Graficy „Rycerza Niepokalanej”

Graficy „Rycerza Niepokalanej”
Grafik. /Freepik

GraficyRycerza Niepokalanej

Pierwszy numer „Rycerza Niepokalanej” ukazał się w Krakowie, w styczniu 1922 r., staraniem jego inicjatora św. Maksymiliana Kolbego. Od tego czasu mijały kolejne rocznice. W trzydziestą rocznicę Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Warszawie zamknął „Rycerza” prawie na 20 lat. Na szczęście historia  powstania i rozwoju „Rycerza” nie została zapomniana. O jego początkach i próbach wznowienia podczas hitlerowskiej okupacji napisał sam redaktor naczelny o. Maksymilian, co zostało starannie zebrane i uporządkowane w jego „Pismach”. Obszerniejszą historię „Rycerza Niepokalanej” opracowali: o. Zdzisław Gogola OFMConv oraz o. Jerzy Domański OFMConv, który w swoim artykule podał powojenną historię „Rycerza”. Następnym był o. Paulin Sotowski OFMConv, który w w kilku rozdziałach swojej książki nawiązuje do historii tego miesięcznika. Dodajmy także mniejsze opracowania Tadeusza Madały w „Encyklopedii Katolickiej”, o. Romana A. Soczewki OFMConv w „Encyklopedii «Białych Plam»” oraz w wielu biografiach św. Maksymiliana Kolbego, gdzie podane są istotne wiadomości z historii „Rycerza Niepokalanej”.

Czytelnik sięgający po egzemplarz „Rycerza Niepokalanej”, najpierw go widzi, a następnie czyta. Redaktorzy, wiedząc, że szata graficzna czasopisma jest bardzo ważna, gdyż prowokuje do czytania, zabiegają o piękne okładki i bogate ilustracje w tekstach: fotografie, reprodukcje, grafiki i ozdobne tytuły, by czasopismo uczynić atrakcyjnym. Bazą szaty graficznej „Rycerza Niepokalanej” od początku były fotosy ludzi, wydarzeń i rzeczy. Fotografii nie autoryzowano, były anonimowe. Ich klasa zależała od materiału wyjściowego, od rodzaju papieru i sztuki drukarskiej. Trzeba zauważyć, że w zestawieniu z grafiką, fotografie stanowią niższą klasę artyzmu, mają za to atut mocnego dokumentu. Grafiki zaś mają w sobie cząstkę osobowości i talentu autora. Są w relacji jak rękopis do maszynopisu. Stanowią rodzaj relikwii.  Przegląd roczników „Rycerza Niepokalanej”, wydawanego w Polsce, pod kątem grafiki w różnych formach od początku aż do 2000 r., kiedy sztuka drukarska zdecydowanie przeszła na komputerowe zdobienie czasopism, wykazał, że znalazły się w nim prace bardziej i mniej znanych grafików, którym warto poświęcić nieco miejsca w historii „Rycerza”. Włożyli oni bowiem cząstkę swego talentu w upiększenie miesięcznika i ukazania piękna Niepokalanej, gdyż bardzo często rysowali Jej postać, zwłaszcza na okładce. Wśród nich są zakonnicy i ludzie świeccy, artyści z prawdziwego zdarzenia i amatorzy, którzy sami nauczyli się sztuki graficznej. Biogramy ich podajemy w kolejności chronologicznej.

1. Pierwszy grafikRycerza

Efrem Stanisław Klawitter OFMCap z Kcyni, rzeźbiarz, malarz, rysownik. „Jak to wszystko symbolicznie było na początku, gdy się zaczynał «Rycerz Niepokalanej». Kapucyn rysował okładkę «Rycerza», reformat zbierał pieniądze od swoich i dawał na «Rycerza»” – taką wypowiedź św. Maksymiliana Kolbego zanotował kronikarz. Szczęśliwie zachowały się te pierwsze krakowskie egzemplarze, skromnie wydawane: lichy papier, 16 stron druku formatu A5, bez niebieskiej, charakterystycznej dla miesięcznika okładki. Poza grafiką na tytułowej stronie, wewnątrz kilka standardowych ozdobników drukarskich, winietek w stylu secesyjnym, 7 wyróżnionych inicjałów i jedna fotografia – oto cała ozdoba graficzna miesięcznika. Następne numery wydano w podobnej szacie.

Rysunek na okładce zwraca uwagę swoją ekspresją i rycerskim duchem walki. Dwa miecze w pozycji pionowej, znaczone inicjałami MI (Militia Immaculatae) przeszywają wijące się w śmiertelnych konwulsjach węże na stosach heretyckich i masońskich ksiąg. Rękojeści mieczy łączy wstęga ułożona łukiem. Na niej tytuł: „Rycerz Niepokalanej”. Wszystkie elementy graficzne tej strony tworzą jakby herbowy kartusz, którego centrum zajmuje postać Matki Bożej Niepokalanej z globem ziemskim, wężem, półksiężycem pod stopami i z wieńcem 12 gwiazd wokół głowy. Pod figurą Niepokalanej napisy: „Wszystkie herezje samaś zniszczyła na całym świecie” i „Ona zetrze głowę twoją”. W prawym dolnym rogu okładki widać czytelny podpis Autora rysunku. Grafik trafnie i jasno wyraził ideowe założenie Rycerstwa Niepokalanej. Zachował też artystyczne wymogi rysunku, jak: światło, proporcje, perspektywę. Ten sam rysunek zdobił okładkę „Rycerza” drukowanego w Krakowie, nr 1-10. Na egzemplarzach wydawanych w Grodnie pozostał już tylko sam wizerunek Matki Boskiej, przypuszczalnie wykonany też przez br. Efrema. Dlaczego zrezygnowano z pierwotnej grafiki w ostatnich numerach tego samego rocznika – nie wiemy. Musiały zadecydować o tym inne względy niż tylko techniczne.

Udział br. Efrema był pełniejszy, niż tylko pomoc graficzna. Wspomniał o tym o. Maksymilian: „Zacząłem w Krakowie kwestę na organ Milicji… Wydatnie pomagał mi w zbieraniu takowej kleryk – mój uczeń na filozofii – kapucyn Efrem z Kcyni od swojego prowincjała i ojca gwardiana”. Do tego samego epizodu o. Maksymilian nawiązał jeszcze w kilku innych miejscach pism, np. w liście do o. prowincjała Kornela Czupryka z 4 marca 1931 r.: „Pierwszy «Rycerz» polski powstał i rozpowszechnił się współpracą z nami i kapucynów, i reformatów, i nawet bernardynów, bo Niepokalana jest nam wspólna”.

Powszechnie wiadomo, jak się potoczyły losy o. Maksymiliana Kolbego, natomiast prawie nic nie wiemy o losach br. Efrema z Kcyni, jednego z pierwszych współpracowników w redagowaniu «Rycerza Niepokalanej», w którym pozostawił trwały ślad swojego talentu. A jest to artysta godny uwagi. Znają go historycy sztuki nie tylko w Polsce.

