Pan Bóg mnie ocalił, bym dała świadectwo

Pan Bóg mnie ocalił, bym dała świadectwo

Moja mama wzięła mnie na pielgrzymkę do Niepokalanowa, gdy miałam siedem lat. Ta pielgrzymka wyryła się mocno w moim dziecięcym sercu. Zapamiętałam z niej najbardziej inscenizację „Pasji” oraz frazę: „Rycerz Niepokalanej”, która rezonowała w moim sercu przez lata, i zastanawiałam się, co to właściwie znaczy.

Niniejsze świadectwo jest próbą podziękowania Bogu Wszechmogącemu i Najdroższej Mamie – Maryi – za moje życie, powołanie, wszystkie łaski, w tym wszystkich ludzi, których Pan postawił na mojej drodze. Dedykuję je tym wszystkim, którzy poszukują Boga, i żywię nadzieję, że to świadectwo może stać się inspiracją w codziennych poszukiwaniach obecności zmartwychwstałego Pana przez Maryję. Wśród wielu dróg, prowadzących do Boga, najprostszą w doświadczeniu wielu jest ta przebywana z Maryją i przez Maryję. W osobistym doświadczeniu duchowym najbliższa jest mi droga maryjna, realizowana przez Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae, MI), osadzona na duchowym fundamencie dogmatu Niepokalanego Poczęcia NMP, z którą integralnie jest związane przyjęcie medalika Niepokalanego Poczęcia, zwanego Cudownym Medalikiem.

Maryjna droga życia

Maryja wyznacza drogę całego mojego życia, przepełnionego znakami Bożej obecności i ciągłego zmagania. Pan Bóg, tak jak w przypadku każdego człowieka, przemawia do mnie specyficznym dla mnie językiem. W moim przypadku są to daty, wydarzenia
i osoby ściśle związane z Maryją.
Nabożeństwo do NMP wpoiła mi moja mama, która, od kiedy tylko pamiętam, prowadziła mnie nie tylko na Eucharystię, ale na wszystkie nabożeństwa maryjne do kościoła w rodzinnej parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej. To właśnie moja mama wzięła mnie na pielgrzymkę do Niepokalanowa, gdy miałam siedem lat. Ta pielgrzymka wyryła się mocno w moim dziecięcym sercu. Zapamiętałam z niej najbardziej inscenizację „Pasji” oraz frazę: „Rycerz Niepokalanej”, która rezonowała w moim sercu przez lata, i zastanawiałam się, co to właściwie znaczy. Owocem wspomnianej pielgrzymki było wstąpienie do Ruchu Światło-Życie (Oaza) w 9. roku życia. W Oazie odbyłam 10-letnią formację oraz rozpoczęłam w rodzinnej parafii posługę, która została przerwana wyjazdem za granicę.
Pobyt za granicą na wiele lat osłabił moją wiarę i był początkiem bardzo bole­snych
doświadczeń. Rozpoczęcie drogi zawodowej w finansach i kariera zawodowa w międzynarodowym świecie korporacyjnym przyczyniły się do stawania się letnią w wierze i powodowały coraz większe zagubienie.
Pan Bóg wyrwał mnie z duchowego ma­razmu przez spektakularny znak, dany
w Andach podczas wspinaczki wysokogórskiej na szczyt Aconcagua (6961,80 m n.p.m., Argentyna). Podczas trzeciej próby ataku szczytowego usłyszałam w sercu subtelny, aczkolwiek dobitny głos, że mam „natychmiast zejść na dół”. Zostawiwszy wszystko i wszystkich, zaczęłam zejście solo do obozu bazowego. Zejście zajęło wiele godzin,
a ja ostatkiem sił, z Bożą pomocą, dotarłam do namiotu lekarzy w bazie. Dostałam tlen i natychmiast zamówili dla mnie helikopter.
Po powrocie do Polski zdiagnozowano u mnie obrzęk płuc i mózgu. Około dwóch lat
później Bóg dał mi poznać, że ów głos usłyszałam dokładnie 11 lutego (liturgiczne
wspomnienie Matki Bożej z Lourdes).
Do tamtej pory nigdy nie przywiązywałam wagi do świąt maryjnych, które – patrząc na nie z perspektywy czasu – ułożyły się w ciąg przedziwnych wydarzeń.
Po wspomnianym wydarzeniu w Andach spotkałam w osobie pewnego świętego kapłana – Jezusa Miłosiernego, który zapytał mnie trzykrotnie, czy chciałabym wrócić do posługi w Kościele. Znamienne dla mnie było to, że potrójne pytanie padło 27 września (w dzień liturgicznego wspomnienia św. Wincentego à Paulo, założyciela Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, do którego wstąpiła św. Katarzyna Labouré; dostąpiła ona łaski potrójnej mariofanii, w tym wizji medalika Niepokalanego Poczęcia w dniu 27 listopada 1830 roku).

