Pneumatologiczny wymiar duchowości św. Serafina z Sarowa i św. Franciszka z Asyżu

Pneumatologiczny wymiar duchowości św. Serafina z Sarowa i św. Franciszka z Asyżu
Asyż panorama

Pneumatologiczny wymiar duchowości św. Serafina z Sarowa i św. Franciszka z Asyżu

Prezentujemy trzecią część tryptyku poświęconego duchowości dwóch wielkich świętych Cerkwi prawosławnej i Kościoła katolickiego. Niniejsza część ukazuje podsumowanie i porównanie duchowości św. Serafina z Sarowa i św. Franciszka z Asyżu.

Okazuje się, że nawet tak wzniosłe rzeczy, jak duchowość czy świętość mogą stać się przedmiotem sporów między Wschodem i Zachodem. Nie wszystkim bowiem podoba się już samo porównywanie św. Serafina ze św. Franciszkiem, a nawet więcej, wykorzystuje się tych Świętych do udowadniania swojej wyższości i zupełnej odmienności lub wzmocnienia zbudowanych barykad.

Na szczęście jest wielu, którzy odkryli w tych dwóch Świętych nie tylko podobieństwa, lecz także znak Opatrzności Bożej dla znalezienia wspólnych dróg, które doprowadziłyby do jedności podzielony Kościół Chrystusowy. Potwierdzają to niektóre publikacje oraz liczne artykuły. Poważnym osiągnięciem są dwa sympozja;

  • św. Franciszek w Rosji;
  • św. Serafin we Włoszech.

Św. Serafin ze swoją duchowością może pomóc odkryć na nowo św. Franciszka i zrozumieć, na czym polega jego chrystocentryzm, który dzisiaj jest podważany przez niektórych specjalistów franciszkanizmu. Myślę, że obaj Święci uczą nas tej zasady, którą teologowie coraz bardziej zaczynają rozumieć, że zdrowie pneumatologii to chrystologia, a zdrowie chrystologii to pneumatologia. Zaś zdrowie eklezjologii to umiejętne łączenie chrystologii z pneumatologią. Święci ci mogą nauczyć nas drogi do Ojca i wspólnoty Trynitarnej, która wiedzie poprzez osobiste uświęcenie, będące łaską Ducha Świętego. Łonem tej przeogromnej łaski jest Kościół Chrystusowy, szczególnie umiłowany przez Serafina i Franciszka.

Pisał św. Bazyli: „Droga do poznania Boga (theognosias) prowadzi od jedynego Ducha, poprzez jedynego Syna, do jedynego Ojca i podobnie w odwrotnym kierunku, pełnia i świętość natury Boskiej oraz godność królewska wypływa od Ojca przez Jednorodzonego do Ducha”.Wypowiedź św. Bazylego reprezentuje tradycję wschodnią, w którą, jak twierdzi Y. Spiteris, znakomicie wpisuje się św. Franciszek z Asyżu. Duch Święty byłby więc odpowiedzialny za przeobrażenie człowieka (uduchowienie), w procesie stopniowego włączania go w Chrystusa (uchrystusowienie). Stając się w ten sposób „synem w Synu”, jest dalej prowadzony w „głębiny Ojca” (przebóstwienie). Proces ten, potocznie nazywany naszym uświęceniem, zakłada w kulminacyjnym momencie zjednoczenie z Trójjedynym Bogiem i udział w Jego wewnętrznym życiu („w miłości Trójcy”).

Istnieją różne sposoby, przez które Duch Święty wprowadza nas w uświęcające relacje z Bogiem: modlitwa, lektura Pisma świętego, Matka Boża i przede wszystkim sakramenty. Możemy zaobserwować to u naszych świętych – Serafina i Franciszka.

1. Podobieństwo dwóch serafickich Świętych

Pierwsze obszerne porównanie świętych Serafina i Franciszka, które zostało opublikowane, było autorstwa M.W. Łodyżeńskiego, wydane w 1912 r. Prawie po 10 latach od kanonizacji św. Serafina Sarowskiego. Mogło to oczywiście nastąpić dzięki już istniejącej znajomości Świętego z Asyżu, przynajmniej w wykształconych kręgach rosyjskiego narodu.

Zainteresowanie, cześć i miłość wobec św. Franciszka rozprzestrzeniały się w prawosławnej Rosji przede wszystkim w okresie od XVIII do pocz. XX w. Na znajomość św. Franciszka na rosyjskiej ziemi miały wpływ różne faktory: obecność franciszkanów od XIII w. i liczne publikacje, kontakt z kulturą włoską i podróże do Italii. Asyż i św. Franciszek przyciągał, nie tylko zwykłych turystów z Rosji, ale i pielgrzymów. Wśród nich był słynny historyk, znawca średniowiecza, kulturolog, pedagog i profesor na uniwersytecie w Petersburgu, I.M. Grews (1860-1941). Aby odkryć epokę średniowiecza, I.M. Grews proponował postać św. Franciszka z Asyżu. W tym celu zorganizował w 1907 r., a następnie w 1912 r., pielgrzymkę, aby mieć bezpośredni kontakt ze źródłami, które są niezastąpione w opracowaniach historycznych. Ta odkrywczość szła w dwóch kierunkach: świata zewnętrznego (natura-kultura) oraz wewnętrznego: św. Franciszka, jako ideału ascezy i człowieka doskonałego, który oświeca człowieczeństwo, nie tylko swojej epoki, ale i całej ludzkości, dzięki obrazowi Chrystusa, który Franciszek wcielał w swoim życiu.

Szczególne zainteresowanie św. Franciszek wzbudził w kręgach rosyjskiej emigracji, zwłaszcza w Paryżu, gdzie został założony Instytut Teologiczny św. Siergieja.

Biedaczynę z Asyżu znał również W.I. Lenin, ideolog powstania ZSRR. Słynne jest jego stwierdzenie, które wypowiedział w czasie rozmowy ze swoim przyjacielem V. Bödö: „Pomyliłem się! Bez wątpienia potrzebne było wywołanie wielu prześladowań, lecz nasze metody spowodowały prześladowania inaczej, to wstrząsające masakry. Ty wiesz, że mój śmiertelny koszmar to poczucie tonięcia w oceanie krwi niezliczonych ofiar. Dla uratowania naszej Rosji, to co było potrzebne – lecz zbyt późno, by cofnąć się do tyłu – to dziesięciu Franciszków z Asyżu. Dziesięciu Franciszków z Asyżu i uratowalibyśmy Rosję”.

Znajomość św. Serafina z Sarowa w kręgach katolickich jest zasługą szerokiego zainteresowania zachodniej Europy rosyjską kulturą i duchowością, jak również zawiłą, choć bogatą, historią rosyjskiego narodu. Z pewnością miała tu również swoje zasługi emigracja rosyjska (szczególnie we Francji oraz w USA). Do tego należy jeszcze dodać liczne artykuły, opracowania i książki o św. Serafinie z Sarowa. Na szczególną uwagę zasługuje sympozjum zorganizowane przez monastyczną, ekumeniczną wspólnotę w Bose (Italia), które odbyło się 18-21 września 1996 r. na temat: „Od Sarowa do Diwiejewa. Św. Serafin i rozkwit monastycyzmu w Rosji w XIX w.”

1.1. Ogólne porównanie św. Serafina i św. Franciszka

Święci Franciszek i Serafin są ze sobą często porównywani, bądź to ze względu na podobieństwo życia (szczególnie duchowości), bądź ze względu na podobieństwo w nazywaniu ich „Serafin”, „Seraficki”. Serafini są „Aniołami Ognia”, są wiecznością i nieustannym ruchem wokół rzeczywistości boskich, żarem, jasnością, mocą, która przyciąga im „podporządkowanych”, rozpalając ich swym własnym żarem. W tym wypadku jest nim św. Franciszek z Asyżu, nazywany serafickim ojcem (podobnym Serafinowi), gdyż otrzymał stygmaty Jezusa Chrystusa, który objawił mu się w postaci świetlistego Serafina, oraz św. Serafin z Sarowa, którego oblicze płonęło i świeciło, niczym u anioła Bożego (Serafina).

Nie jest pewnym, czy św. Serafin z Sarowa słyszał kiedykolwiek o św. Franciszku. Jednakże, pomimo że dzieliła ich duża przestrzeń czasowa, odmienny kontekst socjalno-kulturowy, w którym żyli, to są do siebie bardzo podobni, niczym bracia. Serafin jest świętym rosyjskim, najbardziej znanym na Zachodzie, a w swojej ojczyźnie czczony jest jak św. Franciszek we Włoszech. Serafin jest klasyczną ikoną świętości rosyjskiej i symbolem odrodzenia hezychastycznego, do którego rozkrzewienia przyczynił się już wcześniej o. P. Wielićkowskij.

Mimo różnych porównań, brakuje całościowego i dogłębnego studium na temat tych dwóch Świętych, które z pewnością dostarczyłoby wielu interesujących odkryć.

Pierwszą opublikowaną próbą porównania świętych Serafina i Franciszka, był wspomniany artykuł M.B. Łodyżeńskiego. Pomimo znalezionych przez niego pewnych podobieństw, takich jak: obaj byli gorliwymi chrześcijanami, pragnęli dobra, obaj byli żarliwymi ascetami, których cechowała radość, surowymi wobec swojego ciała i zelotami w wypełnianiu praktyk sakramentalnych, wyrzekającymi się własnej woli i zabiegającymi o czystość i mężami modlitwy. Tenże Autor stwierdzi w końcu daremność wysiłków ascetycznych Franciszka z powodu braku u niego prawdziwej pokory. Nie dziwi to, że nie posiada jej św. Franciszek, skoro sam papież „jest mocno przekonany o swojej bezgrzeszności. Ta trucizna, która zaraziła świat katolicki, nie mogła nie wyrazić się w życiu Franciszka. W epoce Franciszka prawdziwej pokory w Kościele katolickim zupełnie nie było”.

Z nowszych porównań interesującym jest porównanie I. Gorainoff (1972), które podkreśla wizję kosmiczną obydwu Świętych, ich wybór ubóstwa oraz wymiar radości w życiu chrześcijanina. W końcu dostrzega różnicę między wiarą chrystocentryczną Franciszka, wyrażoną mocno przez stygmatyzację jako najgłębsze naśladowanie Chrystusa ukrzyżowanego, a wiarą pneumatologiczną św. Serafina, przemienionego i oświeconego boskim światłem, na wzór Chrystusa z góry Tabor.

Dwa lata później pojawił się inny artykuł zatytułowany „Wholeness and Trasfiguration, Illustrated in the lives of St. Francis of Assisi and St. Seraphim of Sarov”, w którym A.M. Allchin popiera ideę pozytywnego porównywania tych dwóch Świętych jako poważny wkład w zjednoczenie Kościołów, katolickiego i prawosławnego.

