Camino Levante dzień 27

Camino Levante dzień 27

Tordesillas → Mota del Marqués (24 km)

Z albergue w Tordesillas wyszedłem dziś o 8:20. Miasto dopiero budziło się do życia – powietrze rześkie, a poranne światło łagodnie muskało mury domów. Przechodziłem obok otwartych już barów, gdzie pierwsi goście zaczynali dzień filiżanką kawy i rozmową. Takie zwykłe, spokojne sceny stają się dla pielgrzyma jak ciepłe powitanie – przypomnienie, że życie toczy się dalej, krok za krokiem. Droga prowadziła niemal cały czas wzdłuż autostrady – szutrowa, kamienista, monotonna.

Od czasu do czasu przechodziłem wiaduktem na drugą stronę drogi, a w oddali mijały mnie ciężarówki i auta. Niejednokrotnie trąbiąc na znak aprobaty i podnosząc rękę w geście pozdrowienia. To jeden z tych etapów, które nie zachwycają widokiem, ale pozwalają wsłuchać się w siebie. Kiedy krajobraz się nie zmienia, łatwiej dostrzec własne wnętrze. W Vega de Valdetronco zatrzymałem się na coca-colę – prosta chwila odpoczynku, trochę słońca na twarzy i dalej w drogę. Ostatnie kilometry, już w lekkim wzniesieniu, prowadziły w stronę Mota del Marqués.

Na wzgórzu zobaczyłem ruiny zamku i kościoła – kamienne szkielety dawnych czasów, które milczą, a jednocześnie mówią. Patrząc na nie, pomyślałem o świętym Franciszku i słowach które usłyszał: „Idź i odbuduj mój Kościół.” W takich miejscach łatwiej zrozumieć, że nie chodziło tylko o cegły, ale o serce człowieka. O wiarę, która czasem się kruszy, ale zawsze można ją odbudować – od środka. Wieczorna cisza Mota del Marqués, ruiny na wzgórzu mimo całego uroku przypominały i uświadamiały, że jutro znów pójdę dalej Caminowym szlakiem do św. Jakuba a może i na koniec świata. Buen Camino. 🕊️

Zostaw komentarz