Ocalenie z wypadku

W kolejnym roku dostałam łaskę wstąpienia do MI. Cudownym zrządzeniem Bożej Opatrzności stało się to 13 maja w mojej rodzinnej parafii. W tym samym roku po raz kolejny miłosierny Bóg, przez wstawiennictwo Niepokalanej, ocalił me życie. W czasie następnej wyprawy wysokogórskiej uległam wypadkowi. Podczas ataku szczytowego,
na wysokości 3701 m n.p.m., na tzw. Drodze Papieskiej, prowadzącej od strony włoskiej na szczyt Monte Bianco (Mont Blanc), w trakcie pokonywania trawersu stanowiącego część drogi prowadzącej na szczyt, spadłam około 50 metrów, a uderzywszy głową w skałę, straciłam przytomność.
Gdy odzyskałam już przytomność, jeden z towarzyszy wyprawy uświadomił mi, że zatrzymałam się na skalnej półce, poniżej której skalny stok przechodził w pionową ścianę. Mój wspinaczkowy kask podczas uderzenia głową w skałę został zdarty i zniknął razem z innymi sprzętami w otchłaniach przepaści. Pozostał tylko czekan, przywiązany do nadgarstka, zakrwawione ubranie i medalik Niepokalanego Poczęcia na szyi. Po transporcie helikopterem do włoskiego szpitala okazało się, że miałam trzy złamania kości twarzowych, w tym podwójne złamanie nosa, poważne ubytki skóry właściwej, oderwany płat skóry pod samą gałką oczną, poważne cięcia w okolicach prawego oka oraz pęknięty kręgosłup (kręg Th 12).
Czas po wypadku obfitował w niezliczone Boże łaski. Przez ogromny ból, wszystkie uszczerbki fizyczne, czas spędzony na wózku inwalidzkim, po którym nastąpił 9-miesięczny okres trudnej rekonwalescencji, Pan Bóg otworzył moje serce na kontemplację Męki Pańskiej. W sposób, którego wcześniej nie doświadczyłam, ukazał mi moc sakramentalnej łaski, modlitwy wstawienniczej, potęgę Różańca oraz wiele innych łask. Znamienne, że w roku wstąpienia do MI i tego wypadku miałam …33 lata.
Powyższy wypadek był początkiem nowego życia. Parafrazując śp. Mariana Kołodzieja, autora wystawy w Harmężach pt. Klisze pamięci, mogę powiedzieć: „Ocalałam nie po to, żeby żyć, ale żeby dać świadectwo”. Zarówno pierwsze, jak i drugie wydarzenie w górach zweryfikowało moją wspinaczkową pasję – Bóg pozwolił mi wejść na oba wymienione szczyty po powrocie do zdrowia oraz ukazał zupełnie inne szczyty duchowej wędrówki – Górę Oliwną z Ogrodem Getsemani i Golgotę.
Dokładnie w rocznicę wypadku na Mont Blanc miłosierny Jezus dał mi łaskę wyjazdu do Jego Świętej Ziemi. Z wysokich gór, z których tylko niektóre wspominam w tym świadectwie, Pan zaprowadził mnie fizycznie i duchowo na Jego święte góry: Golgotę, Górę Oliwną i na „wysoką górę” Jego przemienienia (por. Mt 17,1-8), a także inne Jego święte góry…