2. Rysownik z Torunia

Robert Andersen, grafik, malarz, ilustrator ksiąg liturgicznych.

O. Alfons Kolbe, redaktor „Rycerza Niepokalanej”, będąc w Warszawie, 11 marca 1928 r. udał się do redakcji tygodnika „Mucha” na rozmowę z Władysławem Buchnerem, wydawcą i dyrektorem redakcji tego tygodnika, w sprawach redakcyjnych. Wręczył dyrektorowi ostatnio wydany „Albumik Niepokalanowa”, który stał się okazją do rozmowy na temat szaty graficznej czasopism, także „Rycerza”. O. Alfons tak zrelacjonował swoje spotkanie z dyrektorem w swoim „Pamiętniku”: „Wręczyłem mu albumik, a on głównie na usterki w technicznym wykonaniu uwagę zwraca. Słuszne wskazówki! «Muchę» redaguje i wydaje już 40 lat, a ma sam 68 lat życia, zaś «Mucha» lat 60. Obecnie na jubileusz w czerwcu odprawi się jeno cicha Msza św. Rycinę odpowiednią do tygodnika wykonuje sam Andersen z Torunia (Robert Andersen). Temu też rysownikowi okładkę «Rycerza» zlecić radzi: terminowy, solidny, logiczny, nabożny i niedrogi. Od p. Buchnera bierze po 50 zł za rysunek, ale od nas zapewne więcej nad 25 nie weźmie. Jest jeszcze Paszkowski, ale to jakiś dziwny człowiek, areligijny, na Mszy św. go nigdy nie widać, nawet nie wiadomo, gdzie właściwie mieszka! Inni jeszcze gorsi. Lipiński półbzik, Darski – tego p. Buchner nie lubi! Żadnej myśli! Rydiger – też bezmyślnie rysuje! Najlepszy Andersen!”.

Tydzień po tej rozmowie, 18 maja 1928 r., o. Alfons Kolbe pojechał do Torunia, aby spotkać się z grafikiem i osobiście sprawę załatwić. Z wizyty zrobił obszerną notatkę: „Zajeżdżam aż na ulicę Sienkiewicza, gdzie po minięciu elektrowni docieram do numeru 44: Kuratorium. P. Andersen, urzędujący w pokoju na lewo wprost, z papierem właśnie wychodził, ale gdym się mu przedstawił, powrócił i załatwić już tej jakiejś sprawy nie chciał, mimo mego nakłaniania. Dość wysoki, pociągły, z włosami zaczesanymi ku górze leżąco, twarz inteligentna i jakby nie nasza. Z rozmowy dowiaduję się, że jest Norwegiem, a religii luterańskiej: ewangelik. Żona jego i dzieci katolickie. Właśnie pojutrze dziewczynka przystąpi do Pierwszej Komunii (bez „świętej”). Wrogiem katolicyzmu nie jest, bo nic nie widzi w nim takiego, co by mu się podobać nie miało. W religii szuka przede wszystkim moralności. Cześć Maryi mu się podoba i dlatego pracy dla «Rycerza» chętnie się podejmie. Nie, by miał udawać, bo gdyby tak było, nie więziliby go ani na śmierć skazali bolszewicy. A przecież go skazali. /…/ Depeszę od nas dostał, że to redaktor «Rycerza Niepokalanej». Wdzięczny jest p. Andersen panu Buchnerowi, że go polecił i tak spośród rysowników, nawet warszawskich, wyróżnił. I choć okładka będzie stanowiła sprawę trudniejszą, przecie się tej pracy podejmuje. Ilustracje do artykułów? O, to już inaczej! To lubi! Dla pomniejszenia czy powiększenia? Czy naturalna wielkość? Zostawiam to jego doświadczeniu. A on, choć miniaturowe rysunki wykańczać lubi i cierpliwość iście średniowiecznych mnichów mu w tym towarzyszy, jednak tu uznaje, że lepiej wykonać obrazy duże. Do «Małej Apostołki» wyrysuje trzy obrazy już dziś po południu, a odeśle jutro. Załączy do tego projekt okładki. Do «Ostatniej posługi» (tekst mu też zostawiłem) również pospiesznie ze dwa obrazki wyrysuje, zaraz w niedzielę (a dziś piątek), bo ma wtedy czas. I od razu odeśle. Cena? Zrobi nieco taniej, niż p. Buchnerowi. «Nieco taniej» – przeraził mnie tym «nieco». Jeśli tam po 50 zł. To może tu 40? Mówię więc, że p. Buchner zapowiadał, że pewnie będzie pół jego ceny. Namyśla się. Nawet darmo by zrobił, gdyby nie zabierało mu czasu tak potrzebnego do zarobkowania. Czekam i coś mi mówi, że będzie 30. I dzięki Bogu. Mówi, że to źle. Rysunki zwykłe do tekstu będzie liczył po 5 zł., a okładzinkową na dwa kolory i z przesyłaniem projektów – 15 zł. Wprost wierzyć się nie chce i odszedłszy, dziękuję Niepokalanej”.

W tym samym „Pamiętniku”, pod datą 22 maja 1928 r., o. Alfons zapisał: „Przysyła nam Andersen rysunki do Kalendarza, one po 5 zł. Prawdziwy talent i dobre serce”. A w liście skierowanym do tegoż grafika w dniu 31 maja tego roku napisał: „Wielce Szanowny Panie! Projekt okładki szczerze się nam podoba. Szkoda, że czterech kolorów nie będziemy mogli jeszcze w tym roku zastosować. Wyobrażam sobie, jakby to ładnie i pociągająco było! Targowałem się tedy o te cztery kolory z naszymi braćmi – drukarzami. Na nic jednak to się nie zdało: świadczą, że bezwzględnie by nie poradzili. Ogólnie sądząc po projekcie, Szanowny Pan wszedł na zgodny z nami sposób wyrażania myśli”.

Tak to się zaczęła współpraca Roberta Andersena z redakcją „Rycerza Niepokalanej”. Miała poniekąd charakter ekumeniczny. Nie trwała długo  z nieznanej przyczyny. W liście z 10 czerwca 1928 r. o. Alfons przesyła grafikowi słowa „Bóg zapłać”, przeprasza za zabrany czas, pociesza, że „to nie strata, bo Matka Boża wyjedna u Syna Swego hojną nagrodę, o co my w Niepokalanowie prosić Ją będziemy”.

3. Pionier nowoczesnego plakatu

Tadeusz Lucjan Gronowski, grafik, pionier nowoczesnego plakatu, architekt wnętrz, scenograf.

Współpraca Gronowskiego z redakcją w Niepokalanowie zaczęła się w maju 1934 r., kiedy to po raz pierwszy wykonał okładkę do „Rycerzyka Niepokalanej”. Redaktor miesięcznika, o. Justyn Nazim, w notatce „Nasza okładka” podał jej przesłanie, zaznaczając, że „Niepokalana sama natchnęła artystę malarza, wykonawcę tej okładki, jednego z najświetniejszych grafików, pana T. Gronowskiego. Za bezinteresowną i ofiarną pracę, z taką miłością i odczuciem idei wykonaną, składamy mistrzowi serdeczną podziękę, a Niepokalana niech najhojniej wynagrodzić raczy.”

