Camino Levante dzień 8
Regeneracja w Albacete – w krainie Don Kichota
Po dniach wędrówki dobrze jest dać nogom i plecakowi chwilę wytchnienia. Albacete – stolica prowincji La Manchy – okazała się miastem pełnym kontrastów. Z jednej strony nowoczesne ulice i sklepy, w tym sporo markowych butików, które świadczą, że to raczej zamożne miasto. Z drugiej – duchowe serce w postaci katedry de San Juan Bautista, gdzie udało mi się trafić na Mszę o godzinie 11.00 Zaskoczenie? Nie tylko godzina, ale i fakt, że w niedzielę jest aż sześć Mszy świętych – jak na hiszpańskie zwyczaje to naprawdę sporo. Sam klimat liturgii – prosty, spokojny, z dużą ilością ludzi co też jak na Hiszpanie dziwne – sprawił, że poczułem się jak w zupełnie innym rytmie niż na trasie camino. 🚶 Spacerując uliczkami, chłonąłem życie miasta. Bez plecaka każdy krok wydawał się lżejszy. Można było poczuć, że to dzień na „ładowanie baterii”.
🪁 Don Kichot i Albacete
Albacete, choć dziś bardziej znane jest z noży i lotnictwa niż z rycerskich przygód, nosi w sobie ducha Cervantesa: To właśnie w tej krainie Don Kichot walczył z wiatrakami, spotykał ludzi prostych i możnych, szukając sensu swojej wyprawy. W centrum znajdziemy Teatr Circo, jedyny taki w Hiszpanii, gdzie już w XIX wieku wystawiano przedstawienia inspirowane Don Kichotem.
✈️ Lotnicza duma Albacete
Mało kto wie, że Albacete to jedno z najważniejszych centrów lotniczych Hiszpanii. Znajduje się tu baza wojskowa Los Llanos, skąd startują myśliwce Eurofighter. Jest tu także Narodowe Muzeum Lotnictwa i Kosmosu (Museo de la Aviación), które opowiada historię hiszpańskiego lotnictwa – od pionierskich maszyn po nowoczesne samoloty. Lotnicy z Albacete to dziś wizytówka regionu – trochę tacy współcześni „rycerze przestworzy”, których duch przygody pasuje do klimatu Don Kichota. 💭 Można by rzec, że tak jak Don Kichot wyruszał na podbój świata, tak i ja – tylko z lekkim humorem i bez Rosynanta – dałem sobie dziś dzień przerwy, by znów mieć siłę ruszyć dalej w stronę Santiago.