Inna analiza, również w języku angielskim, która jest rozsiana na portalach internetowych, autorstwa G. Macrisa, nosi charakter antyłaciński i antyfranciszkański. To konfrontacja dwóch Świętych, widzianych z perspektywy ich mistycznych doświadczeń, a szczególnie między doświadczeniem stygmatów Franciszka i chwalebnym przeobrażeniem Serafina z Sarowa w mistycznym doświadczeniu góry Tabor. Autor, prawosławny duchowny, służący rosyjskiej diasporze w Portland (USA), widzi zasadnicze różnice między Serafinem i Franciszkiem, gdyż mistycyzm Serafina jawi się jako czysto duchowa ekstaza, jako coś darowanego i w efekcie udoskonala jego intelekt. Podczas gdy u Franciszka istnieje mistycyzm oparty na jego woli, co w konsekwencji zaślepia go własną fantazją i uczuciowością. Wszystko byłoby więc tylko złudzeniem i wpływem demonów. Mistyka Serafina z Sarowa, charakteryzuje się prostotą, skruchą, pokorą, przywodzi do nieoczekiwanej wizji i duchowej ekstazy i wewnętrznego porywu poza kategoriami zmysłowymi i racjonalnymi. Natomiast cała mistyka Franciszka jest kreowana przez silny racjonalizm i naśladowanie Chrystusa ziemskiego, cierpiącego. Jego pokora nie ma nic wspólnego z głębokim uczuciem, a jest tylko racjonalnym rozpoznaniem swoich słabości w konfrontacji z boską mocą Chrystusa.

Bez wątpienia, krytyczny artykuł G. Macrisa zdecydowanie przejawia nieznajomość duchowości św. Franciszka i ekstremalną niechęć do Kościoła katolickiego.

Najbardziej zrównoważone i znane jest opracowanie M. Michajłowej. Było ono zaprezentowane na spotkaniu ekumenicznym o św. Franciszku, 18-19 września 1996 r., w St. Petersburgu. Autorka śmiało stwierdza: „Pokrewieństwo duchowych doświadczeń oraz ich owoców ofiarowanych światu przez dwóch tak wielkich i umiłowanych Świętych odsłania, jak sądzę, tajemnicę świętego Kościoła Chrystusowego, który pozostaje jednością pomimo zewnętrznych podziałów”. Obaj żyli w kontekstach mniej więcej podobnych: przebudzenie kulturalne i postęp socjalny w Italii, w XII w. oraz w Rosji w XIX w., któremu towarzyszyło skrajne ubóstwo. Św. Franciszek – Biedaczyna z Asyżu, poślubił Panią Ubóstwo i rozpoczął życie wędrowne, podczas gdy Ubogi Serafin, SarowskiCudotwórca, przynależąc do swojego klasztoru, żył poza jego zorganizowaną strukturą w ubogiej pustelni. Odznaczał się od innych braci z sarowskiego klasztoru ubiorem. Zamiast czarnej riasy (rodzaj habitu) nosił białą chłopską sukmanę, przepasaną skrawkiem materiału oraz łapcie ubogiego rosyjskiego chłopa. Podobna prostota w ubiorze charakteryzowała św. Franciszka: połatana tunika z kapturem i bose nogi. Łącza ich z Kościołem głęboka miłość i dla niego stają się budowniczymi, zarówno w sensie duchowym, jak i materialnym. Jeden i drugi „odrzucili dowodzenie racjonalne, aby dać pierwszeństwo duchowemu doświadczeniu śmierci i zmartwychwstania z Chrystusem, najpierw zejść w śmierć, aby znaleźć tam zmartwychwstanie”. Obaj są Świętymi radosnymi i ascetami śpiewającymi, wolni od świata i otwartymi na miłość Boga. „Doskonała radość nie jest woluntarystycznym zwycięstwem nad zmysłami, lecz chwalebną radością tego, kto przytomny swoich zmysłów i sumienia, wznosi się ponad światowy instynkt gniewu i zemsty, aby osiągnąć radosną wolność w przebaczeniu i miłości”.

W istocie bowiem, to właśnie radość, a nie surowość, zwyciężająca ciało, stanowi kryterium doskonałości zakonnej dla Franciszka i Serafina. Serafin nazywał każdego z czułością „Radość moja” i pozdrawiał słowami „Chrystus zmartwychwstał”, Natomiast św. Franciszek pouczał braci „aby się strzegli, by swym zewnętrznym wyglądem nie robili wrażenia smutnych i posępnych obłudników; lecz niech okazują się radosnymi w Panu (por. Flp 4,4), pogodnymi i życzliwymi”, czego sam daje żarliwy przykład.

Obaj koncentrują uwagę na ziemskim życiu Jezusa, czego przykładem u Franciszka może być celebrowanie Bożego Narodzenia w Greccio (szopka), zaś u Serafina „Ziemia Święta” zrekonstruowana w jego pustelni. Serafin „pałając pragnieniem, by wszystko odnosić do Jezusa, nadał biblijne nazwy otoczeniu. W «Nazarecie» śpiewał hymny – akatysty Dziewicy Maryi, sekstę i nonę celebrował na «Golgocie», zaś na «Górze Tabor» czytał fragment Ewangelii o Przemienieniu Pańskim, a w «Betlejem» śpiewał «Chwała na wysokości Bogu»”.

Obydwaj byli szaleńcami (юродивые – szaleńcy, głupi, wariaci) dla Krzyża Chrystusowego. Pogrążony w miłości Ukrzyżowanego, św. Franciszek otrzymał stygmaty na górze La Verna, podczas gdy św. Serafin na swej Górze Athos, „podczas tysiąca dni i tysiąca nocy, stojąc lub klęcząc na płaskiej skale lub w grocie wykopanej pod jego izbą, (…) woła na wzór celnika: «Panie Jezu, miej miłosierdzie dla mnie grzesznika»”. Przez to dobrowolne ukrzyżowanie z Chrystusem otrzymał dar światła Chrystusa, którego splendor mogli oglądać na górze Tabor trzej uczniowie Pańscy.

Inne podobieństwo to koncepcja „ojcostwa macierzyńskiego”. Pouczenia w tym względzie uczynione przez św. Franciszka swoim braciom są podobne do tych, które dał św. Serafin: „Każdy przełożony powinien stać się i być zawsze w relacji do swoich podwładnych roztropną matką. Kochająca dzieci matka nie dla swojej korzyści żyje, lecz dla dobra dzieci. Słabości słabych znosi z miłością, upadłych w nieczystość oczyszcza, obmywa cichutko – spokojnie, obleka w szaty białe i nowe, obuwa, ogrzewa, karmi, myśli z troską, pociesza i ze wszystkich stron tak stara się zaspokoić ich ducha, aby już nigdy nie słyszała choćby najmniejszego ich biadania; takie zaś  dzieci z pewnością będą życzliwie i oddane swojej matce…”.

Wielu wizytatorów świętego starca Serafina fascynowało się jego darem przewidywania przyszłości, przenikania serc i bilokacji. Te charyzmaty posiadał również św. Franciszek z Asyżu. Pisze o tym św. Bonawentura w „Życiorysie większym”: „Tak mocno promieniował duchem proroczym, że przewidywał rzeczy przyszłe i przenikał tajniki serc, a rzeczy nieobecne rozpoznawał tak, jakby były bliskie. Nawet w cudowny sposób stawał się sam obecny wśród tych, którzy byli daleko od niego”.

Charakterystyczną cechą obu Świętych była miłość do stworzenia. Franciszkowemu wilkowi z Gubbio odpowiada niedźwiedź Serafina, który z nim chodził i pokornie go słuchał w puszczy leśne. Siostra Matrona z monasteru w Diwiejewie opowiada o usługującym św. Serafinowi olbrzymim niedźwiedziu, dodając, że „dziwnie wtedy wyglądało oblicze Błogosławionego: było jaśniejące i radosne, jak twarz anioła”. M. Michałowa podkreśla, że ich spotkanie z jakimkolwiek stworzeniem było okazją do dziękczynienia Panu i do wysławiania Jego miłości. Ponadto, ich braterstwo ze stworzeniem „jest znakiem obecności Królestwa Niebieskiego na ziemi, przywrócenia zakłóconej przez grzech pierworodny harmonii między człowiekiem a wszechświatem”.

Obaj są nosicielami pokoju Chrystusowego i jego zwiastunami. „Nabieraj ducha pokoju, a wtedy tysiące dusz przy tobie się zbawi”, poucza św. Serafin i dodaje: „Nie masz nic ponad pokój Chrystusowy, dzięki któremu zostają unicestwione ataki złych duchów nieba i ziemi”. Podobnie mówił św. Franciszek: „Błogosławieni pokój czyniący, bo nazwani będą synami Boga (por. Mt 5,9). Ci przynoszą naprawdę pokój, którzy wśród wszystkich cierpień, jakie ich spotykają na tym świecie, dla miłości Pana naszego Jezusa Chrystusa, zachowują pokój duszy i ciała”. Dlatego też z radością pozdrawiał innych: „Niech Pan obdarzy cię pokojem!” (por. Lb 6,26).

Na koniec pozostał jeszcze fakt śmierci, który Święci, znając głębiej, przyjmowali przyjaźnie: „Niech przyjdzie siostra moja śmierć!”; gościnność, jaką Franciszek okazywał siostrze śmierci, można spotkać także w celi Serafina, gdzie starzec postawił przez siebie wyciosaną trumnę: „Ażeby nigdy nie zapomnieć o momencie śmierci, żeby jaśniej go sobie przedstawić i bliżej widzieć przed sobą, o. Serafin przygotował sobie trumnę (grób) z pnia dębu i postawił ją w sionce swojej celi – zamknięciu. Tu starzec często się modlił, gotując się do odejścia z tego życia”.

1.2. Powstałe problemy i próba ich rozwiązania

Można wyodrębnić niektóre problemy, jakie pojawiają się w związku z analizą porównawczą tych dwóch wielkich Świętych Kościoła katolickiego i prawosławnego.

Wielu przedstawicielom Kościoła prawosławnego trudno jest przyjąć stygmaty Franciszka jako nadprzyrodzony dar Boga. Podyktowane jest to faktem, że duchowość Wschodu nie posiada tego typu doświadczenia. Stąd może powstać stwierdzenie, że świętość Franciszka to woluntarystyczne i racjonalne naśladowanie Jezusa ziemskiego, cierpiącego. „Wyobrażenie, jakie ma św. Franciszek o Chrystusie, to przede wszystkim wrażenia, wzbudzane ziemskim życiem Chrystusa; był pochłonięty Jego zewnętrznym cierpiętniczym obrazem. Te wrażenia przychodziły na Franciszka jakby z zewnątrz. Franciszek starał się ze wszystkich sił swojej duszy naśladować takiego Chrystusa. Dla niego Chrystus był zewnętrznym obiektem, dlatego na podstawie przedstawianego sobie obrazu Chrystusa i Jego cierpień będzie rozwijać się mistyka Franciszka”. Franciszkowi przeciwstawia św. Serafina i jego relację do Chrystusa, który w swoim sercu odczuwał duchową siłę Chrystusa i przyjmował Go do swojego wnętrza.