Współpraca z Gronowskim trwała do wybuchu wojny. Jego rysunki zdobiły „Małego Rycerzyka Niepokalanej”, „Rycerza  Niepokalanej”, a także świąteczne numery „Małego Dziennika”. Szczególnie atrakcyjne pod względem artystycznym były w jego opracowaniu okładki do „Rycerza”. Prace podpisywał pełnym nazwiskiem. Oryginały okładek i inne jego grafiki częściowo się zachowały, są przechowywane w Archiwum Klasztornym i były eksponowane na wystawie w Muzeum Papieskim w Niepokalanowie, od grudnia 2011 do maja 2012 r.

4. Podziękowanie Matce Najświętszej

Kazimierz Witkowski, grafik. W 8. numerze „Rycerza Niepokalanej” z 1946 r., na str. 212, w dziale „Podziękowania” znajduje się jedno niezwykle oryginalne: rycina pięknej kapliczki z figurką NMP, a pod nią napis: „Kraków, dn. 8 czerwca 1946 r. Przesyłam rysunek kapliczki na podwórku domu przy ulicy Siennej 19 w Warszawie. Jako podziękowanie Matce Najświętszej za szczęśliwe wyrwanie z rąk oprawców hitlerowskich mojej żony. Kazimierz Witkowski, grafik”. Autor podziękowania był współpracownikiem „Rycerza Niepokalanej” tuż przed wojną 1939 r. Artysta wysokiej klasy. Aktualnie (2017 r.) jeden egzemplarz „Rycerza” z jego grafiką (okładka w stylu art deco i ilustracje wewnątrz numeru) w antykwariacie wyceniono na 25 zł.

5. Świadek męczeństwa

Mieczysław Kościelniak, grafik, malarz, rysownik. Redaktorzy „Rycerza Niepokalanej” korzystali z uprzejmości artysty, by swoimi grafikami, a następnie obrazami w kolorowych edycjach czasopisma, wzbogacał jego szatę graficzną. Przede wszystkim pierwsze powojenne egzemplarze (od 1945 r.) były ozdabiane grafikami Kościelniaka. Nie da się określić czasu współpracy artysty z Wydawnictwem oo. Franciszkanów w Niepokalanowie, gdyż prace jego służyły wielokrotnie i aż do dziś służą jako ilustracje, nie tylko w „Rycerzu”, ale także w różnych książkach, kalendarzach, folderach czy plakatach.

Cechą charakterystyczną grafik Mieczysława Kościelniaka jest mistrzostwo cienkiej kreski, widoczne, zwłaszcza w miniaturowych obrazkach. Co zaś tyczy obrazów sztalugowych, to są one wykonane metodą nakładania farby szpachelką. W ten sposób kompozycja nabiera charakteru surowości, co bardzo dobrze komponuje się z treścią obozowych obrazów. Mieczysław Kościelniak był artystą niezwykle utalentowanym, zostawił po sobie bogatą twórczość w przeróżnych formach: w grafice, w linoleorytach, w obrazach na płótnie, w polichromii, mozaice i witrażach. Większość prac jest sygnowana lub podpisana. Część jego prac zdobi bazylikę w Niepokalanowie, jak też inne obiekty klasztorne. Muzeum Papieskie uczciło twórczość Mieczysława Kościelniaka okolicznościową wystawą w Roku Maksymilianowskim (2010) pt. „O. Maksymilian Kolbe w obrazach współwięźnia Mieczysława Kościelniaka”. Przybliżyła ona postać Świętego w ostatnim etapie jego życia. Z obrazów artysty bije autentyzm przeżytej tragedii w Auschwitz. Takim  pozostał o. Maksymilian Kolbe w jego pamięci. Artyzm mistrza doceniła Poczta Polska, emitując w 1983 r. znaczek pocztowy o nominale 27 zł z portretem o. Maksymiliana Kolbego malowanym przez Mieczysława Kościelniaka.

6. Artysta czy dyletant?

Felicissimus Stefan Sztyk OFMConv z Niepokalanowa. Jego zaangażowanie graficzne w „Rycerzu Niepokalanej” było sporadyczne i ograniczone do wykonania okładki. Wykonał ich ok. 50 do „Rycerza” i „Kalendarza”. Stosował też metodę montażu z gotowych elementów, uzupełnianych jego ręką. Od strony ideowej i treściowej były poprawne, od artystycznej – dyskusyjne. Miał w klasztorze swoich fanów, którzy z przekonaniem twierdzili, że tylko kompozycje br. Felicissimusa się liczą, są najpiękniejsze, bo łączą jednocześnie elementy maryjne, maksymilianowskie, religijne, patriotyczne, ludowe i narodowe. Przykładem takiego konglomeratu elementów jest okładka „Kalendarza” na rok 1946 czy 1947, jak też niektóre okładki „Rycerza” z tego czasu. Istnieje problem z określeniem autorstwa jego prac, gdyż sygnował je znakiem FMS (Felicissimus Maria Sztyk), albo znakiem MI (Miles Immaculatae). Być może ten drugi znak tyczy innego grafika, zwłaszcza, że już był stosowany w latach trzydziestych. W tym samym czasie działali w klasztorze mniej lub więcej znani artyści amatorzy, jak br. Lechosław Duraj, uzdolniony grafik pracujący w redakcji „Małego Dziennika”, br. Konrad Zając, świetny kopista obrazów, br. Filoteusz Mucha, fotograf i rysownik karykatur do „Echa Niepokalanowa”, br. Maurycy Kowalewski po Akademii Sztuk Pięknych. Dziś nie można odpowiedzialnie stwierdzić, który z nich włączał się do prac graficznych w „Rycerzu”.

7. Oddany Maryi samouk

Antoni Jan Gołębniak, artysta grafik. Należy ubolewać, że współpraca redakcji „Rycerza Niepokalanej” z tym artystą, jeśli w ogóle taka była, ograniczyła się tylko do jednej, bardzo wymownej grafiki, zamieszczonej w „Rycerzu” z maja 1946 r. Być może był to jednorazowy wybór ilustracji dobranej do treści artykułu.

8. Artystyczne małżeństwo

Witold Kalicki, grafik, w l. 1949 – 1950 jako grafik użyczał swego talentu do ozdabiania „Rycerza Niepokalanej”. Wykonał okładki i kilka ilustracji do artykułów. Prace podpisywał pełnym nazwiskiem W. Kalicki.

9. Artysta projektant

Zbigniew Jezierski, malarz. Z redakcją „Rycerza Niepokalanej” współpracował okazjonalnie w l. 1946–1947. Swoje prace oznaczał literami Z.J., ale nie wszystkie. Najprawdopodobniej jego ręką zostały wykonane rysunki 7 warszawskich kościołów, wymagających odbudowy po wojennych zniszczeniach, zamieszczone w listopadowym numerze „Rycerza” z 1952 r.

