Cierpiący wśród cierpiących

Cierpiący wśród cierpiących
S Tymoteusz Trojanowski

Współpracownicy ojca Maksymiliana (2)

(Stanisław Tymoteusz Trojanowski, 1908 – 1942)

Mroźny, styczniowy wiatr od rana mocno dawał się we znaki wychudzonym i wycieńczonym więźniom. Komando obozowe Kiesgruppe, wyznaczone do pozyskiwania materiałów budowlanych, kolejny tydzień mozolnie pracowało przy wydobywaniu żwiru z przemarzniętego wyrobiska. Podstawione małe wagoniki, skrzypiące ze starości przy każdym ruchu, należało zapełnić jeden po drugim, bez względu na panujące warunki.

Osłabionych harówką więźniów popędzały wrzaski pilnujących ich kapo. A kiedy pod wieczór padała komenda o zakończeniu pracy, silniejsi, choć sami ledwo żywi więźniowie, pomagali bardziej osłabionym dowlec się do obozowego baraku. Podtrzymywali ich pod ramiona, wlekli za sobą, a czasem nawet nieśli na plecach. Każdy ich wieczór po pracy był do siebie podobny – głodowa porcja zupy, nieco chleba, apel na placu i noc spędzona na brudnej pryczy w zatłoczonym baraku.

Dużym spokojem w grupie odznaczał się więzień z numerem 25431. Ci, którzy znali go lepiej, wiedzieli, że był franciszkaninem noszącym zakonne imię Tymoteusz. Pochodził z ubogiej rodziny spod Sierpca, a w klasztorze w Niepokalanowie pracował przy wysyłce Rycerza oraz w infirmerii konwentu. Aresztowano go wraz z sześcioma innymi zakonnikami w październiku 1941 roku, zaledwie dwa miesiące po bohaterskiej śmierci ich przełożonego – o. Maksymiliana. Trzech aresztowanych zakonników przydzielono do komanda „budowlanego”.

Brat Tymoteusz Trojanowski dobrze zapamiętał prześmiewcze hasło: „Praca czyni wolnym”, widniejące na bramie wejściowej do obozu. Mordercze tempo codziennych zajęć, przenikliwe zimno, brud i minimalne racje żywieniowe szybko doprowadzały do całkowitego wyniszczenia organizmu. Chorych i niezdolnych do dalszej pracy pochłaniały komory gazowe. Tak spełniały się okrutne słowa komendanta obozu, który zwykł „witać” nowe transporty więźniów słowami:

– Nie przyjechaliście do sanatorium, ale do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego jest tylko jedno wyjście – przez komin!

Materiały budowlane były Niemcom potrzebne, toteż więźniowie komanda Kiesgruppe mogli się łudzić i liczyć na łagodniejsze traktowanie. Daremnie. W obozie koncentracyjnym nikt nie mógł być pewien, że przeżyje cało następny dzień. Na zły humor kapo i esesmanów wpływać mogło wiele rzeczy. Przegrana armii niemieckiej pod Moskwą w zimowej kampanii rosyjskiej – również.

– No szybciej, bo zaraz będzie ciemno! – pokrzykiwał kapo na zmęczonych więźniów. – Czemu tamten wagonik wciąż jest pusty?

– Ostatni wózek żwiru i wreszcie będzie można wrócić do baraku – pocieszał się w myśli niejeden z więźniów. – Tam odpoczniemy i dostaniemy coś do zjedzenia, choćby trochę chleba i tej zupy z nadpsutą brukwią…

Resztkami sił więźniowie zaczęli napełniać wskazany wagonik. Brat Tymoteusz, chociaż przywykły do ciężkiej pracy fizycznej, czuł się coraz gorzej. Zresztą nie tylko on. Większość więźniów była przemęczona i chora, co przekładało się na powolną i niedokładną pracę. Nic więc dziwnego, że na koniec dnia zdarzył się wypadek.

Prawdopodobnie żwir w wagoniku był nierówno usypany. Kiedy pracujący ludzie usiłowali ruszyć wózek z miejsca, ten zakołysał się niebezpiecznie, a potem wywrócił, wysypując zawartość na ziemię i na stojących najbliżej. Hałas zaalarmował pilnującego ich kapo, który chwycił za kij i zaczął okładać nim więźniów.

– Wstawać lenie! Postawcie ten wózek z powrotem! – wrzasnął. – I żwir ma być pozbierany, co do kamyka!

Jeden z więźniów z trudem wydostał się spod sterty rozsypanego żwiru. Mocno pokiereszowany brat Tymoteusz ciężko dyszał, a z jego pokaleczonego czoła sączyła się krew. Gdyby nie pomocne ramię współbrata franciszkanina, prawdopodobnie nie podniósł by się z ziemi o własnych siłach. Nie patrzył, jak pozostali więźniowie stawiają wózek na koła i na powrót sypią doń żwir. Odetchnął za to z ulgą, kiedy padł wreszcie rozkaz powrotu do obozu.

– Dziękuję, Bonifacy – wyszeptał z wdzięcznością, gdy po wieczornym apelu mógł wreszcie spocząć na swej ubogiej, obozowej pryczy. – Mam jeszcze trochę chleba, chcesz?