Fakt stygmatyzacji św. Franciszka przeczy stawianym zarzutom i podkreśla silny związek serafickiej miłości do Ukrzyżowanego obu Świętych, jaką byli ogarnięci. Jak widać z opisu zostawionego przez św. Bonawenturę, przeżycie Franciszka było głęboko wewnętrzne i oznajmiło mu jego zupełne wewnętrzne przemienienie na podobieństwo ukrzyżowanego Chrystusa. Widzenie było świetliste i piękne, nie miało nic z ciemnej nocy Getsemańskiej, jakby chciał W. Łosski. Św. Franciszka napełniła radość z otrzymanej wizji, dzięki której jego dusza została rozpalona wewnętrznym żarem serafickim. Góra La Verna stała się górą Tabor, gdzie dokonało się ostateczne i zupełne przemienienie wewnętrzne Biedaczyny z Asyżu. Jezus Chrystus jawi się św. Franciszkowi jako uwielbiony, żywy (postać Serafina – chwała, uwielbienie; „nieśmiertelny seraficki duch”), dający słyszeć swój głos w „tajemniczej i poufnej rozmowie”. Góra La Verna stała się  jednocześnie Golgotą, gdyż to całkowite przemienienie dokonało się w Ukrzyżowanym, który pozostawił na ciele św. Franciszka znaki swojej męki, niby „pieczęć mająca moc płonącego ognia”.

Kościół w swojej tradycji nigdy nie rozdzielał tych dwóch gór: Taboru i Golgoty. Są one mocno ze sobą związane i biorą swe głębokie duchowe znaczenie w zbawczym dziele Chrystusa: Jego śmierci i zmartwychwstaniu.

To wewnętrzne, ostateczne przemienienie człowieka, słusznie nazywa św. Serafin przemienieniem na górze Tabor, gdyż jest ukoronowaniem ascezy – drogi krzyżowej, podjętej z miłości do Chrystusa. Według św. Serafina, jest to łaska Ducha Świętego, dzięki któremu dokonuje się przemiana duchowa. Duch Święty sprawia wewnętrzne życie, gdyż wszczepia w wewnętrzne życie samego Boga Trójjedynego i Jego boskie tajemnice. Przemieniony człowiek żyje w nieustannej obecności Boga, oglądając Jego boskie światło i kosztując ze słodyczy Jego obecności.

Kolejną nieprawidłowością jest stwierdzenie I. Gorainoff`a, że to, co zasadniczo różni św. Franciszka i św. Serafina, to „wiara chrystocentryczna” Franciszka, wyrażająca się mocno w stygmatach, jako najwyższym stopniu naśladowania Chrystusa ukrzyżowanego na Golgocie. Gdy tymczasem wiara św. Serafina to „wiara pneumatologiczna”, dzięki której jest przemieniony i oświecony boskim światłem na wzór Chrystusa z góry Tabor.

Chrystocentryzm to termin ściśle związany z historią zbawienia i nie może być rozumiany jako jednostronne działanie Chrystusa jako Osoby Boskiej, lecz skupia w sobie obecność i działanie pozostałych Osób Boskich, Ojca i Ducha Świętego. Jest jakby miejscem, w którym dokonuje się dzieło Boże, jest Kościołem (Głową Ciała, czyli Kościoła, którego członkami jest lud Boży [por. Ef 1,22-23]). Św. Franciszek i św. Serafin są wiernymi synami Kościoła i żyją całą jego pełnią. Nie można powiedzieć, że jeden z nich jest Chrystusa, a drugi Ducha Świętego. W Kościele, czyli w Chrystusie otrzymują oni od Ojca dar Ducha Świętego. Teologia prawosławna podkreśla zresztą związek zstąpienia Ducha Świętego z Osobą Jezusa. Został On bowiem zesłany, nie tyle na świat, co raczej dla Kościoła w imię Syna (por. J 14,26).

Nie tylko św. Franciszek był ogarnięty seraficką miłością do ukrzyżowanego za nas Zbawiciela (stawiane jako zarzut ze strony niektórych prawosławnych), ale również św. Serafin mówił zawsze z głębokim uczuciem o Krzyżu Pańskim, a oprócz tego w Diwiejewskim klasztorze w nowo-wybudowanym Swiato-Troickim soborze, z woli batjuszki „całą ołtarzową ścianę zajmował na tle czarnego sukna bardzo duży Krucyfiks i więcej nic na za-ołtarzowej ścianie nie było. To była Golgota; była ona widoczna ze wszystkich miejsc soboru. Czegoś takiego nigdy i nigdzie nie było w całej Rosji”.

Dziwne wydaje się to uporczywe przeciwstawianie w Chrystusie Jego zbawczej męki, Jego chwalebnemu zmartwychwstaniu. Obaj Święci rozpamiętywali ziemskie życie Jezusa, lecz zawsze podkreślali Jego boską naturę.

2. Cel życia chrześcijańskiego

Z pewnym upodobaniem św. Serafin cytuje następujące wersety: „Synu, daj mi serce swoje, niech twe oczy miłują moje drogi” (Prz 23,26) oraz „Starajcie się raczej o Jego Królestwo, a te rzeczy będą wam dodane (por. Łk 12,31)”. Teksty te pokazują, że ludzkie serce dla Boga i Królestwo Boże dla człowieka współbrzmią ze sobą, a ich związek ukazuje cel Bożemu stworzeniu. Również św. Franciszek w pouczeniach dla braci zawartych w „Regule dla pustelni” podkreślał dobitnie: „I niech szukają najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego” (por. Mt 6,33; Łk 12,31) oraz w „Regule niezatwierdzonej”: „proszę wszystkich braci (…), aby usunąwszy wszystkie przeszkody i odrzuciwszy wszystkie troski i kłopoty, czystym sercem i czystym umysłem, jak najlepiej służyli Panu Bogu, kochali Go, wielbili i czcili; bo tego Bóg ponad wszystko pragnie”.

Pewna Wschodnia interpretacja „Modlitwy Pańskiej”, która w miejsce „przyjdź Królestwo Twoje”, używa wyrażenia: „przyjdź Duch Twój Święty” (Łk 11,2), identyfikuje przyjście Królestwa z przyjściem Ducha Świętego, gdyż, jak mówi św. Serafin, Duch Święty ustanawia w nas Królestwo Boże. Bóg więc prosi człowieka, by przede wszystkim szukał tego co jedynie konieczne – Królestwa – Ducha Świętego. Oznacza to ofiarowywanie swojego serca Bogu, dzięki czemu Duch Święty, napełniając go sobą, włączy go w wieczną wymianę miłości pomiędzy Ojcem i Synem. Tu więc manifestuje się królestwo Boże. W tym świetle, łatwiej można zrozumieć definicję, jaką zaproponował św. Serafin o celu chrześcijańskiego życia: zdobywanie darów Ducha Świętego, a nawet więcej, samego Ducha Świętego.

Podobnie św. Franciszek był świadomy, jak bardzo ważne jest posiadanie Ducha Świętego: „Apostoł mówi: «Nikt nie może powiedzieć: Pan Jezus bez pomocy Ducha Świętego» (1Kor 12,3); i: «Nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego» (Rz 3,12)”. Dlatego też w rozdziale 10 „Reguły zatwierdzonej”, zwraca się do braci: „nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem, modlić się zawsze do Niego czystym sercem i mieć pokorę, cierpliwość w prześladowaniu i w chorobie, i kochać tych, którzy nas prześladują, ganią i obwiniają, bo Pan mówi: «Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za prześladujących i spotwarzających was» (Mt 5,44)”.

Według myśli ojców „Bóg nie może zmusić nikogo do kochania Go”, co oznacza, że ofiarowanie serca Bogu jest najwyższym wyrazem ludzkiej wolności. Serce stanowi wolną przestrzeń, „pastwiska serca”, jak mówi św. Makary, gdzie duch ludzki zbiera obfitość powiewów Ducha Świętego, aż w końcu sam „dmie kędy chce”, stając się ikoną Ducha Świętego.

Składając na ofiarę swoje własne serce, człowiek wzywa Ducha i otrzymuje Go: „Przelej krew, a otrzymasz Ducha” – zachęca św. Serafin według tradycji ojców pustyni. On sam, będąc tego przykładem, stwierdził: „doskonałe milczenie, doskonała hezychia są krzyżem”. Stąd: „Przelej krew”, aby otrzymać Ducha. Przekonuje on do przyzywania wszechogarniającego i przemieniającego wszystko Ognia, widząc w tym błogosławieństwo parakletyczne, jakie jest udzielane ludziom, którzy to czynią.

Św. Franciszek, podobnie jak św. Serafin, był gotowy podjąć najtwardszą drogę, byleby napełniać się Duchem Świętym: „Duch Pański natomiast domaga się, aby ciało było umartwione i wzgardzone, liche i odrzucone. I stara się o pokorę i cierpliwość oraz czysty, szczery i prawdziwy pokój ducha. I zawsze ponad wszystko pragnie bojaźni Bożej i mądrości Bożej, i miłości Bożej Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.

Znana już nam „Biesiada z Motowiłowem” – synem duchowym batjuszki Serafina, którego on uzdrowił z ciężkiego reumatyzmu, zawiera słynne wyjaśnienia na temat celu chrześcijańskiego życia. Starzec Serafin słynął z daru jasnowidzenia, dlatego nie dziwią słowa, jakie skierował do M.A. Motowiłowa: „Bóg mi objawił – powiedział wielki Starzec – że w  dzieciństwie bardzo pragnąłeś dowiedzieć się, na czym polega cel naszego życia chrześcijańskiego, i niejednokrotnie pytałeś o to wielkich ekspertów duchowych…”. Rzeczywiście, od 12. roku życia to pytanie nieustannie dręczyło Motowiłowa. Starzec więc kontynuował: „Ale nikt nie dał ci szczegółowego wyjaśnienia. Mówili (ojcowie duchowni, księża): chodź do kościoła, módl się do Boga, wypełniaj Boże przykazania, czyń dobro – oto jest i cel chrześcijańskiego życia. A niektórzy nawet byli oburzeni na ciebie, że zajmujesz się niemiłym Bogu dociekaniem…”. Po czym starzec zaczął wyjaśniać, co naprawdę jest celem życia chrześcijańskiego: „Modlitwa, post, czuwanie i wszystkie inne chrześcijańskie praktyki, bez względu na to, jak dobre mogą być same w sobie, z pewnością nie stanowią celu naszego chrześcijańskiego życia, są jedynie nieodzownymi środkami do osiągnięcia tego celu. Prawdziwym bowiem celem chrześcijańskiego życia jest zdobywanie Świętego Ducha Bożego. Posty natomiast, czuwania, modlitwy, miłosierdzie i inne dobre uczynki spełnione w imię Chrystusa są jedynie środkami do zdobywania Świętego Ducha Bożego”.