10. Artysta z Belgii

Jos Speybrouck – belgijski artysta, malarz, grafik, rysownik. W „Rycerzu Niepokalanej” z 1952 r. wydrukowano jego grafiki dla zilustrowania artykułów o tematyce biblijnej, liturgicznej i katechizmowej. Są to ryciny w prostokątnych ramkach, wykonane kształtną, czarną kreską, w sumie 23 grafik dużych i 12 małych. Niektóre są sygnowane nazwiskiem Autora. Na pewno nie są to prace wykonane na zamówienie redakcji „Rycerza”, ale wyjęte ze zbiorów, jak sądzę, o. Floriana Koziury, zakochanego w śpiewie gregoriańskim i liturgii. Miał on pokaźny zbiór literatury i albumów z tych dziedzin dla celów dydaktycznych. Uczył bowiem śpiewu gregoriańskiego i liturgiki w Małym Seminarium w Niepokalanowie. Poza tym w tamtych czasach kontakt z ośrodkami zza „żelaznej kurtyny” był utrudniony, wręcz niemożliwy. Był to ostatni rok edycji „Rycerza Niepokalanej”, po którym nastąpiła przerwa prawie 30-letnia.

11. Artysta plenerowy

Juliusz Woźniak, grafik i plastyk. Współpraca z redakcją „Rycerza Niepokalanej” trwała zaledwie rok. Zilustrował rocznik 1984 miesięcznika: okładki kolorowe, miniatury do artykułów czarnobiałe. Większość prac sygnował znakiem JW, skrzętnie skrywanym w kompozycji rysunku, coś w rodzaju wstążki do warkocza dziewczyny. Wykonywał też grafiki do książek drukowanych w Niepokalanowie (Arnold M. Wędrowski, „Zadumy mnicha włóczęgi”).

12. Kobieta grafik wRycerzu

Maria Orłowska-Gabryś, znakomita polska graficzka. W latach osiemdziesiątych była graficzką „Rycerza Niepokalanej”, gdy wznowiono edycję tego miesięcznika po 29 latach przerwy wymuszonej przez reżim komunistyczny. Rocznik „Rycerza” 1985 może w całości poszczycić się okładkami według projektu Marii Orłowskiej-Gabryś. Ilustracje okazały się bardzo atrakcyjne, gdyż w edycji powojennej po raz pierwszy wydrukowano je w trzech kolorach: niebieskim, czerwonym i czarnym. Dodatkowy sukces – wykonano je na Małej Poligrafii w Niepokalanowie. Mimo trudności technicznych, braku stosownego papieru i odpowiedniej farby drukarskiej, ilustracje te nie straciły swojej ekspresji i uroku. Z okładek przemawiają do odbiorców pięknem i sakralnością postaci Zmartwychwstałego Chrystusa, Matki Boskiej, Jana Pawła II i św. Maksymiliana Kolbego.

Oprócz „Rycerza” p. Maria ilustrowała książki wydawane w oficynie niepokalanowskiej (L. Bernatek, „Franciszkowi Rycerze”, W. Kluza, „Człowiek XX wieku św. Maksymilian Kolbe” czy M. Kączkowska, „Ojciec Kolbe”).

13. Odziedziczony talent

Rafał Józef Otton Rogatti OFMConv (1921-1998). W zasadzie był artystą amatorem, zdecydowanie miał talent graficzny i rzeźbiarski. Przy „Rycerzu Niepokalanej” o. Rafał pracował w l. 1980-1998. Był grafikiem i redaktorem technicznym „Rycerza”, a jednocześnie przygotowywał formy do druku. Miał swoją pracownię w dawnej stolarni. Pracował dokładnie i bez pośpiechu, co naczelnego mocno stresowało, biorąc pod uwagę poważne kłopoty z cenzurą komunistyczną. „Rycerz” w tym czasie bazował na materiale fotograficznym, ale dorywczo o. Rafał własnoręcznie wykonywał okolicznościowe grafiki, także portretowe, z dużym podobieństwem do zamierzonych osób. Ilustracji swoich nie znakował i nie podpisywał.

14. Mowa znaku graficznego

Jacek Ebert, grafik, twórca agencji reklamowej „Ebert Studio”, współtwórca  Studio Graficznego „KotBury”.

Pracę grafika w „Rycerzu Niepokalanej” podjął w 1985 r. Projektował i ilustrował poszczególne numery, obrabiał fotosy, dobierał kroje czcionek. Miesięcznik z jego grafiką nabrał cech wyższego poziomu artystycznego, co wzbudziło pewien sprzeciw tradycyjnych odbiorców. Całościową szatę graficzną nadał „Kalendarzowi Rycerza Niepokalanej 1985”. Także projektował strony tytułowe kilku książek  naszego wydawnictwa (Cz. Ryszka, „Pisane w Asyżu”).

15. Rektor Niższego Seminarium

Kalikst Edmund Szulist OFMConv, historyk sztuki sakralnej. W okresie jego rektorstwa w Niższym Seminarium, zawiązała się ograniczona współpraca z „Rycerzem Niepokalanej”. Jako animator powołań kapłańsko-zakonnych o. Kalikst wykonywał reklamówki powołaniowe do Niższego Seminarium, zamieszczane w „Rycerzu”. Były wykonywane fachowo i estetycznie, ale trudno powiedzieć, jak skuteczne. Nie były sygnowane przez Autora.

Na marginesie tej noty dodajmy, że sgraffito, które zdobi budynek „Kolbianum” w Niepokalanowie, nawiązujące do obchodów Roku Pokoju w Asyżu, w dniu 27 października 1986, oznaczone „KS”, jest dziełem o. Kaliksta Szulista.

16. Biolog i polarnik

Zbigniew Jóźwik – artysta grafik z własnego wyboru i talentu, doktor nauk przyrodniczych, wykładowca na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, polarnik.

Współpraca w dziedzinie grafiki z Wydawnictwem oo. Franciszkanów w Niepokalanowie zaczęła się od ilustracji przygotowanych do tomiku poezji Sergiusza Riabinina „Bezsilne są kolczaste druty”, poświęconego św. Maksymilianowi Kolbemu w roku jego kanonizacji (1983). Po zbiorze owym ukazały się w Niepokalanowie jeszcze 2 tomiki poezji w tym samym duecie: Riabinin i Jóźwik. Są to „Prowadź św. Franciszku” (1987) i „Matce Bożej” (1992). Te trzy tomiki stanowią harmonijny tryptyk pięknej i treściwej poezji, która porusza i wzrusza. Centrum tryptyku zajmuje oczywiście tomik o Matce Bożej. W zasadzie ciąg współpracy z Mistrzem układał się  tylko na tym planie. Z powodu braku stosownych ilustracji do „Rycerza Niepokalanej” redaktorzy przenosili wybrane z tych tomików grafiki do miesięcznika. Zbigniew Jóźwik tym samym stał się dorywczo grafikiem „Rycerza” i to w różnych latach. Wyjątek stanowi „Kalendarz Rycerza Niepokalanej” na rok 1986, w całości ilustrowany jego ręką.