– Ty go bardziej potrzebujesz niż ja – pokręcił głową brat Bonifacy. – Lepiej zjedz teraz wszystko, bo musisz nabrać sił. Przyjdzie wiosna, będzie nam łatwiej pracować – pocieszył poturbowanego współbrata.

* * * * *

Trojanowski nie powrócił już do komanda „budowlanego”. Otrzymał nowy przydział do grupy, zajmującej się sortowaniem brukwi na polu. Cały dzień przebierał nadgniłe warzywa, wyszukując te, które jeszcze nadawały się do zjedzenia. Praca na mrozie szybko wywołała u niego zapalenie płuc.

Coraz bardziej wycieńczony, trafił do obozowego lazaretu. Mimo własnego cierpienia, nie przestawał podnosić na duchu innych więźniów. Jednemu oddał połowę kromki chleba, z innym często prowadził długie rozmowy.

– Nasz przełożony, o. Maksymilian mawiał, że ludzie chorzy wykonują jedno z najważniejszych dzieł – tłumaczył ciężko choremu współwięźniowi. – Łatwiej jest przecież ofiarować Bogu swoją codzienną pracę czy modlitwę. Jednak, gdy przychodzi cierpienie, człowiek często się buntuje. Prawdziwą ofiarę składamy Bogu z tego, co nas samych kosztuje najwięcej.

Innym razem uśmiechnął się smutno do odwiedzających go współbraci-więźniów, Wacława i Bonifacego.

– No tak, w Niepokalanowie pracowałem w szpitaliku i opiekowałem się chorymi – wyszeptał z wysiłkiem. – A teraz sam potrzebuję pomocy i opieki, zwłaszcza kiedy w gorączce tracę przytomność…

Atak kaszlu przerwał mu na chwilę.

– Słuchajcie… Ja chyba niebawem umrę – wykrztusił. – Powiedzcie innym, zwłaszcza naszym braciom w Niepokalanowie, że ja… w każdym czasie i miejscu, starałem się być gotowy przyjąć wszystko, co z woli Bożej spotka mnie w życiu… Inaczej przecież nie wytrwałbym w zakonie…

Obydwaj współbracia uścisnęli go ze wzruszeniem, nie wstydząc się łez.

Aneks historyczny

* Br. Tymoteusz Trojanowski (1908 – 1942, imię chrzcielne: Stanisław) całe swe życie zakonne spędził w Niepokalanowie. Cieszył się wielkim zaufaniem o. Maksymiliana. Pracował przy wysyłce „Rycerza Niepokalanej”, zajmował się też zaopatrzeniem i opieką nad chorymi współbraćmi w klasztornej infirmerii. Zamęczony katorżniczą pracą, zmarł w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau w lutym 1942 r.

* 27 stycznia 1945 r. obóz koncentracyjny Auschwitz, gdzie straciło życie ponad milion osób, został wyzwolony przez żołnierzy Armii Czerwonej. W 80-tą rocznicę wyzwolenia obozu (27 stycznia 2025 r.), na uroczystości upamiętniające ten fakt przybyły delegacje z ponad 50 krajów świata. Auschwitz-Birkenau, będąc miejscem pamięci o tragedii, jaka dokonała się w tym miejscu, stanowi przestrogę przed ludobójstwem i szerzeniem nienawiści.

 

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Styczeń 1 (824) 2025

Spis treści

Temat numeru
Pięć warunków sakramentu pokuty
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył
Rycerstwo Niepokalanej
Warunek drugi – nosić Cudowny Medalik 
Biografia Niepokalanej
Joachim i Anna – rodzice Najświętszej Maryi Panny
W obronie życia
W obronie życia niemowląt
Żółta bluzka i sweterek z importu 
Świadectwo
Ocalony – świadectwo     
Publicystyka
Prawo dziecka nienarodzonego – do (prze)życia w Polsce
Felieton
Na kogo spada wina ojców?
Nie zabijaj!                       
Życie, małżeństwo i rodzina
Pułapki dobrobytu, czyli o zbawiennych skutkach ascezy         
Dialog w małżeństwie     
Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata    
Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa   
Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na marzec             
Kościół o Niepokalanej   
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej             
Kompendium Katechizmu Kościoła            
Refleksja duchowa           
Odpowiedzi na pytania teologiczne              
Podziękowania
Listy od Czytelników      

Styczeń 1 (824) 2025

Marzec 3 (826) 2025

Spis treści

Temat numeru
Pięć warunków sakramentu pokuty
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył
Rycerstwo Niepokalanej
Warunek drugi – nosić Cudowny Medalik 
Biografia Niepokalanej
Joachim i Anna – rodzice Najświętszej Maryi Panny
W obronie życia
W obronie życia niemowląt
Żółta bluzka i sweterek z importu 
Świadectwo
Ocalony – świadectwo     
Publicystyka
Prawo dziecka nienarodzonego – do (prze)życia w Polsce
Felieton
Na kogo spada wina ojców?
Nie zabijaj!                       
Życie, małżeństwo i rodzina
Pułapki dobrobytu, czyli o zbawiennych skutkach ascezy         
Dialog w małżeństwie     
Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata    
Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa   
Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na marzec             
Kościół o Niepokalanej   
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej             
Kompendium Katechizmu Kościoła            
Refleksja duchowa           
Odpowiedzi na pytania teologiczne              
Podziękowania
Listy od Czytelników      

Styczeń 1 (824) 2025