2.1. Stać się człowiekiem duchowym

Myśl św. Serafina całkowicie mieści się w tradycji Kościoła Wschodniego, który prezentuje Ducha Świętego jako głównego i prawdziwego Autora naszego uświęcenia. On, zamieszkując w człowieczych sercach sprawia, że chrześcijanie stają się „jednym duchem z Bogiem”. Człowiek nie może być nazwany duchowym tylko dlatego, że posiada duszę niematerialną, która jest zdolna do poznawania i poszukiwania wartości duchowych o znaczeniu świeckim: filozofia, nauka, sztuka. W znaczeniu autentycznie chrześcijańskim człowiek jest określany duchowym na poziomie bardziej wzniosłym: posiada on w sobie Ducha Świętego. Wielki wkład w obronę tej prawdy położył św. Ireneusz, przeciwstawiając się gnostykom: „Wielu ludzi nie posiada Ducha…, tymi są ci, których Paweł nazywa – ciało i krew… Lecz wszyscy ci, którzy boją się Boga, którzy wierzą w przyjście Jego Syna, i którzy przez wiarę usadawiają w swoich sercach Ducha Bożego, ci zasługują na miano duchowych, ponieważ posiadają Ducha Ojca, który oczyszcza człowieka i wznosi go ku życiu boskiemu”. Św. Serafin pragnął napełnić się Duchem Świętym jak najpełniej, jak tylko jest to możliwe dla człowieka na ziemi. Tę miarę nazywał „pełnia Ducha Świętego”.Oczywiście, że w tym wypadku pełnia Ducha Świętego ma znaczenie mocno zawężone. Wschodni autorzy, aby to wyrazić, uciekali się do tradycyjnej metafory brzemiennej kobiety. Jest ona świadoma, że w jej łonie znajduje się dziecko, lecz nie zna jeszcze jego formy i piękna. Podobnie jest z chrześcijaninem, którego pociecha i radość  biorą się z faktu, że czuje w swoim własnym sercu napełniającego go Ducha.

Jak w życiu praktycznym można czuć obecność Ducha Świętego? Przychodzi On do naszego serca jako „Boski Gość”. Pewna antyczna formuła chrześcijańska tak się wyraża: „Anioł – Duch Święty”,posłany od Ojca.Jak może się On zjednoczyć z nami, byśmy byli „jednym duchem z Bogiem”? Św. Bazyli nie waha się nazywać Ducha Świętego – nasza „forma”, a Teofan Zatwornik mówi, że Duch Święty to „dusza naszej duszy”. Mówi się także o pewnego rodzaju „wcieleniu się” Ducha w Kościele i jego wiernych. Dla wyrażenia tego misterium chrześcijański Wschód używa takich terminów jak: przebóstwienie,uduchowienie, ożywienie. Duch Święty to Bóg, który wchodząc do naszego życia, ożywia nas i przebóstwia, nie niszcząc przy tym naszego człowieczeństwa. Wręcz przeciwnie – wynosi je i udoskonala. Czyni człowieka bardziej wolnym, podczas gdy świat i zły duch opanowują nasze władze, czyniąc nas niewolnikami. Teofan Zatwornik pisze: „Esencja życia w Jezusie Chrystusie – życia duchowego polega na przeobrażeniu duszy i ciała, i na wejściu w sferę Ducha, to jest uduchowieniu duszy i ciała”.

Motowiłow, słuchający nauki starca Serafina, natrafia na trudności – jak odnieść ją do życia praktycznego? „Batjuszka, oto wy cały czas mówicie mi o nabywaniu łaski Ducha Świętego jako o celu chrześcijańskiego życia, ale jak i gdzie mogę ją zobaczyć? Czyny dobre – widać; czyżby i Duch Święty mógłby być widziany? W jaki sposób będę wiedział, czy jest On ze mną czy też nie? Jak mogę sam w sobie rozpoznawać prawdziwe Jego pojawienie?”. Odpowiedzią nie były już słowa, lecz pokorna modlitwa ubogiego Serafina w duchu, który uchwycił mocno ramię Motowiłowa, polecając mu spojrzeć w jego oczy. Tu Mikołaj staje się świadkiem i jednocześnie uczestnikiem manifestacji Ducha Świętego w ciele św. Serafina pod postacią niezwykłego światła, które w końcu ogarnia także Motowiłowa i wszystko wokół. To niezwykłe światło, intensywniejsze od słońca, przepełniło Mikołaja radością, przyjemnym ciepłem, pokojem, słodyczą, poczuł cudowny zapach, nieporównywalny z niczym na ziemi.

Co się zaś tyczy św. Franciszka, używa on często terminów: duchowy, duchowo. Dla niego duchowym jest to, co jest pod wpływem Ducha i odpowiada Jego natchnieniom. Postępować w sposób duchowy oznacza rozeznawać, sądzić według Ducha, aby Jego zamiary mogły się konkretnie wcielić w naszym życiu. „Modlitwa czystego serca” jest, jak można by to określić, Jego głównym dziełem w człowieku. Według słów Chrystusa, które św. Franciszek cytuje trzy razy, należy czcić Ojca „w duchu i prawdzie” (J 4,23-24). Duch, jedyny prawdziwy czciciel Ojca, ponieważ tylko On bada Jego głębokości „z drżącym zdumieniem”, uczy człowieka, co to znaczy oddawać cześć Bogu. Jest On, według określenia Franciszka, „Duchem świętej modlitwy i pobożności”, to znaczy jest tym, który wywołuje w sercu człowieka pragnienie i poszukiwanie Boga, i uczy go prawdziwego kultu duchowego, który polega na posłuszeństwie i służeniu (pobożności). Dlatego ponad wszystko inne trzeba pragnąć Jego obecności, pozostawić miejsce dla Jego działania w nas. Pierwszym owocem Jego działania będzie modlitwa czystego serca, następnie pokora, cierpliwość, a szczytem – miłość nieprzyjaciół. Istotnie, bo to On popycha do miłości bliźniego aż do końca.

Zarówno św. Serafin, jak i św. Franciszek, zachęcają do życia cnotliwego (duchowego). Św. Serafin powiedział:„Ziemski towar – to cnoty, praktykowane w imię Chrystusa, które pomnażają w nas łaskę Wszechświętego Ducha”, a św. Franciszek upomina i zachęca „w Panu Jezusie Chrystusie, aby bracia wystrzegali się wszelkiej pychy, próżnej chwały, zazdrości, chciwości (por. Łk 12,15), trosk i zabiegów tego świata (por. Mt 13,22), obmowy i szemrania, i ci, którzy nie umieją czytać, niech się nie starają nauczyć, lecz niech pamiętają, że nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem, modlić się zawsze do Niego czystym sercem i mieć pokorę, cierpliwość w prześladowaniu i w chorobie, i kochać tych, którzy nas prześladują, ganią i obwiniają”.

2.2. Uświęcenie i przebóstwienie w Duchu Świętym oraz oglądanie Boga

Jak już zostało powiedziane, „Szukajcie wpierw królestwa Bożego” oznacza dla św. Serafina to samo, co szukajcie wpierw Ducha Świętego. Z tym zaś związany jest konkretny wysiłek ze strony człowieka. Wchodzi on na drogę zdobywania łaski Ducha Świętego aż do stanu przebywania w Jego pełni, co równa się przeobrażeniu i uświęceniu. Jego teologia Ducha Świętego wiąże się z filozofią historii i sensu istnienia w czasie. Uwarunkowania wynikające z tymczasowości, zmienności, ewolucji i wzrostu, dają także możliwość wzrostu w nas wymiaru charyzmatycznego, przeobrażenia aż w ogień i światło. Według św. Serafina, przypowieść o pannach (dziewicach) roztropnych i nierozsądnych (por. Mt 25,1-13) pokazuje, że dziewice nierozsądne są osobami pozytywnie moralnymi, są zatroskane i pełne cnót moralnych, lecz cnota nie może być celem sama w sobie, tak więc ich puste lampy symbolizują jałowość ich wysiłków, gdyż nie znają tego, co jedynie konieczne; są to charyzmaty, dary Ducha Świętego, które u nich się wyczerpały. Stąd też zachęca św. Serafin do wykorzystywania czasu, aby jak kupiec, który obraca towarem dla większego zysku, tak i człowiek nie przegapił czasu dla osiągnięcia niebieskich dóbr, obracając towarem ziemskim. „Ziemski towar – to cnoty, praktykowane w imię Chrystusa, które pomnażają w nas łaskę Wszechświętego Ducha”. Fakt, że nie zawsze możemy czuć Ducha, jest konsekwencją grzechu. On to rodzi w nas anaisthesia, niewrażliwość na rzeczy boskie. Musimy ją pokonać przez wzrost naszego życia duchowego. Teofan Zatwornik wyjaśnia, że przebudzenie się naszych uczuć idzie w pewnym sensie w parze z uzdrowieniem wewnętrznym. Sam Duch Święty pomaga stopniowo odczuwać Go. Boska pedagogia działa często w następujący sposób:

  • łaska jest w nas obecna od samego początku, od momentu chrztu świętego;
  • kiedy ktoś decyduje się postąpić na drodze swego uświęcenia, Duch Święty daje często odczuć swoją pociechę, jakby wynagradzając za trudy;
  • później znowu się skrywa i Bóg pozostawia swoich świętych w cierpieniu;
  • w końcu, kiedy okres oczyszczenia jest zakończony, Bóg udziela znowu swoich pociech oraz pełni Ducha Świętego.

Święta tradycja ojców określa, że głównym celem życia człowieka jest θεωσις – ubóstwienie, przebóstwienie. Według nauki Kościoła Wschodniego, Bóg jest niepoznawalny w swojej naturze, ale daje się poznać w żywej, bezpośredniej ze sobą relacji. W tym miłosnym zjednoczeniu z Bogiem zawiera się prawdziwe błogosławieństwo człowieka i cel jego istnienia. Ale zjednoczenie z Bogiem jest możliwe dopiero dzięki łasce (χαρις) Ducha Świętego, w której uczestnictwie powołany jest cały człowiek, w całej pełni swojej duchowo-cielesnej natury. Łaska niestworzona to sam Bóg, dający się poznać i wchodzący w niewymowną jedność z tymi, którzy Go miłują. „Cóż jest nam bardziej pożyteczne i potrzebne? Zjednoczenie się z Bogiem i relacja z Nim poprzez miłość” – wyjaśnia św. Serafin. W tym bezpośrednim zjednoczeniu stworzonej natury z Bogiem zawiera się realność przebóstwienia człowieka w łasce Ducha Świętego, która na wyższych stopniach jawi się jako światło (φως) – boskie i niestworzone. „Bóg jest światłością” (1J 1,5); „…światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9). Według Pisma świętego, człowiek jest powołany, by stać się światłem w Panu,„dzieckiem światłości” (Ef 5,8), „uczestnikiem Boskiej natury” (2P 1,4). O Boskiej światłości mówią również liczne teksty liturgiczne. Także tradycja ojców: św. Grzegorz Teolog (329-390), Makary Egipski (IV w.), Teodoryt, Symeon Nowy Teolog (949-1022), Andrzej Kritski (660-740), Jan Damasceński († 750), Grzegorz Palamas (XIV w.). Wielu zauważa niezwykłe podobieństwo między św. Serafinem Sarowskim i Symeonem Nowym Teologiem. Podobnie jak Symeon, również Serafin podkreślał konieczność świadomego życia w łasce, praktycznego jej poznania. Przepodobny Serafin nie uważał nawet za człowieka tego, kto nie ma w sobie łaski Bożej. W swojej rozmowie z Motowiłowem, wyraził bardzo ciekawą antropologiczną myśl: „Adam nie martwym był stworzony, lecz aktywnie-żywotną istotą, podobną do innych żyjących na ziemi Bożych stworzeń zaopatrzonych w duszę”. I tylko tchnięcie w niego łaski Ducha Świętego – „dechu życia” – ze zwierzęcia uczyniło go człowiekiem, „we wszystkim Bogu podobnemu i nieśmiertelnemu”. „Rozum, który odstępuje od Boga, staje się albo zwierzęcym, albo diabelskim” – upomina Grzegorz Palamas.