W 2016 r. Muzeum Papieskie w Niepokalanowie zorganizowało wystawę prac Zbigniewa Jóźwika pod tytułem „Madonny”, która budziła duże zainteresowanie i uznanie zwiedzających. Wystawa trwała pół roku. Z wdzięcznością chcę tu zaznaczyć, że Autor wystawy część swoich prac o Matce Bożej przekazał do Archiwum w Niepokalanowie z uwagą, że „tam jest dla nich najlepsze miejsce”. Także franciszkanie z Prowincji krakowskiej w 2007 r. wpisali Zbigniewa Jóźwika do Księgi Dobrodziejów i Przyjaciół.

17. Wielość talentów

Bolesław Jurowicz OFMConv z Niepokalanowa, mistrz zegarmistrzowski. Wśród wielu swoich zajęć amatorsko uprawiał malarstwo i grafikę. Wykonywał przeważnie miniatury. Sporadycznie jego prace były wykorzystywane w szacie graficznej „Rycerza”. Ponieważ nie były sygnowane i podpisywane, trudno określić ilościowe ich użycie. Sam Autor twierdzi, że przez ponad 30 lat pracy w drukarstwie mogło ich być dużo, ale o wiele więcej w innych publikacjach, przy których aktualnie pracuje („Mały Rycerzyk Niepokalanej”).

***

Lista artystów grafików zdobiących szatę graficzną „Rycerza Niepokalanej” zapewne byłaby bogatsza, gdyby wszyscy konsekwentnie podpisywali swoje prace. Motywy tej praktyki mogły być różne. Samo dzieło również chwali mistrza. Znalazły się też prace podpisane, ale nic nie wiemy o ich autorze. Wiadomo z kronikarskich przekazów, że niektórzy z grafików wykonywali ilustracje bezinteresownie dla „Rycerza”. Poczytywano sobie za zaszczyt widzieć własną grafikę w takim miesięczniku. Wypada więc w tym miejscu, zwłaszcza dobroczyńcom, ale także wszystkim innym, wyrazić uznanie i okazać wdzięczność. Nagrodą zaś dla nich niech będzie stała opieka Niepokalanej.

Ciekawostki o grafikach.

                Robert Andersen –  „Rzecz się miała tak: Jeszcze jego ojciec osiedlił się na terenie obecnej Litwy w Szawlach, a ożeniony był ten ojciec z konwertytką, gorącą katoliczką. Ojciec miał jednego syna i dlatego wyraził ostatnią swą wolę, by ten syn został przy luterańskiej wierze. Syn ten Robert chodził do gimnazjum w Szawlach, następnie ukończył prawo i, jako aplikant sądowy, ujrzał wojnę. Walczył w rosyjskiej armii na froncie greckim, a tak mu ta rezanina zbrzydła, że w wojnie wewnętrznej 1917 r. czerwonych z białymi już nie brał udziału. Miał wtedy żonę i dwoje dzieci (dziś ma troje). Jednak na skutek podłego donosu aresztowany został jako burżuj, antyrewolucjonista i wleczony po więzieniach, i dręczony niewymownie, aż ostatecznie skazany na śmierć. I wyrok ten miał być już wykonany, gdyby nie dziwny zbieg okoliczności, że w czerezwyczajce tej zasiadał właśnie jego kolega szkolny. Ten wpłynął na to, że proces przeprowadzono jeszcze jeden raz i wydano wyrok uniewinniający. Postanowił wtedy przedostać się do Polski. W portkach zszytych z worków, bez niczego zupełnie, jako ślusarz o nazwisku zmienionym, choć podobnym, jechał ku granicy. A sprawa była i z tego powodu trudna, że nie miał żadnego prawa do gościnności w Polsce, jako obcokrajowiec i obconarodowiec. A jednak przekroczył granicę. Ten moment przekroczenia granicy w 1922 r.  nie zatrze się nigdy w jego pamięci! Do ostatniej chwili nie dowierzał, aby mógł się wyswobodzić! Doszukał się jakoś krewnych, którzy choć nie bogaci, jednak mu dopomogli, by się jakoś dźwignął: wystarali się o jakieś ubranie itd. Również i tę posadę, doradcy prawniczego w Kuratorium, mu wyjednali. Praca ciężka, bo to i prawodawstwo polskie nowe, i dzielnicowe dawne uwzględniać wciąż jeszcze trzeba. Pensja ledwie na bieżące potrzeby wystarczy. A tu trzeba się z nędzy dźwigać! Meble kupować! Jednym słowem całą rodzinę stawiać na nogi! Dlatego to podjął się współpracy w «Słowie Pomorskim» w charakterze karykaturzysty, a i do «Muchy» przed rokiem napisał, czy jego współpracę przyjmie. Ceny wyznaczył – sam nie wie, czy sprawiedliwe. Bo się na tym nie zna i nikogo się nie radził. Odstawia tematy polityczne, głównie ogólnoświatowe”. A. Kolbe, Pamiętnik.

                 Tadeusz Lucjan Gronowski urodził się w Warszawie, w 1894 r. (był rówieśnikiem św. Maksymiliana). Zmarł w Warszawie w 1990 r. Artysta bardzo produktywny i wszechstronny. Plakaty, ilustracje do książek, wystroje wnętrz, reklamy towarów, znaczki pocztowe, dekoracje teatralne – to wszystko można znaleźć w jego twórczości. „Żuraw” – znak jego pomysłu zdobi samoloty Polskich Linii Lotniczych „LOT” od 1929 r. Wielokrotnie był nagradzany na wystawach w kraju i za granicą. Jako scenograf współpracował z Teatrem Narodowym, Teatrem Polskim i z Redutą Schillera. Przede wszystkim znany jest jako plakacista. Jego prace do dziś można oglądać w Muzeum Plakatu w Warszawie.

Kazimierz Witkowski urodził się 19 września 1915 r. w Makuszyno, zmarł w Warszawie 20 października 1955 r. Był absolwentem Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Malarskich w  Warszawie. Uprawiał grafikę użytkową (plakaty, ilustracje dla czasopism, „Moda i Życie”, „Przyjaźń”). Organizował wystawy: „Przez oświatę do socjalizmu”, „Plan 6-letni”. Był kilkakrotnie nagradzany za działalność artystyczną. W 1952 r. został odznaczony Srebrną Odznaką Przodownika Pracy. Był członkiem Wielkiej Loży Masońskiej Narodu Polskiego z siedzibą w Krakowie.