Moja droga w Rycerstwie Niepokalanej

Kształtowanie świadomości przynależności do Boga przez Maryję na drodze MI odbywało się i odbywa stopniowo w znoju i trudzie – przez krzyż. Czuję się, w pełnym
tego słowa znaczeniu, słabym dzieckiem, stawiającym nieudolne kroki, ale szczęśliwym, bo doświadczającym obecności miłosiernego Boga i najczulszej Matki Maryi. Dziedzic-
two św. Ojca Kolbego i duchowość MI, której podstawą jest dogmat Niepokalanego Poczęcia NMP, a medalik Niepokalanego Poczęcia zewnętrznym znakiem osobistego
by­cia narzędziem Królowej nieba i ziemi, stały się podstawą mojej duchowości.
Dogmat Niepokalanego Poczęcia NMP stał się dla mnie codziennym zaproszeniem do przemiany duchowej. Niepokalana, najdoskonalsza spośród całego stworzenia, jest obrazem Boga i pierwotnym planem Stwórcy wobec całego rodzaju ludzkiego sprzed upadku (por. Rdz 1,27). Przez kontemplację Słowa Bożego, poznawanie Maryi z kart Biblii oraz przez głębokie, osobiste doświadczenie Matka Boża stawała się moją Matką oraz punktem odniesienia dla wszelkich moich codziennych wyborów w każdej sferze życia.
Boże prowadzenie przez krzyż, cierpienie i bolesne upadki pokazywało i ukazuje mi niezmienny cel i pragnienie – jak największe upodobnienie się do Niej, a przez Nią przylgnięcie do Trójcy Przenajświętszej. Ta inspirująca myśl, pochodząca od św. Ojca Maksymiliana, zaczęła mi przyświecać i przyświeca nieustannie. W świetle tego celu nastąpiła stopniowa weryfikacja moich codziennych działań i wszelkich relacji ludzkich. W miejsce dawnych relacji, zorientowanych na sukces i cele doczesne, Bóg dał mi rodzinę duchową, żyjącą Bogiem i kochającą Maryję.

Cudowny Medalik

Medalik Niepokalanego Poczęcia, z jego głęboką symboliką, przypomina mi powyższe prawdy każdego dnia oraz jest zewnętrznym znakiem mojej przynależności do Maryi. Awers ukazujący Maryję jako niepokalanie poczętą, na kuli ziemskiej z wężem pod Jej stopami, przywołuje obraz z Protoewangelii (Rdz 3,15) – Niewiasty, która w pierwszej prorockiej zapowiedzi Mesjasza została uczyniona nieprzyjaciółką szatana. Przekłada się to na świadomość duchowej walki, która trwa każdego dnia i będzie trwała do końca czasów. Maryja, zjednoczona ze swoim Synem, jest największą nieprzyjaciółką szatana i pogromczynią węża, wstawiającą się za nękaną przez moce ciemności ludzkością i pośredniczącą w rozdawaniu łask tym, którzy o nie proszą.
Codziennie doświadczam Jej macierzyńskiego wstawiennictwa i pośrednictwa w odniesieniu do siebie i innych, w walce z mocami ciemności, a szczególnie w trakcie mojej posługi w Kościele. Łaski te mają dla mnie przede wszystkim charakter duchowy – są to wszelkie dary potrzebne do wypełnienia Bożego planu wobec każdego człowieka na ziemi, aby mógł osiągnąć Królestwo niebieskie.
Rewers medalika jest dla mnie streszczeniem teologii i kulminacją Bożego Objawienia. Symbolika gwiazd przywołuje obraz Niewiasty z Apokalipsy, obleczonej w słońce, z wieńcem z gwiazd dwunastu na głowie (Ap 12,1), a symbol dwóch Serc i Krzyża przypomina mi udział Maryi w dziele Odkupienia.
Obecność Niewiasty w pierwszej Księdze Biblii (Rdz 3,15) oraz Niewiasty w ostatniej biblijnej Księdze (Ap 12) stanowi bezpośrednie odwołanie do Matki Mesjasza – Tego, który jest Alfą i Omegą, Pierwszym i Ostatnim, Początkiem i Końcem (por. Ap 22,13), którego zwycięstwo nad złem już się dokonało.
„Przestań płakać: Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida (…)” (Ap 5,5).
Z miłością i wdzięcznością.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Styczeń 1 (824) 2025

Spis treści

Temat numeru
     Po co Rycerstwo? Po co „Rycerz”? 
     Pan Bóg mnie ocalił, bym dała świadectwo 
     Komandosi Pana Boga 
     Cuda w życiu Ojca Maksymiliana 
     Rok Jubileuszowy 2025
     Czym jest zawierzenie Niepokalanej i dlaczego warto je              uczynić? 
Felieton
     Franciszek fałszywy i prawdziwy 
     Ojciec Maksymilian i Ksiądz Jerzy 
Życie, małżeństwo i rodzina
     Babcia Zofia i jej 30-osobowa gwardia przyboczna 
     Nie ma takiego kryzysu małżeńskiego, którego nie można         by pokonać 
     Co zrobić, gdy dzieci odchodzą od Boga? 
Z życia Kościoła
     Wiadomości z Polski i ze świata 
     Z życia Niepokalanowa 
Nauczanie Kościoła świętego
    Komentarz do Ewangelii na styczeń 
    Kompendium Katechizmu Kościoła 
    Refleksja duchowa 
    Odpowiedzi na pytania teologiczne 
Podziękowania
    Listy od Czytelników

Styczeń 1 (824) 2025