Życie duchowe determinuje także nasze relacje z bliźnim, z całą naturą i kosmosem. W widzialnym świecie, który otacza człowieka, realizujemy swój duchowy cel poprzez uduchawianie kosmosu. Wszystko ogarniającego i przemieniającego Ducha Świętego Kościół bizantyjski przyzywa na początku każdego Boskiego Oficjum słowami modlitwy: „Królu Niebieski, Pocieszycielu, Duchu Prawdy, Ty, który wszędzie jesteś i wszystko napełniasz, Skarbnico Dóbr i Dawco Życia, przyjdź i zamieszkaj w nas, i oczyść nas od wszelkiej zmazy, i zbaw, o Dobry, dusze nasze”.

Duch Święty, jak mówi św. Paweł, przenika głębokości Boga (Ojca), i tylko On je zna (por. 1Kor 2,10-11). Św. Franciszek zauważa tę rolę, jaką Duch Święty przejawia wewnątrz samego Boga. Bóg jest Duchem i nikt nigdy Boga nie widział, i nie można Go zobaczyć inaczej, jak tylko w Duchu. Ponieważ Duch jest tym, który widzi Boga, jest On w pewnym sensie widzeniem Boga, którego udziela tym, na których spoczywa. Duch Święty jest również tym, który daje życie słowu Bożemu; słowa Chrystusa (On sam jako Słowo Ojca), są tak samo słowami Ducha Świętego i w rezultacie posiadają dynamizm życia (są duchem i życiem”[J 6,63]). Razem z Synem i jak On, przychodzi jako podległy Ojcu, i tak samo jest składającym dzięki Ojcu i uwielbiającymOjca, od którego wszystko pochodzi.

To, co się dzieje w wiecznym i niezmiennym dynamizmie w łonie Trójcy Świętej, wyraża się także w historii zbawienia. Razem z Ojcem, który daje temu inicjatywę, Duch Święty i Syn biorą udział w dziele stworzenia, we wcieleniu odkupieńczym, oraz działają w Eucharystii.

Życie chrześcijanina, jest ożywiane ciągle przez energie Ducha – przez Jego działanie. Wierzący odradza się do życia poprzez wodę i Ducha Świętego, i dzięki Duchowi Świętemu rozpoznaje i wyznaje bóstwo Chrystusa. Bez Niego jest niemożliwym „dostrzegać i wierzyć, według ducha i bóstwa, że jest to prawdziwie Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa”, ponieważ – pisze z mocą Franciszek:„Duch Pański, przebywający w wiernych swoich, jest tym, który przyjmuje Najświętsze Ciało i Krew Pana”. Duch Święty prowadzi nas na naszym szlaku duchowym, który zaczyna się od poznania naszej nędzy, prowadzi poprzez odkrycie Bożego planu dla nas i przez wcielenie go w czyn. Jednak by podążać śladami Jezusa, Syna Umiłowanego, i dojść aż do Ojca Najwyższego, by mieć udział w chwalebnym życiu Trójcy Świętej, konieczna jest interwencja Ducha Świętego. To, co wysiłek i zdolności ludzkie nie są w stanie uczynić – oczyścić się z ciemności, które w nas zamieszkują, posiąść światło pełnego poznania i na koniec płomienną miłość – to może sprawić tylko Duch Święty. Dlatego też trzeba modlić się, abyśmy byli „wewnętrznie oczyszczeni, wewnętrznie oświeceni i rozpaleni ogniem Ducha Świętego”, który jedynie jest zdolny do takiego działania.

Urzeczywistnianie się dzieła Ducha Świętego oznacza spoczynek Ducha na wiernych, których On jednoczy z Ojcem i Synem już w tym życiu, jeśli tylko zobowiązują się postępować według zasad Ewangelii. Doświadczenie to zaproponowane wszystkim – zrealizowane najpełniej w Maryi oraz w ubogich siostrach św. Klary – jest w pewnym sensie kulminacją działalności Parakleta. To, co Ewangelia św. Jana przypisuje Ojcu i Synowi – „i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14,23) – Franciszek przypisuje to na pierwszym miejscu Duchowi Świętemu. Kiedy spoczywa On na wiernych, tak jak spoczywa na figurze Mesjasza (por. Iz 11,2), na Jezusie w czasie chrztu (por. J 1,32) czy na tych, którzy cierpią (por. 1P 4,14), czyni w nich mieszkanie i miejsce pobytu, i otwiera im dostęp do wspólnoty Trynitarnej. W sposób śmiały i nowatorski Franciszek przedstawia rolę Ducha w mistycznym zjednoczeniu za pomocą metafory zaślubin. Duch Święty jest węzłem, który łączy duszę wiernego z Chrystusem, aby uczynić ją oblubienicą; co więcej, jest On Oblubieńcem Najświętszej Maryi Panny, a także ubogich sióstr.

Św. Franciszek uważał Ducha Świętego za autora wszelkiego dobra i wszelkiej cnoty: „Apostoł mówi: «Nikt nie może powiedzieć: Pan Jezus bez pomocy Ducha Świętego» (1Kor 12,3), «Nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego» (por. Rz 3,12; Ps 14,1)” oraz „I wy wszystkie święte cnoty, które Duch Święty swą łaską i oświeceniem wlewa w serca wiernych, abyście z niewiernych uczyniły wiernych Bogu.

3. Środki zdobywania Ducha Świętego

„Modlitwa, post, czuwanie i wszystkie inne chrześcijańskie praktyki, bez względu na to, jak dobre mogą być same w sobie, z pewnością nie stanowią celu naszego chrześcijańskiego życia, są jedynie nieodzownymi środkami do osiągnięcia tego celu. Prawdziwym bowiem celem chrześcijańskiego życia jest zdobywanie Świętego Ducha Bożego. Posty natomiast, czuwania, modlitwy, miłosierdzie i inne dobre uczynki spełnione w imię Chrystusa są jedynie środkami do zdobywania Świętego Ducha Bożego”. Niektóre z tych praktyk życia chrześcijańskiego odnoszą się również do św. Franciszka – modlitwa, post, czuwanie, dzieła miłosierdzia oraz inne uczynki spełnione w imię Chrystusa. Najbardziej elementarnym środkiem dla obu Świętych jest postawa skruchy i głębokiej pokory, które przenikają całe ich chrześcijańskie życie. „Przez całe nasze życie nie czynimy nic innego, jak tylko obrażamy majestat Boży. Powinniśmy więc upokorzyć się przed Nim i prosić o przebaczenie nam naszych win” –stwierdza św. Serafin. Dlatego modli się: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem!”. Podobnie św. Franciszek, dokonując wyboru nowej drogi, pragnie przede wszystkim czynić pokutę. Aby zaś stwierdzić, czy ktoś posiada ducha Pańskiego, Franciszek używa pokory jako kryterium: „Tak można poznać, czy sługa Boży ma ducha Pańskiego: jeśli jego ciało nie będzie wynosiło się pychą – bo ono zawsze jest przeciwne wszelkiemu dobru – z tego powodu, że Pan czyni przez niego jakieś dobro, lecz jeśli we własnych oczach uważałby się raczej za lichszego i mniejszego od wszystkich innych ludzi”. W „Liście do wiernych” św. Franciszek poucza, kiedy to Duch Święty przychodzi, by spocząć na człowieku: „Wszyscy, którzy miłują Pana z całego serca, z całej duszy i umysłu, z całej mocy (por. Mk 12,30) i miłują bliźnich swoich, jak siebie samych (por. Mt 22,39), a mają w nienawiści ciała swoje z wadami i grzechami, i przyjmują Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa, i czynią godne owoce pokuty: O, jakże szczęśliwi i błogosławieni są oni i one, gdy takie rzeczy czynią i w nich trwają, bo spocznie na nich Duch Pański (por. Iz 11,2) i uczyni u nich mieszkanie i miejsce pobytu (por. J 14,23)”. Obserwując życie św. Serafina i św. Franciszka, można powiedzieć, że to właśnie przez stale okazywaną Bogu skruchę i pokorę Bóg udzielił im daru nieustannej modlitwy (modlitwa serca), która staje się kolejnym, bardzo ważnym środkiem zdobywania Ducha Świętego.

Św. Serafin podkreślał ważność modlitwy: „Oczywiście – wszelka cnota, praktykowana w imię Chrystusa, daje łaskę Ducha Świętego, lecz najwięcej ze wszystkiego daje modlitwa, dlatego że jest ona zawsze w naszych rękach – jest jak narzędzie dla zdobywania (gromadzenia) Ducha”. Dobitnie wyjaśnia to Motowiłowi: „Wasza Boża-miłość, wielka jest siła modlitwy, ona to najbardziej przynosi nam Ducha Bożego, i ją najwygodniej dla każdego praktykować”. Modlitwa serca to szczególna cecha obydwu serafickich Świętych; dzięki temu obaj stali się jakby żywą modlitwą.