                 Mieczysław Kościelniak (ur. 29 stycznia 1912 r. w Kaliszu, zm. 5 marca 1993 r. w Słupsku). W styczniu 1941 r. został aresztowany przez Gestapo w Warszawie i był więziony w obozie koncentracyjnym w Auschwitz naznaczony numerem 15261. Ocierając się codziennie o ludzkie cierpienie, postanowił z narażeniem życia ilustrować tę przerażającą rzeczywistość. W obozie narysował ok. 300 prac, które przy pomocy kolegów z konspiracji przemycał z transportem brudnej pościeli poza teren obozu. W obozie artysta zawarł serdeczną przyjaźń z o. Maksymilianem Kolbe. Był świadkiem jego heroicznej decyzji ofiarowania swego życia za życie innego więźnia, Franciszka Gajowniczka. Urzeczony postacią o. Kolbego poświęcił mu bardzo dużo prac malarskich i graficznych. Napisał o nim kilka artykułów. Zeznawał jako świadek w procesie kanonizacyjnym o. Maksymiliana, pielgrzymował wielokrotnie do Oświęcimia i Niepokalanowa.

Felicissimus Stefan Sztyk urodził się 5 czerwca 1920 r. na Mazowszu, zmarł 21 marca 2005 r. w Niepokalanowie, gdzie przebywał od wstąpienia do zakonu (20 października 1936 r.) aż do śmierci. Cieszył się w klasztorze dobrą opinią. Jako zakonnik był posłuszny, cichy, pobożny i dokładny w pracy. Pracował w administracji klasztornej, w drukarni jako fotograf, w produkcji figurek Matki Bożej. Stopniowo odkrywał swój niewątpliwy talent w sztuce dekorowania i rysunku. Sprzyjało mu w tym życie klasztorne. Organizował amatorskie przedstawienia, był ich reżyserem, scenografem, dekoratorem, kostiumologiem, a także aktorem w rolach wymagających szczególniejszej ekspresji. Szczególny wkład swoich pomysłów i pracy zostawił w przygotowaniu teatru figurek „Panorama Tysiąclecia” i „Misterium Męki Pańskiej”. Oba teatry działają do dziś i szczerze są podziwiane i przeżywane. W opinii jednak znawców wyższej sztuki są religijnym kiczem. Zaproszony do obejrzenia „Panoramy Tysiąclecia” Kazimierz Dejmek, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, nie wytrzymał do końca przedstawienia. „Trzeba było do wykonania figurek poprosić Kiliana” – to nie jedna z jego uwag, jaką przy tej okazji wyraził. Br. Felicissimus malował też obrazy dużego formatu o tematyce maryjnej i maksymilianowskiej. W sumie namalował ich ponad setkę. Jeden z jego obrazów Matki Bożej Gwiezdnej, przekazany do klasztoru w Gdyni, został ukoronowany jako słynący łaskami. Dekoracja, jaką przygotował na wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II w Niepokalanowie, zwisała w bazylice od sufitu aż do stopni ołtarza (15 m). Z posługą artystyczną był też zaproszony do Japonii i USA. W Niepokalanowie miał monopol na projektowanie i wykonanie stałych i okazjonalnych dekoracji. Szopki na Boże Narodzenie, Groby Pańskie, ołtarze na Boże Ciało, dróżki, groty, figury, pomniki – to wszystko opierało się na jego projektach, radach, a przynajmniej opiniach. W ten sposób zostawił w Niepokalanowie swoisty kanon piękna, często odbiegający od klasycznego. Oglądający jego prace często mówili: „Szkoda, że swego talentu nie kształcił na artystycznych uczelniach”.

                 Antoni Jan Gołębniak urodził się w Poznaniu w 1917 r., zmarł nagle 3 maja 1988 r. także w Poznaniu, w uroczystość NMP Królowej Polski, którą całym swym życiem i twórczością był oddany. Fascynowała go Ostra Brama z cudownym obrazem w Wilnie, dokąd przeprowadził się z Poznania. Dał wyraz szczególnej czci do Matki Bożej w twórczym cyklu grafik  „Teologia maryjna” i „Wyznanie”. W sztuce graficznej, utrwalanej w ekslibrisach, drzeworytach, ilustracjach książkowych i akwarelach, był samoukiem. Nauczył się tej sztuki już po wojnie, podpatrując warsztat pracowników Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Poznaniu. O jego talencie świadczą liczne wystawy w kraju (ok. 150) i za granicą (ok. 30). Z wielkim pietyzmem uprawiał sztukę sakralną, za co otrzymał szczególne uznanie Rzymskiego Ośrodka Sztuki, Kultury i Informacji „La Spondo” (1961) i nagrodę im. Brata Alberta Chmielowskiego (1979). Ducha wiary nabierał ze współpracy z Instytutem  Wyższej Wiedzy Religijnej w Wilnie oraz z lektury Pisma świętego, którego treści zamknął w cyklu drzeworytów. Wystawa jego prac „Wielkie znaki” została ostatnio otwarta 3 stycznia 2017 r, w Bibliotece Publicznej w Zielonej Górze. Wykazuje ona umiejętności artysty w przekazywaniu odbiorcom walorów graficznego znaku, o którym napisał, że „skromny, lapidarny znak kryje nieraz treść objętości małego traktatu naukowego lub eseju literackiego”.

                 Artystyczne małżeństwo Witold Kalicki i Maria BilińskaKalicka. Na Starych Powązkach w Warszawie stoi przeciętnej klasy nagrobek (kw. 131, III) z napisem: „Witold Kalicki 1915 – 21 I 1983 lat 68 malarz grafik” i drugi napis: „Maria BilińskaKalicka artysta-plastyk 1912 – 2 VII 1990 lat 78”. Dobrane małżeństwo artystów spoczywa we wspólnej mogile. Wykształcenie artystyczne Kalicki otrzymał w Miejskiej Szkole Sztuk Zdobniczych i Malarskich w Warszawie. Uzyskał dyplom w 1934 r. Uprawiał grafikę użytkową: plakaty, projekty opakowań, rysunek architektoniczny, ilustracje do czasopism i książek (Artur Oppman „Pan Twardowski”), a także malarstwo sztalugowe: portrety, pejzaże, sceny rodzajowe. W jego twórczości znalazła się też tematyka religijna: obrazy św. Jerzego, św. Heleny. Współpracował z wydawnictwami Pax, Inko i Veritas.

                 Zbigniew Jezierski urodził się w Warszawie 25 marca 1907 r. Absolwent Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Malarskich. Specjalizował się w malarstwie ściennym o tematyce sakralnej. Projektował wnętrza kościołów i formy sprzętu liturgicznego. Był członkiem Rady Prymasowskiej Odbudowy Kościołów Warszawy i Komisji Artystów i Architektów Architektury Warszawskiej. Miedzy innymi jest twórcą plafonu w archikatedrze warszawskiej.

