Duchowy zamęt świata
Prymasowska katedra w Canterbury, od czasów reformacji świątynia anglikańska / Wikimedia commons

Duchowy zamęt świata

Minęło 108 lat od objawień Matki Bożej w Fatimie, a jednocześnie 308 lat od założenia pierwszej na świecie loży masońskiej. Te rocznice jak w soczewce zbierają i wyrażają duchowy zamęt współczesności. Kard. Karol Wojtyła mówił przed wyborem na Stolicę Piotrową, że „stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami”. W podobnym tonie brzmiała diagnoza postawiona przez amerykańskiego hierarchę abp. Fultona Sheena: „Dwie potężne siły: mistycznego Ciała Chrystusa oraz mistycznego Ciała Antychrysta zaczynają odmierzać linię frontu końcowej batalii”. O co chodzi?

Program Anty-Maryja

17 lutego 2017 r. doszło do znamiennego wydarzenia w Londynie. Podczas gdy kard. Vincent Nichols, z okazji 100. rocznicy objawień fatimskich, poświęcał w swej katolickiej bazylice westminsterskiej Anglię i Walię Niepokalanemu Sercu Dziewicy Maryi, w anglikańskiej katedrze Canterbury, za pozwoleniem abp. Justina Welby’ego, brytyjska loża masońska świętowała swój jubileusz 300 lat od założenia. Cena wynajęcia katedry na ten cel opiewała na sumę 300 tys. funtów. Co mógł w tamtej chwili przeżywać spoczywający tam biedny św. Tomasz Becket, zamordowany na ołtarzu tejże katedry, podczas sprawowania Mszy świętej 29 grudnia 1170 r., przez czterech siepaczy nasłanych przez króla Henryka II?

Wielka loża brytyjska należy do największej w świecie. Od początku objawień Matki Bożej w Fatimie siły masońskie starały się zwalczać „pogłoski” o interweniowaniu Maryi w losy świata. Burmistrz portugalskiego miasteczka Vila Nova de Ourém Artur de Oliveira Santos uniemożliwił spotkanie trojgu małym Wizjonerom z Najświętszą Maryją Panną w sierpniu 1917 r., podejmując decyzję o aresztowaniu ich i poddaniu psychologicznym torturom, aby wydusić z nich „sekret” Madonny. Mason ten należał do Loży Leiria. Ludzie loży organizowali też ateistyczne ataki przeciw pielgrzymom zmierzającym do Fatimy. Zburzyli również małą, spontanicznie wybudowaną kapliczkę w miejscu objawień Maryjnych.

Lek na lucyferiańskie uwiedzenie

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że masoneria jest najbardziej wyrazistym reprezentantem i promotorem religijnego światopoglądu, który nazywamy gnozą. Gnoza zaś jest religią lucyferiańską ujętą w symbol węża Uroborosa, pochłaniającego własny ogon. Był to symbol często spotykany w dawnych kultach pogańskich, dziś zaś występuje w postchrześcijańskiej filozofii ezoteryczno-gnostyckiej. Chodzi o nawiązanie do panteistycznego odwiecznego powrotu cyklów natury bądź zamknięcia się w sprawach jedynie tego świata. Człowiek jest elementem tej cyklicznej samowystarczalności, niezakładającej żadnej pomocy ze strony łaski Chrystusa, i jako taki staje się twórcą
i ofiarą ubóstwiania samego siebie.

Przewrotność tej idei wiąże się z prometejskim odrzuceniem obietnicy zbawienia ze strony osobowego Boga, co znalazło wyraz w szatańskiej propozycji złożonej pierwszym rodzicom w Raju, by doznali samoubóstwienia przez duchowe zlanie się człowieka z otaczającym go kosmosem. Nie potrzeba żadnego otwarcia się na transcendencję. „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie (…)” – mówił Bóg przez Mojżesza (Pwt 30,15-18). Jezus zaś dodał: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest takich, którzy ją znajdują” (Mt 7,13-14).

Każdy stoi przed koniecznością wyboru. Musi wybrać między jedną a drugą religią: Chrystusową i lucyferiańską – miłości Boga posuniętej aż do pogardzenia samym sobą, bądź też miłości siebie doprowadzonej aż do pogardzenia Bogiem (św. Augustyn). G.K. Chesterton uważał, że ateistą jest nie ten, kto w nic nie wierzy, ale ten, kto jest skłonny uwierzyć w jakąkolwiek bzdurę. Na przykład w tę, iż człowiek jest bogiem dla samego siebie, w związku z tym buduje sobie cywilizację hedonistycznej samowystarczalności, gdzie prawdziwy Bóg jest wzięty w nawias, życie zaś ludzkie coraz bardziej staje się karykaturą udanej egzystencji. Każdy z nas ma naturalną potrzebę wierzenia i ufności. Jeśli jej przedmiotem nie stanie się Chrystus, wówczas popadniemy w lucyferiański kult samych siebie. Dlatego też współczesny humanizm, czy to lewicowy, czy prawicowy, mimo iż wychodzi z pozycji całkowicie świeckich, coraz bardziej przypomina alternatywną w stosunku do chrześcijaństwa religię Zachodu, która ustawia się plecami do Chrystusa, usiłując Go na wszelki sposób zlekceważyć.

Nie jesteś bogiem!

Kiedyś zauważyłem w witrynie sklepowej bawełnianą koszulkę z napisem mniej więcej takiej treści: „Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Nie jesteś bogiem. Jest nim Ktoś inny. Odpręż się”. Pomyślałem sobie, że taki przekaz powinien być umieszczony w mojej sypialni, naprzeciw łóżka, bym każdego ranka, gdy tylko otworzę oczy, mógł napotkać tę formułę ocalenia i nie przeżywał kolejnego dnia w idolatrycznym amoku brania spraw we własne ręce. Ilu z nas rozpoczyna poranek bez żadnej modlitwy, ilu z nas przeżywa dzień bez żadnego wyznania wiary w Boga Jedynego, w przypadku ilu z nas zniknął z oczu ukrzyżowany Pan świata?

Maryja, jak czuła matka, nieustannie interweniuje w jego dzieje, by ratować nas przed własną idolatrią i nieświadomym lucyferiańskim zauroczeniem. Dlatego wręcza nam różaniec – jako broń przeciw łatwej i bezrefleksyjnej dezercji ze stanowisk wiary i jako kompas w drodze do nieba. Rozważanie Różańca jest rodzajem sekatora do przecinania dróg w gąszczu postnowoczesnego zagubienia i popkulturowego bełkotu. „Odkąd Dziewica Maryja nadała wielkie znaczenie odmawianiu Różańca” – mówiła Siostra Łucja – ,,nie ma takiego problemu materialnego czy duchowego, narodowego czy międzynarodowego, którego nie dałoby się rozwiązać przy pomocy Różańca i własnych wyrzeczeń”. ■

Zostaw komentarz