3.1. Modlitwa serca – hezychia

W pouczeniu św. Serafina o modlitwie czytamy: „Ci, którzy zdecydowali się naprawdę służyć Bogu, powinni ćwiczyć się w tym, by nieustannie zachowywać w swoim sercu pamięć o Nim oraz nieustannie modlić się do Jezusa Chrystusa, powtarzając w sobie: «Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem…»”. Ci, którzy tak postępują, kontynuuje św. Serafin, unikając wszelkich rozproszeń i zachowując swoje sumienie w pokoju, mogą przybliżyć się do Boga i z Nim się zjednoczyć. „Prócz nieustannej modlitwy, potwierdza św. Izaak Syryjczyk, nie ma innego środka, aby przybliżyć się do Boga”. Następnie św. Serafin poucza, jak unikać rozproszeń, które próbują nas odciągnąć od modlitwy nieustannej. Modlitwa jest stała wtedy, gdy nasz duch jest całkowicie pochłonięty przez Boga, stając się wrażliwym na Bożą obecność. W tych chwilach nie potrzebujemy już słów, aby wyrazić coś Bogu, gdyż nasza istota staje się żyjącym płomieniem, rozpalonym miłością do Boga. Wtedy nasz duch zapomina o świecie i zachwycony pokojem cieszy się tymi wszystkimi chwilami, w jakich Bóg nim włada. „(…) trzeba modlić się tylko do tego czasu, póki Bóg-Duch Święty nie zstąpi na nas w Jemu wiadomych miarach swojej niebieskiej łaski. A kiedy zechce On nawiedzić nas, to należy zaprzestać modlitwę. (…) Jak powiedziano: «Zatrzymajcie się i wiedzcie, że Ja jestem Bogiem, jestem ponad narodami, jestem ponad ziemią!» (Ps 46,11); tj. jawię się i będę się jawił wszelkiemu wierzącemu we Mnie i przyzywającemu Mnie, i będę rozmawiał z nim, jak kiedyś rozmawiałem z Adamem w raju, z Abrahamem i Jakubem i z innymi sługami moimi, z Mojżeszem, Hiobem i im podobnymi. (…) Kiedy przy wszechmogącej sile wiary i modlitwy zechce Pan Bóg-Duch Święty nawiedzić nas i przyjdzie do nas w pełni niewypowiedzianej swojej łaskawości, to i modlitwę trzeba zostawić. Dusza, kiedy się modli, mówi i mówieniem jest zajęta, a w czasie najścia Ducha Świętego trzeba być w pełnym milczeniu, słuchać jasno i rozumnie wszystkie słowa życia wiecznego, które On wtedy objawić zechce. Przy tym należy być w pełnej trzeźwości i duszy, i ducha, i w czystości ciała. Tak było przy górze Horeb, kiedy było powiedziane Izraelitom, żeby trzy dni do Bożego pojawienia się na Synaju nie obcowali z kobietami, «Bóg nasz bowiem jest ogniem pochłaniającym (Hbr 12,29)» wszystko, co nieczyste, i w obcowanie z Nim nie może wejść nikt skalany na ciele i duchu”.

Szczególną szkołą słuchania Ducha Świętego był okres pełnego milczenia (безмолвие), który obejmował 3 lata. Praktyka ta polegała, nie tylko na zewnętrznym nieużywaniu języka, ale również na wyciszeniu rozumu, wyrzeczeniu się wszystkich światowych pragnień i pełnym skoncentrowaniu swojego rozumu na Bogu, pogrążeniu się w Nim i poświęceniu Mu wszystkich swoich myśli i uczuć. „Doskonałe milczenie, mówił o. Serafin, jest krzyżem, na którym człowiek powinien ukrzyżować siebie ze wszystkimi żądzami i pożądliwościami”.

Praktyka hezychazmu u św. Serafina jest nietypowa, jest on elastyczny, daje się prowadzić swobodnie Bogu, bez jakiegoś szczególnego przywiązania do określonych ściśle kanonów tej modlitwy. Św. Serafin umiejętnie adaptował ją do różnych etapów swojego życia ascetycznego.

Św. Franciszek, podobnie jak św. Serafin, mocno doświadczył, jak wielka jest modlitwa czystego serca. W swoich pismach kilka razy poucza swoich braci, aby mieli serce zawsze otwarte na Boga i całkowicie zwrócone na Niego, i zawsze gotowe do modlitwy, jak napisał w „Komentarzu do Ojcze nasz”: „(…) abyśmy Cię kochali z całego serca (por. Łk 10,27), zawsze o Tobie myśląc; z całej duszy, zawsze za Tobą tęskniąc; całym umysłem, ku Tobie kierując wszystkie nasze intencje, szukając we wszystkim Twojej chwały i ze wszystkich naszych sił, obracając wszystkie nasze siły i władze duszy i ciała na służbę Twej miłości, a nie na co innego; i bliźnich naszych kochajmy, jak siebie samych (por. Mt 22,37. 39), wszystkich pociągając według sił do Twojej miłości, ciesząc się z dobra innych, jak z własnego, i współczując w nieszczęściu, i nikomu nie dając żadnego zgorszenia (por. 2Kor 6,3)”. Potrzeba, o której mówi św. Franciszek, aby zawsze znajdować się w obecności Boga, wymaga, aby sługa Boży miał serce czyste, oderwane – jak powiedzieliby Ojcowie – od wszelkiego pożądliwego przywiązania i trosk: „I przygotowujmy w sobie zawsze mieszkanie i «miejsce pobytu» (por. J 14,23) Temu, który jest Panem Bogiem wszechmogącym, Ojcem i Synem, i Duchem Świętym, który mówi: «Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście byli godni uniknąć wszelkiego zła, które nadejdzie i stanąć przed Synem Człowieczym» (Łk 21,36). «A gdy staniecie do modlitwy, mówcie» (Mk 11,25): «Ojcze nasz, który jesteś w niebie» (Mt 6,9). I uwielbiajmy Go czystym sercem, «bo trzeba zawsze modlić się i nie ustawać» (Łk 18,1); gdyż Ojciec szuka takich czcicieli”.

Św. Franciszek, mówiąc o czystości serca, oprócz wymiaru moralnego ma również na uwadze taką postawę, która prowadzi do kontemplowania Boga: „Gdzie jest bojaźń Pańska, która strzeże domu swego (serca), tam nieprzyjaciel nie ma możliwości wejścia”.

Możemy stwierdzić, że dla św. Franciszka czystość serca oznacza wolność od wszelkich trosk ziemskich oraz umiejętność strzeżenia swego wewnętrznego domu przed atakami nieprzyjaciela, gdyż tylko serce czyste może widzieć Oblicze Umiłowanego i może Go kontemplować. Oglądanie Boga w czystej modlitwie, hezychaści nazywają theoria; ma ona zawsze korzenie w sercu przejrzystym (czystym), które umie odrzucać rzeczy światowe. Serce i umysł zanieczyszczone przez pożądliwość, przez myśli nieczyste, przez grzech, absolutnie nie mogą kontemplować boskiego światła: aby radować się wspaniałością Boga, człowiek musi odzyskać pierwotne piękno, powracając do swego stanu naturalnego. Dlatego Duch Święty przemienia go, aby mógł przejść od obrazu do podobieństwa swojemu Prototypowi, którym jest Jezus Chrystus.

Nieustanna modlitwa czystego serca i oglądanie Boga (obcowanie z Nim), o których mówi św. Franciszek, jest – jak to nazywa również św. Serafin – łaską Ducha Świętego. „Dlatego bracia powinni posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem i modlić się zawsze do Niego czystym sercem…”. To oczywiste, że Duch Święty sprawia swym uświęcającym działaniem modlitwę czystego serca, jak również udziela łaski pracy. I tak słudzy Boży zawsze służą Bogu, czy to modląc się, czy to pracując, nie gasząc ducha, lecz wspomagając go przez postępowanie według Ducha, który jest jednocześnie inspiratorem i sprawcą pracy i modlitwy.

3.2. Matka Boża – Jazwa biesow

Rozdział V „Biesiady z Motowiłowem” jest zatytułowany: „Bogomater’ – Jazwa biesow”(„Богоматерь – Язва бесов”), co możemy przetłumaczyć następująco: Matka Boża – Pogromczyni demonów lub Matka Boża – Bicz demonów.Trwa już długa dyskusja na temat, czy Duch Święty może być widziany i odczuwany? Św. Serafin powołuje się na doświadczenie świętych Adama i Ewy, świętych patriarchów: Abrahama, Jakuba i Mojżesza, św. Hioba i św. Pawła. Głównym argumentem, którego używa Święty do swych wyjaśnień, jest dech życia lub tchnienie życia, utożsamiane przez niego z darem Ducha Świętego. Pod tym kątem opisuje również dzieje Adama, od jego stworzenia aż do upadku, oraz odpowiedź Boga, który posyła swojego Syna, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela. On to przywraca utracony dech (tchnienie) życia – łaskę Ducha Świętego: „Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!»” (J 20,22).

Odpowiednikiem drzewa życia, będącego w raju, jest odtąd krzyż Jezusa Chrystusa, którego owoce (komunia Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej), podtrzymują w nas błogosławione i wszechdoskonałe właściwości dechu (tchnienia) życia,to jest daru Ducha Świętego. „Tego to właśnie owocu drzewa życia chciałby pozbawić nasz rodzaj ludzki wróg człowieka, strącony z niebios Lucyfer” (jak kiedyś w raju). „Chociaż diabeł-wróg skusił Ewę, a z nią upadł również i Adam, to Bóg, nie tylko że darował im Zbawiciela jako owoc łona Niewiasty, który śmiercią śmierć pokonał, lecz ponadto dał nam wszystkim w Niewieście, zawsze Dziewicy Bogurodzicy Maryi, która starła w sobie samej i ściera w całym rodzaju ludzkim głowę węża, niezawodną Wstawienniczkę, nawet za najbardziej wątpiących grzeszników. Dlatego też Matka Boża nazywa się «Pogromczynią demonów» (Jazwa biesow), albowiem niemożliwym jest dla demona zgubienie człowieka, jeśli tylko on sam nie odstąpił od uciekania się do pomocy Matki Bożej”.

Tymi słowami, kończąc rozdział V, św. Serafin podkreśla bardzo ważną rolę Maryi w odniesieniu do daru Ducha Świętego, jakim jest dech (tchnienie) pochodzący od Boga i dający prawdziwe życie w Bogu. Matka Boża broni go przed demonami – wrogami rodzaju ludzkiego.

Również św. Franciszek upatruje w Matce Bożej jedyną w swoim rodzaju Wstawienniczkę (…nie urodziła się podobna Tobie) przed Bogiem (Córka i Służebnica najwyższego Króla, Ojca niebieskiego, Matka najświętszego Pana naszego Jezusa Chrystusa i Oblubienica Ducha Świętego), która ma do swojej dyspozycji św. Michała Archanioła, wszystkie moce nieba i wszystkich świętych.

Św. Bonawentura relacjonuje, jak w kościółku Matki Bożej Anielskiej św. Franciszek „zanosił nieustanne błagania do Tej, która poczęła «Słowo pełne łaski i prawdy» (J 1,14), aby raczyła stać się jego Opiekunką, sam dzięki zasługom Matki Miłosierdzia począł i porodził ducha ewangelicznej prawdy”.

To, co św. Serafin chce powiedzieć o celu chrześcijańskiego życia, zdaje się, że św. Franciszek ujmuje w sposób syntetyczny w „Pozdrowieniu Błogosławionej Maryi Dziewicy”. Jest to pochwała Maryi, która stała się dla nas przykładem urzeczywistnienia planu Ojca, uświęcenia (przebóstwienia) w Jezusie Chrystusie przez łaskę Ducha Świętego.

Św. Serafin często podkreślał, że Duch Święty zawsze udziela się ze względu na Chrystusa tym, którzy wierzą w Niego i miłują Go. Najświętsza Maryja zaś jest w tym największą nam Pomocą i Orędowniczką, Obroną od Złego, który zagraża naszemu życiu duchowemu.