                 Jos Speybrouck urodził się 10 stycznia 1891 r., zmarł 23 sierpnia 1956 r. Był synem konserwatora zabytków. Ukończył Akademię w Kortrijk oraz Instytut św. Łukasza w Gandawie z wynikiem summa cum laude (1911). W 1914 r. założył rodzinę, w której urodziło się 13 dzieci. Rodzinę utrzymywał z produkcji i dystrybucji pocztówek. Wydawał też każdego roku almanach, chętnie nabywany ze względu na jego artystyczne wartości. W twórczości lansował styl nowoczesny, dostępny szerokiej publiczności. Pokaźna część jego prac obejmuje sztukę sakralną. Są to grafiki o treści symbolicznej, z zakresu liturgii, Biblii, katechizmu. Ilustrował mszały, brewiarze, kancjonały i agendy. Projektował też szaty liturgiczne. Bardzo owocnie współpracował z wydawnictwem opactwa św. Andrzeja benedyktynów w Brusse. Był wykładowcą sztuki graficznej w Instytucie św. Łukasza w Tournai i w Instytucie Matki Boskiej w Kortrijk.

Juliusz Woźniak urodził się w 1931 r. w Warszawie. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, Wydział Grafiki, we Wrocławiu, którą ukończył w 1958 r. W twórczości artystycznej stosował technikę mieszaną, także malarstwo sztalugowe na płótnie. W latach sześćdziesiątych współpracował z Klubem i Galerią „Krzywe Koło” w Warszawie, gdzie miał wystawę, w której okazał się specjalistą od form przestrzennych. Od 1960 r. jest uczestnikiem Złotego Grona Związku Polskich Artystów Plastyków w Zielonej Górze. Brał udział w konfrontacjach artystycznych i w Biennale Form Przestrzennych w Elblągu, w Wystawie Plenerowej w Białowieży i wielu innych. Nagrodzony w X edycji Sztuki Wizualnej  w Narodowym Centrum Kultury. Projektował rozwiązania przestrzenne dla miast regionu lubuskiego, a także w Warszawie dla Trasy Wisłostrada i Trasy Łazienkowskiej. W galerii „Zderzak” znajdują się jego prace malarskie „Anna” (1965), „Marszałek dworu” (1967) i obraz bez tytułu o tematyce religijnej – skrzydlaty anioł z głową Matki Boskiej.

             Maria OrłowskaGabryś (ur. 13 kwietnia 1925 r., zm. 25 października 1988 r. w Krakowie). Spoczywa na Cmentarzu Rakowieckim. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Była jedną z najsławniejszych ilustratorek książek, przede wszystkim dla dzieci i młodzieży. Oprócz ilustracji do książek ma w swoim dorobku artystycznym setki kart pocztowych i świątecznych, wydawanych często seriami, które każdego roku cieszyły oczy adresatów na Boże Narodzenie, Nowy Rok i Wielkanoc. Karty te skrzętnie zbierali kolekcjonerzy i do dziś są one chodliwym towarem na allegro lub w antykwariatach. Każda pocztówka w cenie 4,50 PLN. Ilustracje i grafiki Orłowskiej charakteryzują się ekspresywnością, realizmem, klarownością  barw, elementami tradycji narodowej, ludowej i religijnej, nadzwyczajną dbałością, nawet o detale rysunku. O jej prace ubiegały się liczne wydawnictwa. Współpracowała także z wydawnictwami katolickimi, z Jasną Górą i Niepokalanowem.

                 Rafał Józef Otton Rogatti OFMConv – Elementy swego talentu przejął po rodzicach, a młodszy brat Rudolf, z którym współpracował, studiował na Akademii w Sopocie. Już na nowicjacie (1946) zauważono, że  lubi rysować. W spisie używanych rzeczy z tego czasu są wymienione: 5 ołówków, bibularz, liniał, kałamarz z atramentem i wieczne pióro. W życiorysie dołączonym do podania napisał: „Uczyniłem ślubowanie, że po odzyskaniu wolności pozostanę nadal rycerzem Niepokalanej, stanąwszy pod sztandarem, na którym będzie napis «Ty jesteś kapłanem na wieki»”. Po święceniach kapłańskich (Kraków, 1953) pracował duszpastersko w różnych ośrodkach, przeważnie na Ziemiach Zachodnich, bo takie było wtedy zapotrzebowanie. Zajęcia artystyczne stanowiły dodatek w jego wolnym czasie. Dorywczo kształcił swoje zdolności artystyczne, ucząc dzieci rysunków na lekcjach religii i rzeźbiąc zabawne kukiełki do bożonarodzeniowych jasełek. Od 1964 r. studiował historię sztuki sakralnej na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Sztukę kochał i był oryginalny w tej dziedzinie. Zostawił po sobie rzeźbiony główny ołtarz w Sławnie, gdzie w l. 1955-1960 był duszpasterzem. Ołtarz przedstawia 6 scen radosnych z życia NMP i dysputę 12 Apostołów. Recenzja tej pracy w lokalnej gazecie „Tygodnik Katolików” była bardzo pochlebna. Napisano: „Ołtarz w Sławnie jest piękny i wznosi duszę do Boga”, a o. Rafałowi nadano tytuł Pomorski Fra Angelico. Współbracia zakonni z humorem komentowali wartości artystyczne tego dzieła, powtarzając, że Komisja Diecezjalna ds. Sakralnych, powołana do wydania opinii o tym dziele, orzekła jednomyślnie: „Obiekt może być przeznaczony do kultu pod warunkiem, że będzie zasłaniany na większe uroczystości”.

                 Jacek Ebert urodził się w Warszawie, w 1960 r. Uczeń Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamojskiego, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale  Wzornictwa i Grafiki. Podczas strajku studenckiego (1981) był w Komisji Strajkowej ASP, prowadził kolportaż prasy, ulotek, plakatów własnej kompozycji dla tajnych drukarni. W czasie stanu wojennego projektował okładki książek wydawnictw podziemnych, podrabiał dokumenty dla ukrywających się, przede wszystkim dowody osobiste, kartki żywnościowe, świadectwa pracy, zameldowania. Wynalazł sposób na stawianie wypukłego stempla. Z jego pracowni w centrum Warszawy wyszło wiele dokumentów ratujących losy zagrożonych Polaków. Jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej i taką grafikę uprawia dla wydawnictw i instytucji. Pełnił funkcję dyrektora artystycznego Agencji „Publicis”. Aktualnie pracuje w Studio Graficznym „KotBury”. Zespół ten specjalizuje się w projektowaniu logo różnych instytucji. Ma w tym sukcesy i uznanie. Jego autorstwa są projekty logo Radia „Kolor”, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Akademii Leona Koźmińskiego, Herbapolu, Królikarni i fundacji „Lubię Książki”. Jest autorem logo Wydawnictwa oo. Franciszkanów w Niepokalanowie, gdy z powodu delegalizacji „Rycerstwa Niepokalanej” nie można było używać logo MI. Pomysł Jacka Eberta na logo niepokalanowskie jest bardzo prosty i trafnie kojarzy się  z klasztorem: kontur wieży bazyliki. Autor w projektowaniu logo ma swoją teorię, w której podaje rolę i cechy takiego znaku. „Znak firmowy – napisał – ma przekazać w bardzo krótkiej formie pewną opowieść o danym produkcie, kraju czy instytucji. Całą opowieść przekładamy na język skrótu plastycznego w ciekawy, twórczy i intrygujący sposób. To nie jest bezpośrednia odpowiedź i bezpośrednia ilustracja jak np. w encyklopedii, lecz rozszerzenie komunikatu, powiększenie go o warstwę emocjonalną, zaciekawienie i zaintrygowanie”. Sprawdził się też w sztuce fotograficznej.  Jego wystawa fotograficzna „Krzyże dnia powszedniego” w kościele w Wielgolesie Brzezińskim (2010) wzbudziła duże zainteresowanie. Zdjęcia powstały z inspiracji Pasji wg św. Jana i oglądającym pomagają zauważyć krzyże wtopione w otaczający ich świat.

