W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Jeszcze kilkanaście lat temu w polskich domach słychać było więcej dziecięcego śmiechu, a dziś przybywa raczej… psów i kotów traktowanych jak dzieci.
W 2023 roku w Polsce urodziło się najmniej dzieci od czasów II wojny światowej. Współczynnik dzietności wynosi około 1,15 – to znaczy, że na jedną kobietę przypada średnio tylko trochę ponad jedno dziecko. Tymczasem, żeby populacja się nie kurczyła, powinno być to co najmniej 2,1. Co to oznacza? Jeśli nic się nie zmieni, nasze społeczeństwo będzie się coraz bardziej starzeć. Już teraz w wielu szkołach zamykane są klasy, bo nie ma komu do nich chodzić. A co będzie za 20–30 lat? Szacuje się, że w roku 2050 ponad 70% gospodarstw domowych będą stanowiły osoby samotne. Bezdzietne, bez rodziny. Czy w rezultacie zabraknie nam młodych ludzi do pracy, czy czeka nas wymarcie, zniknięcie Polski z mapy świata? To pytanie, na które musimy odpowiedzieć już teraz, bo przyszłość kształtuje się dziś.
Czy Polacy chcą mieć dzieci?
Badania pokazują, że wielu młodych ludzi nadal marzy o rodzinie, ale coraz częściej
odkłada decyzję na później. Problem w tym, że to „później” często nigdy nie nadchodzi. Karolina, 29-letnia mieszkanka Krakowa, mówi otwarcie: „Najpierw muszę się ustatkować, znaleźć dobrą pracę, kupić mieszkanie… A potem patrzę na ceny w sklepach i myślę: może lepiej poczekać jeszcze rok?”. I tak rok po roku decyzja jest przesuwana, aż nagle okazuje się, że na dziecko już za późno.
Wielu Polaków ma mniej dzieci, niż by chciało. Kiedyś standardem było czworo dzieci, potem troje, dziś coraz częściej mamy model 2+1, a nawet 1+1. Wpływa na to nie tylko brak chęci, ale i realne trudności. Marta, nauczycielka z Poznania i mama czteroletniego Stasia, przyznaje: „Marzyłam o trójce dzieci, ale po pierwszym dziecku zrozumiałam, że finansowo nie damy rady. Przedszkole, zajęcia dodatkowe, lekarze – wszystko kosztuje fortunę”. To rzeczywistość wielu polskich rodzin.
Jednak to nie tylko problem niepewności finansowej. Coraz więcej ludzi uważa życie w konkubinacie za normę. A konkubinat tworzy atmosferę tymczasowości. Myślenie o dzieciach w związku, w którym ludzie są ze sobą, bo akurat jest im dobrze, ale nie czują się na tyle związani, by złożyć uroczystą obietnicę: „oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”, nie sprzyja planowaniu na wiele lat naprzód.
Do tego dokłada się nachalna propaganda antyrodzinna w mediach. Kobietom wmawia się, że mężczyzna, a tym bardziej dziecko, nie są im do niczego potrzebni. A co jest potrzebne? Niesprecyzowany indywidualizm i rozwój osobisty i zawodowy.
Badania postaw wobec małżeństwa pokazują, że młodzi mężczyźni dryfują w kierunku konserwatyzmu. Chcieliby stać się mężami i ojcami, ale nie mają z kim, bo młode kobiety z kolei skłaniają się w stronę lewicowego liberalizmu.
Dlaczego młodzinie decydują się na dzieci?
Jednym z najczęściej wymienianych powodów jest niestabilność życiowa. Wiele par nie stać np. na własne mieszkanie. Problem ten dotyka wielu młodych ludzi, dla których własne cztery kąty to wciąż odległy luksus. Brak przestrzeni, wysokie koszty wynajmu i trudności z uzyskaniem kredytu to realne bariery.
Kolejną ważną kwestią jest straszenie macierzyństwem. Współczesne media i Internet pełne są opowieści o tym, jak trudne jest wychowanie dziecka. 27-letnia Ania mówi: „W mediach społecznościowych co chwilę widzę posty o tym, jak ciężko być matką. Nikt nie mówi o tym, jak wielką radością jest dziecko, tylko że to same wyrzeczenia”.