3.3. Lektura Pisma świętego

Św. Serafin z Sarowa często dawał radę: „Czytaj Pismo święte!”, gdyż czym nakarmisz duszę? „Właśnie słowem Bożym, ponieważ słowo Boże, jak mówi Grzegorz Teolog, jest chlebem aniołów, którym karmią się dusze spragnione Boga”. Aby właściwie rozumieć słowo Boże i aby przynosiło ono zbawienne owoce w naszym życiu, nieodzownie potrzebna jest nam łaska Boża – Duch Boży przemawiający przez to słowo i uzdalniający nas do jego przyjęcia i rozumienia: „Już nazbyt staliśmy się nieuważni na sprawę naszego zbawienia, z czego też wynika, że bardzo wiele słów Pisma świętego rozumiemy nie w takim znaczeniu, jakby należało. A to wszystko z tego powodu, że nie szukamy łaski Bożej, nie pozwalamy jej, z powodu pychy naszego rozumu, zamieszkać w naszych duszach i dlatego nie posiadamy prawdziwego oświecenia od Pana, które posyła On w serca ludzi całym sercem zgłodniałych i spragnionych prawdy Bożej”.

Podobnie św. Franciszek poucza: „Apostoł mówi: «Litera zabija, a duch ożywia» (2Kor 3,6). Litera zabija tych, którzy pragną poznać tylko same słowa, aby uchodzić za mądrzejszych od innych i zdobyć wielkie bogactwa, i rozdać je krewnym i przyjaciołom. I tych zakonników zabija litera, którzy nie chcą postępować według ducha Pisma Bożego, lecz pragną raczej poznawać tylko słowa i wyjaśniać je innym. I tych ożywia duch Pisma Bożego, którzy żadnej wiedzy, jaką posiadają i pragną posiąść, nie przypisują ciału, lecz słowem i przykładem odnoszą do Najwyższego Pana Boga, do którego należy wszelkie dobro”.

W swoim „Testamencie” Franciszek nakazuje czcić tych, którzy przekazują braciom słowo Boże: „I wszystkich teologów, i tych, którzy nam podają najświętsze słowa Boże, powinniśmy szanować i czcić jako tych, którzy dają nam ducha i życie (por. J 6,64)”.

3.4. Sakramenty święte

Dochodzimy do najważniejszego aspektu życia chrześcijanina, jakim są sakramenty święte. W tym względzie, ani św. Serafin, ani św. Franciszek nie pozostawili nam jakichś szerszych rozważań, gdyż nie byli tymi teologami, którzy pisali teologiczne rozprawy. Wierni swojej tradycji kościelnej, w jakiej wyrośli, pozostawili jedynie pewne myśli, które dają nowe światła, świadczące o ich głębokim rozumieniu tajemnic Bożych, w tym – roli Ducha Świętego w sakramentach oraz korzyści, jakie czerpie z tego chrześcijanin.

Św. Serafin wyjaśniał Motowiłowi, jak człowiek otrzymuje dar Ducha Świętego w sakramentach Chrztu, Bierzmowania, Pokuty i Eucharystii.

Batjuszka Serafin mówi o ważności chrztu: „I oto tę płomienną łaskę Ducha Świętego, wówczas gdy jest nam wszystkim – wiernym Chrystusowym – udzielana w sakramencie Chrztu świętego, Kościół pieczętuje świętym namaszczeniem ważniejszych, przez niego wskazanych, miejsc naszego ciała – jako wieczny depozyt tej łaski. Mówi się: «Pieczęć daru Ducha Świętego!». A na cóż to, batjuszka – Wasza Boża-miłość, my, ubodzy, kładziemy swoje pieczęcie, jeśli nie na te naczynia, w których przechowujemy jakąś drogocenną dla nas rzecz? Cóż może być większego na świecie i co bardziej drogocennego od darów Ducha Świętego, posyłanych nam z wysoka w sakramencie Chrztu; albowiem ta łaska chrzcielna jest tak wielka, że nawet człowieka-heretyka nikt nie jest w stanie pozbawić aż do samej jego śmierci”.

Dlatego św. Franciszek zachęca swoich braci udających się na misje: „…niech głoszą słowo Boże, aby ludzie uwierzyli w Boga wszechmogącego, Ojca i Syna, i Ducha Świętego, Stworzyciela wszystkich rzeczy, w Syna Odkupiciela i Zbawiciela, i aby przyjęli chrzest i zostali chrześcijanami, ponieważ «kto nie odrodzi się z wody i z Ducha Świętego, nie może wejść do Królestwa Bożego» (J 3,5)”. W innym miejscu zaklina, by strzec serce i ciało przed cudzołóstwem, bo mówi Apostoł: «Czy nie wiecie, że członki wasze są świątynią Ducha Świętego?» (1Kor 6,19); kto więc «świątynię Bożą znieważy, zatraci go Bóg» (1Kor 3,17)”. Człowiek ochrzczony jest świątynią Ducha Świętego.

Św. Franciszek również z nawróceniem i pokutą związał sakrament przebaczenia grzechów (spowiedzi) i Komunii świętej. W rozdziale 20. „Reguły niezatwierdzonej” mówi o spowiedzi i przyjmowaniu Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa, a w rozdziale następnym o zachęcaniu ludzi do uwielbiania Boga i pokuty: „bójcie się i czcijcie” (Ap 14,6-7), „chwalcie i błogosławcie, «dzięki czyńcie» (1Tes 5,18) i uwielbiajcie Pana Boga wszechmogącego w Trójcy i Jedności, Ojca i Syna i Ducha Świętego, Stwórcę wszystkich rzeczy. «Czyńcie pokutę» (Mt 3,2), «czyńcie godne owoce pokuty» (Łk 3,8)”. A w „Liście do wiernych”, o tych, którzy te rzeczy czynią (pokutę, spowiedź, przyjmują Ciało i Krew Pana Jezusa, i uwielbiają Boga) mówi, że spocznie na nich „Duch Pański (por. Iz 11,2) i uczyni w nich mieszkanie i miejsce pobytu (por. J 14,23)”. Tych wiernych, którzy przyjmują Komunię świętą, nazwał św. Franciszek: „oblubieńcami, braćmi i matkami Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. Mt 12,50)”. Oblubieńcami są ci, którzy „łączą się w Duchu Świętym z Jezusem Chrystusem”. I tylko dzięki Duchowi Świętemu możemy widzieć na ołtarzu pod postacią chleba i wina prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa i mieć w nie wiarę. „Stąd Duch Pański przebywający w wiernych swoich jest tym, który przyjmuje Najświętsze Ciało i Krew Pana. Wszyscy inni, którzy nie mają udziału w tym Duchu, a ośmielają się przyjmować je, «sąd sobie jedzą i piją» (1Kor 11,29)”.

Powyższe słowa Franciszka być może sugerują naszą niegodność, dlatego Duch Święty, przyjmujący w nas Ciało i Krew Chrystusa, byłby, dopowiadając słowami św. Serafina, „jako odpowiedź ułaskawiająca nas na Jego strasznym sądzie”.

Podczas gdy sobór Laterański IV (1215) zobowiązał wiernych, by przynajmniej raz w roku na Paschę spowiadali się i przyjmowali Komunię świętą, Franciszek zachęca, aby te sakramenty przyjmować często. Wydaje mu się czymś normalnym przyjmowanie Komunii świętej pod dwoma postaciami.

4. Owoce zdobywania Ducha Świętego

Na temat rozlicznych darów, które święci Franciszek i Serafin posiedli, żyjąc według Ducha, mówią nam liczne świadectwa. Wynika z nich, że święci mieli dar uzdrawiania, wypędzania demonów, dar proroctwa i jasnowidzenia, poznawania tajników serca, rady i męstwa, pobożności i bojaźni Bożej, dar głębokiej wiary, ufności i miłości, udzielony im został w wielkiej mierze dar pokoju Chrystusowego, którym starali się obdarzyć świat. Dostąpili również głębokiego poznania tajemnic Bożych i daru modlitwy. A wszystko to za sprawą Ducha Pańskiego, którego Bóg udziela tym, którzy Go miłują. To właśnie leży u podstaw zdobywania Ducha Świętego w życiu św. Serafina i św. Franciszka: „Wszyscy, którzy miłują Pana z całego serca, z całej duszy i umysłu, z całej mocy (por. Mk 12,30) i miłują bliźnich swoich, jak siebie samych (por. Mt 22,39)”, a ponadto czynią pokutę i przyjmują Ciało i Krew Pana Jezusa Chrystusa – ci są błogosławieni, „bo spocznie na nich Duch Pański (por. Iz 11,2) i uczyni w nich mieszkanie i miejsce pobytu (por. J 14,23)”. Podobnie batjuszka Serafin, pouczając o zdobywaniu Ducha Bożego, podkreślał, że jest ono możliwe tylko, gdy wszelkie dobro (cnoty) czynimy „z miłości do Chrystusa” (…добродетели, делаемые Христа ради), ponieważ „Ten (…), kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a bez miary udziela (mu) Ducha. (Gdyż) Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce (por. J 3,34-35)”. Zaś w innym miejscu: „Pan szuka serca przepełnionego miłością do Boga i bliźniego (…). Właśnie za to udzielana jest obficie łaska Ducha Świętego”.

Podstawowe owoce zdobywania Ducha Świętego wynikają z założeń, jakie przewiduje cel chrześcijańskiego życia. Jest to więc uświęcenie (przebóstwienie), którego miarą stał się dla nas Syn Boży – Jezus Chrystus. Duch Święty przeprowadza więc Franciszka i Serafina od obrazu do upodobnienia się do Boga w Jezusie Chrystusie jako prototypu człowieka doskonałego (przebóstwionego, uświęconego).

Zatem głównymi owocami Ducha Świętego w życiu naszych Świętych są po pierwsze przemienienie, które upodobniło ich do Jezusa tak, że zyskali miano: alter Christus, w wypadku św. Franciszka i priepodobnyj, w odniesieniu do św. Serafina. Po drugie zaś, szczęście obcowania z Bogiem, co wskazuje też na szczególny udział w wewnętrznym życiu Trójcy Przenajświętszej.

4.1. Alter ChristusPriepodobnyj

Bazą i realną siłą w dziele przemienienia czy też przebóstwienia i uświęcenia są sakramenty. Przede wszystkim Eucharystia, która jest nazywana „sakramentem sakramentów”.O tym, czym była Eucharystia dla Serafina i Franciszka, dowiadujemy się z wyżej już przytoczonych wypowiedzi. Warto jednak zwrócić uwagę na przemieniającą moc epiklezy, w której „prosimy Ojca, aby zesłał Ducha Świętego i przemienił chleb w Ciało Chrystusa i wino w Jego Krew. Czegokolwiek bowiem dotknie Duch Święty, to wszystko jest uświęcone i przemienione”. Całe życie Kościoła jest epikletyczne, a więc i każdego chrześcijanina, bo jak głosi św. Paweł: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus» (1Kor 12,3)”. Jak również: „Nie można «nauczyć się» Eucharystii, można ją przyjmować i nią żyć”.W odniesieniu do św. Serafina i św. Franciszka nie wystarczy powiedzieć, że pobożnie rozważali życie Chrystusa. Świadectwa mówią o żywym uczestnictwie (kontemplacji) w misterium Jezusa Chrystusa; Jego męki i chwały, i wszystkich Jego tajemnic, jakby się one żywo uobecniały pod działaniem Ducha Świętego, wyciskając swój duchowy ślad w ich duszach, a nawet ciele. Zanurzeni w przenikającym ich świetle Bożych tajemnic, powoli przemieniali się w Tego, którego umiłowali – Bożego Syna, Jezusa Chrystusa – Zbawiciela świata.