                 Kalikst Edmund Szulist urodził się 14 lutego 1937 r. w Gdańsku. Szkołę średnią ukończył w Małym Seminarium Duchownym w Niepokalanowie. Do zakonu franciszkanów wstąpił w 1951 r. i po nowicjacie kontynuował studia filozofii i teologii w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi-Łagiewnikach i w Krakowie. Tam otrzymał święcenia kapłańskie 21 czerwca 1963 r. W 1965 r. rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim z zakresu historii sztuki sakralnej. pracował duszpastersko w Kaliszu, Skarżysku-Kamiennej, Gnieźnie, Essen i Trostbergu. W latach siedemdziesiątych był wychowawcą kleryków i wykładowcą sztuki sakralnej w Gnieźnie, a w latach osiemdziesiątych – rektorem Niższego Seminarium Duchownego w Niepokalanowie i budowniczym seminaryjnego obiektu.

                 Zbigniew Jóźwik (ur. 19 stycznia 1937 w Opolu Lubelskim). Swoją twórczość artystyczną traktuje jako dar dany od Boga. Sztuki graficznej teoretycznie i praktycznie nauczył się sam. Zainteresowania naukowe Jóźwika, prowadzone w Instytucie Biologii, dotyczą substancji biologicznych użytecznych w życiu ludzi (prątki gruźlicy). Zdecydowanie bardziej się sprawdza w dziedzinie grafiki. Uprawia grafikę artystyczną i użytkową. Ilustruje książki, przeważnie z poezją (ponad 100), wykonuje ekslibrisy, portrety, obrazy, winiety przeważnie wzbogacane elementami z przyrody. Ma prace samoistne, jak też bardzo często seryjne.  Godnych szczególnej uwagi jest 11 tek ekslibrisów, 6 serii egzotycznych obrazów z wyprawy na Szpicberg, jak również serie o tematyce religijnej („Krzyże” czy „Madonny”). Prace wykonuje techniką linorytu, drzeworytu i suchej igły. Grafika Jóźwika charakteryzuje się przeźroczystością obrazu, uzyskiwaną oszczędnym operowaniem delikatną kreską, którą doprowadza często nie do końca, aby zostawić odbiorcy coś do jej uzupełnienia. Autor wszystkie swoje grafiki sygnuje literami JZ, bardzo pomysłowo wmontowanymi w sam rysunek. Dowodem docenionego artyzmu Jóźwika są liczne wystawy jego prac, nagrody i wyróżnienia, odznaczenia państwowe i regionalne. Mistrz szczególnie szczyci się nagrodą  „Błogosławionego Brata Alberta – Adama Chmielowskiego” (1985) za wybitne osiągnięcia w grafice sakralnej. Sam artysta jest też bardzo aktywny w organizowaniu wystaw, spotkań, warsztatów artystycznych, wykładów dla młodzieży szkolnej. Szeroko jest znany za granicą, przeważnie jako kolekcjoner ekslibrisów, których nagromadził ponad 20 tys.

             Bolesław Jurowicz (ur. 18 kwietnia 1953 r. w Kluczborku). Do Zakonu oo. Franciszkanów wstąpił w 1977 r. z życzeniem, aby mógł należeć do klasztoru w Niepokalanowie i w tym klasztorze stale przebywa z roczną przerwą na nowicjat w Smardzewicach. Formację zakonną zdobywał pod kierunkiem mistrza nowicjatu, o. Mariusza Paczóskiego. Już w pierwszych latach formacji pokazał swoje szczególne zainteresowania: muzyczne, malarskie, mechaniczne, kreślarskie i dekoracyjne. W rozwijaniu tych zdolności sprzyjały mu cechy charakteru: dokładność, precyzja, wrażliwość estetyczna, rozumienie harmonii kolorów. W Niepokalanowie spełniał różne funkcje w zależności od zapotrzebowania zbieżnego z jego umiejętnościami. Spełniał usługi zegarmistrzowskie, fotograficzne, przepisywał na maszynie, pracował w przygotowalni do druku „Rycerza Niepokalanej” i innych publikacji jako stenotypista, fotoskładacz, fotomonter i retuszer techniczny.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Styczeń 1 (824) 2025

Spis treści

Temat numeru
Pięć warunków sakramentu pokuty
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył
Rycerstwo Niepokalanej
Warunek drugi – nosić Cudowny Medalik 
Biografia Niepokalanej
Joachim i Anna – rodzice Najświętszej Maryi Panny
W obronie życia
W obronie życia niemowląt
Żółta bluzka i sweterek z importu 
Świadectwo
Ocalony – świadectwo     
Publicystyka
Prawo dziecka nienarodzonego – do (prze)życia w Polsce
Felieton
Na kogo spada wina ojców?
Nie zabijaj!                       
Życie, małżeństwo i rodzina
Pułapki dobrobytu, czyli o zbawiennych skutkach ascezy         
Dialog w małżeństwie     
Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata    
Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa   
Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na marzec             
Kościół o Niepokalanej   
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej             
Kompendium Katechizmu Kościoła            
Refleksja duchowa           
Odpowiedzi na pytania teologiczne              
Podziękowania
Listy od Czytelników      

Styczeń 1 (824) 2025

Marzec 3 (826) 2025

Spis treści

Temat numeru
Pięć warunków sakramentu pokuty
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył
Rycerstwo Niepokalanej
Warunek drugi – nosić Cudowny Medalik 
Biografia Niepokalanej
Joachim i Anna – rodzice Najświętszej Maryi Panny
W obronie życia
W obronie życia niemowląt
Żółta bluzka i sweterek z importu 
Świadectwo
Ocalony – świadectwo     
Publicystyka
Prawo dziecka nienarodzonego – do (prze)życia w Polsce
Felieton
Na kogo spada wina ojców?
Nie zabijaj!                       
Życie, małżeństwo i rodzina
Pułapki dobrobytu, czyli o zbawiennych skutkach ascezy         
Dialog w małżeństwie     
Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata    
Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa   
Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na marzec             
Kościół o Niepokalanej   
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej             
Kompendium Katechizmu Kościoła            
Refleksja duchowa           
Odpowiedzi na pytania teologiczne              
Podziękowania
Listy od Czytelników      

Styczeń 1 (824) 2025