Zresztą, jak zwrócił uwagę Jonathan Haidt w książce pt. Pokolenie niepokoju, zmienił się pożądany model wychowania w kierunku sprawowania nieustannej kontroli nad każdym aspektem życia dziecka. Promowane jest dziś rodzicielstwo w stylu pługa śnieżnego. Chodzi o taki rodzaj „wychowania”, w którym rodzic (zwykle mama) likwiduje każdy stres i przeszkody na drodze rozwoju swojego dziecka. W rezultacie wychowuje je na osobę znerwicowaną i bezradną wobec jakichkolwiek wyzwań życia. Czy to oznacza, że rodzicielstwo jest wyłącznie pasmem trudności? A może po prostu przestaliśmy mówić o jego pięknych stronach!
Kobiety potrzebują poczucia bezpieczeństwa
Według raportu „Wzmocnienie intencji prokreacyjnych Polaków” z 2021 roku największą barierą dla kobiet w podejmowaniu decyzji o dziecku jest brak poczucia bezpieczeństwa. Wsparcie partnera (a tak naprawdę męża) okazuje się kluczowym czynnikiem zwiększającym skłonność kobiet do macierzyństwa. Jeśli kobieta nie czuje, że ma realne wsparcie – zarówno ze strony męża, jak i otoczenia – trudniej jest jej podjąć decyzję
o macierzyństwie.
Dla wielu kobiet ważna jest także sieć wsparcia – możliwość skorzystania z pomocy rodziny, ale też elastyczne godziny pracy. Bez tego trudniej im pogodzić macierzyństwo z pracą zawodową, a współcześnie niewiele par stać na luksus polegania wyłącznie na jednej pensji.
Czy nasze społeczeństwo daje kobietom takie poczucie bezpieczeństwa? To pytanie, które powinno stać się fundamentem polityki prorodzinnej. Bo na razie, patrząc na prawne rozwiązania, najbardziej promowane są samotne matki, mogące liczyć na wsparcie, jednak pod warunkiem, że ojciec dziecka został wyeliminowany z ich życia.
Co można zrobić?
Czy można odwrócić ten trend? Oczywiście! Warto spojrzeć na Francję, gdzie od lat skutecznie wspiera się rodziny. Tam powstał popularny program telewizyjny pt. „Rodziny Wielodzietne: Życie w XXL”, który pokazuje życie rodzin z kilkorgiem dzieci. Nie ma tam narzekania, za to jest dużo ciepła, humoru i autentycznej radości z życia rodzinnego. Takie programy normalizują obraz rodziny wielodzietnej i udowadniają, że można wychowywać dzieci i jednocześnie cieszyć się życiem.
W Polsce również możemy wprowadzić zmiany. Przede wszystkim potrzebujemy pozytywnych wzorców. W mediach i przestrzeni publicznej warto częściej mówić o radościach związanych z rodzicielstwem. Rodzicielstwo to nie tylko wyzwanie, ale także piękna przygoda, która daje wiele satysfakcji. Zamiast narzucać presję na rodziców, warto ułatwić im życie – zapewniając na przykład elastyczne godziny pracy i tańsze mieszkania.
Najbardziej istotna jest jednak sieć wsparcia osobistego i osobisty przykład. Jeśli sami mamy dzieci, warto zastanowić się, jaki obraz rodzicielstwa im przekazujemy. Czy potrafimy cieszyć się z rodziny?
O czym warto rozmawiać?
Gdy myślimy o rodzinach, dzieciach, warto zastanowić się nad kilkoma kwestiami i rozmawiać o nich. Młode osoby mogą zadać sobie następujące pytania: Czy ludzie w Twoim otoczeniu odkładają decyzję o dzieciach? Jeśli tak, to dlaczego? Czy w mediach częściej słyszysz narzekania na rodzicielstwo, czy może ktoś podzielił się z Tobą radością bycia mamą lub tatą? Jakie zmiany w Twoim otoczeniu mogłyby sprawić, że decyzja o dziecku byłaby łatwiejsza?
A jeśli sam jesteś rodzicem i masz już dzieci, zapytaj sam siebie – czy swoją postawą pokazujesz im, że rodzina jest wartością? Czy dajesz im przykład, że można cieszyć się rodzicielstwem, czy raczej powtarzasz, jak było ciężko? Czy wspierasz ich w decyzjach o założeniu własnej rodziny, czy podświadomie wzmacniasz obawy, które sam masz?
Rodzina to nie tylko obowiązek, ale też piękna przygoda. Może czas przemyśleć, czy warto ją odkładać w nieskończoność?
Zostaw komentarz