W swym filmie Pasja Mel Gibson trzykrotnie ukazał scenę, gdy spojrzenia Pana Jezusa i Maryi spotykają się ze sobą. Po raz pierwszy – podczas biczowania, drugi raz – w trakcie drogi na Golgotę, i po raz trzeci – w czasie ukrzyżowania.
Gdy Chrystus leży skatowany uderzeniami kijów przez rzymskich legionistów, Jego wzrok krzyżuje się ze wzrokiem zbolałej Matki. Na Jej widok jakby wstępują w Niego nowe siły. Wydawało się, że po takiej kaźni nie będzie w stanie się podnieść, a jednak wstaje o własnych siłach i czeka wyprostowany na dalszy ciąg wydarzeń. To wzbudza furię oprawców, którzy sięgają po znacznie boleśniejsze narzędzie tortur, czyli flagellum romanum – bicz rzymski, który potrafił zamienić karę chłosty w śmiertelną egzekucję.
Za drugim razem, gdy Jezus upada pod Krzyżem, wygląda na człowieka, który nie podźwignie się już samodzielnie z ziemi. Wtedy dochodzi do krótkiego spotkania twarzą w twarz z Maryją. Patrzy Jej w oczy i nagle doznaje jakby nowego przypływu mocy. Z niezwykłą determinacją mówi do Niej: „Oto wszystko czynię nowe”, po czym wstaje, bierze Krzyż na ramiona i kontynuuje swą drogę na miejsce straceń.
Trzeci raz Ich spojrzenia spotykają się ze sobą na Golgocie. Pod wpływem Jej wzroku Jezus sam kładzie się na Krzyżu, by dać się przybić oprawcom. Scena, gdy Chrystus przytula się do narzędzia swej kaźni, przywodzi na myśl starochrześcijański Hymn o Krzyżu Chwalebnym z III w.
Żeby zrozumieć zamysł reżysera, należy cofnąć się do modlitwy w Ogrójcu.
Św. Katarzyna Sieneńska, która często kontemplowała nocne czuwanie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, pragnęła wniknąć w tajemnicę Getsemani. Otrzymała wówczas poznanie, że tym, co powodowało największą udrękę Chrystusa, było widzenie, jak wiele dusz odrzuci Jego Ofiarę z własnego życia, jak wiele osób wzgardzi nią z obojętnością, lekceważeniem, odrazą lub szyderstwem. W tamtym momencie szatan podsuwał Mu przed oczy całą rzeszę ludzi, którzy podepczą Jego bezinteresowny dar w samego Siebie.
W ten sposób demon chciał pokazać Jezusowi daremność i bezsens Jego poświęcenia, próbując udowodnić Mu, że człowiek nie zasługuje na miłość Boga.
W tym kontekście postać Maryi dodaje Chrystusowi sił, ponieważ widzi On moralną wielkość istoty, którą stworzył na swój obraz i podobieństwo. Już sam widok Jej Osoby oddala wszelkie pokusy i wątpliwości, oświetlając blaskiem sens Jego Ofiary. ■

Zostaw komentarz