Dalej, między magazynami, zatrzymał się przy nas patrol Guardia Civil. Z zaciekawieniem zapytali skąd i dokąd idziemy. Gdy usłyszeli słowo Santiago, uśmiechnęli się szeroko i życzyli nam buen camino. Miły akcent na początek drogi. Słońce długo wahało się, czy dziś w ogóle wyjść zza chmur, a księżyc – jakby nie chciał oddać sceny – towarzyszył nam jeszcze dobry kawałek drogi. Szliśmy wzdłuż dość ruchliwej szosy, a potem już spokojniejszymi ścieżkami pośród pól i ściernisk. Dzień długi, 34 kilometry, ale płaski jak tafla stołu.

Pierwsze miasteczko bez baru – klasyka Kastylii – więc po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. W kolejnym trzeba by było zboczyć z drogi, by coś zjeść, ale bez pewności, że znajdzie się otwarte miejsce. Tu też rozstałem się z moim towarzyszem drogi. Postanowił zwolnić tempo i dać nogom trochę oddechu. Ja ruszyłem dalej sam – przez równiny, gdzie zboże już dawno zebrane, a winogrona dojrzewają w słońcu. Po pięciu kilometrach, na stacji benzynowej, znalazłem upragniony posiłek i cień – proste radości pielgrzyma. I mieszkańców którzy usłyszawszy że jestem z polski wspominali Jana Pawła II i Wałęsę a do tego z uznaniem mówili że u nas dużo katolików.

Ostatnie kilometry mijały w rytmie kroków i wiatru. Wreszcie, ukazała się Medina del Campo – miasto królewskie, pełne historii i monumentalnych budowli. To tutaj królowa Izabela Katolicka napisała swój testament. Niestety kościół który niesamowicie mi się podobał z wiekową drewnianą podłogą był zamknięty. Dzisiejsze schronienie znalazłem w dawnym seminarium, u sióstr karmelitanek. Cisza tego miejsca otula jak modlitwa. Po długim dniu w drodze to najlepsze, co może spotkać pielgrzyma – nie tylko dach nad głową, ale pokój w sercu.

Zostaw komentarz