I. Gorainoff, zaliczając św. Serafina do głupców Chrystusa (jurodiwyje Christa radi – szaleńcy, wariaci lub głupi z miłości do Chrystusa), daje wyjaśnienie: „Jaka jest ich ikona? Obraz Chrystusa odzianego w tunikę szkarłatną, król wyszydzony i spoliczkowany przez żołnierzy. Czy Król Chwały mógł być jeszcze bardziej wzgardzony i wyśmiany? Wybór tej drogi oznacza przyoblec się w Chrystusa. «My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan» (1Kor 1,23). «Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie» (1Kor 1,18)”.

Lud rosyjski szybko przypisał batjuszce Serafinowi zaszczytne miano największego świętego – Priepodobnyj – najbardziej podobny do Jezusa Chrystusa.

Tak samo mówi się o św. Franciszku, który „bardzo dużo miał wspólnego z Jezusem. Jezusa nosił w sercu, Jezusa na ustach, Jezusa w uszach, Jezusa na rękach, Jezusa w całym ciele”. I podobnie jak św. Serafin, umiłował Chrystusa ubogiego i wzgardzonego. Również w nim zaczęto szybko dostrzegać podobiznę Chrystusa, a po jego śmierci nazwano alter Christus.

Pozostaje jeszcze aspekt kosmiczny i eschatologiczny przemiany w Chrystusie („przeobrażenia”) mocą Ducha Świętego całej stworzonej rzeczywistości otaczającej człowieka i z nim mocno związanej.

Można powiedzieć, że święci stali się prorokami i świadkami Jezusa Chrystusa w świecie, głosząc dzieła Boże całemu stworzeniu, szczególnie królestwo Boże. I ten dar ma charakter epikletyczny na podobieństwo proroka Ezechiela, któremu Bóg polecił prorokować nad kośćmi pobitych w dolinie i przyzywać nad nimi Ducha (por. Ez 37,1-14). Ponieważ Bóg mu objawił: „Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy (…) będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem” (Ez 36,27-28).

Św. Franciszek wzywał więc imienia Bożego nad całym stworzeniem, uwielbiając w nim Boga. Nie pomijał tu nawet siostry śmierci. Głosił chwałę Boga w Trójcy Świętej jako herold Wielkiego Króla. Czyniąc to, wypowiadał słowa Bożei to jest prorokowanie nad światem i całym kosmosem w Duchu Świętym i o Ducha Świętego, ponieważ czegokolwiek dotknie Duch Święty, to wszystko jest uświęcone i przemienione.

Podobnie mówi się o św. Serafinie i jego głoszeniu Paschy rozumianym w kategoriach sakramentu dla zbawienia i odnowy świata. „Nie ma już dla nas drogi przygnębienia, dlatego że Chrystus wszystko zwyciężył, wskrzesił Adama, wyzwolił Ewę, śmierć uśmiercił”. Wszystkich pozdrawiał słowami: „Radości moja, Chrystus Zmartwychwstał!”. Śpiewał pieśni paschalne i modlił się za cały świat, jakby chciał cały rozświetlić, wołał: „Rozdajcie dary łaskawości Ducha Świętego potrzebującym, na podobieństwo zapalonej świecy, która i sama świeci, i inne zapala, nie umniejszając swojego własnego płomienia – aby dać światło wszystkim”.

„W koncepcji prawosławnej bardziej chodzi o znaczenie epiklezy, wynikającej z całej ekonomii Ducha Świętego. Jeżeli Duch Święty wskrzesił Ciało Chrystusa («Chrystus […] zmarły ciałem, ożywiony Duchem» – 1P 3,18) i wskrzesza również nasze ciała, to czy może być inny sposób uobecnienia «duchowego» ciała Chrystusa w chwale, którą jest właśnie liturgia, realizująca eschatologiczną obecność Chrystusa, niż inwokacja Ducha Świętego?” (por. Ap 22,20).

4.2. Szczęście obcowania z Bogiem

Św. Grzegorz Palamas podkreślał, że przemienienie (gr. metamόrphosis) fizycznej natury człowieka dokonuje się już w tym życiu za pośrednictwem „światła Taboru” promieniującego z chwalebnego człowieczeństwa Chrystusa. Człowiek może zostać prześwietlony przez Boga tak dalece, że ogląda Boga już na ziemi. Pouczające są w tym względzie doświadczenia mistyczne św. Serafina z Sarowa. Wspomniany już wcześniej jego uczeń, A. Motowiłow, dzięki łasce Ducha Świętego mógł uczestniczyć w świetle wspaniałej chwały Bożej. Towarzyszą temu cudowne odczucia jak: niezwykła światłość, pokój, słodycz, radość, przyjemne ciepło i zapach. Możemy wyobrazić sobie, jakie szczęście ogarniało uczniów na górze Tabor, kiedy oglądali swojego Mistrza w chwale.

O takie szczęście modlił się dla każdego św. Franciszek w „Wykładzie modlitwy «Ojcze nasz»”: „«Przyjdź królestwo Twoje» (Mt 6,10): abyś Ty królował w nas przez łaskę i doprowadził nas do Twojego królestwa, gdzie będziemy oglądać Cię bez zasłon, miłować doskonale i w radosnym zjednoczeniu cieszyć się Tobą na wieki”. Jeżeli będziemy ze wszystkich sił wypełniać przykazania, to według słów św. Serafina „możemy mieć nadzieję, że w naszych sercach rozbłyśnie Boskie światło, oświecając nam drogę do górnego Jeruzalem”.„Wszyscy, którzy pokładają wielką ufność w Bogu, przybliżają się do Niego i przenikają emanacją wiecznego światła”.

Jak możemy zauważyć u św. Franciszka, już w tym życiu chrześcijanin, który wytrwa w prawdziwej wierze i w nawróceniu, staje się mieszkaniem i świątynią Ducha Świętego. Ten zaś, spoczywając na nim, wprowadza go we wspólnotę z Ojcem i Synem. W taki sposób on sam, stając się Synem Ojca, oblubieńcem, bratem i matką Jezusa, jest naprawdę „uczestnikiem Boskiej natury (por. 2P 1,4)”. U Franciszka przejawiało się to w licznych uniesieniach mistycznych lub ekstazach.

Istnieją także liczne świadectwa zażyłej przyjaźni z Bogiem, obcowania z Nim w życiu św. Serafina. Tak pisze o pewnym doświadczeniu: „Pewnego razu prosiłem Pana, żeby wprowadził mnie w obcowanie z Nim i pokazał mi swoje niebieskie mieszkania. A Pan nie odmówił mi swojej łaski. Spełnił On moje pragnienie i prośbę. Tak więc byłem porwany, aby wejść do tych mieszkań; nie wiem tylko, czy to w ciele czy poza ciałem – Bóg to wie – jest to zakryte. A tej radości i tej słodyczy niebieskiej, jakich tam kosztowałem, niemożliwością jest wypowiedzieć”.

Ojciec, jak mówi św. Franciszek, „mieszka w niebie, to jest w aniołach i w świętych”; jest On dla nich światłością, miłością, błogosławieństwem; tak uszczęśliwieni cieszą się w pełni Jego bytem, który jest „dobrem najwyższym, wiecznym, od którego pochodzi wszelkie dobro, bez którego nie ma żadnego dobra”. To pełne zażywanie radości jest dostępne tylko w świecie niebieskim; dla nas nastąpi to, kiedy w czasie swojego powtórnego przyjścia w chwale, Chrystus powie wszystkim, którzy poznali i uwielbili Ojca oraz Mu służyli w pokucie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, weźcie królestwo, zgotowane wam od początku świata (por. Mt 25,34)”.

Bóg jest „ukochany i cały pożądany ponad wszystko na wieki”, lecz Franciszek wie, że ten Umiłowany „nie ma początku i końca, (…) jest niezmienny, niewidzialny, nieomylny, niewysłowiony, niepojęty, niezgłębiony (…)”. Modli się więc, abyśmy oczyszczeni, oświeceni i rozpaleni ogniem Ducha Świętego mogli iść w tym życiu śladami Chrystusa, aby dojść na koniec do Ojca, do Najwyższego i mieć udział w Jego życiu, w Jego królestwie, w Jego chwale. Wtedy Bóg będzie widziany takim, jakim jest, kochany przez to, kim jest, a dostęp do wspólnoty Trynitarnej zanurzy nas w przepaść wiecznej rozkoszy.

Człowiek w pełni zrozumie, co to znaczy, że Bóg „odkupił i zbawił nas tylko ze swego miłosierdzia, który nam nieszczęsnym i nędznym, zepsutym i cuchnącym, niewdzięcznym i złym wyświadczył i wyświadcza wszelkie dobro”. Raj rozkoszy, w którym Bóg umieścił na początku człowieka i z którego został on wygnany w konsekwencji grzechu, zostanie mu znów otworzony. Zniósłszy w pokoju choroby, prześladowania, trudy, wejdzie on tam, aby otrzymać koronę życia. Dla Franciszka, szczęście świata przyszłego polega przede wszystkim na oglądaniu i na miłości Tego, który jest mądrością, pokorą, pięknością, łagodnością, radością i weselem, w łączności ze społecznością zbawionych.

Św. Serafin, po tym jak wyprosił łaskę manifestacji Ducha Świętego w postaci Boskiego światła dla A. Motowiłowa, pouczył go tymi słowami: „Lecz jaką by pociechą nie była ta radość, jaką teraz odczuwasz w swoim sercu, to mimo wszystko jest ona niczym w porównaniu z tą, o której sam Pan powiedział przez usta swojego apostoła, że radości tej «ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują» (1Kor 2,9). Zadatki tej radości otrzymujemy już teraz, a jeśli od nich tak słodko, tak dobrze i wesoło w duszach naszych, to co powiedzieć o tej radości, która przygotowana jest tam, na niebiosach, dla tych, co płaczą tu na ziemi?”.

W obliczu tak wspaniałej perspektywy, jaką nam otwiera „Ten, który nas umiłował świętą miłością, stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, który dał nam całe ciało, całą duszę, całe życie, odkupił nas i zbawia ze swego tylko miłosierdzia”, co pozostaje człowiekowi, jeśli nie śpiewać wraz ze św. Franciszkiem „Pieśń słoneczną”.

***

Dwaj wielcy Święci, którzy zespalają w jeden cel i działanie dążenia chrześcijan Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej do świętości. Dla obu bowiem celem był Chrystus, do którego dążyli w mocy Ducha Świętego. Ich życie pełne modlitwy i ascezy zaowocowało wszystkimi darami Parakleta i upodobnili się do Mistrza z Nazaretu.

Zostaw komentarz